DLACZEGO WIERZĘ

Między kolegami

– Już to wy, katolicy, za wiele przypisujecie swojemu papieżowi, przemówił Zygfryd do swego kolegi szkolnego – Stanisława Z.

– My? i za wiele? – odrzekł ze zdziwieniem Stanisław. – Wyznam ci, że cię tym razem nie rozumiem!

– Może nie dobrze po polsku się wyraziłem?

– Po polsku dobrze, ale źle po katolicku.

– Bo ja ewangelik, więc po ewangelicku myślę i mówię.

– W tym sęk, mój drogi – podchwycił Stanisław – że o katolickich rzeczach po ewangelicku mówisz. Bo i kiedy katolicy cośkolwiek papieżowi przypisywali, czego nie przypisywał mu Sam Bóg? O czym nie zaświadczył Chrystus?

– Nieomylność, to już podarek wasz własny!

– Ha, więc to myśmy uczynili Piotra opoką Kościoła Chrystusowego i aż imię jego Szymon na Piotr dlatego zmienili?! Myśmy orzekli, że bramy piekielne nigdy Kościoła na tej opoce zbudowanego nie przemogą – co?

– To słowa Chrystusa; ale co ma opoka do nieomylności?

– Omylny Piotr lichą byłby opoką i bramy piekielne, co błędem i fałszem wojują, łatwo by go przemogły. A słuchaj jeszcze: czy myśmy zapowiedzieli, że Pan Jezus będzie umacniał wiarę Piotra do tego stopnia, że on, z natury chwiejny i niestały, brać apostolską w wierze utwierdzać będzie?

– Nie rozumiemy się, Stanisławie; ja o papieżu a ty o Piotrze... – Opoką – zgoda, ale nie papieżem!

– Nazwij go jak zechcesz; dość, że na nim jako na opoce wspierać się miał i wspierał istotnie Kościół cały.

– Ale nie na jego następcach.

– A to by mi była opoka, co by tak długo tylko trwała, pokąd żył Piotr, a potem skruszała. Wstydź się, Zygfrydzie, przypisywać Panu Jezusowi, że tak kiepską znalazł dla Kościoła Swego opokę! Piasek, nie opokę!

– Przyznam ci, że mnie to zastanawia.

– Widzisz zatem, że to nie my, katolicy, ale Sam Chrystus papieża mocno uprzywilejował i to dla jego nie osobliwego, lecz dla ogólnego dobra. "Oto ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata", odezwał się po Swym Zmartwychwstaniu Zbawiciel. Aż do skończenia świata czuwa On nad Kościołem Swoim.

– Coś mi się rozwidnia...

– Razi cię szczególnie nieomylność papieża. Chrystus do udzielenia jej głowie Kościoła niejako koniecznością widział się zmuszony; w przeciwnym razie u nas, jak dziś u was, nie byłoby jedności, lecz zapatrywań na kwestie wiary św. najistotniejsze – bez liku. Bo i ty byś zapewne, mając ustanowić Kościół mocny i trwały i, jako Chrystus, wszechmocnym będąc, najwyższą władzę jego nieomylnością obdarzył.

– Ma się rozumieć. – Tylko dziwię się, skąd ci taka mądrość, Staszku?

– Mam Ewangelijki i niekiedy je sobie odczytuję.

– To ja ewangelik, a jeszcze Ewangelii nie miałem w ręce.

– I – dodaj – wierzyłem na ślepo...

J. A.

Dlaczego wierzę. Nowe wydanie ku światłu, Niepokalanów 1937. Nakład Centrali Milicji Niepokalanej. (Za pozwoleniem Władzy Duchownej), ss. 95-97.

Powrót do spisu treści

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: