DROGA DO NIEBA

 

KARDYNAŁ JAN BONA OCIST.

 

––––––

 

ROZDZIAŁ XVIII.

 

O władzach umysłowych. Jak powściągać zbyteczne zaciekanie się? O jaką naukę najwięcej się starać potrzeba? Jak źle jest w cudze obyczaje wglądać? Jak mało dbać należy o sądy ludzkie? O wyrzeczeniu się własnej woli.

 

1. Bóg ci dał rozum, ażebyś Go poznawał; a poznając, kochał; ale grzech cię o niewiadomość i ślepotę przyprawił. Bo i w poznaniu prawdy błądzisz, i co czynić, a czego strzec się należy, częstokroć nie wiesz. Z jaką więc pilnością strzeże się miasto, kiedy się wkoło zaraza szerzy, lub twierdza od nieprzyjaciół oblężona, ażeby się nikt dobrze nie znajomy nie wcisnął; z taką troskliwością i jeszcze z większą czuwać należy, ażeby co złego przez zmysły do duszy się nie wkradło. Bo przedmioty drogą zmysłów do duszy idą; stojący na straży rozum wstępu im pozwala, a dopiero wola się skłania. Lecz drogą zmysłów idzie złe i dobre, a wola, jednego stronić, drugiego się chwycić powinna.

 

2. A najprzód potrzeba swój umysł od próżnego zaciekania się powściągnąć. Na cóż marnować na rzeczy błahe tego ducha, którego udziałem prawdziwa mądrość, a przeznaczeniem Bóg? Pożyteczne owoce na drzewie mądrości rosną. Jako, gdy kto trucizny kosztuje, ażeby się o jej skutkach przekonał, wprzód może zginąć, niżeli smak poczuje; tak kiedy duch nasz ugrzęźnie w tym, co jest znikome, pierwej znikczemnieje, niźli to, czego szukał, pozna. Wiadomość tego, co nie przyda się na nic, z niewiadomością graniczy. Prawdziwa mądrość nie na znajomości teorii, ale na nauce życia zależy. Ona w wiadomościach nie szuka rozrywki dla umysłu, lecz lekarstwa. Choć wszystkie gwiazdy policzysz, nie staniesz się mędrszym, kiedy swych błędów nie poznasz. Umiesz pięknie i wymownie mówić; a lepiej by było, żebyś umiał milczeć. Pragniesz coraz nowych wiadomości; a cóż bardziej nowego, jak żebyś samego siebie odnowił? Ta nauka niech cię najwięcej zajmuje. Chcesz ludzkie błędy zbijać; czemuż nie poprawiasz swoich? Czytasz dzieje przeszłości i dowiadujesz się o czynach ludzi wielkich; dobrze: aleś wprzód wiedzieć powinien, co ci samemu czynić potrzeba. Chcesz uspokajać poróżnione umysły; a czemu swoich wzburzonych namiętności nie uspokoisz? Nie upędzaj się za tym, bez czego się obejść można; a łatwo znajdziesz, co ci jest potrzebne. Nauka zaś ta jest potrzebna, która cię raczej dobrym, niżeli uczonym, uczyni.

 

3. Na cóż się dręczysz i łamiesz sobie głowę nad rozwiązaniem tych zagadnień, którymi gdybyś wzgardził, wyższym byłbyś, niż gdybyś je rozwiązał? Dlaczego z taką usilnością uczysz się tego, czego byś raczej oduczać się powinien? Lecz niepomiarkowana chęć zbadania wszystkiego równie nas, jak inne namiętności, dręczy. Nieograniczona jest ksiąg liczba. Zgromadzają się ogromne biblioteki nie tak dlatego, żeby je kto całe przeczytał, jak żeby piękny zbiór i ozdobę stanowiły. Choćbyś żył jak najdłużej, ledwie byś katalogi wszystkich książek przeczytać zdołał; a i z tych jedne są niebezpieczne i szkodliwe, drugie niegodne czytania, inne na koniec próżne i nic nie warte, które choćbyś najdłużej czytał, niczego się z nich nie nauczysz. Dobrze jest wprawdzie wiele książek, zwłaszcza w początkach, przeczytać, ażebyś nie sądził, że w nich coś wielkiego, lub jakie ukryte dobro się mieści; lecz mała tobie ich liczba, byle z wyborem czytana, wystarczy. Niewiele książek i nauk do poczciwości potrzeba.

 

4. O jak próżna jest mądrość ludzka! Schnie człowiek nad stosami ksiąg, a nabywając coraz nowych umiejętności, rozszerza sferę swego umysłu, jak gdyby wieki miał żyć na ziemi; a mało dba o życie wieczne, do którego nie nauki, ale cnoty prowadzą. Cóż, że w obszernych tomach dzieje narodów i królów opisywać będziesz? Lepiej byłoby swoje własne błędy wykorzenić, niżeli cudze do potomności przesyłać. Uczy cię geometria mierzyć przestrzenie; niechby raczej nauczyła tak wymierzyć to, co masz, żebyś na tym przestawać umiał. Uczy rachować i obliczać zyski arytmetyka; niechby raczej nauczyła wznieść się wyżej, i z wesołą twarzą tracić to, co się z takimi kłopotami oblicza. Uczy muzyka, jak się tony w harmonię zlewają; niechby raczej utworzyła harmonię w duszy, żeby zmysły dostroiła do jednego tonu z rozumem. Uczy wydawać to wesołe, to smutne tony; niechby raczej nauczyła w pomyślności się nie wynosić, a nie tracić serca w złej doli. Nie potępiam tych wszystkich nauk; ale one wtenczas na pożytek ci pójdą, kiedy wprzód samego siebie i swoje przeznaczenie poznasz. Choćbyś wszystkie umiejętności posiadł, nic umieć nie będziesz, jeśli samego siebie nie poznasz.

 

5. Nikczemny to i obrzydliwy występek w cudze czynności wglądać, cudze obyczaje szpiegować, i wszystko na złe tłumaczyć. Któż bowiem jesteś ty, który cudzego sługę sądzisz? Czuwa on, albo spoczywa, swojemu tylko panu odpowiada. Ten będzie sędzią nas wszystkich, który dla siebie samego cały sąd zachował. Jakimże czołem śmiesz na trybunał samego Boga się wdzierać? Nad samym sobą czuwaj i tajniki swego sumienia przeglądaj. Patrz, ile złego jest w tobie? ile dobrego ci braknie? a w cudze się postępki nie wtrącaj. Własnych wad masz bez liku; tych bądź nieubłaganym sędzią. Nic nie ma tak świętego, czego by złość ludzka na złe wytłumaczyć nie mogła. Z samej się Ewangelii, przez fałszywe pojęcie, herezje wylęgły. Sam Chrystus był spotwarzony przez żydów. Jako u hipochondryków wszelki pokarm w żółć się przeradza, tak umysł źle usposobiony, cokolwiek widzi i słyszy, we wszystkim złą stronę upatrzy. Jeden i tenże sam postępek dobrym albo złym być może, wedle tego, jak była dobra lub zła intencja; a ta tylko samemu wiadoma jest Bogu, który widzi głąb serca i w myślach naszych czyta. A gdyby nawet czyj krok w żaden sposób usprawiedliwiony być nie mógł, cóż to należy do ciebie? Czyżbyś się nie wstydził śmiecie i brudy wydobywać z ukrycia i kłaść przed oczy ludzkie? Czemuż na siebie nie patrzysz, kiedy gorszym od innych jesteś? Na siebie samego jad swój wylej; siebie przed swój własny sąd zapozywaj; własnych uchybień bądź oskarżycielem i sędzią: bo gdy sam siebie surowo sądzić będziesz, na sądzie Bożym bezpiecznie staniesz.

 

6. Im częstokroć bystrzejszy wzrok mamy na upatrzenie wad cudzych i z tą się bystrością jakby z dowcipem popisujemy, tym łatwiej wpadamy na domysł, że inni źle sądzą, lub mówią o nas, że nas nienawidzą, lub za nic mają. Tej wady żebyś się pozbył, miarkuj najprzód zbyteczną chęć podobania się ludziom, miarkuj zbyt wysokie rozumienie o sobie. Potem nie bądź nazbyt ciekawy wiedzieć, co inni mówią albo myślą o tobie: bo często się zdarza, że ci, ani oka nie zwracają na ciebie, o których sądzisz, że na ciebie tylko patrzą i źle mówią o tobie. Mów sam do siebie z Apostołem: jeżelibym się ludziom podobał, nie byłbym sługą Chrystusa (1). Mów do innych: u mnie to jest najmniejsza, żebym był od was sądzony, albo od dnia ludzkiego (2). Takiś jest, za jakiego Bóg cię uważa. Niech ludzie jak chcą mówią, lub rozumieją o tobie, dlatego twoje cnoty cnotami, zbrodnie zbrodniami nie będą. Lepiej być dobrym w istocie, niż tylko uchodzić za dobrego.

 

7. Nic cię przeciwnego nie spotka, jeśli się woli swojej całkiem wyrzeczesz i na wolę Boską się spuścisz. Tu prawdziwą duszy pogodę, tu prawdziwą spokojność sumienia znajdziesz. Żyć będziesz jak zechcesz, gdy się nauczysz, czego chcieć powinieneś. A tegoś chcieć powinien, co się Bogu podoba. Szczęście tego życia zależy na tym, iżbyś chciał, żeby wszystko nie według twojej, ale według Boskiej woli się działo. Bóg cię prowadzi do celu, do którego od wieków przeznaczony jesteś, to gładką, to ciernistą drogą; wpośród pogody, lub w burzę. Idź chętnie i bądź posłuszny Opatrzności Boskiej: bo choćbyś się opierał, pójdziesz pomimo woli i bezbożnym będziesz. Bóg chcącego jakby za rękę prowadzi, a niechcącego niewidzialną siłą popycha.

 

–––––––––––

 

 

Droga do nieba. Dzieło kardynała Bony, w rodzaju Tomasza à Kempis, tłumaczone z łacińskiego przez X. A. S. Krasińskiego Biskupa Wileńskiego, Ś. Teologii Doktora. Wydanie drugie. Wilno 1863, ss. 123-130.

 

Przypisy:

(1) Gal. I, 10.

 

(2) I Kor. IV, 3.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXVI, Kraków 2016

Powrót do spisu treści dzieła kard. Jana Bony pt.
DROGA DO NIEBA

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: