Przyczyna samobójstw

Ks. Władysław Michał Dębicki


Co jest właściwie przyczyną tego wzrostu liczby desperatów, przecinających własnymi rękoma pasmo ziemskich dni swoich? Czy coraz cięższe warunki istnienia, coraz trudniejsza walka o życie? Bynajmniej. Postęp cywilizacji ma wprawdzie na swym obrazie dużo plam czarnych, ma odwrotną stronę swego medalu; ale, mówiąc ogólnie, powiększa sumę dobrobytu i wygód, a więc i szczęścia ziemskiego. Biedak dzisiejszy, który mieszka na poddaszu, mającym okienko szklane i choćby piecyk żelazny, jest notablem w porównaniu ze średniowiecznym wyrobnikiem, który otwory na światło zalepiał płótnem lub skórą i mieszkał w norze, pozbawionej wentylacji, pełnej wyziewów i dymu. Dziś najbiedniejszy nawet proletariusz, o ile chce i może pracować, zaprawia swą strawę takimi rzeczami, jak sól, pieprz, ziele angielskie itp., które w wiekach dawniejszych dostępne były jedynie ludziom zamożnym albo bogaczom. Rozrywki i przyjemności nawet w sferach ubogich i mało oświeconych – nie mówiąc już o klasach majętnych i wykształconych – są bez wszelkiego porównania bardziej urozmaicone i estetyczniejsze, niż dawniej. Sam choćby repertuar muzyki popularnej o ileż jest dzisiaj wyższy od tego ubożuchnego zasobu prostaczych melodii, których człowiek dawniejszy słuchał w chwilach wypoczynku, radości i smutku! Okropność chorób łagodzą postępy medycyny, miejscowości lecznicze, szpitale i domy zdrowia; klęskom ekonomicznym zapobiegają instytucje kredytowe, stowarzyszenia, kasy oszczędności i spółki. W żadnym ucywilizowanym kraju nie jest już nikt traktowany jako bydlę robocze, każdy jest wolnym obywatelem i równoprawną ze wszystkimi jednostką społeczną. Każdy ma prawo, przynajmniej w zasadzie i teorii, wznieść się z nizin najgłębszych na szczyty hierarchii społecznej. Faure, garbarz, jest dzisiaj prezydentem Francji.

Tak więc zarówno pod względem materialnym jak i prawnym jest, mówiąc ogólnie, lepiej ludziom na świecie. Dlaczegoż jednak nie wzrasta zadowolenie, dlaczego przeciwnie potęguje się rozpacz? Dlatego, odpowiada na to autor najnowszej monografii o samobójstwie, Emil Durkheim, profesor socjologii w uniwersytecie bordoskim (1), że my, ludzie nowocześni nie rozumiemy ani sensu ani celu życia w ogóle, a zatem nie rozumiemy także sensu naszych walk i wysiłków. Nous n'apercevons plus le sens de nos efforts! Krótkie to, lecz pełne okropnej treści wyznanie.

Ludzie tak zwani nowocześni nie rozumieją celu życia ani sensu życiowych walk nieustannych. Kroczą w ciemnościach, bojują rozpacznie po omacku. Dlaczego? Bo zagasili w sobie to światło nadprzyrodzone, które z woli Bożej winno być gwiazdą przewodnią dla rodzaju ludzkiego, bo się wyrzekli Religii – prawdziwej.

Mówię wyraźnie: prawdziwej, albowiem nie brak niestety doktryn pseudo-religijnych, które tak oczywiście są dziełem ducha ciemności i fałszu, że nie tylko nie dostarczają swym zwolennikom ani światła w labiryncie zagadek świata, ani dźwigni moralnej, ale nawet podniecają ich rozpacz i – wprost zalecają samobójstwo. Niektóre zaś inne systemy, jakkolwiek teoretycznie są przeciwne skracaniu sobie życia, to jednak całą swoją istotą i przejmującym je duchem, niweczą te hamulce, które człowieka nieszczęsnego wstrzymują w momencie walki z rozpaczą od zadania sobie śmiertelnego ciosu. (...)

W Europie panuje szeroko doktryna, która pod względem wpływu na skłonność do samobójstwa przewyższa znacznie braminizm, jainizm i tym podobne mitologie. Doktryną tą jest – protestantyzm. Gdyby nawet nie było innych dowodów, jak dalece rozkładowo-zabójczym jest dzieło Lutra, już sama statystyka samobójstw przekonać by o tym musiała każdego człowieka, który pod tym względem istotnie przekonanym być pragnie. (...)

Z czegóż, pytam, ma czerpać protestant otuchę, czym krzepić swą energię w chwilach prób i niedoli? Czy może z teorii mistrza swojego Lutra, autora rozprawy De servo arbitrio, że człowiek jest niewolnikiem namiętności, czymś w rodzaju bezwolnej maszyny, popychanej ku cnocie i grzechowi przez łaskę i niełaskę Boga? Czy z nauki o usprawiedliwieniu jedynie przez Wiarę, tak już w nim osłabioną lub zamarłą wskutek nadużycia swobody rozbioru? Zaprawdę – nie będzie to przesadą, gdy powiem, że ta sama doktryna, która szepce protestantowi: Pecca fortiter, sed fortius fide [Grzesz dzielnie, ale mocniej ufaj], wkłada mu też do ręki, w godzinie ciężkiej zgryzoty, rewolwer albo truciznę (2).

Inne zupełnie jest położenie katolika. Od dziecięctwa rodzice i duchowni nauczyciele wpajają w niego tę prawdę podstawową, że każdy czyn, mający istotną wartość moralną, jest owocem łaski Bożej, współdziałającej z wolną wolą człowieka; że zatem człowiek jest w ogromnej mierze twórcą swej doli zagrobowej, szczęśliwej albo nieszczęsnej. Stąd wniosek, nasuwający się sam przez się każdej, nawet najmniej rozwiniętej intelligencji, że nikomu nie godzi się własnowolnie opuszczać tej ziemskiej areny, na której wyrok Boży kazał nam pracować na dolę wieczystą. Ten pewnik powtarzają nadto katolikowi ustawicznie spowiednicy i kaznodzieje, a skutkiem tego wszystkiego zapisuje się on w jego sumieniu i sercu tak głęboko i trwale, że tylko nadzwyczaj silne wpływy zatrzeć go mogą. Zgadzanie się z wolą Bożą staje się kategorycznym imperatywem sumienia katolika, rodzącym nierzadko czyny najszczytniejszego heroizmu. (...)

Znając zgubną albo bezsilną rolę fałszywych doktryn religijnych względnie do samobójstwa, jakże gorąco winien katolik dziękować Bogu, że należy do prawdziwego Kościoła Chrystusowego i wyznaje tę Wiarę, która tak skutecznie tłumi szatańskie podszepty beznadziejnej rozpaczy!

Nigdy nie poznaje się lepiej istotnego przyjaciela, jak w niedoli i smutku. Nigdy też religia nie wykazuje człowiekowi swej prawdziwości widocznej i dotykalnej jak w strasznych godzinach śmiertelnej zgryzoty i próby.

Ten pancerz męstwa i rezygnacji, którym Religia katolicka osłania swych wyznawców przeciw ciosom rozpaczy, jest niewątpliwie jednym z najlepszych kryteriów Boskiego jej pochodzenia i prawdy wieczystej.

Ks. Władysław Michał Dębicki

Tekst powyższy jest fragmentem artykułu pt. Religia i samobójstwo zamieszczonego w: Ks. Władysław Michał Dębicki, Studia i Szkice religijno – filozoficzne. Seria II-ga, Warszawa 1901, ss. 30-45.

Przypisy:
(1) Le suicide. Etude de sociologie. Paris 1897, str. 444.

(2) Osławione z powodu swej potworności zdanie Lutra o usprawiedliwieniu brzmi, jak następuje: «Esto peccator et pecca fortiter, sed fortius fide et gaude in Christo, qui victor est peccati, mortis et mundi: peccandum, quando vivimus. Sufficit quod agnovimus per divitias gloriae Dei agnum, qui tollit peccata mundi: ab hoc non avellet nos peccatum, etiamsi millies uno die fornicemur aut occidamus». Zob. "Encyklopedia kościelna", T. XII, s. 435.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2004

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: