CZEŚĆ MARYI

 

O POBUDKACH I ŚRODKACH NABOŻEŃSTWA

DO NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY

 

KS. JAKUB GÓRKA

 

CZĘŚĆ I.

Pobudki nabożeństwa do Matki Najświętszej

 

14. Maryja Mistrzynią naszą

 

Szczęśliwi Apostołowie, że w wieczerniku modli się z nimi Maryja, odbywa rodzaj ćwiczeń duchownych przed zesłaniem Ducha Świętego! O błoga samotności, że w niej uczestniczy także Matka Chrystusowa! Gotuje się maleńka gromada na przyjęcie mocy z wysokości, gotuje się na przyjęcie Ducha prawdy i pociechy, a w tym odosobnieniu przewodniczy Oblubienica Boża, pełna łask, dla której Zie­lone święta już dawno nastąpiły, bo przy Zwiastowaniu Anioł powiada, że Duch Święty zstąpi na Maryję i dokona tajemnicy Wcielenia. Bogactwo więc łask, hojność Bożą zawdzięczają pośrednio Apostołowie Bogarodzicy, która już rozpoczęła urząd Szafarki niebieskiej na godach w Kanie galilejskiej. Maryja była po Wniebowstąpieniu Chrystusa Mistrzynią Apostołów, nauczycielką Ewangelistów, Matką wzrastającego Kościoła.

 

W pielgrzymce życia narzucają się nam różni nau­czyciele, różni mistrzowie, głoszą często dziwaczne teorie i wołają, abyśmy szli za nimi. A tymczasem jeden jest nauczyciel nasz, Jezus Chrystus, który się sam zwie drogą, prawdą i życiem. Kto za Nim postępuje, nie chodzi w ciemności. Jako kolumna niebieska wiodła Żydów na puszczy, w nocy była dla nich światłem, a we dnie osłoną przed żarami słońca, a zarazem obroną przed wrogiem, tak obecnie ta cudowna pochodnia spoczywa z woli Je­zusa Chrystusa w rękach Kościoła, tego miasta na górze położonego, bo Kościół jest nieomylnym nauczycielem i drogowskazem naszym do żywota wiecznego.

 

Ale i Maryja Panna jest w dalszym znaczeniu naszą Mistrzynią. Jak niegdyś św. Urszula przewodniczyła pa­nieńskim zastępom dziewic i wiodła je na chwalebną śmierć męczeńską dla zachowania cnoty niewinności, tak w daleko wyższym i doskonalszym znaczeniu Maryja prze­wodniczy wszystkim zastępom tych, którzy walczą o niebo, pną się mozolnie na wyżyny cnoty, pracują na niebo.

 

Zastanowimy się też, jak Najświętsza Dziewica jest nauczycielką dla każdego stanu i wieku, a jest mistrzynią i przewodniczką doskonałą. To zaś powinno nas zachęcić, byśmy ochoczo w szkole Maryi się ćwiczyli.

 

I. Dziecko potrzebuje trosk i opieki matki; a gdy już rozum zaczyna działać, należy je posłać do szkoły. A jak trudno nieraz o dobrą szkołę. Odkąd prawa świe­ckie przestały się liczyć z Bogiem i szkoła wyzuła się z charakteru chrześcijańskiego, bo zamiast wychowywać poczciwie, częstokroć psuje i burzy, szlachetniejsze uczucia z młodej duszy wykorzenia, staje się rozsadnikiem niemoralności i zgnilizny duchowej. Gorliwi rodzice boją się słusznie i lękają, co będzie z synem i córką. Niechże się pod­niosą na duchu, niech syna i córkę Bogarodzicy polecą, niech w młode serca wpajają nabożeństwo do Maryi, a pod płaszczem tej niebieskiej Patronki młodzież nie zaginie. Smutny widok przedstawia drzewo, którego korona złamana, skrzywiony pień. Gałęzie jego zwieszają się bez­ładnie ku ziemi. Nie widać na nim liści, pączków i owo­ców. Już na nim wesołe ptaszęta nie zamieszkają, już tu znużony pielgrzym przed upałem słońca nie znajdzie ochrony i odpoczynku. Smutniejszy daleko widok młodzieży zepsutej! Jeszcze nie poznała, jak wielkim skarbem niewinność, a już ją utraciła. Już w tych sercach robak namiętności założył swą siedzibę, już je toczy i pożera, już szkaradne nałogi omotały młodą duszę, już ją zatruwają i podobnie jak pająk zapuszczają jad w pochwyconą zdobycz. Serca młode stają się częstokroć strasznie biedne i puste! Czyż nie należałoby płakać, gdy się widzi tyle nieposłuszeń­stwa i uporu u studentów i panienek w latach szkolnych? Niewiara i wątpliwości nurtują w młodych główkach. Ta młodzież nie chce się modlić albo ospale i mechanicznie spełnia ten obowiązek względem Boga. W kościele z nieuszanowaniem się zachowuje, czuje wstręt do słowa Bożego, nadużywa Sakramentów świętych. A co mówić o rozkiełznanych wcześnie namiętnościach, o zniszczonej swawolą świątyni Ducha Świętego, o chęci używania, o lenistwie do pracy, o gorączkowym czytaniu romansów, które brudzi fantazję, budzi wstręt do poważniejszych zajęć? Zaprawdę, z Jeremiaszem prorokiem musielibyśmy zawołać o większo­ści młodzieży za dni naszych: "Mnie (Boga) opuściła źródło wody żywej, a ukopała sobie cysterny, cysterny rozwa­lone, które nie mogą wody zatrzymać" (1). Z mętnych źró­deł egipskich pije wodę ta młodzież, usiadła nad ich brze­gami i coraz większe czuje pragnienie (2).

 

Młodzieży, wróć do Boga, wróć do Maryi, a młodość twoja się rozweseli. Drzewo uschłe już nigdy nie zakwitnie i zielenić się nie będzie, ale serce grzechem uwiędłe jeszcze się rozwinie, zakwitnie cnotą pod wpływem światła i cie­pła nadprzyrodzonego, którym jest łaska Boża i opieka Maryi. Nabożeństwo do Mistrzyni niebieskiej usunie z mło­dych dusz te wilgotne, lodowate, ciemne opary, które tu zaległy, jak słońce rozprasza mgły zalewające ziemię. W godzinę śmierci zeznał Hieronim Emiliani, Wenecjanin książęcego rodu, mąż święty i wielki dobroczyńca ludzkości: "Maryjo, Tyś była słońcem mego życia".

 

Że Maryja jest Mistrzynią wyborną młodzieży, historia świadczy o tym złotymi literami. Gdy Ojcowie Jezuici po raz pierwszy założyli Sodalicję Mariańską dla uczniów swoich, wnet pięknych doczekali się owoców. Sodalisi uczniowie stanowili jądro szkoły, liczyli się do najpilniejszych i najwzorowszych. O młodzieńcach i dziewicach, kochających Maryję Pannę, można by poniekąd to powiedzieć, co mówiono o św. Stanisławie, Kazimierzu, Alojzym: Tacy młodzi, a tacy wielcy już święci!

 

Maryja jest Mistrzynią dla młodzieży, bo już jako trzechletnia panienka oddała się Bogu w świątyni jerozolimskiej i spełniła najpiękniej to, co napisane na szko­łach lepszego ducha: Módl się i pracuj! Modlitwa i praca były Jej najserdeczniejszymi przyjaciółkami.

 

Ale Maryja jest także wzorem i mistrzynią dla każdej oblubienicy i oblubieńca chrześcijańskiego. Gdy opuściła świątynię, przybytek modlitwy i nauki, zaręczyła się z przeczystym Oblubieńcem, św. Józefem (3). Ojcowie Kościoła widzą w tym głęboką mądrość Bożą, a jednym z powodów ten, aby była wzorem dla zaręczonych, jak święcie i z bojaźnią Bożą mają postępować, aby do Sakra­mentu małżeństwa stawali z sercem niewinnym i niezwalanym namiętnościami. Czyż może Bóg błogosławić takim małżonkom, którzy do ołtarza przystąpili bez przygoto­wania, którzy przed ślubem dopuszczali się obrazy Bożej?

 

Pożycie anielskie Maryi z Józefem jest wzorem i szkołą dla małżonków. Tu błogosławiona Kinga, księżna polska, nauczyła się żyć z mężem Bolesławem Wstydli­wym, jako brat z siostrą. Tu również się uczył św. Hen­ryk (4), cesarz niemiecki, zwany Pobożnym, tej samej sztuki umartwienia i anielskiego obcowania z żoną Kunegundą. Nie wszystkich małżonków powołuje Bóg na te wyżyny. To jednak zawsze będzie prawdą, że jeżeli mąż i żona odznaczają się nabożeństwem do Maryi Panny, uchronią się niewierności i smutnych upadków, o których mówi doświadczenie, unikną hańbiących zgorszeń, o których świat wie i bawi się nimi, uchronią się czynów, o których może nikt nie wie, dopiero pokaże je Bóg na sądzie ostatecznym i ukarze to szkaradne nadużycie łoża małżeń­skiego.

 

Każda rodzina, w której kwitnie nabożeństwo do Maryi Panny, będzie kopią wierną Nazaretu: będzie w niej pil­ność, harmonia i zgoda niebiańska, posłuszeństwo, karność, pobożność, będzie szczęście i powodzenie. W takich domach, gdzie jest Jezus i Maryja, gdzie naśladują życie w Naza­recie Przenajświętszej Rodziny, nie będzie przekleństw, kłótni, zazdrości, pychy i rozrzutności, nie będzie zgor­szeń, ale mały raj i przedsmak nieba. Tam niewiasty na wzór Mistrzyni niebieskiej pilnie zajmą się pracą, tam dzieci i czeladź na wzór Jezusa małego, otoczą miłością i posłuszeństwem rodziców i chlebodawców, tam mąż bez szemrania na wzór św. Józefa będzie zarabiał w pocie czoła na utrzymanie domu, gdzie mu dobrze i miło będzie spędzać wolne chwile. Świat go nie pociągnie, ani kasyno i szynk, bo jemu dobrze przy ognisku domowym.

 

Maryja Panna jest Mistrzynią dla wszystkich. Pod Jej opieką zakonnik czy zakonnica nauczą się głębokiej bogomyślności: na wzór siostry Łazarza, Marii, usiędą u stóp Jezusa, zawisną u ust Bożych i czerpać tu będą Boską naukę, która rozum oświeci i zapali wolę do olbrzymich kroków na drodze doskonałości.

 

Przypatrzmy się, co zawdzięcza Maryi jeden z za­konników, wielki misjonarz i gorący czciciel Panny Maryi, św. Leonard a Porto Maurizio (5). Jak Ją wielbił, świadczą jego słowa: "O Maryjo, niech uschnie mój język i zgaśnie mój wzrok, niech wargi moje na wieki zamilkną, gdybym kiedy przestał wielbić Ciebie, jako Matkę mego Boga, kochać Ciebie jako nieskończenie miłosierną Matkę i z głębi serca mego czcić Ciebie, jako Królową nieba i ziemi!

 

O wielka Dziewico, o dostojna Matko, chwalebna Królowo, dozwól, niech Cię chwalę i dopomóż, bym się nie zabłąkał w rozważaniu Twych doskonałości. Ktobykolwiek zamierzył opisać i zliczyć Twoje zalety i łaski, którymi Cię Bóg wzbogacił, znaczyłoby to, jak gdyby chciał policzyć gwiazdy na niebie, piasek w morzu, trawki na łąkach, liście drzew, krople oceanu i promienie słońca".

 

Jedno ze świętych jego postanowień było: "Jest moim stałym dążeniem poświęcić Jej nie tylko moje własne serce, lecz dążyć także, by ten piękny płomień zajaśniał we wszystkich duszach. Dlatego wszędzie będę rozgłaszał Jej wielkość, będę często o Niej mówił, ciągle o Niej my­ślał i odprawiał ćwiczenia ku Jej czci zaprowadzone". I rzeczywiście dotrzymał tego ślubu. Codziennie bowiem odmawiał różaniec, codziennie czynił 12 ukłonów, wspo­minając sobie 12 najznakomitszych łask, którymi Trójca Święta wyposażyła Maryję, a przy każdym pokłonie błagał swą niebieską Nauczycielkę o czystość anielską, głęboką pokorę i nawrócenie grzeszników. Za każdym uderzeniem godziny odmawiał jedno "Zdrowaś" i obudzał akt radości z powodu Jej Niepokalanego Poczęcia. Co sobota ściśle pościł, a przed uroczystymi świętami Maryi odprawiał nabo­żeństwo osobne dla przygotowania swego serca na nowe łaski z rąk i przez dobroć Maryi. Na piersi nosił zawsze wizerunek Matki Bożej, a gdy się uczył lub czytał, miał go przed sobą i przesyłał westchnienia do swej Mistrzyni.

 

Za to Maryja dużo mu łask wyprosiła i słusznie mógł się porównywać ten wielki czciciel Bogarodzicy z cudownymi kościołami Maryi, do których ludzie licznie piel­grzymują i gdzie na ścianach pełno wotów z napisem: Przez łaskę Maryi. "Sądzę – oto jego słowa – że zewsząd jestem przepełniony napisami: Za łaską Maryi. Czytajcie wewnątrz i zewnątrz, na ciele i duszy noszę mnóstwo napisów: Przez łaskę Maryi. Na sercu tym wyryte: Przez łaskę Maryi. Na języku czytacie: Przez łaskę Maryi. Dzięki bez końca niech grzmią na cześć mej Dobrodziejki miłościwej. Na wieki będę wysławiał miłosierdzie Maryi. Bo gdy się zbawię, będzie to łaska mej dostojnej Królowej Maryi". Niezliczonych nawróceń dokonywał na misjach przez kazania o Maryi (6). Dlatego zwykł mawiać: "Co groza piekła, sądu i inne porywające nauki nie mogą, tego dokonuje kazanie o mej drogiej Matce Maryi".

 

Gdybyśmy chcieli i mogli wysłuchać poufnych zwierzeń najdoskonalszych zakonników czy zakonnic, wszyscy by nam jednozgodnie powiedzieli ze św. Leonardem, że Maryja była dla nich po Jezusie pierwszym wzorem i Mistrzynią życia wewnętrznego, że przez Nią zdążyli do cnoty i pobożności, że wszystko przez Maryję posiedli.

 

Maryja Panna dla wszystkich jest nauczycielką: szczęśliwych i nieszczęśliwych, bogatych i ubogich, wy­kształconych i nieuczonych, pobożnych i grzeszników.

 

II. A jak bardzo doświadczoną, biegłą i doskonałą jest Mistrzynią! Czytamy o Jezusie Chrystusie, Boskim Nauczycielu, że najpierw począł czynić, a potem dopiero uczyć. Słowa mogą poruszać, ale przykłady pociągają, porywają. Gdyby pierwsi chrześcijanie uczyli byli jak najpiękniej o cierpliwości, o piękności męczeństwa poniesionego dla nauki Jezusa Chrystusa, ich słowa nie pocią­gnęłyby były nikogo do bezgranicznego się poświęcenia za wiarę. Dopiero krew wyznawców Jezusa stała się nasieniem nowych chrześcijan i nowych Męczenników, jak pięknie wyraża się Apologeta Tertulian.

 

I Najświętsza Dziewica jest doskonałą Mistrzynią, bo najpierw czyniła, jaśniała cnotami, których blask pociągał i porywał. Apostolstwo Maryi wyłącznie polega na przykładach niedościgłej świętości, które nam zostawiła. To najdoskonalsze zwierciadło wszelkiej świętości i dosko­nałości. Wszystkie cnoty widzimy u Niej, a żadnej zmazy: "Cała jesteś piękna, przyjaciółko moja" mówimy do Niej w Godzinkach o Niepokalanym Jej Poczęciu.

 

Nie tylko porywa, zapala swoim przykładem ta prze­dziwna Mistrzyni, ale bierze słabych za ręce i prowadzi, by nie upadli, by się nie zachwiali. Nieraz nauczyciel bierze ucznia za rękę, kieruje nią przy pisaniu lub rysunkach, aby tym pewniej postąpił w nauce. Czyni to Maryja przez łaskę, którą wyprasza dla dzieci ukochanych. I nic dziwnego, że pod Jej sztandarem walczący dochodzą do tak świetnych zwycięstw. Oto Bracia od Wykupu jeńców pod opieką Maryi, w szkole Jej stawali się bohaterami miłości i poświęcenia dla biednych więźniów. Gdy nie mieli pieniędzy, sami się zaprzedawali w niewolę dla wolności drugich. Synowie Maryi, którzy postanowili rozważać Jej siedem boleści, szybko biegną do szczytów dosko­nałości. A zakony męskie i żeńskie pod wezwaniem Jej Niepokalanego Poczęcia ileż wydały i codziennie wydają kwiatów świętości i doskonałości. A w naszych wiejskich parafiach, którzy najlepiej służą Jezusowi, jeżeli nie ci, którzy z miłości ku Maryi związali się w kółka różańcowe, przystąpili ochotnym sercem do Szkaplerza świętego, pełniąc gorliwie drobne obowiązki, połączone z Bractwem. Przypatrzmy się znowu większym miastom i szukajmy skrzętnie i badajmy, gdzie też jeszcze tkwi w sercach inteligencji żywa wiara, poszanowanie przykazań Bożych, a przekonamy się, że w sercach czcicieli Maryi. Akade­mik, co przystąpił z miłości ku Maryi do Sodalicji, zbliża się częściej do Sakramentów świętych, nie marnuje życia po szynkach, nie politykuje chorobliwie i przedwcześnie, nie wala się w brudach rozpusty, ale chętnie garnie się do nauki, spełnia pilnie swe obowiązki. Gdzież u naszych panów i pań żywa wiara i życie według jej zasad? Trzeba iść znowu do Sodalicji Mariańskich, do Kongregacji Dzieci Maryi, a tu najwięcej jeszcze znajdziemy osób, co się modlą, poszczą, słuchają Mszy świętej w nie­dziele i święta, spełniają gorliwie obowiązki urzędu swego, obowiązki obywatelskie, poświęcają się w cichości dla Boga i ojczyzny, pracują i żyją dla rodziny i domu.

 

Jestem najmocniej przekonany, o Maryjo, żeś Ty Mi­strzynią moją najdoskonalszą, że uczysz głównie przykładem życia swego, a tych, co chętnie idą za Tobą, co spieszą pod Twą chorągiew, wzmacniasz i podtrzymujesz łaską Bożą, która przez Twe ręce błogosławione spływa na ludzi. Dlatego dzisiaj Tobie się zupełnie oddaję, poświę­cam Ci ciało i duszę moją, wszystkie zmysły moje, abyś mnie prowadziła przez życie to burzliwe, a wreszcie, byś mnie szczęśliwie zawiodła do przystani niebieskiej. Za dawne niewierności żałuję, żem chodził drogami błędnymi, ścieżkami grzechu. Ale od dziś dnia pragnę żyć dla Jezusa i Ciebie, o Pani, Królowo i Mistrzyni moja.

 

 

Ks. Dr. J. Górka (PROFESOR SEMINARIUM BISKUPIEGO W TARNOWIE), Cześć Maryi. O pobudkach i środkach nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny. Nakładem Autora. Główny skład w Księgarni Zygmunta Jelenia w Tarnowie. 1907, ss. 82-90.

 

Przypisy:

(1) Jer. II, 13.

 

(2) Tamże 18.

 

(3) Patrz: Off. de Despons., gdzie czytamy słowa św. Bernarda (Lect. VI): "Uno tali consilio secretis coelestibus et admittitur testis, et excluditur hostis et integra servatur fama Virginis Matris".

 

(4) Współczesny prawie św. Szczepanowi, królowi węgierskiemu. Rządził od 1002–1024.

 

(5) Wyjąłem te uwagi o nim z dzieła: Leben des hl. Leonard von Porto Maurizio, von Leonardus W. O. S. Fr. Innsbruck 1869, S. 161 ff.

 

(6) Św. Leonard zmarł 26 listopada 1751 r., w 75 roku życia. W za­konie żył 53 lat, z tego 44 lat spędził na misjach. Kanonizował go Pius IX 1867 r.

 


© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Kraków 2007

Powrót do spisu treści
Cześć Maryi

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: