ŻYWOT PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA

 

w pobożnych rozmyślaniach zawarty

 

ŚW. BONAWENTURA

 

BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA

 

––––––

 

CZĘŚĆ TRZECIA

 

Od spisku uknowanego przez Żydów na Pana Jezusa,

do Jego Wniebowstąpienia i Zesłania Ducha Świętego na Apostołów

 

––––

 

Rozdział VIII

 

Dalsze rozmyślanie szczegółów Męki Pańskiej, od stawienia Go przed Piłatem, do skazania na śmierć

 

Z rana, skoro dzień się zrobił, siepacze zbiegli się znowu, a za nimi starsi kapłani i przewodnicy ludu, i kazali związać w tył ręce Jezusowi, wołając: "Pójdź sam z nami złoczyńco, pójdź do sądu; dziś odbiorą zapłatę Twoje występki i wyjdzie na jaw urojona mądrość Twoja". I powiedli Go do Piłata, a On szedł za nimi pokornie jakby winowajca, będąc barankiem najniewinniejszym. Gdy zaś Matka przenajświętsza, Jan i towarzyszące im niewiasty, którzy bardzo rano wyszli z domu aby pójść do Jezusa, spotkali Go na rogu jednej z ulic, widząc z jaką zajadłością wlecze Go ten motłoch, doznali boleści wyrazić się nie mogącej. W tym bowiem wzajemnym zobaczeniu się, był wszystkich smutek niezmierny! Sam Zbawiciel wielkiej doznał boleści z litości nad Swoimi, a zwłaszcza nad Matką, i podobnież z miłości ku Niemu, serca ich, na wskroś przeszył żal niewymowny. Przypatruj się więc temu po szczególe, wszystko to bowiem powinno wzbudzać w tobie wielkie, owszem największe współubolewanie.

 

Wiodą tedy Jezusa do Piłata, a one niewiasty idą za Nim z daleka, gdyż zbliżyć się nie mogą. Stawiwszy Go przed tym Wielkorządcą, zanoszą na Niego skarg wiele, lecz Piłat odsyła Go do Heroda. Herod zaś pragnący widzieć jaki cud przez Jezusa dokonany, ucieszył się bardzo; ale ani cudu na Nim wymóc nie mógł, ani nawet jednego słowa. Stąd poczytując Go za pozbawionego rozumu, dla urągowiska, kazał przyodziać Go w szatę białą, w jaką przyodziewano wariatów, i odesłał na powrót do Piłata. Tak tedy, uważaj, że nie tylko za złoczyńcę, lecz i za pozbawionego zdrowych zmysłów, od wszystkich został poczytany. A i to najcierpliwiej znosi. Patrz więc jak oto prowadzą Go i odprowadzają, a On idzie z głową spuszczoną, pokornie i spokojnie, i słyszy zewsząd obelżywe i złośliwe wrzaski miotane na Niego. Może być nawet że wtedy rzucano na Niego kamienie i śmiecie, lub gnoje po drodze zbierane, jak to ma zwyczaj lud na Wschodzie gdy się na kogo rozburzy. Patrz także i na Matkę i na uczniów, z niewymownym smutkiem z daleka za Jezusem postępujących.

 

Gdy Go przyprowadzili na powrót do Piłata, te psy zajadłe, z największą zuchwałością i uporem występują znowu ze swoimi oskarżeniami. Lecz Piłat nie uznając w tym wszystkim powodów do skazania na śmierć Zbawiciela, usiłował Go uwolnić. Rzekł przeto: Ukarzę Go tedy i wypuszczę (1). O! Piłacie! ty Pana twego masz karać! nie wiesz co czynisz, bo przecież ani na śmierć, ani na biczowanie nie zasłużył; ty zaś sam podpadniesz w końcu karze jaką wymierzy na ciebie sprawiedliwość Jego. Owoż, Piłat kazał Jezusa jak najsrożej ubiczować.

 

Zdzierają więc szaty ze Zbawiciela; uwiązują Go u kolumny i okrutnie biczują. Stoi obnażony przed wszystkimi młodzieniec najskromniejszy, piękniejszy urodą nad syny człowiecze (2), a z rąk najobrzydliwszych sypią się knuty i razy najdotkliwsze na to ciało najniewinniejsze, najczulsze, najczystsze i najśliczniejsze. Ten kwiat ciała wszelkiego i całej natury ludzkiej, pokrywa się smugami krwi, ranami, i najokrutniejszym poszarpaniem. Spływa zewsząd krew Króla chwały, wytryskuje z każdej części ciała, na którym przybywa coraz więcej sińców na sińce, ran na rany, aż dopóki i katom i dozorcom strudzonym nie kazano zaprzestać. Kolumna zaś do której był uwiązany dotąd przechowuje ślady krwi którą zbryzgana wtedy była, jak to czytamy w opisie zabytków Ziemi Świętej. Teraz więc długo a pilnie wpatruj się w Pana twego, a jeśli i tu jeszcze ubolewać nad Nim nie będziesz, to chyba uznaj że masz serce kamienne. Wtedy spełniło się co mówi Izajasz Prorok: Widzieliśmy Go, a nie było na co spojrzeć, i poczytaliśmy Go jako trędowatego, a od Boga ubitego i poniżonego (3). O! Jezu Panie mój! któż był tak zuchwałym i tak szalonym żeby Cię obnażyć? A któż jeszcze zuchwalszym i szaleńszym żeby Cię uwiązał? Ale którzyż to aż do tego stopnia najzuchwalsi i najszaleńsi, że Cię ubiczowali! Lecz otoś Ty Słońce sprawiedliwości (4) promienie światła Twego powstrzymał i dlatego stała się noc i rozwielmożyła się moc ciemności (5). Wtedy wszyscy okazali się potężniejszymi nad Ciebie. Miłość to Twoja, a grzechy nasze, uczyniły Cię tak bezsilnym. Przeklęte grzechy, za które tak cierpisz.

 

Odwiązawszy nareszcie Zbawiciela od kolumny, wiodą Go tak obnażonego, tak skatowanego, po całym domu, szukając szat Jego tu i owdzie porozrzucanych przez tych którzy Go z nich odarli. Patrz jak cierpi, a cały drży od bólu i chłodu, bo zimno było (6), mówi Ewangelia. Lecz gdy chciał przyodziać się, nie pozwalają Mu na to niektórzy z najzajadlejszych, mówiąc do Piłata: "Panie wielkorządco, On chciał ogłosić się królem: przystroimy Go tedy po królewsku i zaszczycimy koroną". I wziąwszy jakiś stary i brudny płaszcz szkarłatny, przyodziali weń Jezusa, i koronę z ciernia wtłoczyli Mu na głowę. Patrz więc tu na Niego, i wpatruj się w każdy ten straszny szczegół Jego męki: patrz jak wszystko przenosi pokornie, i dozwala aby z Nim czynili co tylko się im spodoba! Szkarłatny łachman bierze na Siebie; na głowie ma koronę cierniową; w ręku trzyma trzcinę, a gdy niegodziwcy ci z szyderstwem klękają przed Nim i niby królowi pokłon oddają, On milczy, i z niezachwianą cierpliwością na wszystko to patrzy! A widzisz jak oto co chwila uderzają trzciną w koronę, coraz głębiej ją wtłaczając, a On nachyla od bólu głowę przenajświętszą, z której zewsząd, przebodzonej ostrymi cierniami, spływa krew obficie. O! nieszczęśni, jak straszną okaże się wam kiedyś ta głowa królewska, którą teraz tłuczecie! Urągali Mu bowiem jako temu który rościł sobie prawo do królowania, a nie mógł tego dostąpić.

 

Gdy tedy Jezus ponosi tak okropne męczarnie i takie zniewagi, zawziętym nad wszelki wyraz oprawcom Jego, jeszcze i na tym nie dość że już wtedy zwołali byli całą rotę żołnierską żeby się z nimi pastwiła nad Nim, – w końcu więc wiodą Go przed Piłata i przed lud tłumnie zebrany, i okazują motłochowi tak zbezczeszczonego, niosącego koronę cierniową i szatę szkarłatową (7). – O! dla Boga! patrzże teraz, jak oto Pan nasz najdroższy, z głową na dół spuszczoną, stoi wobec wielkiej rzeszy ludu wrzeszczącego i wołającego: Ukrzyżuj, ukrzyżuj Go (8). A prócz tego, miotali na Niego obelgi, i szydzili jakoby z pozbawionego rozumu, odważającego się powstawać na starszych kapłanów i faryzeuszów, którzy przecież pojmali Go i zrobią z Nim koniec. Tak tedy nie tylko zadawali Mu mękę najcięższą, lecz i najdotkliwszych zniewag od ludu Swego doznaje!

 

–––––––––––

 

 

Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty, przez Św. Bonawenturę Biskupa i Doktora Kościoła. (Tłumaczenie O. Prokopa Kapucyna). Kraków 1879, ss. 387-392.

 

Przypisy:

(1) Łk. 23, 22.

 

(2) Psal. 44, 3.

 

(3) Izaj. 53, 2. 4.

 

(4) Mądr. 5, 6.

 

(5) Łk. 22, 53.

 

(6) Jan. 18, 18.

 

(7) Jan. 19, 5.

 

(8) Jan. 19, 6.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXIX, Kraków 2019

Powrót do spisu treści
Rozmyślań Życia Chrystusa Pana

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: