USTAWY DUCHOWE

 

O. JAN TAULER OP

 

–––––––

 

WSTĘP WYDAWCY

 

Niniejszą książkę podającą sposoby kształcenia się w duchu Jezusa Chrystusa, składamy w ręce czytających chrześcijan z mocnym przekonaniem, iż będzie użyteczną równie ludziom świeckim jak kapłanom; równie kapłanom jak zakonnikom. Każdy katolik znajdzie w niej wyborne przepisy do urządzenia swego życia wśród zajęć doczesnych, wśród stosunków świeckich; znajdzie sposoby uduchowienia i siebie i tego wszystkiego co go z światem wiąże, przez odniesienie wszystkiego do pierwszej przyczyny i ostatecznego celu; to jest, do Boga. Każdy kapłan znajdzie w niej wielkie pobudki i potężne środki do ciągłego podnoszenia i tego światła nauki Boskiej i tego zapału Boskiej miłości, które wziął wraz z Duchem Świętym ku prowadzeniu siebie, ku przewodniczeniu wiernym w tym czasowym a w próby i walki obfitującym pielgrzymowaniu. Na koniec, zakonnik znajdzie w niej nieomylną wskazówkę, wytykającą duchowi drogę na najwyższe doskonałości szczyty; wielką jasność odsłaniającą źródła, w których by czerpał potrzebne ku temu siły; niewymowną słodycz budzącą pragnienie i bezwarunkowy zapał ku poświęceniu wszystkiego co czasowe i zrzeczeniu się wszystkiego, co osłabia lub spaźnia doskonałe zjednoczenie się z Bogiem.

 

Książka ta zawiera więc w sobie wybornie przedstawioną mistykę chrześcijańską, przedmiot niezmiernie wysoki, jedynie rzeczywisty, najwyższych naszych dotykający przeznaczeń. Przedmiot ten u jednych wskutek nadużycia darów świata doczesnego lekceważony albo wcale zapomniany, u drugich wskutek nadużycia samej pobożności i jej pomieszania z dążnościami panteistycznymi, uważany za niebezpieczny, niedawno jeszcze zakonnych trzymał się tylko progów; dziś jednak, gdy tak w dziedzinie nauk, jak w dziedzinie życia, duch Boży coraz silniej wiać poczyna, więc i mistyka chrześcijańska w starych swoich, pełnych Bożej prostoty występuje kształtach, a zbawienne jej wpływy coraz się wyraźniej czuć dają. Cudna a wysoko mistyczna książka o Naśladowaniu, w kilku ostatnich latach stała się prawie najpopularniejszą. My sami mamy kilka przekładów, z których zwłaszcza dwa ostatnie, świadczą o niepospolitym przejęciu się tłumaczy duchem najpotężniejszego ascety.

 

Mimo to wszakże, nie brakuje uprzedzonych, otrząsających się lub uśmiechających ze złośliwą podejrzliwością na wspomnienie o mistycyzmie: to nas powoduje, do przedstawienia tych kilku wstępnych o mistycyzmie uwag.

 

Mistyka (1) chrześcijańska jest praktycznym zastosowaniem nauki chrześcijańskiej do życia. Mistyka średniowieczna, ten najwyższy szczyt wewnętrznego życia, czerpała dla siebie żywioły z Ewangelii św. Jana, w pismach Didyma i Makarego a zwłaszcza w pismach Dionizjusza Areopagity, przez które ma jakieś podobieństwo z neoplatonizmem. Mistycy jak i neoplatonicy, przepisowali oderwanie się od świata zmysłów, jako środek praktycznego, żywego i świętego zjednoczenia się z Bogiem. Czy dlatego mistyka chrześcijańska jest neoplatonizmem? Tak sądziło wielu mniej uważnych, przeoczając różnicę, która przecież jest niezmierną i dziwnie uderzającą. Mistyka chrześcijańska wychodząc z faktu grzechu pierworodnego, zdąża do odnowienia związku i podobieństwa z Bogiem, gdy tymczasem neoplatonizm nie uznając grzechu pierworodnego, chce zupełnego zabsorbowania duszy w Bogu, chce panteizmu. Neoplatonik chce się spłynąć z bóstwem, którego się uważa emanacją, z którego wypadł, szuka tak zwanego sacrum connubium (ιερός γάμος), on cząstka ogólnej psyche, a psyche cząstka ogólnego bóstwa; gdy tymczasem mistyk chrześcijański nakazuje milczenie ciału, tej stworzonej i złej (nie z siebie) ale złej dlatego, że grzechem skalanej powłoce, by się zjednoczył z Bogiem jako stworzenie ze Stwórcą. On z jednej strony wyróżnia się od reszty stworzenia swoją wyższością, swym duchem: z drugiej, wyróżnia się od Boga, wolną wolą i osobowością.

 

Odrywa się od świata, bo świat to nie on, to nie Bóg, a płynie na wyżyny czystej duchowości na skrzydłach własnej woli, rozwiniętych i wzmocnionych łaską Bożą.

 

W chrystianizmie scholastyka i mistyka mają się do siebie, w stosunku umiejętności do życia. Kiedy pierwsza troszczy się o teoretyczne zasady, druga pracuje nad urzeczywistnieniem w życiu tych zasad. Tamta się zajmuje badaniami umiejętnymi, ta naucza w sposób pozytywny i żywy. Tamta jest rozprawą, ta kazaniem. Toteż wszyscy mistycy począwszy od św. Bernarda, aż do Fenelona, byli już to znakomitymi mówcami, już budującymi pisarzami. Gerson niemniej biegły w scholastyce jak mistyce, umiał wybornie ocenić ich względną wartość i prawa. "W scholastyce, mówi on: panuje siła umysłowa w celu osiągnienia prawdy (potentia intellectus circa verum), w mistyce zaś włada siła uczuć w celu zasmakowania w dobrym (potentia affectuum circa bonum)". Autor zaś książki o naśladowaniu tę samą myśl wypowiada w krótkim tym zdaniu: "Opto magis sentire compunctionem, quam scire ejus definitionem".

 

Mistyka to matka wszystkich wielkich a z uczucia płynących dzieł średniowieczności, jak krucjat, architektury gotyckiej itp. Ona się manifestuje niby w ciele, w starych gotyckich świątyniach. Te smukłe kształty nie są-li w samej istocie wyrażeniem uczucia strzelającego z tej ziemi siłą miłości i zapału ku Stwórcy? Z zagięć łuków starych katedr, duch wionie prawie z równą siłą, jak z przepysznych stronnic książki o naśladowaniu. Bez scholastyki wszakże, wnet by się wyrodziła mistyka, bo ona często bardzo widzi tylko jednostronnie. Szukając jedynie praktyki a mało ceniąc umiejętność, łatwiej i częściej popadłaby w błąd jak scholastyka, a ta ostatnia znowu, potrzebowała mistyki i jej oddziaływania, by nie wybiegła zanadto z zakresu życia pozytywnego, by się nie rozpłynęła gdzieś w abstrakcyjnych eterach. Jak mistyka, tak i scholastyka uzewnętrznia się w starych gotyckich świątyniach. Te arkady i te kolumny płynące śmiało w wysokie przestrzenie, gubiące się w tysiącznych subtelnych zagięciach, sztukateriach i figurkach zaledwie dojrzanych a jednak z największą wykończonych dokładnością, zdają się być skamieniałym obrazem, kwestii, tez, odpowiedzi, dystynkcji i tysiącznych subtelności scholastycznych. Toteż prawdziwy teolog wiąże w sobie jak owe świątynie, dwie dążności: to jest, głębokość uczucia, z jasnością pojmowania i przejźroczystością myśli. Hugo na przykład od św. Wiktora a Bonawentura, istne to gotyckie figury.

 

Wszakże św. Bernard z swą szkołą najpierwszy i najwznioślejszy przedstawia tu widok. Kocha on umiejętność, naukę, ale głównie i przede wszystkim dąży, do rozwinięcia praktycznej wiedzy czyli przeświadczenia prawdy; dąży zaś do tego więcej na drodze wewnętrznego światła, tej bezpośrednio objawionej prawdy, jak drogą rozumowego badania (2). Idzie on drogą utorowaną przez dawniejszych mistyków, i podnosi ducha aż do samego źródła prawdy po trzech coraz wyższych stopniach (3). Ta umiejętność czysto praktyczna, ta prawdziwa gnosis, ten mistycyzm w całym znaczeniu tego wyrazu, płynie z zasady godnej św. Jana: Bóg tyle tylko jest znany, ile jest kochany. Tak nauczali i tak praktykowali przyjaciele św. Bernarda: Wilhelm de Thierry († 1152), Rupert von Deutz († 1135) i Guerry.

 

Hugo od św. Wiktora usiłuje zjednoczyć i systematycznie wyłożyć porozrzucane pomysły św. Bernarda (4). Dla niego pierwszą zasadą umiejętności religijnej, jest następujące zdanie: Tantum de veritate quisque potest videre quantum ipse est. Środkiem do osiągnienia najdoskonalszej wiedzy, jest dlań kontemplacja, stracona wprawdzie przez grzech pierworodny, ale mogąca być odzyskaną przez pomoc nadnaturalną. Ta kontemplacja, ten wgląd ducha w prawdy wiekuiste, staje się prostą spekulacją, rozumowaniem, wielekroć razy zwraca się ku przedmiotom widzialnego świata. Hugo ze względu na teoretyczną jak i praktyczną stronę mistycyzmu, dzieli go na 5 części: czytanie, rozmyślanie, modlitwę, działanie i kontemplację. W pięciu tych terminach zawiera się całe duchowe życie. Cztery pierwsze wzwyczajają sprawiedliwego do praktyki i prowadzą go nieznacznie do doskonałości; piąty, czyli kontemplacja jest zarazem owocem czterech pierwszych i przedsmakiem życia przyszłego.

 

Ryszard od św. Wiktora podnosi mistykę na najwyższe szczyty (5). On to pragnąc posunąć poznanie Boga dane przez wiarę i objawienie do czystego i jasnego poglądu, widzi się zmuszonym do przyjęcia nadnaturalnej pomocy: "Tantum possumus, quantum posse accipimus; quantum habes gratiae, tantum habes potentiae". Aby się człowiek mógł połączyć z Bogiem musi się wyrzec sam siebie, czego znowu bez łaski osiągnąć nie może; celem dla człowieka duchowego jest kontemplacja, a ostatecznym celem jest zjednoczenie się z Bogiem. To ostatnie osiąga się przez trzy rodzaje usiłowań, którym odpowiada sześć coraz wyższych stopni (6).

 

Mistycy ci jak i późniejsi, oderwani od świata duchem, ale żyjący wśród niego, usiłowali weń przelać środkiem nauk połączonych z gorliwością, słodki a w życiu wyższym znaleziony już pokój. Usiłowania ich w tej mierze często najgorzej były przyjmowane; wówczas miłość przechodziła w pełną zapału gorliwość. Z tą gorliwością walcząc przeciw opornym, wystawiali się na najnamiętniejsze pociski. Takim był Henryk Suso (Amandus) znakomity dominikanin zmarły w Ulm 1365 r. którego dzieło pt. Dziewięć Skał, widocznie wywołanym zostało ówczesnym zepsuciem a z drugiej strony bojaźnią gniewu i kary Boskiej. Takim był Jan Ruysbroeck (doctor exstaticus † 1381) przeor kanoników regularnych w Grunthal blisko Bruxelli, przyjmujący trzy stopnie życia ascetycznego, z których ostatni zawisł na obumarciu rzeczom zewnętrznym a życiu przez czystą miłość w Bogu. Takim był Gerson (doctor christianissimus) usiłujący w mistyce uwydatnić osobowość ludzką. On mówi: iż nie dość jest pojmować Boga przez myśl, trzeba jeszcze aby myśl o Bogu na wskroś przeniknęła duszę i ożywiła całego człowieka, a zatem, że mistyka urzeczywistnia, co scholastyka poznaje. Takim był Tomasz a Kempis, Kempen (dziś Hamerken) podprzeor kanoników regularnych św. Augustyna w Zwolte wsławiony dziełem kładzionym zaraz po Biblii O naśladowaniu Jezusa Chrystusa (7) w której panującą myślą, jest wewnętrzny i tajemniczy stosunek duszy z Chrystusem i środki ku temu, tj. uczęszczanie do sakramentów, ciągłe rozmyślanie Pisma św. i stosowne ocenianie świata. Eucharystia jest tu punktem środkowym życia chrześcijańskiego i życia zakonnego, mówi też o niej w całej czwartej księdze.

 

Takim na koniec jest autor niniejszej książki Jan Tauler (doctor sublimis et illuminatus † 1361). Najprzód znakomity mówca, prowadził świetnie zawód nauczycielstwa kaznodziejskiego w Kolonii i Strasburgu, po kilku latach ucichnął naraz i cofnął się do celi zostawiwszy lud zdziwiony swoim zniknieniem. Nikt się nie domyślał przyczyny, przyczyna wszakże była, ale tylko samemu mówcy wiadoma. Rzecz tak się miała: Tauler skończywszy raz kazanie wracał do swej celi, kiedy na samym wyjściu z kościoła schwytał go jakiś nieznajomy, prosząc, by mu pozwolił wynurzyć co by o nim myślał. Doktor jak najchętniej zezwolił a nieznajomy rzekł doń: "Mój ojcze, w twojej naturze jest bardzo wiele utajonej pychy. Zbyt ufasz w wielką swoją naukę i w tytuł doktora. Zamiast szukać w swych pracach chwały Bożej z intencją czystą, ty szukasz siebie samego w przychylnej opinii istot znikomych. Dlatego to wino niebieskiej nauki, słowo Boże, chociaż samo przez się święte i wyborne, traci swą siłę przechodząc przez twe serce i spływa bez smaku i bez łaski na duszę kochającą Boga" (8). Tauler zbyt był wielkim, by na tę gorzką przymówkę zasłużył, i nikt zapewne ani by o nim coś podobnego pomyślał; on wszakże się dręczy. Cała próżność dotychczasowa życia, staje mu przed oczyma. Usuwa się od wszelkich stosunków. Przez całe dwa lata wstrzymuje się od kazania i słuchania spowiedzi. Pilny, gorliwy w dopełnianiu obowiązków i posług klasztornych, przepędza resztę pozostałych chwil na opłakiwaniu swych grzechów, na rozmyślaniu życia Zbawiciela, na ciężkiej pracy wedle wyjarzmienia ducha spod wpływów ziemskich i ścisłego zjednoczenia się z Bogiem. Po upływie dwóch lat, dowiaduje się Kolonia, że doktor Tauler na nowo zawód kaznodziejski rozpoczyna. Całe miasto ciśnie się do kościoła. Każdy by rad odgadnąć tajemnicę tego usunięcia się, każdy przygotowuje łaknącą duszę pod świętą rosę Bożego słowa: na koniec ukazuje się Tauler, ale na próżno się mocuje, aby choć słowo wymówić. Z głębi swej duszy nic więcej nie mógł wycisnąć prócz łez. Nie był to już sam tylko mówca, (cudnie powiada Lacordaire), – był to już święty.

 

W czasie tych dwuletnich rekolekcji przeszedłszy wszystkie stopnie chrześcijańskiej mistyki, zajęty wyłącznie wstępowaniem na coraz wyższe stopnie doskonałości wewnętrznej (ascezyi), wzniósłszy się z nizin znikomości do essencji (jak się sam wyraża) wszech rzeczy "do Boga", i usiłując jak najsilniej z Nim się zjednoczyć (przez kontemplację), napisał księgę pt. Ustawy duchowe, niewielkiej objętości ale ogromnej wagi, w której stopił niejako wszystko, co przed nim zostawiono w przedmiocie mistyki; podniósł ją niesłychanie wysoko, uczynił praktyczną i zastosował niemal do każdego stanowiska.

 

Śmiało, z największą pewnością i najgłębszym przekonaniem możemy powiedzieć, że w księdze tej Tauler był mistrzem późniejszego blisko o cały wiek Kempisa. W książce o naśladowaniu Chrystusa są rozdziały jak np. o Naturze i Łasce, prawie żywcem z niej przekopiowane.

 

W księdze tej Tauler prowadzi stopniowo na szczyt abnegacji, ubóstwa w duchu, zrzeczenia się bezwarunkowego. Dotychczasowi mistycy przepisywali oderwanie się istotne, zewnętrzne od świata zmysłowego, on przepisuje oderwanie się wewnętrzne; i dlatego pomijając prawie sam świat zewnętrzny, uderza silnie w tę wewnętrzną stronę człowieka, którą się duch jego z onym światem wiąże. Owszem, on w abnegacji zewnętrznej widzi tylko chwilowy objaw wewnętrznej abnegacji i dlatego o nią najmniej się troszczy, a nawet oderwaną i samoistną uważa za czczą, niebezpieczną. Abnegacja bowiem taka, jak słusznie powiada, będąc działaniem natury, schlebia jej i podnosi w pychę tą myślą, że sama sobą zarządza i sama nad siebie jest wyższą.

 

Wszakże ta abnegacja, to oderwanie się wewnętrzne, jest dopiero u niego pierwszym stopniem duchowego życia; drugim jest osiągnienie wewnętrznej ducha wolności. Środkiem osiągnienia pierwszego, jest wytępienie uczucia wiążącego ducha ze światem; sposobem dostąpienia drugiej, jest zerwanie z samym nawet upodobaniem ducha, które działaniu łaski stać by mogło na przeszkodzie, by tak oswobodzony od wszystkiego co nie jest Boskim "tym bezpieczniej dał się unosić prądowi miłości wychodzącemu z Boga i do Boga wracającemu".

 

Trzecim stopniem, jest jak najściślejsze zjednoczenie się z Bogiem. Stopień ten jest owocem dwóch poprzednich a istotą jego: doskonała, czysta kontemplacja. Nie jest to przecie stan bierny, ani stan sztucznego naprężenia. Bo najsamprzód, kontemplacja ta zawisła na zatapianiu się w Bogu przez ciągłe działanie miłości, przez coraz wyższy akt miłowania Boga dla Boga a stworzenia w Bogu, więc duch jest tu czynnym, czynnym w najwyższy sposób; on potęguje swą miłość już na dwóch pierwszych stopniach oczyszczoną, on, "bezustannie odnawia stosunki jedności" z Bogiem. Bo po wtóre: "jak duch wskutek miłości, wciąż pragnie być z Bogiem, tak Bóg wskutek dobroci, wciąż mu się udziela".

 

Na takie wysokości, wiodą ustawy duchowe, a jak powiedzieliśmy wiodą każdego w jakimkolwiek bądź stanie, byle je tylko każdy do swego położenia umiał i chciał zastosować. Byś umiał, módl się, a idź za radą tego, któremuś roztropnie oddał kierunek własnego sumienia; byś chciał, wracaj od czasu do czasu do źródeł łask Bożych, łącz się z Chrystusem przez łaskę, łącz się eucharystycznie.

 

Eucharystia bowiem jest zarazem i matką miłości i miłości wieńcem.

 

Wszakże, abyś z tą książką tak wysoko zaszedł, czytaj ją w takim duchu, w jakim ją napisał świętobliwy autor. Szukasz-li marzeń spekulacyjnych? chcesz pławić umysł w eterach abstrakcji? porzuć ją, bo jeśli się po pierwszym nie nawrócisz rozdziale, zgorszysz się niezawodnie faryzejskim zgorszeniem.

 

Chceszli iść w duchu, chcesz się utrzymać przy zdobytym na namiętnościach stanowisku? chcesz postępować z mocy w moc, z jasności w jasność, weź ją a czytaj pilnie; przeglądaj się uważnie w każdym jej ustępie, bo każdy jest doskonałym duchowego życia zdjęciem; przymierzaj się do nich dobrą wolą, szczerze, ale zawsze ze stanowiska w jakim cię postanowiła wola Ojca niebieskiego.

 

Książka ta zgoła, zwie się doskonale Ustawami duchowymi, przedstawia bowiem cały proces doskonalenia się wewnętrznego a przedstawia nie jako przedmiot wiedzy, ale jako przedmiot wiedzy i czynu w jedni; jako przedmiot ducha. Jest to praktyka duchowa, a więc ją czytaj praktycznie, a póty do drugiego rozdziału nie przechodź, póki pierwszego w życie nie wprowadzisz, inaczej wszystko znajdziesz ciemnym, niezrozumiałym, bezużytecznym.

 

Ks. Zygmunt Golian

 

–––––––––

 

 

Jana Taulera Zakonu Św. Dominika Ustawy duchowe, dzieło z XIV wieku. Tłumaczenie polskie przejrzał i wydał ks. Z. Golian. W Krakowie 1852, ss. 5-21.

 

Przypisy:

(1) Z greckiego od μυειν: zamykać się w sobie, zatapiać się wewnętrznie.

 

(2) De consideratione, De interiore domo.

 

(3) Stopniami tymi są: Consideratio dispensativa, sensibus utens ad promerendum Deum. Opinio; aestimativa, quaeque scrutans ad investigandum Deum, – fides; speculativa, qua homo se in se colligit, excessus, ascensus ad contemplandum Deum, contemplatio intellectus seu rei visibilis certa et manifesta notitia.

 

(4) Didascalia, de more dicendi et meditandi.

 

(5) De gratia contemplationis.

 

(6) De statu interioris hominis; De praeparatione animi ad contemplationem; De gratia contemplationis.

 

(7) Rzecz co do samego autora tych ksiąg długo była przedmiotem sporu. Kempis miał za sobą najwięcej dowodów. Zob. Życie Gersona przez Tomassy, oraz, Recherches historiques et critiques sur le véritable auteur du livre de l'Imitation de Jésus Christ, par J. B. Malou Evêque de Bruge.

 

(8) Patrz Historia Joannis Tauleri przez Suriusza, str. 6.

 

 

( PDF )

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMIV, Kraków 2004

Powrót do spisu treści dzieła o. Jana Taulera OP pt.

USTAWY DUCHOWE

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: