ŻYWOT PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA

 

w pobożnych rozmyślaniach zawarty

 

ŚW. BONAWENTURA

 

BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA

 

––––––

 

CZĘŚĆ DRUGA

 

Od rozpoczęcia przez Zbawiciela życia apostolskiego

do spisku przez Żydów na Niego uknowanego

 

––––

 

Rozdział XLIV

 

O przywróceniu wzroku ślepemu w Jerycho, i o wielu innych rzeczach

 

Najdobrotliwszy Pan nasz, który z niezmiernej miłości ku nam, dla zbawienia nas, zstąpił na ziemię z łona Ojca Przedwiecznego, wiedząc że już zbliża się czas Jego męki, gotowy na nią, puścił się w drogę ku Jerozolimie, gdzie Go właśnie i męka i śmierć czekała. I nawet z Boskiej wiedzy Swojej, przepowiedział uczniom co Go tam spotka; lecz Go oni nie zrozumieli. Owóż, gdy zbliżał się do miasta Jerycho, ślepy siedzący przy drodze, po nagromadzonej wielkiej rzeszy ludu miarkując że idzie tamtędy Zbawiciel, począł głośno wzywać Jego miłosierdzia; i chociaż drudzy upominali go za to, on nie zważał na nich i nie zamilkł wcale. Widząc tedy w nim taką wiarę i pobożność, Pan Jezus kazał przyprowadzić go do Siebie i zapytał: Co chcesz abym ci uczynił? O! mój Boże! a cóż to za słodkie słowo: Co chcesz abym ci uczynił?! A ślepy na to: Panie, abym przejrzał; a litościwy Pan nasz rzekł: przejrzyj, i wzrok mu przywrócił (1). Pilnie więc tu wpatruj się w Pana Jezusa i uwielbiaj Jego dobrotliwość.

 

Lecz przy tym zwróć uwagę na potęgę wiary i modlitwy, jako też i na to, że wytrwałość w modlitwie posunięta aż do natręctwa, nie tylko Boga nie obraża, lecz owszem jest Mu bardzo miłą, jak już miałaś tego dowód na wyżej przytoczonym zdarzeniu z Chananejką. A nawet Sam Zbawiciel nauczał, iż się zawżdy modlić potrzeba, a nie ustawać (2), i na wyjaśnienie tego przedstawił przykład o sędziu, od którego wdowa, przez natręctwo, otrzymała o co prosiła. Inną znowu razą tegoż samego nauczał w przypowieści o udzielającym wśród nocy chleby temu który o nie prosił, a otrzymał je właśnie wskutek swego natręctwa. Wytrwałym bowiem na modlitwie, udziela Pan Bóg tego o co właściwie i potrzebnie proszą, i jakby do każdego mówi: Co chcesz abym ci uczynił? i czyni to. Owszem, często więcej daje jak to o co prosimy i o co byśmy śmieli Go prosić, jak tego masz przykład na Zacheuszu, o którym niżej powiemy. A stąd bądź pewną że o cokolwiek z wiarą i wytrwale prosić będziesz Boga, to otrzymasz. I nie wahaj się, pod pozorem że znając swoją niegodność, wstyd ci niejako udawać się do Boga z prośbami; bo widzisz że nie podlegając tak niewłaściwej wstydliwości, i Chananejka i Zacheusz prosili o łaski, i takowe otrzymali. Tylko więc wyrzeczmy się grzechu, postanówmy wiernie służyć Bogu, a wtedy śmiało prośmy o łaski potrzebne. Wprawdzie, pokorna wstydliwość i z niej pochodząca nieśmiałość, jest niekiedy wielką cnotą, ale też czasem może być i wielką wadą, o czym święty Bernard tak mówi: "Jest wstyd przywodzący grzech, a jest wstyd przywodzący sławę i łaskę (3), mówi Pismo święte. Owóż, zbawienny wstyd jest, gdy wstydzisz się żeś zgrzeszył, lub wstydzisz się żeś człowiek ułomny i skłonny do grzechu. I wtedy chociażbyś żadnego ludzkiego sędziego mógł się nie obawiać, tym bardziej wstydzisz się obrazić majestat ukrytego Boga, im silniej przekonanym jesteś jak dalece jest On świętym od najświętszego człowieka, i jak dalece grzesznik obraża Go grzechem, którym bardziej się On brzydzi jak najsurowszy prawodawca ziemski. Taka więc wstydliwość, bezwątpienia chroni nas od złego, i toruje drogę do chwały wiekuistej, gdyż albo od grzechu zupełnie zabezpiecza, albo popełniony gładzi, skłaniając do wyznania go na spowiedzi i do czynienia pokuty, a stąd do oczyszczenia sumienia. I wtedy możemy powtórzyć z Apostołem: to jest chwała nasza, świadectwo sumienia naszego (4). Lecz przeciwnie, jeśli kto wstydzi się wyznać grzech na spowiedzi, wtedy taka wstydliwość grzeszną jest i pozbawia nas chwały świadectwa sumienia naszego, o której mówi Apostoł. Wtedy to bowiem, pomimo iż sumienie wyrzuca nam grzech, i chciałoby się pozbyć tego dręczącego przybysza, fałszywy wstyd jakby na kłódkę zamykając nam usta, nie dozwala mu wyjść z sumienia" (5). Nad czym rozwodząc się jeszcze dłużej, przy końcu woła święty Bernard: "O! wstydzie bezwstydny, nierozważny, wrogu zbawienia, zakało duszy niegodziwa! Więc tak to człowiek wstydzi się ulec Bogu? a czyż upokorzyć się przed potężną ręką Boga najwyższego, miałoby być czymciś poniżającym człowieka? Zaiste tak nie jest, gdyż najchwalebniejszym zwycięstwem jest ulec Boskiemu majestatowi, i najwyższym zaszczytem, powadze matki Kościoła nie opierać się. O! przewrotności! To nie wstyd ci było kałem grzechu się zmazać, a wstyd ci na wzór Magdaleny nogi Zbawiciela łzami obmywając, oczyścić sumienie? Wprawdzie Mędrzec Pański powiada, że jest wstyd przywodzący sławę i łaskę (6), ale to wtedy, kiedy albo ci wstyd grzeszyć i grzechu się chronisz, albo wstyd żeś zgrzeszył i za grzech pokutujesz: bo w takim razie przez wstyd zbawienny odzyskujesz sławę i łaskę, którąś bezwstydnie grzesząc, utracił" (7).

 

W innym znowu miejscu tak pisze święty Bernard o cnocie wstydliwości: "Nie wiem czy jest co w obyczajach ludzkich milszego nad skromną wstydliwość. Jest ona bezwątpienia ozdobą w każdym wieku, chociaż w młodocianym najwięcej i najpiękniej jaśnieje. Cóż powabniejszego nad skromnie wstydliwego młodzieńca. Skromna wstydliwość na obliczu i w zachowaniu jego objawiająca się, jest jakby najkosztowniejszą perłą, świadczącą o skarbach jego obyczajów nieskazitelnych. Jest nieomylnym zadatkiem dobrych nadziei jakie o nim mieć można, jest oznaką czystej natury. Dla niego zaś samego staje się puklerzem zasłaniającym go od bezwstydnych uczuć, od natarczywości sprośnych, tych najgwałtowniejszych w młodym wieku namiętności, i nie dopuszcza w nim najmniejszej lekkomyślności. Ona w drugich nawet przykraca wszelkie nieobyczajne słowa. Skromna wstydliwość, siostrą jest świętej czystości. Nie masz niewątpliwszej nad nią cechy gołębiej prostoty, a więc i świadectwa nienaruszonej niewinności. Jest to mile jaśniejąca lampa nieskażonej duszy, a która byle się do niej coś nieskromnego lub nieprzyzwoitego zbliżyło, wnet rumieńcem olśnie oblicze, i precz brzydką marę odpędzi. Ona ku wszelkiemu złemu wstręt największy obudza, wrodzonej prawości jest strażniczką, najczujniejszą regulatorką sumienia, dobrej sławy obronicielką najwymowniejszą, życia ozdobą, siedliskiem cnót, najpiękniejszym blaskiem nieposzlakowanej uczciwości. Samo zarumienienie oblicza, które skromna wstydliwość niekiedy wywołuje, ileż powabu i krasy przydaje zwykle, młodocianemu czołu. Wstydliwość tak dalece przyrodzonym jest przymiotem człowieka, że nawet ci którzy nie wstydzą się źle postępować, wstydzą się być na złym czynie schwytanymi, kryjąc się z uczynkami ciemności (8), godnymi ziemi nędzy i ciemności, kędy cień śmierci... i wieczny strach przebywa (9). O! jak dusza skromna, wstydliwością przyozdobiona, kocha się w odosobnieniu! Toteż i Zbawiciel polecił nam, abyśmy chcąc się modlić, weszli do izby swojej i zawarli drzwi za sobą (10), właśnie dla odosobnienia się; a to przez ostrożność, by do modlitwy przy drugich odbywanej, nie wkradła się próżność i chętka ludzkiej za to chwały, która by w nas i gorącość ducha ostudziła i modlitwę pozbawiła jej owocu. Lecz cóż właściwszego skromnej wstydliwości, jak stronić od wszystkiego co by chwałę ludzką spowodować mogło, co by rozbudzało w nas próżność? A stąd nic nie jest dalszym od świątobliwości, jak ze świętymi ćwiczeniami, jakby popisywać się przed drugimi. Słowem, jednym z najważniejszych warunków skutecznej modlitwy, jest zabieranie się do niej ze skromną wstydliwością" (11).

 

Owóż, wszystkie powyższe uwagi, które nam nastręczyło rozważanie cudownego uzdrowienia tego ślepego, możesz rozciągnąć i do drugich dwóch ślepych, pod tęż porę przez Zbawiciela uzdrowionych, a mianowicie kiedy wychodził z Jerycho. Temu bowiem o którym była mowa, przywrócił wzrok gdy się zbliżał do tego miasta. A jak ten tak podobnież i tamci wzywali miłosierdzia Jezusowego i podobnież On do nich przemówił, i wzrok im przywrócił. Wspominają zaś o nich Ewangelie świętych Mateusza i Marka, i jednego z nich nazwisko wymieniają.

 

–––––––––––

 

 

Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty, przez Św. Bonawenturę Biskupa i Doktora Kościoła. (Tłumaczenie O. Prokopa Kapucyna). Kraków 1879, ss. 326-332.

 

Przypisy:

(1) Łk. 18, 41. 42.

 

(2) Łk. 18, 1.

 

(3) Ekli. 4, 25.

 

(4) II Kor. 1, 12.

 

(5) In libro ad Milites Templi, c. XII, n. 30.

 

(6) Ekli. 4, 25.

 

(7) Epist. 18 ad Eustachi.

 

(8) Rzym. 13, 12.

 

(9) Hiob. 10, 22.

 

(10) Mt. 6, 6.

 

(11) Serm. 86 sup. Canti.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXVI, Kraków 2016

Powrót do spisu treści
Rozmyślań Życia Chrystusa Pana

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: