Nauki Katechizmowe

 

O Składzie Apostolskim, Przykazaniach Boskich i

Kościelnych, o Modlitwie Pańskiej i Sakramentach

 

NA TRZY CZĘŚCI PODZIELONE

 

KS. MICHAŁ IGNACY WICHERT

 

ŚWIĘTEJ TEOLOGII DOKTOR

 

––––––––

 

Część pierwsza

 

NAUKI SKŁAD APOSTOLSKI TŁUMACZĄCE

 

––––––

 

Nauka dziesiąta

 

O MĘCE PAŃSKIEJ, ALBO O CZWARTYM ARTYKULE SKŁADU APOSTOLSKIEGO

 

Czwarta część Składu Apostolskiego już nam do wykładania następuje, która jest: Umęczon pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion.

 

W pierwszych dwóch artykułach o dziwnym Syna Bożego Wcieleniu i Jego Narodzeniu mówiliśmy, w następujących naukach o męce, śmierci i złożeniu Jego w grobie mówić będziemy. A lubo, jako słyszeliśmy, wielki pożytek z rozważania o Wcieleniu Syna Bożego i Jego Narodzeniu odnosić możemy, przecież rozważanie artykułu męki i śmierci Pana naszego nam najpożyteczniejsze być może, dlatego, iż żywo ono sobie wystawując, będziemy jakoby oczyma na onę poglądali, a nade wszystko dziwną i niepojętą miłość Pana Boga ku nam niewdzięcznym ludziom i niegodnym wejrzenia Jego, cierpliwość nawet i łaskawość ku swoim mordercom, pokorę i wszelkie inne cnoty w męce i śmierci Chrystusowej, niby w jasnym zwierciadle najlepiej widzieć, i do naśladowania onych prędzej wzbudzić się możemy.

 

Przeto do tegoż Jezusa z gorącą miłością westchnijmy: Jezu za nas na krzyżu zawieszony. Prosim Cię przez mękę i śmierć Twoją, daj poznać nam dziwną i niepojętą ku nam miłość Twą w męce i śmierci okazaną, a przez to do naśladowania Ciebie w cierpliwości, łaskawości, pokorze i wszelkich innych cnotach, a najwięcej do miłości ku Tobie całą duszą i sercem pobudzić się.

 

Najprzód wiedzieć mamy, iż Chrystus Pan nie tylko na ciele szarpania, bicia, kłucia, rany, słowem, boleści niezmierne ponosił, ale też i na duszy smutek, bojaźń, uciśnienie cierpiał niewypowiedzianie, jako sam o sobie świadczy: Smutna jest dusza moja aż do śmierci. A lubo natura ludzka z Boską w Nim złączoną była, wszakże tych natur połączenie mąk i boleści bynajmniej nie umniejszyło. Jako prawdziwie miał ciało, tak też prawdziwie męki cierpiał, i wszelkich boleści czucie jak najokrutniejsze ponosił, tak też i śmierci samej podległym był; lubo z drugiej strony jako Bóg prawdziwy żadnej boleści, żadnego smutku odmiany i śmierci nigdy nie cierpiał, ani cierpieć nie mógł.

 

Mówimy dalej w tym czwartym artykule: Pod Ponckim Piłatem ukrzyżowan. Przez to mamy rozumieć, iż gdy Poncjusz Piłat od Tyberiusza cesarza rzymskiego rządcą albo starostą był postanowiony nad ziemią Judzką, natenczas męczony był Chrystus Pan, i sądem tegoż Piłata na śmierć skazany. Dlaczego zaś tak pilnie czas i przełożeństwo tego starosty opisane było od świętych Apostołów? Przyczyna jest, aby każdy mając tego wiadomość, o męce Pańskiej tak dziwnej i każdemu do wierzenia potrzebnej miał więcej oświecenia, i był mocniej o tym upewniony artykule. Nie mniej też dlatego są te słowa dołożone, aby znano, iż się na Chrystusie spełniło owe proroctwo: "Wydadzą Go poganom na pośmiewisko, ubiczowanie i ukrzyżowanie". Piłat bowiem był poganin.

 

Mówimy dalej w tymże artykule: Ukrzyżowan. Że Chrystus na drzewie zawieszony umarł, z osobliwszego Boskiego zrządzenia stało się, aby skąd śmierć panowała nad ludźmi, stąd znowu życie powstało. Szatan albowiem, który przez drzewo pierwszych Rodziców naszych zwyciężył w Raju, został sam od Chrystusa przez drzewo krzyża zwyciężony, a do tego, aby większą ku nam miłość i dobroć Bóg okazał, i większy nam skarb zasług swoich zostawić mógł, dlatego tak sromotną śmierć obrać sobie raczył. Na krzyżu bowiem umrzeć nie tylko u pogan było największą zelżywością, ale i w samym Zakonie Mojżeszowym przeklętym nazwany był, który na krzyżu zawieszony umarł. Nadto uczynił tę rzecz Chrystus, aby moc swoją ukazał, boć nic rozumem ludzkim niepojętego być nie może, nad to, że nam przez drzewo Ten, który na nim zawisł, zbawienie wyjednał. Jako mówi Apostoł: Iż gdy świat Boga nie poznał przez mądrość, to jest patrząc na tak dziwną w stworzeniu i rządzeniu światem mądrość, sprawił, że przez to, co świat miał za głupstwo, to jest przez krzyż ludzie do poznania Boga przyszli, i w Niego ukrzyżowanego uwierzyli.

 

Która to Tajemnica, że niezmiernie trudna ku wierzeniu była dlatego i Prorocy przed przyjściem Chrystusowym, i Apostołowie po śmierci i Zmartwychwstaniu Jego, najwięcej opowiadali, i tłumaczyli, aby każdy uwierzył, iż On jest całego świata Odkupicielem, jako i sam Bóg, skoro tylko człowiek zgrzeszył, wraz tę śmierci Syna swego tajemnicę przez różne figury ludziom objaśniał. Tak Izaak od Abrahama ojca swego na stos ognisty Bogu ofiarowany. Także i ów baranek, którego Żydzi na pamiątkę wyjścia z Egipskiej niewoli ofiarować zawsze powinni byli, i którego krwią gdy podwoje domów swych przy wyjściu z Egiptu namaścili, wolni od śmierci zostali. I to figurą Chrystusa na śmierć skazanego było. Także i ów wąż miedziany, na który ktokolwiek z Izraelitów od węża ukąszony pojrzał, wolnym od śmierci został; był ten wąż wyrażeniem Chrystusa na krzyżu wiszącego. Prorocy też, a zwłaszcza Dawid tysiącem lat przed Chrystusem żyjący, a siedmiąset lat Izajasz, tak mękę Chrystusową opisali, jakoby na to patrzali, co tak późno po nich stało się.

 

Mówimy dalej w tymże artykule: Umarł. Ani bowiem bez przyczyny wielkiej święci Apostołowie osobno to wyrazili; bo byli takowi heretycy Gnostycy zwani, którzy twierdzili, iż Chrystus Pan na krzyżu nie umarł. Na zbicie tedy błędu tego, utwierdzenie wiary naszej dodali święci Apostołowie: Umarł. Co i wszyscy Ewangeliści jak najmocniej zaświadczają, że Chrystus Pan: oddał ducha w ręce Ojca swego. Bo będąc człowiekiem umierać Mu też przyzwoita było, umiera zaś natenczas człowiek, gdy dusza od ciała rozłącza się. Przetoż gdy Chrystus umarł prawdziwie, stało się, iż dusza Jego od ciała rozłączyła się. Wszakże Bóstwo od obojga nigdy odłączone nie było, ale pospołu z ciałem na krzyżu i w grobie, a z duszą w otchłani zostawało nieodstępnie. Na ostatek i to uważać mamy, iż cokolwiek w tym artykule wyraża się o cierpieniu, śmierci i pogrzebie Chrystusowym, wszystko to Jemu jako człowiekowi przypisuje się, jak się już powiedziało. Bo ile Bóg, nigdy ani cierpieć, ani umrzeć, ani pogrzebionym być nie może. A lubo to wszystko Bogu przypisujemy, mówiąc: Bóg za nas cierpiał, umarł, z tym wszystkim to szczególnie czynim dla ugruntowania się w tym, że nie kto inny cierpiał, tylko Ten, który był Bogiem pospołu i człowiekiem, umarł zaś wtenczas, i tak, jako sam chciał. Nie tylko albowiem, śmierć, ale i czas, którego śmierć podjąć miał, sam sobie obrał. Tak albowiem mówi Bóg przez Izajasza Proroka: Ofiarowany jest przeto iż sam chciał. Co też sam Chrystus przyszedłszy na świat, jasnymi przed męką swoją wyraził słowy: Ja kładę duszę moją, abym ją znowu wziął. Żaden jej nie bierze ode mnie, ja sam kładę ją z dobrej woli mojej. Mam tę moc przełożyć onę, i znowu wziąść onę mam władzę sobie daną. Co się zaś miejsca i czasu tyczy, którego Chrystus umrzeć miał, takie od Niego samego mamy świadectwo, że gdy Herod skrycie nastawał na życie Jego, "Idźcie, a powiedzcie..... oto ja wyrzucam diabły i zdrowie przynoszę, czynię dzień i jutro ode mnie jest, a trzeci dzień ja dokonywam. Lecz potrzeba abym ja dziś i jutro, i dnia który potem następuje, chodził: bo nie godzi się prócz Jeruzalem indziej Prorokowi umierać".

 

Nic tedy z niewoli i przymuszenia nie cierpiał, ale sam dobrowolnie, z miłości ku nam ofiarę tę uczynił. Wyszedłszy naprzeciw szukającym siebie katom, pytającym się o Jezusa Nazareńskiego, sam odpowiedział, że nim jest. Przetoż nic nas tak do rozmyślania męki Pańskiej i wdzięczności za onę pobudzać i niewolić nie powinno, nad uwagę, iż dobrowolne, z jedynej ku nam miłości też męki wytrzymał, i śmierć poniósł. Boć gdy kto za nas poniewolnie co przykrego ponosi, żadnej mu za to nie oświadczamy wdzięczności. Tak gdyby pan jaki na przykład dał za siebie w niewolę jednego z swych poddanych, miałby wprawdzie jakoweś nad nędzą jego użalenie; lecz nie tak wielkie, bo wie, iż poddany jego nie czyni tego z miłości i szczerej ku niemu chęci, ale mimo woli swojej i tylko z przymuszenia. Lecz gdyby kto za drugiego w ciężkim więzieniu osadzonego, i na śmierć okrutną skazanego, dobrowolnie z miłości ku niemu, na śmierć się najsroższą naraził, byleby go tym od śmierci oswobodził: miłość taka nigdy by godnie odwdzięczona być nie mogła. A cóż mówić, gdyby król ubożuchnemu z poddanych swych jednemu, któryby dla swej podłości najmniejszej względności pańskiej nie zasługiwał, gdyby, mówię, poddanemu takiemu w ostatniej nędzy jęczącemu pan jego to uczynił, gdyby uniżył się aż do noszenia kajdan, zastępując tego nędzarza, i mówiąc tak do niego: Ja za ciebie, najmilszy kmiotku, ponosić głód i niedostatek będę, ja zimna cierpieć, ja gruby wór twój na siebie oblekę, ciemność i przykrość wszelką więzienia za ciebie wytrzymam, męki najsroższe podejmę, śmierć samą za ciebie ponieść obowiązuję się, byleś ty tylko od wszelkiej nędzy był oswobodzony: – co rozumiecie, czy mógłby to czym odwdzięczyć ów nędzarz panu swemu? Ale co mówię, odwdzięczyć,.... – czy umiałby jakożkolwiek godnie za to podziękować?

 

Otóż jeśli się godzi przyrównać Boga, Króla nad królmi, Pana w mocy i w majestacie swym najpotężniejszego z stworzeniem swym, otóż, mówię, Chrystus najwyższym będąc Panem, Królem Nieba i ziemi, z człowiekiem wejrzenia Jego niegodnym tak uczynił. Widząc okropną niewolę, w której naród ludzki po pierwszym grzechu swym jęczał nieszczęśliwie i na wieki zostawać w niej byłby musiał, sam bierze na siebie naturę ludzką, sam zimna, upały, głód, niedostatek, prześladowania, obmowy, i pośmiewiska ochotnie znosi, sam obelgi ostatnim tylko łotrom służące, potwarze, szyderstwa, bicia, plwania na twarz, szarpania, kłucia i rany po całym ciele, na koniec okrutne do krzyża przybicie i śmierć najsromotniejszą na się przyjmuje, i z szczerej ku nam niegodnym miłości one ponosi. O zaiste! Czyliż kto, choćby najświątobliwszy i najmędrszy, cokolwiek w sobie znajdzie sposobności, nie mówię do odwdzięczenia, lecz do podziękowania przyzwoitego za tę niepojętą dobroć? Nie masz, zaiste, na świecie człowieka, aby dostatecznie odwdzięczyć Bogu to odkupienia dobrodziejstwo mógł.

 

Dalej, uważajmy w tym słowie pogrzebion, iż Apostołowie tym mocniej w nas wiarę o prawdziwej Chrystusa śmierci utwierdzić chcieli, to słowo dodając w składzie swoim, boć się mocniej ta prawda utwierdza, iż Chrystus umarł, kiedy się dodaje nawet, że i pogrzebion.

 

Po wtóre, aby cud zmartwychwstania tym bardziej niewątpliwy był i dziwniejszy okazywał się. Boć większy to cud wydaje się, gdy kto już w grobie złożony, i w nim zamkniony, z onego by zmartwychwstał, niż gdyby wkrótce zaraz po śmierci ożył. Nadto jeszcze nie tylko wierzyć mamy, że Ciało Pańskie pogrzebione zostało, lecz że i Bóstwo z nim w grobie nierozdzielnie złączone było. Bo jako prawdziwie według wiary wyznajemy, że Bóg oraz i człowiek nierozdzielny z Panny Maryi narodził się, Bóg i człowiek umarł; tak też oczywiście za tym idzie, że dobrze wyrażamy, iż Bóg był pogrzebiony, bo Bóstwo jako przy duszy Chrystusowej do otchłani po rozłączeniu się z ciałem zstępującej, tak też i przy ciele w grobie złożonym nierozdzielnie przebywało, i zawsze Chrystus Pan był prawdziwym Bogiem i człowiekiem.

 

Na koniec mamy to uważać około śmierci i pogrzebu Chrystusa Pana. Najprzód: iż ciało Chrystusowe bynajmniej w grobie naruszone nie było, nie jako pospolitych ludzi ciała, co zaraz po śmierci psują się. To zaś, iż tak się stać miało, dawno wprzód zapowiedział Bóg przez Dawida: "Nie dopuścisz świętemu twemu doznać naruszenia" (1).

 

Po wtóre co się grobu samego tyczy, w którym Chrystus Jezus złożony był, ten był w skale od Józefa z Arymatei, ucznia Chrystusowego, wykowany. Uczeń ten będąc bogatym, kazał sobie grób nowy w skale wykować, mając w nim być po śmierci złożonym, ale gdy wkrótce umarł na krzyżu Chrystus, Józef za pozwoleniem Piłata Ciało Pańskie z krzyża zdjąwszy i w czyste uwinąwszy prześcieradło, do tego je grobu złożył, kamieniem wielkim wnijście onego założywszy.

 

Teraz już, abyśmy się do rozmyślania męki Pańskiej mocniej zachęcili, najprzód nam uważać należy, jak wielce miłe być musi Bogu rozmyślanie męki Jego, i jak nam wielce pożyteczne. Doświadczenie nas samo uczy, iż jeśli komu wyświadczamy łaskę jaką lub przysługę, nic nam w życiu milszego być nie może, jako gdy słyszymy, że on często łaskę od nas odebraną z wdzięcznością wspomina, głosi i wysławia. Podobnież Chrystusowi Panu nic milszego nie jest, jak gdy my to dobrodziejstwo Jego największe w pamięci ustawicznej mając, wychwalamy, i za nie z powinną Mu dziękujemy wdzięcznością. Dlatego Święci Pańscy chcąc się przysłużyć Chrystusowi Panu, pilnym męki Jego bawili się rozmyślaniem, i drugim toż zalecali. Wiedzieli bowiem i poznawali, iż niczym tak łatwo serca Jego ku sobie i łaski pozyskać nie zdołają, jako tym gorzkiej męki Jego rozmyślaniem; i że też żadnym sposobem tak prędko do powstania ze wszystkich niedoskonałości, a naśladowania doskonałego Chrystusa przyjść nie mogą, jako przez rozmyślanie męki Jego.

 

Tak Augustyn święty twierdzi mówiąc: "Nic nie masz tak zbawiennego, jako codziennie rozważać, że tak wiele ucierpiał za nas Bóg i człowiek". I święty Bernard naucza: "Co może być tak skutecznego na uleczenie sumienia, i oczyszczenie, jako częstsze a pilne ran Chrystusowych rozpamiętywanie". Toż doradza i Bonawentura święty. Kto się nabożnie i pilno Najświętszą męką i żywotem Zbawiciela zabawia, wszystko co mu jest zbawiennego i pożytecznego, znajdzie, i nie potrzeba, aby czego innego prócz Jezusa szukał. Żadna albowiem rzecz zachęcić człowieka i pociągnąć ku sobie bardziej nie może, jako przykład. I stąd wynikło owe u łacinników przysłowie: Długa jest droga, przywodzić nauką i rozkazaniem, do jakiego dzieła wykonania, ale krótsza nierównie przez przykłady. Longum iter per praecepta, breve per exempla. Czyjeż mogło być okrutniejsze serce, i bardziej zakamieniałe jak żołnierstwa owego, którzy tak srodze Chrystusa mordowali i na krzyż wbijali? przecie o niektórych z tej liczby namienia święta Ewangelia, iż z samego zapatrywania się na cierpiącego Jezusa, nawracali się, i uwierzyli, że był prawdziwym Synem Bożym. Revertebantur percutientes pectora sua. Powracali bijąc się w piersi. Toż samo i z nami stanie się, choćbyśmy największymi byli grzesznikami, jeśli do ran Jezusowych i męki Jego rozmyślania udamy się, tedy i skaliste serca nasze we krwi baranka zmiękczają. Jeśli bowiem stworzenia same nierozumne patrząc na mękę Pańską poruszone były, i smutek na sobie okazywały, słońce się zaćmiło, zasłona kościoła rozdwoiła się, ziemia się trzęsła, groby się otwierały; jakoż daleko bardziej serce ludzkie rozumem oświecone, by też najtwardsze było, przypatrując się męce Pańskiej, miękczyć nie ma? Używajmy tylko często tego sposobu, rozważajmy pilno mękę Pańską, a doznamy wielkiej prędko wnętrznej odmiany, nabędziem życia doskonałości, i Chrystusa niejako na sobie wyrazimy. Dzieci ustawicznie z matkami swymi bełkocąc, przychodzą do tego, iż doskonale mówić potem nawykną i we wszystkim rodziców naśladować z zapatrywania się na nich częstego będą: toż samo i z nami stanie się, gdy ustawicznie z Chrystusem rozmawiać, i Jego się obyczajom przypatrywać będziemy, że też i obyczaje Jego na sobie wyrazimy.

 

Spraw to, dobroczynny Panie! i spuść do serc naszych cząstkę owych goryczy, których serce Twoje najświętsze przy męce doznawało. Nie przystoi, żeby pod uwieńczoną cierniem Głową pieszczone i niedotkliwe członki mieścić się miały. Nie przystoi, aby, gdy Ty cierpisz, Zbawicielu nasz, my w miłym powodzeniu i uciechach ciała życie całe przepędzali. Pragniemy z Tobą cierpieć, pragniemy o męce Twojej nie zapominać nigdy, owszem żądamy, aby śmierć i męka Twoja były jedyną całego życia naszego zabawą.

 

Sposoby, jakimi mamy rozważać mękę Pańską, w następującej podają się nauce.

 

–––––––––––

 

 

Nauki Katechizmowe o Składzie Apostolskim, Przykazaniach Boskich i Kościelnych, o Modlitwie Pańskiej i Sakramentach, na trzy części podzielone, przez X. Michała Ignacego Wicherta, świętej teologii Doktora, plebana Obrytskiego, dyrektora rekolekcji i misji w diecezji Płockiej mówione i do druku podane, a teraz za staraniem X. J. Stagraczyńskiego na nowo wydrukowane. Pelplin 1874, ss. 69-76.

 

Przypisy:

(1) Psalm. 15, 10.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXI, Kraków 2011

Powrót do spisu treści dzieła ks. M. I. Wicherta pt.
Nauki  katechizmowe

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: