ŻYWOT PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA

 

w pobożnych rozmyślaniach zawarty

 

ŚW. BONAWENTURA

 

BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA

 

––––––

 

CZĘŚĆ TRZECIA

 

Od spisku uknowanego przez Żydów na Pana Jezusa,

do Jego Wniebowstąpienia i Zesłania Ducha Świętego na Apostołów

 

––––

 

Rozdział XI

 

Siedem słów Chrystusa na krzyżu

 

Lecz Zbawiciel na krzyżu rozpięty, aż do oddania ducha Bogu, nie pozostawał bezczynnym: to przykładem, to słowem, dawał nam najpotrzebniejsze nauki. W tym celu przemówił wtedy razy siedem, jak to w Ewangelii znajduje się spisane, i to nazywamy Siedmiu słowami Pańskimi na krzyżu.

 

Pierwszym było to co wyrzekł w samej chwili ukrzyżowania, gdy modlił się za Swoich krzyżowników, mówiąc: Ojcze! odpuść im, boć nie wiedzą co czynią (1). A były to wyrazy objawiające wielką cierpliwość i wielką miłość, a także niewymowne miłosierdzie.

 

Drugim słowem było to co powiedział do Matki: Niewiasto, oto Syn Twój, a do Jana: Oto Matka Twoja (2). Zaś dlatego nie nazwał Ją matką, żeby przez to boleści Jej macierzyńskiego serca nie zwiększał.

 

Trzecim było przemówienie do Łotra pokutującego: Dziś ze Mną będziesz w raju (3).

 

Czwartym, gdy zawołał: Eli! Eli! lamma sabachtani, to jest Boże Mój, Boże Mój, czemuś mnie opuścił (4). Jakby mówił: "Ojcze do tego stopnia umiłowałeś świat, że poświęcając Mnie za niego, wydajesz się jakbyś Mnie opuścił".

 

Piątym było kiedy rzekł: Pragnę (5), co sprawiło wielką boleść Matce, towarzyszącym Jej niewiastom i Janowi, a bardzo uradowało wrogów Zbawicielowych. Chociaż bowiem można brać to w tym rozumieniu, że pragnął zbawienia dusz, jednak rzeczywiście był spragniony napoju, gdyż od mąk poniesionych i wielkiego upływu krwi, silna Go paliła gorączka. Podało też to sposobność oprawcom, nową zadać Mu męczarnię, gdy zdawało się, że już nic więcej nad to co dotąd wycierpiał, wymyśleć na Jego udręczenie nie potrafią. I oto podali Mu do napicia się wino, zmieszane z żółcią. O! przeklętaż ta ich wściekłość, bo jakże zawzięta i jak okrutnie pastwiąca się nad Jezusem!

 

Szóstym słowem było: Wykonało się (6), jakby mówił: "Ojcze, rozkaz jaki mi dałeś doskonale wypełniłem. A jeśli taka wola Twoja, tedy Mnie Synowi Twojemu, rozkaż co tylko Ci się spodoba, a gotów jestem jeśli co jeszcze pozostaje i to dokonać, bom ja na bicze gotów jest (7). Lecz już wszystko co o mnie w Prorokach napisanym jest, wykonało się. Jeśli więc nie przeciwne to woli Twojej, zabierz Mnie z tego świata do siebie". A na to Ojciec: "Pójdź, powiada, pójdź najdroższy Synu, dobrze wszystkoś uczynił (8); nie chcę byś dłużej cierpiał. Pójdź, gdyż czekam na Ciebie, by Cię do łona Mojego przycisnąć". I wtedy począł Jezus słabnąć, jak zwykle konający, i już to zamykał oczy, już to roztwierał; głowę to w jedną to w drugą stronę skłaniał, i z sił zupełnie opadał.

 

Nareszcie przydał siódme słowo, głosem wielkim i ze łzami zawoławszy do Boga: Ojcze! w ręce Twoje polecam ducha Mojego, a to rzekłszy skonał (9), i skłoniwszy głowę na piersi, jakby dla podziękowania Ojcu, że Go do Siebie na powrót powoływał, ducha oddał (10) Bogu. Słysząc wołanie takowe, nawrócony został Setnik temu obecny, a który zdziwiony, że Zbawiciel umierając tak silny głos wydał, rzekł: Zaisteć, ten był Synem Bożym (11). Inni bowiem ludzie umierając silnego głosu wydać nie mogą, i dlatego ów Setnik uwierzył w Bóstwo Zbawiciela. Wołanie zaś to było tak potężnym, że aż w piekle usłyszane zostało.

 

Ale cóż się wtedy działo w duszy Matki, gdy patrzała jak Syn Jej upadał na siłach wśród mąk najcięższych, omdlewał, coraz trudniej oddychał, i nareszcie skonał! Sądzę, że tylu i takimi boleściami w owej chwili do głębi duszy przejęta, stała jakby bez czucia, na pół umarła, bardziej jeszcze zbolała aniżeli wtedy gdy spotkała Jezusa krzyż dźwigającego. A także co się działo z Magdaleną wierną i ukochaną uczennicą Pańską, z Janem najulubieńszym Jego Apostołem? A dwie cioteczne siostry przenajświętszej Panny tamże obecne, co biedaczki robiły? Lecz cóż robić mogły? napełnione goryczami, opojone piołunem (12), zbolałe w najwyższym stopniu, bez przerwy płakały.

 

Wisi tedy na krzyżu umarły Zbawiciel; rozchodzi się rzesza cała; pozostaje Matka najboleśniejsza z czterema wiernie Jej towarzyszącymi duszami. Usiadają pod krzyżem, wpatrują się w Swego najukochańszego, i wyglądają od Boga pomocy, żeby Go z tego łoża śmiertelnego zdjąć i pogrzebać mogli.

 

Ty zaś jeśli podobnież pilnie wpatrywać się będziesz w Pana twojego, obaczysz że od stopy nogi, aż do wierzchu głowy, nie masz w Nim zdrowia (13). Nie masz ani jednego członka, ani najmniejszej części ciała, nie masz zmysłu, któryby najcięższe bóle, najokrutniejszą mękę nie przebył.

 

I otóż co według lichej możności mojej, a odpowiednio do twojej prostoty, o szczegółach męki i śmierci Pańskiej zebrałem tu pokrótce; i niech tą razą dość na tym będzie. Staraj się tylko pobożnie, pilnie i wytrwale wszystko to rozpamiętywać, a następnie przejdźmy do opowiadania tego co po śmierci Zbawiciela zaszło.

 

–––––––––––

 

 

Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty, przez Św. Bonawenturę Biskupa i Doktora Kościoła. (Tłumaczenie O. Prokopa Kapucyna). Kraków 1879, ss. 401-405.

 

Przypisy:

(1) Łk. 23, 34.

 

(2) Jan 19, 26. 27.

 

(3) Łk. 23, 43.

 

(4) Mt. 27, 46.

 

(5) Jan 19, 28.

 

(6) Jan 19, 30.

 

(7) Psal. 37, 18.

 

(8) Mk 7, 37.

 

(9) Łk. 23, 46.

 

(10) Jan 19, 30.

 

(11) Mt. 27, 54.

 

(12) Tren. 3, 15.

 

(13) Iz. 1, 6.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXX, Kraków 2020

Powrót do spisu treści
Rozmyślań Życia Chrystusa Pana

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: