KRÓTKIE

 

NAUKI HOMILETYCZNE

 

na niedziele i uroczystości całego roku

 

WEDŁUG

 

Postylli Katolickiej Większej

 

KS. JAKUBA WUJKA SI

 

OPRACOWAŁ

 

BP WŁADYSŁAW KRYNICKI

 

––––––––

 

Niedziela dwunasta po Zielonych Świątkach

 

Każdy człowiek pragnie szczęścia, dąży do szczęścia. Wszystkie sprawy i prace ludzkie do tego zmierzają, aby ich błogosławionymi i szczęśliwymi uczynić, aby coś takiego otrzymać, czym by się serca zadowoliły i nasyciły. Niestety, bardzo wielu szczęścia swego źle szuka i bierze cień za rzecz, kłamstwo za prawdę, fałszywe i zawodne dobra doczesne za prawdziwe i trwałe. Tymczasem żadna rzecz na świecie nie może zapełnić serca ludzkiego, albowiem najwyższym i jedynie prawdziwym dobrem naszym jest tylko Pan Bóg. Niechaj jakie kto chce zgromadza majętności, bogactwa, dostatki, dostojeństwa, rozkosze i wesela tego świata, jego serce zawsze jeszcze czegoś więcej będzie pożądało. A dlaczego tak? Odpowiada na to Augustyn święty: Stworzyłeś nas, o Boże, dla siebie, przeto nie jest, ani może być spokojne serce nasze, dopóki nie dojdzie do Ciebie i nie spocznie w Tobie. I dlatego błogosławione były i szczęśliwe oczy Apostołów, bo dał im Pan Jezus to, że Go widzieli ze sobą obcującego, słuchali nauczającego, oglądali cuda czyniącego i cudownie na górze przemienionego i chwalebnie zmartwychwstałego i wstępującego do nieba. Jednak nie dlatego tylko byli szczęśliwi, że Zbawiciela cieleśnie widzieli, bo tak mieli Go przed oczyma i Annasz i Kajfasz i Piłat i Herod i mordercy Jego, a przecież na nic im się to nie przydało. Ale dlatego ich tu błogosławionymi nazywa, że widzieli Go widzeniem duchowym, przez wiarę; a oglądając Go oczyma, w Niego sercem uwierzyli ku usprawiedliwieniu i usty wyznali ku zbawieniu.

 

Tego błogosławieństwa, które daje nadzieję posiadania Boga na wieki, i my, chrześcijanie, jesteśmy uczestnikami; albowiem otrzymaliśmy przez łaskę chrztu świętego takie oczy, przy pomocy których to widzimy, czego żaden rozum ludzki dosięgnąć nie mógł i czego żaden z mocarzów świata sam nie poznał; dostaliśmy takie uszy, które słyszą to, co od początku świata było zakryte. Bo oto naprzód widzimy i słyszymy z Ewangelii świętej, iż grzech pierwszych rodziców naszych, w którymeśmy się wszyscy urodzili synami gniewu i potępienia, już przez śmierć Chrystusa jest zgładzony i że już się Pan Bóg z nami pojednał. Widzimy i słyszymy, że się Pan nieba i ziemi stał Ojcem naszym, do którego śmiemy wołać: Ojcze nasz, któryś jest w niebiesiech. Widzimy i słyszymy, że się Syn Boży stał bratem naszym, bo tak mówił do Magdaleny: Idź do braci mojej, a powiedz im, że wstępuję do Ojca mojego i Ojca waszego (Jan XX, 17). Widzimy i słyszymy, że tenże Syn Boży jest Królem, Obrońcą i Opiekunem naszym. Oto król twój przyjdzie tobie ubogi, sprawiedliwy i Zbawiciel (Zach. IX, 9), że On jest Kapłanem naszym i Orędownikiem przed Ojcem niebieskim, że wstąpił do nieba, aby tam przed obliczem Ojca wstawiał się za nami; przeto chociaż grzeszyć nam nie wolno, to jednak gdy upadniemy, nie rozpaczamy i nie tracimy nadziei, gdyż Pan Jezus jest ubłaganiem za grzechy nasze. Widzimy dalej i słyszymy, że niebo dla nas jest otwarte, że w domu Ojca niebieskiego jest mieszkania dosyć, że Zbawiciel powtórnie przyjdzie i weźmie nas do siebie, abyśmy byli tam, gdzie i On jest, abyśmy jedli i pili u stołu Jego, to jest, abyśmy zażywali wiecznych rozkoszy w świętym Królestwie Jego. Znamy też i widzimy drogę, która nas niezawodnie zawiedzie do nieba. Dokąd Ja idę, wiecie i drogę wiecie... Jam jest droga i prawda i żywot (Jan XIV, 4. 6). A w dzisiejszej Ewangelii także nam owa droga wskazana: To czyń, a będziesz żył: Będziesz miłował Pana Boga twego... a bliźniego twego jak siebie samego. Na koniec widzimy i słyszymy, że nas Bóg wzywa i ciągnie do siebie: naucza, upomina, grozi i cieszy i wszelakim sposobem przywodzi nas do żywota wiecznego. Zaprawdę, wielkie rzeczy nam uczynił, prawdę swą i tajemnice swoje nam objawił. Tylu królów i proroków przed Chrystusem pragnęło widzieć i oglądać to, co my wiemy i na co patrzymy, a nie oglądali, chyba tylko w proroctwach, których jasno nie rozumieli.

 

Słyszeliśmy dotąd, jak nas Pan ubłogosławić raczył; słuchajmy, czego też od nas żąda. Tego uczy druga część dzisiejszej Ewangelii, w której czytamy, że pewien biegły w zakonie pyta Zbawiciela, co ma czynić, aby dostąpił żywota wiecznego. Pytanie było i dobre i pożyteczne, ale niedobrze, bo nie szczerze postawione, nie dla nauczenia się prawdy, ale dla podchwycenia w mowie Boskiego Nauczyciela. Pan Jezus mu na to nie odpowiedział, ale go odesłał do Zakonu czyli do ksiąg świętych Starego Testamentu i kazał mu przytoczyć największe przykazanie, od samego Boga podane i tamże przez Mojżesza zapisane. Ów faryzeusz wymienił przykazanie miłości Pana Boga i bliźniego. A Jezus na to: To czyń, a będziesz żył. Jakoby rzekł: Na nic się nie przyda wiele rozprawiać, a nic nie czynić. Słowami tego przykazania nie spełnisz, bo nie ten, który mię Panem i Nauczycielem nazywa, wnijdzie do żywota wiecznego, ale ten, który spełnia przykazania Boże. Nie dosyć mówić, że się Boga miłuje, ale Go naprawdę całym sercem miłować trzeba, to jest nie mieć żadnej rzeczy milszej nad Niego, ani jednakowo z Nim miłej. Całą duszą miłować, to jest być gotowym wszystko wycierpieć i nawet życie swe dla Niego położyć, jeśliby kiedy tego było potrzeba. Wszystką myślą miłować, to jest wszystkie myśli, chęci i sprawy swoje obracać na cześć i chwałę Jego i wszystko czynić w święte Imię Jego. Ze wszystkich sił miłować, to jest ochotnie Jemu służyć i nawet na rzeczy trudne i przykre ważyć się dla Jego miłości: iść za Nim, zaprzeć siebie, nosić krzyż swój na każdy dzień i naśladować Pana Jezusa. Nadto, prócz Boga miłować wszystkich bliźnich, nie dlatego, że nam są mili i drodzy, że mamy z nich pożytek, lecz dlatego, że Pan Bóg kazał ich miłować, a więc miłować ich dla Boga i w Bogu, to jest nigdy dla miłości bliźniego i dla dogodzenia mu nie odważyć się na obrazę Boską.

 

Ów faryzeusz, pragnąc się okazać sprawiedliwym i dbałym o należyte wyrozumienie zakonu, pyta dalej: A któż jest mój bliźni? Jakoby mówił: Wiem, iż zakon każe miłować Boga i bliźniego. O Bogu też wiem, że jeden jest tylko; lecz kogo mam za bliźniego uważać? Na to odpowiedział mu Jezus przypowieścią o miłosiernym Samarytaninie. Znaczenie zaś jej jest takie, iż każdy bez wyjątku człowiek jest naszym bliźnim, każdego zatem winniśmy miłować, jako samych siebie. Albowiem jak ów samarytanin miał sobie za bliźniego żyda, który się dostał w ręce łotrów, choć go przedtem wcale nie znał i choć żydzi z samarytanami żyli w niezgodzie i nienawiści, tak i my w każdym mamy widzieć bliźniego, tak w chrześcijaninie, jak w żydzie i poganinie; tak w krewnym, dobroczyńcy i przyjacielu, jak w obcym i nieprzyjacielu. Niestety, trzech poranionego widziało, a jeden mu tylko miłość okazał. I dziś podobno niewielu jest takich, którzy by prawdziwie przykazanie miłości pełnili.

 

Dzisiejsza przypowieść ewangeliczna ma prócz tego inne głębokie znaczenie, które warto poznać i wyrozumieć. Oto pierwszy człowiek Adam, a w nim wszystek rodzaj ludzki, od Boga obficie w rajskim Jeruzalem wszelkimi darami ubogacony, przez grzech pierworodny sprzeniewierzył się Stwórcy, odwrócił się od Niego i udał się do nędznego Jerycha, to jest do zwodniczych marności tego świata. Na tej drodze wpadł pomiędzy mężobójców, pomiędzy czartów piekielnych, którzy go złupili z szat niewinności, sprawiedliwości, łaski i miłości Bożej; pobili go i poranili mieczem grzechu. Z tego wielkiego upadku i z tej nędzy nie mógł go podnieść ani kapłan, ani lewita, czyli kapłaństwo, ofiary i ceremonie Starego Zakonu, bo Stary Zakon nie był zdolny sam przez się człowieka usprawiedliwić i do łaski Bożej go przywrócić. I tak zawsze rodzaj ludzki błąkałby się z dala od Stwórcy swojego, musiałby zginąć na wieki, gdyby nie ów niebieski Samarytanin, Zbawiciel nasz, Jezus Chrystus. On to wzruszył się miłosierdziem nad nami, zstąpił do nas, obmył nas we krwi swojej, zawiązał rany nasze doskonałością przykazań swoich, nalał w nie wina pokuty świętej i oliwy łaski i odpuszczenia grzechów; przyprowadził do gospody, to jest do świętego Kościoła katolickiego, w którym zostawił pieniądze czyli środki do naszego duchownego uleczenia. Zdał pieczę nad nami przełożonemu gospody: papieżowi i posyłanym przezeń biskupom i kapłanom i obiecał im zapłatę za pilne sprawowanie urzędów kościelnych i obowiązków pasterskich, a i nam nagrodę w niebiesiech, jeśli się uleczyć damy.

 

Dziękujmy gorąco Zbawicielowi za wszystko, co dla nas uczynił. Miłujmy Go razem z Ojcem i Duchem Świętym ze wszystkiego serca, ze wszystkiej duszy, ze wszystkich sił i ze wszystkiej myśli, a bliźnich jako samych siebie. A miłujmy nie tylko słowy, lecz i uczynkiem. Tak żyjąc, dostąpimy żywota wiecznego.

 

–––––––––––

 

 

Krótkie nauki homiletyczne na niedziele i uroczystości całego roku według Postyli Katolickiej Większej Ks. Jakóba Wujka opracował Ks. Władysław Krynicki. Włocławek. Nakładem Księgarni Powszechnej. 1912, ss. 245-249.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXVII, Kraków 2017

 

DJVU PDF )

 

Powrót do spisu treści książki biskupa Władysława Krynickiego pt.
Krótkie nauki homiletyczne na niedziele i uroczystości całego roku

według Postylli Katolickiej Większej ks. Jakuba Wujka SI

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: