ŻYWOT PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA

 

w pobożnych rozmyślaniach zawarty

 

ŚW. BONAWENTURA

 

BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA

 

––––––

 

CZĘŚĆ DRUGA

 

Od rozpoczęcia przez Zbawiciela życia apostolskiego

do spisku przez Żydów na Niego uknowanego

 

––––

 

Rozdział XXXVII

 

O sposobie zachowania się w życiu czynnym pierwszego stopnia

 

Po uwagach tyczących się ćwiczeń życia czynnego pierwszego stopnia, i życia wyłącznie bogomyślnego czyli kontemplacyjnego, wypada nam powiedzieć słów parę o sposobie, że się tak wyrażę zewnętrznego zachowania się w tych obydwóch razach. Masz tedy wiedzieć, że życie czynne pierwszego stopnia wymaga pożycia z drugimi, stosunków z bliźnimi, a przeciwnie, do życia wyłącznie bogomyślnego, potrzebnym jest usamotnienie. Dlatego zaś w życiu czynnym pierwszego stopnia w którym chodzi głównie o pozbywanie się wad a ćwiczenie się w cnotach, – potrzebne są stosunki z drugimi, gdyż przez to prędzej i łatwiej dostępuje się tego właśnie celu. Jakoż, żyjąc z drugimi, najłatwiej dopatrujemy wad jakie mamy, i braku cnót, których nam nie dostaje. Następnie, z tego powodu obudza się w nas zbawienny wstyd, i tym żywsze pragnienie poprawy i postępu w cnotach. Tego zaś nie dostępuje się w życiu usamotnionym, gdyż wtedy nie mamy z kim porównywać siebie samych, nikt nas nie upomina: wskutek czego wad naszych nie poznajemy, i ani nam na myśl nie przyjdzie żeby się ich pozbyć. Tymczasem, gdy się żyje wśród ludzi, dusza bogobojna korzysta z każdego dobrego przykładu jaki jej dają drudzy; wielkie korzyści odnosi z upomnień jakie wprost lub ubocznie odbiera od różnych osób, a widząc rozliczne rażące wady w innych, sama takowych wystrzega się tym pilniej. Tak więc i tobie zachować się należy, dopóki znajdować się będziesz na drogach życia czynnego pierwszego stopnia. Staraj się pozbywać wszelkich wad i niedoskonałości; ćwicz się w cnotach odpowiednich twojemu położeniu, i w ogólności stosuj się wiernie do tego co ci o tym w ciągu niniejszych naszych rozmyślań Życia Chrystusowego powiedziałem, lub z nauk świętego Bernarda przytaczałem. Zwłaszcza zaś, zamykając o ile możności oczy na wady drugich, a swoje surowo oceniając, z łatwością oddawaj hołd cnotom osób z którymi żyjesz i spotykasz się, i gdy poznasz że ci ich brakuje, usiłuj co prędzej nabywać takowych.

 

Święty Bernard w tych słowach pobudza cię do tego: "Od niejakiego czasu, powiada on do swoich braci zakonnych, opanowała duszę moją gnuśność niezwykła, umysł mój zleniwiał jak nigdy, i duch we mnie ostygł zupełnie. Dawniej, zdało mi się, że rześko biegnę po drodze przykazań Pańskich, a oto napotkałem zawadę, potknąłem się i zaledwie się wlekę. Snadź dopatrzyło oko Boskie jakąś we mnie pychę, jakąś zarozumiałość, jakieś w sobie upodobanie; i w słusznym gniewie Swoim, odwrócił się Pan od niegodnego sługi Swojego. Stąd zjałowaciała dusza moja, i wystygł we mnie duch pobożności. Stało się serce moje jak ziemia bezwodna (1), zsiadło się jako mleko (2), i tak stwardniało, że już płakać nie mogę. Zwykła łatwość w rozmyślaniu odstąpiła mnie zupełnie, i znikła pogoda duszy i wesele Ducha Świętego. Zleniwiałem do pracy ręcznej; drzemię gdy czuwać trzeba na modlitwie, prędkim do gniewu, trwam w nienawiści, słabo walczę z obżarstwem i wielomówstwem, kazywać mi się nie chce i trudno. Stało się ze mną jak z tymi górami o których powiada Pismo: Góry Gelboe ani rosa ani deszcz niech nie padają na was (3). Lecz uważajcie bracia moi, że gdybym żył samotnie, nigdy bym nie przyszedł był do uznania w jakim stanie jest dusza moja! Bo skąd przyszło żem się spostrzegł w jakim stanie jest dusza moja? Oto stąd, że patrząc na was, patrząc na tych wśród których żyję, i porównywając z nimi siebie, spostrzegłem co się ze mną niestety dzieje. Jakoż, widzę jednego z braci moich odznaczającego się szczególną wstrzemięźliwością w pokarmach; drugiego przedziwnej łagodności i cierpliwości; innego pokory i usłużności niezrównanej; owego pełnego miłości i miłosierdzia; ten znowu odznacza się szczególnymi darami bogomyślności; tamten nadzwyczaj wytrwałym jest na modlitwie: każdy jaśnieje tą lub ową cnotą. Wszyscy są pobożni, gorliwi, wszyscy doskonale służą Chrystusowi. I na widok tego, kraje mi się serce od wstydu i żalu żem nie taki jak oni; lecz za to upokarza się moja pycha i zarozumiałość, a wtedy i dlatego właśnie, toruje się do serca mojego droga dla Oblubieńca niebieskiego, i wraca On do biednej duszy mojej, bo sercem skruszonym i uniżonym nie wzgardzisz Panie (4). Widzicie więc, drodzy moi, jakie korzyści przynosi dla duszy wspólne pożycie, jak słusznie powiedział Psalmista Pański: Oto jako dobra i jako wdzięczna rzecz mieszkać braciom społem (5). Tak jest, przekonałem się o tym najmocniej i pragnę byście nie wątpili, że najzbawienniejszym jest to dla duszy, zapatrywać się na przymioty osób z którymi się żyje, i gdy widząc że brak nam takowych, upokarzamy się przed Bogiem i staramy się nabywać tego czego nam nie dostaje. Tych zaś korzyści pozbawionym jest kto żyje samotnie, i dlatego komu potrzebne jeszcze oczyszczenie z wad i niedoskonałości, niech raczej z ludźmi przebywa, a nie na ustroniu. Poczytuję też ja za bardzo zbawienny zwyczaj ten jaki mają niektórzy, wypatrujący pilnie przymioty osób z którymi żyją, i stanowiący sobie tego na przykład naśladować w zamiłowaniu samotności, tamtego w umartwieniach, innego w uczynnej miłości bliźniego, i tym podobnie. Kto w ten sposób postępuje, ćwiczy się w różnych cnotach, a obok tego w pokorze, o którą głównie chodzić nam powinno. Przez to każda dusza najwłaściwiej sposobi się do najwyższej bogomyślności, i jeśli do niej w istocie powołaną się okaże, albo jej dostąpi żyjąc nawet z drugimi, albo jej Opatrzność ułatwi najściślejsze usamotnienie do którego wzdycha" (6).

 

Widzisz więc jak zachować się trzeba w życiu czynnym pierwszego stopnia, a mianowicie jak należy żyjąc z drugimi starać się naśladować ich przymioty, a znosić cierpliwie przywary. Postępuj więc w ten sposób, dopókąd przebywać będziesz drogę oczyszczenia. Lecz obok tego i przede wszystkim, rozmyślaj życie Chrystusowe i ćwicz się w modlitwie. Są to dwa środki, za pomocą których dostąpisz najobfitszego oświecenia na umyśle w rozpoznawaniu czego ci nie dostaje, a czego masz się wystrzegać, i poznasz o jakie głównie cnoty masz się starać. Przez to, prędzej jak przez cokolwiek innego, dojdziesz do czystości serca, a co na głównym celu mieć powinnaś, jak ci o tym mówiłem przy rozpamiętywaniu postu Pana Jezusa na puszczy.

 

Jeżeli więc z uwagą odczytałaś to com ci tu z kazań świętego Bernarda przytoczył, powinnaś była przekonać się, że im kto bardziej pragnie dostąpić łaski wyższej bogomyślności, tym usilniej starać się ma o oczyszczenie sumienia i serca. Owóż, powtarzam raz jeszcze dusza najprędzej się oczyszcza rozpamiętywaniem Życia Pana Jezusa, a zwłaszcza Męki Jego. A oczyszcza się także przez wytrwałą i gorącą modlitwę, która jest jakby przedsionkiem kontemplacji, jakby do niej wstępem: bo to co na modlitwie dusza w pocie czoła pracowicie wyprasza, tym na bogomyślności w słodkim spokoju się napawa.

 

I te uwagi, wystarczyć ci powinny na wskazanie sposobu zachowania się w życiu czynnym pierwszego stopnia.

 

–––––––––––

 

 

Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty, przez Św. Bonawenturę Biskupa i Doktora Kościoła. (Tłumaczenie O. Prokopa Kapucyna). Kraków 1879, ss. 295-300.

 

Przypisy:

(1) Psal. 106, 35.

 

(2) Psal. 118, 70.

 

(3) II Król. 1, 21.

 

(4) Psal. 50, 19.

 

(5) Psal. 132, 1.

 

(6) Serm. de solit. et humilit. cordis.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXVI, Kraków 2016

Powrót do spisu treści
Rozmyślań Życia Chrystusa Pana

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: