GŁOS PANA

kruszącego cedry libańskie

 

czyli

 

REKOLEKCJE

dla osób zakonnych

 

O. MARCIN RUBCZYŃSKI S. T. D.

Z ZAKONU KARMELITAŃSKIEGO D. O.

 

––––––––––

 

TRZYDNIOWE REKOLEKCJE

DLA OSÓB ŚWIECKICH

(dla nawracających się)

 

–––––––––

 

DZIEŃ II

 

Rozmyślanie I

 

JAKO ZAKONNIK POWINIEN ZAWSZE PAMIĘTAĆ NA ŚMIERĆ

 

Głos Boski do zakonnika

 

I.

 

Do tego czasu jeszcze nikt nie uchronił się śmierci. Któryż jest człowiek, który żyć będzie, a nie ogląda śmierci?, mówi Dawid w Psalmie (88, 49). Widzisz naocznie, że ci wszyscy, co się porodzili, umierają, więc i na ciebie przyjdzie kolej śmierci, od której nie możesz się ani wyprosić ani obronić. A czemu nie myślisz o tym nieodmiennym terminie?

 

Już zacząłeś konać, bo od samego twego przyjścia na świat umniejsza ci się życia, a tym samym zbliżasz się coraz bardziej do śmierci, dlaczegóż przeto nie gotujesz się wcześnie na jej przyjście?

 

Godzina śmierci jest niepewna, niebezpieczna, a raz zła nie może się drugi raz poprawić. Gdyby ludzie wiedzieli o godzinie swojej śmierci, nie przykazywałbym w Ewangelii, aby wszyscy czuwali i zawsze byli gotowi, albowiem nie wiedzą dnia i godziny. Jakimże więc sposobem możesz sobie bezpiecznie obiecywać długi czas życia? Jak nic pewniejszego nad tę prawdę, że masz umrzeć, tak nic niepewniejszego nad to, kiedy i którego czasu?

 

Tak o śmierci myśleć powinieneś, iżbyś zawsze na nią był gotów, to jest miał sumienie wolne od grzechu i nie miał żadnego do rzeczy przemijających przywiązania. Czy tak jesteś gotów? Ach synu! widzę, że serce twoje przywiązane jest do ziemskich, niegodziwych rzeczy, więc jakże możesz być gotowym na ten tak straszny termin?

 

I teraz, gdy odprawiasz te rekolekcje, możesz za godzinę leżeć już umarły na marach. Wiedzże o tym, iż jako dla ciebie ten czas jest czasem miłosierdzia mego i Ja gotów jestem wszystko ci darować, tak za godzinę, albo i prędzej, może nastąpić czas sprawiedliwości i Ja będę musiał ciebie karać, nie jako Ojciec syna, ale jako sędzia sprawiedliwy obwinionego.

 

Jeżeli przedtem w młodszym wieku, idąc za próżnościami tego świata, nie myślałeś o tym, teraz przynajmniej zacznij o tym pamiętać, gdy widzisz, jak śmierć szybkim krokiem zbliża się do ciebie, a ty nie będziesz już mógł tyle żyć, ile żyłeś.

 

II.

 

Jak nie wiesz, gdzie umrzesz, na jakim miejscu, w jakich okolicznościach, jaką śmiercią, nagłą czy po dłuższej lub krótszej chorobie, tak nie możesz być bezpiecznym i upewnionym, czy wtenczas będziesz należycie przez Sakramenta święte przysposobiony, czy będziesz mógł mieć przytomnego dobrego kapłana, czy zdołasz obudzić w sobie skruchę serdeczną i przeprosić mnie za twoje występki, a przynajmniej, jeżeli nie ustami, to przynajmniej w sercu wymówić te słowa: Jezus, Maryja, Józef.

 

Dobrzy moi słudzy, którzy teraz ze mną królują, obawiali się przez czas swego życia, żeby w tej ostatniej chwili nie zginąć. Przeżywszy świątobliwie czterdzieści, sześćdziesiąt, siedemdziesiąt lat, jeszcze się bali złej śmierci. Nie było między nimi ani jednego, któryby na samo wspomnienie tak strasznego terminu gorzko nie zapłakał i ciężko nie westchnął. Wielu z nich znalazłszy się w tym niebezpiecznym przejściu, z bojaźni i strachu przed czasem truchleli tak dalece, że, aby nie zginąć, musieli przytomnych prosić o pomoc przez modlitwy. Ty, po krótkiej i niedoskonałej służbie mojej w Zakonie, jak będziesz mógł umierać bezpiecznie i śmiało?

 

Czy też wiesz, synu, z kim przyjdzie ci walczyć w tak strasznej chwili? Będziesz musiał walczyć z sumieniem, które będzie ci w oczy wyrzucać twoją względem mnie niewdzięczność; z boleściami śmierci, które zewsząd otoczą twoje członki tak dalece, że i najmniejszej cząstki w ciele twoim nie będzie, która by od nich wolną była; ale to najcięższa, że przy tym wszystkim musisz się potykać z nieprzeliczonym wojskiem czartów, którzy przypadną z wielką złością i wszelkich użyją środków i sposobów, aby cię dostać w swoją moc. Stawią ci wtenczas przed oczy zaniedbane obowiązki twego stanu, Sakramenta święte przyjmowane bez żadnego pożytku i poprawy, moje natchnienia, pomoce i łaski wzgardzone. I spodziewasz się, że ten termin tak łatwo odprawisz, gdy nigdy o nim nie pomyślisz?

 

Tak strasznym najazdom trzeba koniecznie dawać odpór przez akty rozmaitych cnót. Ale w jaki sposób wtenczas to zdołasz uczynić, gdy w życiu wcale się w tym nie ćwiczysz? O jak wielkie będzie wtenczas niebezpieczeństwo twojego zbawienia! Wśród okrutnych boleści, mając nawet rozum swój pomieszany i przygnębiony, jak będziesz mógł dobrze co wówczas uczynić? Czemuż więc teraz o tym nie pomyślisz?

 

III.

 

Gdybyś miał dwa razy umierać, to raz mógłbyś się odważyć na złą śmierć, błąd twój nie byłby jeszcze tak wielki, bo pokutą za przeszłe życie mógłbyś naprawić ów pierwszy niebaczny postępek. Ale że tylko raz jeden masz umrzeć, a od tego jedynego razu zacznie się twoja wieczność szczęśliwa lub nieszczęśliwa, – dlaczegóż nie żyjesz tak, iżbyś zawsze na to był przygotowany?

 

Dopóki byłeś zdrowym, okiem rozumu nie chciałeś widzieć twoich wewnętrznych spraw, lecz w chwili śmierci ujrzysz, jakimi one rzeczywiście są, ale nie będziesz miał więcej czasu do poprawy.

 

Przy skonaniu spadnie z oczu twojej duszy zasłona ciała i zobaczysz w prawdziwym świetle twój nieszczęśliwy stan, o który w życiu nie dbałeś, ile wtenczas cudzych grzechów stanie ci przed oczyma, w których miałeś udział, czy to przez mowę, czy też przez to, żeś im nie przeszkadzał, jak to twój urząd i powinność wymagały! zrozumiesz wówczas, że owe mruczenia, zawziętości, gniewy, nienawiści, łakomstwa, szafowanie dobrami zakonnymi i kościelnymi na twoje wymysły i uciechy niepotrzebne, które pokrywałeś płaszczykiem ujmowania się o mój honor lub dobro Zakonu, to wszystko mniej lub więcej ciężkie grzechy śmiertelne. Wszystkie te i podobne sprawy jasno zobaczysz w tej ostatniej godzinie, dlaczegóż więc nie naprawiasz ich teraz, gdy masz czas?

 

Wtenczas będą cię trapić: sumienie, bliski sąd, bojaźń wiecznego potępienia. To wszystko widząc przed sobą, będziesz z goryczą wyznawał: Ach ja nieszczęśliwy! wszystkie rzeczy doczesne straciłem, a teraz jestem w oczywistym niebezpieczeństwie utraty nieba, lecz to opamiętanie przyjdzie już poniewczasie.

 

Jakie życie przepędzone chciałbyś mieć poza sobą w tej tak strasznej chwili? Czy nie pragnąłbyś tak żyć, jak tego śluby twoje wymagały? A czemuż teraz nie chcesz tego czynić, co będziesz wtenczas chciał, żeby było uczynione? Obierz sobie, co ci się podoba: albo teraz słuchać mnie jako Ojca, albo wtenczas czekać na karę ode mnie jako sędziego.

 

 

Głos zakonnika do Boga

 

Nie lękam się śmierci, o mój Boże, bo ona jest mnie powinna z wyraźnych Twoich wyroków, ani nie wymawiam się od niej, bo przez nią chcę naśladować Ciebie, który dla mego zbawienia umarłeś na krzyżu. Przez śmierć zostanę uwolniony od nędz tego świata, od pokus czartowskich, od upadków grzechowych, i przez nią przyjdę do weselenia się z Tobą Bogiem moim na wieki. Chętnie ją przyjmuję jako karę sprawiedliwą za grzechy moje. Lecz to jedynie mnie trapi, że nie wiem, jak stanę przed Majestatem Twoim, czy jako syn przed kochającym Ojcem, czy też jako więzień obwiniony przed sprawiedliwym sędzią. Przyznaję się u nóg Twoich Najświętszych do występków NN., które popełniłem nie żyjąc według powołania mego. Widzę oczywiście i uznaję, że sprawiedliwie zasłużyłem na wieczną karę, lecz, że jeszcze nie zamknąłeś wrót miłosierdzia Twego, żebrzę dobroci Twojej, najłaskawszy Panie, pozwól mi czasu do pokuty, którą chcę szczerze czynić za moje grzechy i na tym miejscu postanawiam nowe rozpocząć życie i żyć tak, iżbym w godzinę śmierci mojej miał Ciebie najukochańszego Ojca dla mnie łaskawego.

 

 

Ojciec duchowny

 

Morieris tu, et non vives. Umrzesz ty, a nie będziesz żyw (4 Król. 20, 1). Pamięć na śmierć powinna być zawsze ustawiczna i tak winieneś na nią codziennie być przygotowany, jakbyś miał zaraz umrzeć, bo nie wiesz gdzie, kiedy i jak przeznaczono ci umierać. Ponieważ zaś godzina śmierci jest niepewna i niebezpieczna, dobrze uczynisz, gdy według twej woli i upodobania obierzesz sobie Patronów dobrej śmierci i co tydzień lub każdego dnia odprawisz ku ich czci jakieś nabożeństwo na tę intencję. Przede wszystkim jednak staraj się o czystość sumienia, aby nigdy nie mieć go grzechem obciążonego, gdyż to jest najlepszy sposób przygotowania na śmierć.

 

Zmów 3 pacierze dla uproszenia sobie dobrej śmierci.

 

–––––––––––

 

 

X. Marcin Rubczyński S. T. D. z Zakonu Karmelitańskiego D. O., Głos Pana kruszącego cedry libańskie, czyli Rekolekcje dla osób zakonnych. Wydanie trzecie. Na większą chwałę Bożą i pożytek nieśmiertelnych dusz na nowo opracował Br. Alfons-Maria od Ducha Św. O. C. D., Kraków 1940. WYDAWNICTWO "GŁOSU KARMELU", ss. 155-160.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMVIII, Kraków 2008

Powrót do spisu treści 
Trzydniowych rekolekcji
"Głos Pana kruszącego cedry libańskie"

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: