DLACZEGO WIERZĘ

Czy cuda są możliwe?

Zebranie nauczycielskie. Ruch, wybuchy śmiechu, gwar, rozmowy mieszają się wzajemnie i wytwarzają wśród obecnych nastrój wesołego podniecenia. Rozprawiamy o wszystkim: ma się rozumieć naczelne miejsce zajmuje nasze tradycyjne, a dzisiaj szczególnie modne narzekanie; poza tym ten i ów występuje z krytyką szkolnego programu, ktoś podaje nowe plany, a inni dzielą się z towarzyszami z zasobem "najświeższych" wiadomości z okolicy.

Tuż obok mnie jeden kolega barwnie opisuje drugiemu jakieś nieprawdopodobne zdarzenie.

– To niemożliwe.

– Możliwe, bo rzeczywiste.

– Prędzej bym w cud uwierzył – woła żartobliwym tonem pierwszy.

– A pan w cuda nie wierzy? – wtrąciłem także żartem, nie spodziewając się, że to zapytanie da początek głębszej pogadance o cudach.

– O, jeśli chodzi o zaznaczenie moich pod tym względem przekonań – odpowiedział – to szczerze się przyznaję, iż w cuda nie wierzę. Moim zdaniem wiara w cuda nie zgadza się z nowoczesnym na świat poglądem.

– Mój drogi panie – rzekłem – ja jeszcze zaliczam się do tych wsteczników, którzy w cuda wierzą. Ogromnie tedy jestem ciekaw na czym ten "nowoczesny pogląd" się opiera.

– Cud jest niemożliwy – odparł z taką co najmniej pewnością, jak gdyby wygłaszał pewnik matematyczny: 2 + 2 = 4.

– Radbym wiedzieć dlaczego?

– Choćby z tej prostej przyczyny, że cud sprzeciwia się prawom przyrody, a prawa te są niezmienne. Czyż można wobec tego wierzyć w takie fakta ewangeliczne, jak: wznoszenie się Chrystusa w powietrze, stąpanie po wodzie itp.

– Pozwolisz pan, iż wtrącę pytanie z innej dziedziny?

– Owszem, proszę bardzo.

– Czy pan uznaje prawo ciężkości względem przyciągania, które na naszej kuli ziemskiej objawia się np. w ten sposób, że kamień spada zawsze na dół, a woda spływa z dachu do rynny, a nigdy odwrotnie?

– Całkiem naturalnie.

– A czy pan przypadkowo nie widział, jak to chłopcy kamieniami strącają jabłka z jabłoni?

– Widziałem, ale co to ma wspólnego z naszym przedmiotem?

– Zaraz, zaraz dojdziemy. – Otóż jest rzecz taka: Prawo przyrody wymaga, aby kamień spadł na dół, a tymczasem mały chłopak może to prawo naruszyć, a przynajmniej na chwilę nadać kamieniowi pęd wprost przeciwny. Może to również zamach na niezmienność praw rządzących światem?

– Bynajmniej, bo choć prawo przyciągania zawsze działa, jednakowoż daje się jednak za pomocą większej siły sparaliżować i w pojedynczym wypadku zawiesić.

– Bardzo pięknie. To właśnie chciałem od pana usłyszeć. Zgadzamy się więc obaj, że człowiek może niekiedy prawo przyrody w działaniu powstrzymać. Chodzi tylko o to, by jednej sile przeciwstawić siłę drugą, większą. Na jakiej podstawie odmawia pan Bogu tego, co my w pewnej mierze posiadamy? Czyż Bóg, Stwórca świata i jego Kierownik, nie może potęgą Swoją prawa natury zawiesić w działaniu? Dziwi się pan, jak Chrystus mógł unosić się w powietrzu, lub chodzić po powierzchni wody. Jeśli ludzie przemyślnością swego rozumu doszli dziś do tego, że mimo prawa ciężkości unoszą się samolotami w przestworza, a okrętami przebiegają oceany, to jeden Pan Bóg nie mógłby praw przyrody Swą wszechmocą ujarzmić? Zresztą Bóg jest tych praw Twórcą: może je nie tylko chwilowo zawiesić, ale i zmienić całkowicie. W przeciwnym razie nie byłby Bogiem. Nie byłby Istotą niezależną, bezwzględną, ale niewolnikiem jakiejś ślepej konieczności.

– Zatem Pan Bóg mógłby sprawić, by 2 + 2 równało się pięciu?

– O, to co innego, 2 + 2 to nie jest prawo fizyczne, ale matematyczne. Zmiana prawa matematycznego prowadzi do niedorzeczności – a Bóg niedorzeczności uczynić nie może, bo Sam Sobie by się sprzeciwiał. Ale prawa fizyczne, prawa przyrody nie zawierają w sobie pojęcia bezwzględnej konieczności: któżby np. powiedział, że ziemia nie mogłaby mieć większej objętości, rok więcej dni, dzień więcej godzin itp.

– Ja sądzę przecież – bronił się dalej mój towarzysz – że nawet gdyby P. Bóg mógł zawiesić lub zmienić prawo przyrody, to i tak cud byłby niemożliwy, bo sprzeciwiałby się Bożej mądrości i niezmienności. Stwórca zakrawałby na nieudolnego artystę, który ciągle swe dzieło poprawia.

– Rozbrajasz mnie pan swą troskliwością o P. Boga. Lecz proszę być spokojnym o Boże przymioty. Pan Bóg od wieków nadał prawa naturze i od wieków postanowił zrobić od tych praw pewne odchylenia. Jak cały rozwój świata, tak i cuda są stopniowym wypełnianiem odwiecznego planu. Cuda więc tylko w naszym nieudolnym pojęciu są wyjątkami, ale w myśli Bożej należą do ogólnego porządku. Nie można mówić o jakiejś zmianie, o jakiejś poprawce. Z mądrością zaś Bożą cuda nie zgadzałyby się wtedy, gdyby P. Bóg czynił je bez wyższego celu, ot tak – z kaprysu. Jednakowoż cudom towarzyszy zawsze jakiś wzgląd wyższej prawdy, okazanie Bożej potęgi itd.

– No, ale uznawszy możliwość cudów, trzeba zwątpić w pożytek i wartość naukowych zdobyczy. Nauka bowiem opiera się na stałości praw przyrody: jeśliby P. Bóg mógł dowoli te prawa zmieniać, to w przyrodzie nic nie można by przewidzieć, nic ściśle określić. Ani astronom nie mógłby obliczyć zaćmienia słońca, ani lekarz szukać lekarstwa na choroby, bo Pan Bóg wszechmocą Swoją udaremniałby ich prace i zabiegi.

– Zbyt wygórowana obawa, mój panie. Przede wszystkim wielu, bardzo wielu uczonych wierzyło, wierzy i wierzyć będzie w cuda, a mimo to żadnemu z nich na myśl nie przyszło, i zdaje się nie przyjdzie, że P. Bóg im cudami będzie w pracy naukowej przeszkadzał. Zresztą w naturze ileż to razy nieprzewidziana siła przeszkodzi w działaniu jakiegoś prawa. Co byś pan powiedział o człowieku, który, nie mogąc w mokrym drzewie ognia rozniecić, twierdziłby, że drzewo jest materiałem niezapalnym? Zresztą cuda z natury rzadko się dzieją, więc płonny lęk o naruszenie podstaw nauki. Bądź pan pewien, że gdy wobec uczniów przyjdzie zrobić jakieś doświadczenie fizyczne lub chemiczne, to wówczas P. Bóg cudów działać nie będzie.

Mój przeciwnik, zdaje się szukał jeszcze obronnego stanowiska, lecz z grupki ciekawych, którzy dookoła się skupili, ktoś wtrącił z przekąsem: "Widzę, że z kolegi teolog nie lada!" Zebrani wybuchnęli śmiechem: dyskusja przerwała się.

B. P.

Dlaczego wierzę. Nowe wydanie ku światłu, Niepokalanów 1937. Nakład Centrali Milicji Niepokalanej. (Za pozwoleniem Władzy Duchownej), ss. 66-70.

Powrót do spisu treści

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: