POBUDKI

 

DO UNIKANIA GRZECHU ŚMIERTELNEGO

 

I KILKA INNYCH ROZWAŻAŃ POBOŻNYCH

 

O. MIKOŁAJ ŁĘCZYCKI SI

 

––––––––

 

CZĘŚĆ DRUGA

 

Drogi, które do grzechu prowadzą

 

––––––

 

Piąta droga do grzechu śmiertelnego

 

Częste grzechy powszednie

 

Z dwóch przyczyn trzeba się wystrzegać grzechów powszednich dobrowolnych.

 

Pierwsze: Bo te grzechy usposobiają do grzechu ciężkiego.

 

Po wtóre dlatego, że jakkolwiek nie pozbawiają, tak jak grzechy śmiertelne, człowieka przyjaźni z Bogiem, to jednak same w sobie są czymś bardzo złym, gorszym od śmierci, nawet gorsze od samego piekła, jak to niżej się pokaże.

 

Doświadczenie poucza i Święci to głoszą, że grzechy powszednie często a dobrowolnie popełniane, prowadzą do grzechów ciężkich.

 

Nikt nie staje się od razu złym. Św. Grzegorz papież powiada: "Kto za drobne grzechy nie żałuje i takowych nie unika, nie od razu, ale powoli ze stanu sprawiedliwości wypadnie".

 

Św. Jan Chryzostom znowu pisze: "Rozważmy, gdy się kto niepotrzebnie śmieje a drugi go o to upomni, to trzeci powiada: przecież to w śmiechu nic nie ma złego. Cóż to jest śmiech? Ile złego pochodzi ze śmiechu? Ze śmiechu rodzi się zbytnia gadatliwość, a gadatliwość przechodzi nieraz na nieczyste mowy, a z nieczystych mów już jest blisko do nieczystych uczynków. Dawid, zanim zgrzeszył z Bersabeą, pierwej przez ciekawe spojrzenie popełnił grzech powszedni, potem obudziło się w nim złe pragnienie, wreszcie przyszedł do grzechu cudzołóstwa i mężobójstwa. Początkiem tych ciężkich grzechów była jego nieostrożna ciekawość".

 

Wawrzyniec Justynian powiada: "Szatan układa łańcuch z szeregu grzechów, aby duszę gubić. Jeden grzech powszedni toruje drogę drugiemu powszedniemu i tak powoli dochodzi człowiek do grzechu ciężkiego i dzieje się co powiada św. Augustyn: «Gdy ludzie lekkomyślnie mało zważają na grzechy powszednie, dlatego, że je uważają za małe, gdy się pomnaża liczba tych drobnych grzechów, ilość ich przygniata i wpadają w ciężkie, i Pan Bóg na ukaranie ich za te drobne grzechy to na nich dopuszcza»".

 

Św. Izydor powiada: "Za dopuszczeniem Bożym w ciężkie grzechy popadają ci, którzy sobie drobne lekceważą". Tak też na wielu miejscach poucza św. Tomasz z Akwinu, że grzechy powszednie usposobiają człowieka do grzechu ciężkiego i powiada: "Jak chłopiec powoli wyrasta na męża, tak z grzechu powszedniego przechodzi się do śmiertelnego, jak choroba prowadzi do śmierci, tak grzech powszedni do śmiertelnego".

 

Origenes pisze: "Ile razy dusza grzech popełni, tyle razy odnosi ranę". O gdybyśmy mogli zobaczyć jakie to rany odnosi dusza raz po raz przez grzechy często popełniane! Zadają duszy ranę złe mowy, grzeszne myśli, złe pragnienia; gdybyśmy to mogli zobaczyć, oglądnąć te wszystkie rany, z pewnością walczylibyśmy przeciwko grzechowi aż do śmierci.

 

Lecz chociażby nawet grzech powszedni nie prowadził do grzechów śmiertelnych, to wszystkimi siłami powinniśmy go unikać, bo on jest rzeczą szpetną i złem bardzo wielkim. Pokazuje się to stąd, że Bóg nawet przyjaciół swoich karał za grzechy powszednie bardzo ciężko i dotkliwie. Mojżeszowi i Aaronowi nie pozwolił Bóg wejść do Ziemi Obiecanej, a przecież ten Mojżesz był tak miłym Bogu, że rozmawiał z nim tak, jak rozmawia człowiek z człowiekiem, a Boga oglądał nie tak jak prorocy pod jakąś figurą, ale jasno i wyraźnie. Taką miał łaskę u Boga, że uśmierzył gniew Jego przeciw ludowi prośbą w kilku zdaniach wyrażoną, kiedy ten lud obraził ciężko Boga, kłaniając się złotemu cielcowi i temuż cielcowi składał podziękowanie za wybawienie z niewoli egipskiej; a grzech jego jak utrzymują wszyscy tłumacze Pisma św., był tylko grzechem powszednim.

 

Na Dawida, którego Duch Święty nazywa mężem według serca Bożego, zesłał Bóg karę za jego próżność, która była grzechem powszednim, tak ciężką, że przyszła zaraza na lud Dawidowi poddany, która w półtora dniach zabrała 70 tysięcy mężczyzn.

 

A jakaż to ciężka kara spotkała Ezechiasza króla, podobnie za próżność! Pokazywał swe skarby posłom króla babilońskiego, a oto Bóg posyła zaraz proroka Izajasza, który mu w imieniu Boga następującą karę podyktował: Słuchaj królu mowy Pańskiej: "Oto przyjdą dni i wezmą wszystko co jest w domu twoim i czego naskarbili ojcowie twoi aż do tego dnia, do Babilonu, nic nie zostanie mówi Pan, i synów twoich, których zrodzisz, wezmą i będą rzezańcami na pałacu króla Babilonu" (Izaj. 39, 5-7).

 

I tak się rzeczywiście stało. Był królem w Jerozolimie potomek Ezechiasza, Sedecjasz. Król babiloński Nabuchodonozor zdobył miasto Jeruzalem, zabrał wszystkie skarby domu królewskiego i wszystkie naczynia złote świątyni, które sprawił Salomon, połamał i wszystkich mieszkańców Jerozolimy i wszystkich książąt i dzielnych wojowników uprowadził do niewoli, zostawiwszy tylko ubogich. Królowi Sedecjaszowi wyłupił oczy, uprowadził go do Babilonu i matkę jego i rzezańców i sędziów w niewolę (IV Król. r. 25). A przecież ten król Ezechiasz cnotliwe życie prowadził, co się pokazuje z modlitwy, jaką zanosił do Boga: "Proszę Panie, wspomnij, proszę, jakom chodził przed Tobą w prawdzie i w sercu doskonałym, i czyniłem, co jest dobrego przed oczyma Twymi" (Izaj. 38, 3). I prawdę mówił, bo powiada Pismo św. na innym miejscu o nim: "Ezechiasz czynił dobrze przed Panem, według wszystkiego co czynił Dawid ojciec jego (przodek). W Panu Bogu Izraelowym pokładał nadzieję, i tak po nim nie było podobnego jemu ze wszystkich królów judzkich, lecz ani z tych, którzy przed nim byli; i stał przy Panu i nie odstąpił od dróg Jego, i czynił przykazania, które był przykazał Pan Mojżeszowi, skąd i Pan był z nim, i we wszystkim do czego się obrócił, mądrze się sprawował" (IV Król. r. 18, w. 3-7).

 

Prócz tego jak był miłym Bogu, i z tego się pokazuje, gdy był ciężką chorobą złożony, Bóg przez Izajasza mu powiedział, że w tej chorobie umrze, wtedy zaczął się gorąco modlić aby mu Bóg jeszcze zdrowie przywrócił, i wysłuchał go Bóg i posłał drugi raz do niego Izajasza proroka, aby mu o tym powiedział, przyszedł Izajasz do niego i tak mu powiedział: To mówi Pan: Słyszałem modlitwę twoją, i widziałem łzy twoje a oto uzdrowiłem cię i trzeciego dnia pójdziesz do kościoła Pańskiego i przydam do dni twoich piętnaście lat. (IV Król. 20, 6).

 

I jeszcze cudowny znak dał Bóg Ezechiaszowi że rzeczywiście wyzdrowieje. Cień na zegarze słonecznym w jego oczach cofnął się o 10 stopni. Innym razem znowu uprosił sobie Ezechiasz u Boga, że anioł Boży jednej nocy pobił w obozie Asyryjczyków ciągnących na zdobycie Jerozolimy 185 tysięcy żołnierzy.

 

Jeżeli więc jeden grzech powszedni tak cnotliwego człowieka jakim był król Ezechiasz, takie smutne skutki sprowadził na jego potomków i na całe królestwo, to jakież kary czekają nas, może za większe i liczniejsze nasze grzechy powszednie, które dobrowolnie popełniamy. O, jakże pilnie powinniśmy tych grzechów unikać.

 

Pomijam inne temu podobne przykłady, lecz jednego opuścić nie mogę. Opowiada o tym Kasjan. Opat Mojżesz był mężem cnotliwym, jednak razu pewnego w jednej mowie zbyt surowo wystąpił przeciw opatowi Makaremu, za to ukarał go Bóg, że dostał takiego obłędu, że swoje własne wydzieliny brał do ust swoich.

 

I tak dalej pisze tenże Kasjan: "Często się zdarzało, że mężowie święci za drobne grzechy rozmaitymi byli nawiedzani cielesnymi chorobami, bo majestat Boży nie mógł patrzeć na najmniejsze ich uchybienia".

 

Jedna zakonnica, która przez małą niepowściągliwość zerwała jagodę w ogrodzie i nie przeżegnawszy się takową spożyła, nagle zachorowała i na ziemię upadła. Dopiero opat Ekwicjusz ją uzdrowił. Tak opowiada św. Grzegorz papież.

 

O złości grzechu powszedniego dowiadujemy się od niektórych świętych, którzy cudownie od Boga o tym byli pouczeni:

 

Naprzód wszyscy święci i wszyscy teologowie powszechnie nauczają, że nie wolno najmniejszego grzechu popełnić, np. powiedzieć słowo niepotrzebne, skłamać w żarcie, itp., chociaż byśmy mogli cały świat, wszystkich niewiernych, heretyków nawrócić. Św. Doroteusz powiada: "Daleko lepiej ciało zgubić i wszystkie rzeczy doczesne utracić, aniżeli najmniejszą szkodę ponieść na duszy".

 

Św. Justyn męczennik pisze, że ówcześni chrześcijanie woleliby śmierć ponieść, aniżeli skłamać. Toteż niektórzy powiadają, że grzech powszedni jest gorszy od śmierci, inni powiadają, że gorszy od samego piekła.

 

Św. Edmund arcybiskup kantuareński powiadał: "Wolałbym wskoczyć w ogień, aniżeli grzechem jakimkolwiek Boga mojego obrazić".

 

Św. Anzelm pisze: "Gdybym widział z jednej strony grzech a z drugiej piekło i musiałbym między jednym a drugim wybierać, raczej rzuciłbym się w piekło, aniżeli się miał grzechu dopuścić. Wolałbym czystym i niewinnym dostać się do piekła, aniżeli grzechem zmazany dostać się do nieba".

 

Takie są zdania o grzechu świętych mężów, podobnie wyrażają się i rozmaite święte niewiasty.

 

Czytamy w życiorysie św. Katarzyny Genueńskiej rzecz następującą: Nie mogąc widzieć obrazy Bożej oczyma swymi tak się modliła do Boga: "Nie wzbraniam się w godzinę śmierci zobaczyć wszystkich szatanów oraz tych wszystkich mąk jakie ponoszą, lecz one niczym są wobec obrazy Twojej o Boże, chociażby najmniejszej, bo ona nie może być przecież małą, gdy znieważa Twój majestat nieskończony".

 

Tymi słowy św. Katarzyna dobitnie określiła złość grzechu nawet najmniejszego, bo przecież widok szatana, jak to już wyżej była o tym mowa, jest straszny nad wszelkie pojęcie ludzkie. To znowu powiada ta sama święta: "Gdy mi Bóg pozwolił zrozumieć, jak bardzo trzeba bać się cienia najmniejszego grzechu, dziwię się, żem nie umarła, i wtedym sobie powiedziała: Już się nie dziwię, że piekło jest tak straszne, bo przecież stworzone jest z powodu grzechu, a jednak, gdy rozważam co mi Bóg objawił, to myślę, że nie jest ono jeszcze tak straszne, jak grzech. Owszem, zdaje mi się, że Bóg grzech większą grozą otoczył, aniżeli piekło, tak mi się strasznym grzech przedstawia, a nawet sam cień grzechu powszedniego. A cóż dopiero powiedzieć o grzechu ciężkim, albo jeszcze o wielkiej ich liczbie; sądzę, że gdyby dusza te powszednie zobaczyła, to chociaż jest nieśmiertelną, musiałaby chyba umrzeć z wielkiego obrzydzenia, albowiem tylko niedokładnie je poznałam i tylko przez chwilę na ich złość patrzyłam, gdyby jednak ten widok dłużej trwał, to chociażbym miała ciało z kamienia, byłabym umarła, wreszcie chociażbym nie wiedzieć jak chciała wyrazić to, com poznała, to wszystko jeszcze całej prawdy wyrazić nie może. Zresztą, to niedokładne poznanie grzechu, o mało mnie o śmierć nie przyprawiło; krew w żyłach moich zastygła i takie czułam omdlenie, że już myślałam, że skończyć mi życie przyjdzie; ale dobroć Boża zachowała mnie przy życiu, abym to innym opowiedziała". A na innym miejscu znowu tak mówi: "Dobrze to poznałam, że skoroby człowiek doskonale Boga miłujący, poznał dokładnie, czym jest najmniejsza niedoskonałość, ciało jego w proch by się rozsypało, a nawet i dusza jego w niwecz by się obróciła chociaż jest nieśmiertelna, gdyby jej Bóg nie zachował".

 

Podobne zdanie o grzechu powszednim wypowiedziała św. Teresa. Tak ona powiada: "Oby to dał Bóg, abyśmy się bali tego, czego się bać należy i zrozumieli, że grzech jeden powszedni jest większym złem, jak samo piekło".

 

Św. Hieronim pisze: "Nie wiem czy możemy nazywać jaki grzech lekkim, kiedy on jest obrazą Boga. Roztropny jest człowiek, który nie patrzy na to, co jest nakazane, ale kto nakazuje, nie pyta jak wielki jest rozkaz, ale jak wielka godność rozkazującego".

 

Słusznie tedy powiada św. Katarzyna Genueńska: "Wobec Boga nie można mówić o żadnym grzechu, że jest mały, lecz bardzo wielkim go nazywać, bo on się sprzeciwia dobroci nieskończonej".

 

Św. Ignacy Loyola był zdania, że grzech powszedni mieści w sobie złość nieskończoną, tak bowiem odpowiedział jednemu z Ojców który się go pytał, jak się należy spowiadać z grzechów powszednich. Człowiek powinien z najmniejszych grzechów się spowiadać, chociażby nawet miał sumienie spokojne i zawstydzał się w obecności Bożej, rozważając, że Ten, którego one znieważają jest nieskończony, toteż ciężkość ich jest nieskończona.

 

Dlatego powiada św. Jan Chryzostom: "Gdybyśmy kochali Pana Jezusa tak, jak Go kochać należy, to byśmy się bardziej bali Jego obrazy, aniżeli samego piekła".

 

Jeżeli więc jakikolwiek grzech powszedni jest tak wielką obrazą Boga, to cóż dopiero powiedzieć o licznych grzechach powszednich, które się dobrowolnie i rozmyślnie popełnia?

 

Skoro więc grzechy powszednie według zdania świętych są gorsze od śmierci a nawet od piekła i jeżeli Bóg za te grzechy dotkliwie karze nawet swych przyjaciół, toteż kto chce uniknąć grzechu ciężkiego, musi się strzec i grzechów powszednich, a zwłaszcza zupełnie dobrowolnych.

 

–––––––––––

 

 

Ks. Mikołaj Łęczycki T. J., Pobudki do unikania grzechu śmiertelnego i kilka innych rozważań pobożnych. Z łacińskiego oryginału przełożył na nowo X. J. P. Kraków 1930. WYDAWNICTWO KSIĘŻY JEZUITÓW, ss. 93-109.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMX, Kraków 2010

Powrót do spisu treści dzieła
ks. Mikołaja Łęczyckiego pt.

Pobudki do unikania grzechu śmiertelnego
i kilka innych rozważań pobożnych

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: