DUCH

ŚWIĘTEGO FRANCISZKA SALEZEGO

 

CZYLI

 

WIERNY OBRAZ MYŚLI I UCZUĆ TEGO ŚWIĘTEGO

 

CZĘŚĆ V

 

O CIERPLIWOŚCI

 

ROZDZIAŁ XIV

 

DALSZY CIĄG – TEGOŻ SAMEGO PRZEDMIOTU

 

"Kto się uskarża, ten grzeszy", było przysło­wiem naszego Świętego. Ale zdanie to trzeba zro­zumieć w tej myśli, w jakiej ono było mówione. Rozumiał on przez uskarżania się tego rodzaju żale, które podobne są do szemrania i stają się przez to grzesznymi. Miłość własna zwykle jest niesprawiedliwą: powiększa ona niepomiernie do­znane przykrości, dobierając najjaskrawszych barw do odmalowania ich czasem w rzeczach tak dro­bnych, że za nic poczytalibyśmy to sobie, gdyby­śmy coś podobnego innym wyrządzali.

 

Oto, co potępiał Święty.

 

Nie miał on za złe dochodzenia sądowego krzywdy, uczynionej na majątku, na zdrowiu lub na czci; ale chciał, aby to działo się ze spokojem i bez wszelkiej namiętności.

 

W sławnym dziele swoim, Filotea, poświęcił on cały rozdział dla okazania, że bronienie wła­snej dobrej sławy środkami słusznymi, bynajmniej nie sprzeciwia się ani pokorze, ani miłości. Ale taka jest słabość i ułomność ludzka, że nawet przed sądem trudno jest bardzo zachować się z pomiarkowaniem i spokojem. Stąd urosło przysło­wie, że w stu funtach procesów, trudno jest zna­leźć łuta miłości.

 

Co się tyczy chorób, chciał nasz Święty, aże­by powiedzieć po prostu i szczerze swoje cierpie­nia tym, którzy nam mogą przynieść ulgę. Bóg bowiem Sam jest Stwórcą lekarstw i On Sam za­leca czcić lekarza (1).

 

Oto, co w tym przedmiocie mówi nasz Świę­ty w Filotei. "Gdy będziesz chorą, ofiaruj wszy­stkie boleści, dolegliwości i niemoce twoje w słu­żbę Chrystusowi Panu, i błagaj Go, aby je raczył przyjąć i domieścić do męki Swojej przenajświę­tszej, którą za ciebie i dla ciebie podjął. Słuchaj lekarza, przyjmuj lekarstwa, mięsa i inne leki, dla miłości Bożej, wspominając na żółć, którą Zbawiciel nasz przyjął dla miłości naszej. Pragnij wyzdrowieć dla służenia Bogu; ale nie wzdrygaj się usychać z posłuszeństwa Jemu i bądź gotową umrzeć, jeśli Mu się to podoba; abyś tym rychlej chwaliła i posiadała Boga na wieki" (2).

 

Oprócz tych dwóch okoliczności: sądu i cho­roby, mniemał święty Biskup, że uskarżanie się nie tylko jest niepożytecznym ale jeszcze zwykle bywa niesłusznym i niepomiarkowanym. Zresztą, jakkolwiek cierpienia nasze pochodziłyby z przy­czyn niesłusznych i złośliwych: potrzeba mieć je­dnak zawsze w pamięci najpierwszą przyczynę, to jest wolę Bożą, która używa jednych i drugich, dopuszczając je na nas albo dla naszej poprawy, albo dla pobudzenia nas do postępu na drodze cnoty; inaczej bowiem skargi nasze i użalenia się zwracają się niejako przeciwko Bogu.

 

Osoby, otaczające świętego Biskupa, w jego ostatniej chorobie, twierdziły, że nigdy nie sły­szały z ust jego żadnej skargi.

 

Mówił on po prostu, co go bolało, bez wszel­kiego powiększania lub zmniejszania, zdając się zresztą na lekarzy, spełniając ich zlecenia i przyj­mując wszystko z ochotą, a nawet z widoczną ra­dością.

 

 

Duch Świętego Franciszka Salezego, czyli wierny obraz myśli i uczuć tego Świętego. Tłumaczył z francuskiego ks. Adolf Pleszczyński K. Ś. T., Warszawa 1882, ss. 167-169.

 

Przypisy:

(1) Ekli. XXXVIII, 1. 12.

 

(2) C. III, rozdz. 3.


© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Kraków 2007

Powrót do spisu treści
Ducha św. Fr. Salezego

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: