ŻYWOT PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA

 

w pobożnych rozmyślaniach zawarty

 

ŚW. BONAWENTURA

 

BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA

 

––––––

 

CZĘŚĆ TRZECIA

 

Od spisku uknowanego przez Żydów na Pana Jezusa,

do Jego Wniebowstąpienia i Zesłania Ducha Świętego na Apostołów

 

––––

 

Rozdział IX

 

Rozmyślanie dalszych szczegółów Męki Pańskiej, od wyroku na śmierć do zajścia na Kalwarię

 

Wskutek tedy domagania się całego motłochu Żydowskiego żeby Jezusa ukrzyżować, skazał Go na śmierć Piłat. Nie tylko więc zapomnieli dobrodziejstw Jego i cudów czynionych; nie tylko nie mieli względu na Jego niewinność, lecz co jeszcze większego dowodziło w nich barbarzyństwa, nie rozbraja ich złości widok nawet Zbawiciela tak ciężkimi mękami już skatowanego. Owszem, starsi Synagogi i przewodnicy ludu, radują się że niegodziwych zamiarów swoich dopięli. Śmieją się i naśmiewają z Tego który jest Bogiem prawdziwym i przedwiecznym, i przyspieszają Jego zamordowanie. Zaprowadzają Go tedy na powrót do wnętrza pałacu Piłatowego, rozdziewają ze szkarłatnego płaszcza, i nareszcie dozwalają Mu przyodziać się. A tu na każdy czyn Pana Jezusa najpilniejszą zwracaj uwagę. Żebyś zaś serdecznie z Nim współubolewała, a oraz i tym większy pożytek na duszy odniosła, na chwilę zapomnij niejako o Jego Bóstwie, i patrz na Niego jak na człowieka zwykłego. Widzisz tedy jak oto młodzieniec najniewinniejszy, najukochańszy, przenajświętszy, prześliczny, cały tak zsieczony biczowaniem, że ciało Jego przedstawia jakby jedną zaognioną i krwawiącą ranę, zbiera porozrzucane po ziemi odzienie Swoje, i z rumieńcem wstydliwości przyodziewa się w oczach oprawców naśmiewających się z Niego, jakby to był ostatni z ludzi, opuszczony przez Boga i żadnej litości nie godzien. Wpatruj się tedy w Niego z najserdeczniejszą litością i współubolewaniem, bo oto schyla się, i podnosi jedno po drugim ubogie odzienie Swoje, i wśród tych niegodziwców ubiera się jak może najprędzej. Następnie zwróć uwagę na Bóstwo Jego, i wyobraź sobie że ten najwyższy, odwieczny, nieogarniony rozumem ludzkim i wszechwładny Majestat, zniża się pokornie do ziemi, zbiera odzienie, i wstydząc się nagości, przykrywa się skwapliwie, podczas gdy otaczający Go niegodziwcy, i z tego powodu nowe zadają Mu obelgi, jakby to był jeden z ostatnich ich niewolników, za największą jaką zbrodnię słusznie karany i na śmierć skazany. Zaś wpatrując się w tym szczególe Jego Męki, w Jezusa, podziwiaj Jego pokorę, co także należało czynić, i co cię podobnież do tym serdeczniejszego współubolewania pobudzać powinno, rozpamiętywając Jego okrutne u kolumny biczowanie.

 

Skoro się przyodział, wyprowadzają Go z pałacu Wielkorządcy, żeby Mu co prędzej śmierć zadać. Bez odwłoki też wkładają na barki Jego święte drzewo krzyżowe, długie, grube i ciężkie, a które cichy Baranek pokornie przyjmuje i cierpliwie dźwiga. Owoż, według podania, wnosić można że Krzyż Pański był wysoki na stóp piętnaście. Wiodą Go tedy i popędzają i przynaglają, i znowu takimiż obelgami okrywają jak kiedy Go wiedli od Heroda do Piłata, o czym wyżej była mowa. Prowadzą Go zaś wraz z dwoma złoczyńcami, którzy obok Niego mieli być ukrzyżowani. I otóż jakich miał towarzyszy! O! Jezu dobry! jakże Cię bezczeszczą wrogowie Twoi, równając Cię z łotrami. Ale co mówię! gorzej nawet jak z nimi obchodzą się oni z Tobą, gdyż Tobie kazali krzyż dźwigać, a nie czytamy żeby i z łotrami tak niemiłosiernie postąpili. Toteż nie tylko według proroctwa Izajaszowego pomiędzy złoczyńcami jesteś policzon (1), lecz nawet poczytany pomiędzy nimi za najgorszego. Niewypowiedzianą jest o Panie, cierpliwość Twoja!

 

Przypatruj się Mu więc tu pilnie: idzie nachylony pod ciężarem krzyża, i chwilami tchu Mu brakuje. Współubolewaj z Nim ile tylko możesz, bo widzisz jak cierpi i jakimi zniewagami Go napawają. A że bolesna Matka dla nadzwyczajnego tłoku zbliżyć się do Niego nie mogła, ani Go nawet dojrzeć, poszła więc wraz z Janem i towarzyszącymi Jej niewiastami inną krótszą drogą, aby wyprzedziwszy całą rzeszę ludu, gdy Go z bram miasta wyprowadzać będą, zbliżyć się do Niego. Tam tedy, gdy przy zbiegu dwóch ulic spotkała Syna, ujrzawszy Go obarczonego tak wielkim drzewem krzyżowym, czego dotąd nie widziała, ledwie że nie skonała od smutku, i ani słowa nie była w stanie przemówić do Niego, ani też Zbawiciel do Niej, gdyż kaci przynaglali Go iść jak najprędzej. Jednakże, niedaleko od miejsca tego, Zbawiciel w te słowa przemówił gdy się zbliżył do niewiast przy drodze stojących a płaczących: Córki Jerozolimskie, nie płaczcie nade mną, ale same nad sobą płaczcie i nad synami waszymi, albowiem jeśli to na zielonym drzewie czynią, cóż na suchym będzie... (2) itd. jak to w Ewangelii obszerniej czytamy. I na obydwóch tych miejscach, są dotąd szczątki kościołów, które wzniesione tam były na pobożną pamiątkę tych zdarzeń, a które jeden z braci naszych widział jak mi to sam mówił. On także powiadał mi, że góra Kalwaryjska, na której Chrystus został ukrzyżowany, tak odległą jest od bramy miasta, jak nasz klasztor od bramy świętego Germana. A więc przez bardzo długą przestrzeń dźwigał Pan Jezus drzewo krzyżowe.

 

Zbawiciel uszedłszy pewien kawał drogi, tak był znużony i tak z sił opadł, że nie mogąc już dalej dźwigać krzyża, złożył Go z Siebie. A wtedy Jego wrogowie niegodziwi, obawiając się żeby zwłoka jakowa w zadaniu Mu śmierci, nie skłoniła Piłata do odwołania wyroku, gdyż widzieli że usiłował on wyratować Go koniecznie, zmusili jednego z obecnych do niesienia krzyża Jezusowego, a Jego Samego uwiązawszy do powroza, jak najniesforniejszego zbrodniarza, na szczyt Kalwarii powlekli.

 

Czyż tedy nie uznasz, że to samo co Zbawiciel, począwszy od północy kiedy pojmany został, do tej pory wycierpiał, już chociażby ukrzyżowanym nie został, było okrutną i niezmierną dla Niego męką? O! bez wątpienia było to męką ciężką, i powinno Cię pobudzać nie do jakiegokolwiek lecz do najserdeczniejszego współubolewania. Ale już o tym na teraz dosyć; i przyjdźmy do rozpamiętywania tego co zaszło przy ukrzyżowaniu i śmierci Pańskiej, to jest od południa do godziny trzeciej. Następnie rozważać będziemy co się stało po śmierci Zbawiciela, to jest ku wieczorowi dnia tegoż.

 

–––––––––––

 

 

Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty, przez Św. Bonawenturę Biskupa i Doktora Kościoła. (Tłumaczenie O. Prokopa Kapucyna). Kraków 1879, ss. 392-396.

 

Przypisy:

(1) Iz. 53, 12.

 

(2) Łk. 23, 28.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXX, Kraków 2020

Powrót do spisu treści
Rozmyślań Życia Chrystusa Pana

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: