Trwałość Kościoła Chrystusowego

Bp Adolf Szelążek

Po 300 latach istnienia religii chrześcijańskiej widział świat jeden jakby olbrzymi grób, który zamknął w swym łonie setki biskupów, szereg papieży, tysiące pomordowanych chrześcijan. Czyż więc już runęła ta niewzruszona skała Piotrowa?

Patrzmy; w radosnym upojeniu ręka pogan wznosi nad tym grobem wspaniały pomnik, na którym kładzie napis: "Nowemu Jowiszowi, Dioklecjanowi, Rzymianie za zburzenie sekty chrześcijańskiej; za starcie z oblicza ziemi imienia Chrześcijańskiego" (1). "Deleto nomine Christianorum", – "superstitione Christi ubique deleta"; już ostatni kładzie ornament, gdy niespodziewanie, po krótkiej nieledwie chwili, młody Konstantyn rozwija sztandar krzyża. Pod jego osłoną wchodzi do Wiecznego Miasta, aby tam zgotować stolicę papiestwu i ogłosić tryumf Kościoła. Nie, pod nawałą prześladowań Kościół nie tylko nie upadł, ale rozwijał się; i żadnej tu nie potrzebował przeciwstawiać broni oprócz cierpienia: "Sanguis martyrum, semen christianorum" (a). Dziś przy bogactwie doświadczeń, na progu XX-go wieku, każdy z nas może sprawdzić, że do walki przeciwko Chrystusowi w późniejszym czasie użyte były silniejsze o wiele narzędzia.

Pewien słynny działacz w dziedzinie społecznej wyraził się, że najpotężniejszym wrogiem jest czas.

Dlaczego?

Rozumiecie niezawodnie, iż chcę mówić o tej zimnej dłoni, która nieodwołalnie i bez miłosierdzia kładzie ruiny nad dawno zaległymi już ruinami najpotężniejszych miast, aby je odsłonić potem przed wzrokiem ludzkim jako dowód swej potęgi?

Ależ względem Kościoła czas bezsilnym się okazał.

Ma on w swej istocie inną cechę, na którą nie zwracamy uwagi. On zawsze młody choć wszystko starością pokrywa. Każdy jego krok naprzód roztacza przed waszym wzrokiem promienne zorze, choć za sobą cień i noc pozostawia. Sam pełen życia, nie zostawia go jednak; na chwilę zaledwie blaskiem świeżości otacza przedmioty dzisiejsze, ale szybko je porzuca; to co jest dziś, za chwilę będzie już zwane wczorajszym; za chwilę powiesz, że było to niegdyś, że pozostało zaledwie o tym wspomnienie że było to w starożytności.

Ależ ty na tę przeszłość nie zważasz, ty patrzysz naprzód, bo przyszłość ciągle jest nowa, czy to w dziedzinie faktów zewnętrznych, czy to w zakresie poznania. Nowe poglądy, nowy punkt widzenia, porywa całą twoją uwagę, zachwyca, przykuwa serce. Każda szczególniej nauka już przez to, że jest nowa, zdobywa sympatię; gdy nowa prawda odsłania dla twego umysłu nowe widnokręgi, nowy świat, już ani o tym nie myślisz, coś słyszał przedtem, a nawet z lekceważeniem o przeszłych rzeczach wspominasz; ach! bo to takie pospolite, nudne, oklepane. Stworzeni dla nieskończoności, znajdujemy jej przedsmak w tym ustawicznym napływie rzeczy nowych.

Nie wiecie zapewne do czego te uwagi zmierzają. Zaraz to zrozumiemy.

Jak blask meteoru, który przyćmiewa na chwilę jaśniejące gwiazdy, rośnie z gwałtowną szybkością tak, iż, zdaje się, nowy dzień zaświtał i wszystkie zwraca ku sobie oczy, tak herezja przebiega z błyskawiczną szybkością sferę umysłów ludzkich. Wszystkie oczy ku niej się zwracają i nieraz już pytano czy Kościołowi Katolickiemu nie grozi ostatnia ruina. Niedawne to czasy, gdy już połowa Europy słuchała głosu słynnego reformatora, a druga połowa pytała ze drżeniem, czy nie spełnią się jego słowa: "O! Kościele Rzymski, – śmierć moja, będzie śmiercią twoją"; niedawne to czasy, więc żadnych o tym wniosków nie czynimy, raczej zapytam, czy znacie herezję ariańską? Niezawodnie, ale z historii tylko; wiecie iż był czas, kiedy według słów św. Hieronima "ingemuit mundus, dum se arianum esse miratus est". "Jęk boleści rozległ się po świecie, gdy ludzkość poznała, że jest ariańską". Wiecie zapewne, że w owe czasy tłumy barbarzyńców, które zamieniły w gruzy zachodnie cesarstwo, zmieniając swoje siedziby, nie inną, ale ariańską wyznawały religię. Jakby żelaznym pierścieniem otaczają oni stolicę biskupa rzymskiego, ostatni ten przytułek prawdziwego Kościoła.

W roku 470 Genzeryk stwarza olbrzymi związek wszystkich ludów ariańskich i wkrótce, po zaciętym szturmie, oddaje na pastwę dzikim zdobywcom Miasto Wieczne! Żyjący podówczas św. Augustyn mógł słusznie zawołać: "O matko moja, Kościele Święty Katolicki, o matko, która łzy nasze ocierasz i do szczęścia wiekuistego prowadzisz i chwile śmierci nawet zamieniasz na radosny wstęp do niebieskiej ojczyzny, powiedz, czemu tak długo rozpraszają synów twoich i srogie zadają ci rany. Jeżeli te prześladowania mają być chwilą doświadczeń, czemuż one nie słabną? Ty już chylisz się na tę i na ową stronę, a dzieci twoje widzą rozwarte przed sobą otchłanie; czy nie obawiasz się, abyś wraz z nami znalazła grób w tym odmęcie". Lecz w tym właśnie czasie, kiedy ręka Wandalów ciążyła nad Stolicą Apostolską, tenże sam Augustyn św. sam sobie spokojną daje odpowiedź: "Dzieci, niech was cierpienia moje nie dziwią; często walczyli na mnie od młodości mojej, jak to zapowiedział psalmista, a jednak sędziwego dożyłam wieku, a choć zdaje się, iż bliską jestem zatonięcia, broni mnie jednak ręka Tego, który powiedział: «Oto ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata»". I dziś te nowe niegdyś nauki heretyków znacie tylko z historii.

Czy nad krwawe prześladowania i nowatorstwo heretyków jest broń silniejsza? Zaraz to poznamy.

Niedawno mówiliśmy o tolerancji. Wyraz ten do wysokości zasady wyniósł Lessing. A jednak śmiało można przypuszczać, że on byłby bardzo zakłopotany, gdyby go zapytano, co pod tym wyrazem pojmuje. Dałby określenie, które nie ma nic wspólnego z właściwą tolerancją, o której mówiliśmy poprzednio. Przyzna on, że nie idzie tu bynajmniej o abstrakcyjne zasady, ale o spokój wewnętrzny człowieka. Tam, w głębi duszy człowieka jeszcze kryje się coś, co pokoju nie daje, gdy krok stawia poza ścieżką, wskazaną przez obowiązki czy religijne, czy jakiekolwiek inne. I każdy z nas czuje, że nosi w sobie jakiegoś świadka czynów naszych, sędziego, który nas słuchać nie chce. Brzmi to prozaicznie, ale niech nikt temu na próżno nie przeczy. Kościołowi prawdziwemu nie mamy nic do zarzucenia, tylko to, że tego wewnętrznego świadka bierze w swoją obronę i nie pozostawia pokoju namiętności człowieka; że tu nie cofa się, ale podnosi zasadę Chrystusa: "jeżeli oko twoje prawe gorszy cię wyrzuć je precz". Ten jest jedyny kamień obrażenia w religii dla człowieka, a dopóki Kościół istnieje, ten gość nieproszony nie ustąpi z duszy naszej; więc śmierć tej religii, która niepokoi człowieka!

Czy sądzicie, że to są oratorskie jakieś przypuszczenia, ależ to obraz ostatniej walki, jaką podniesiono przeciwko Kościołowi. O, to nie fantazja, gdy na przemian stawiano przeciwko wyznawcom Chrystusa albo przemoc, albo oszczerstwo, albo naukę; a słusznie De Maistre powiedział, że żadna fałszywa instytucja nie przeżyje potrójnej próby: szafotu, epigramatu, sylogizmu tj. prześladowań zewnętrznych, szyderstwa, nauki. Użyto tej broni; i cóż powiecie, – nieprzyjaciołom Kościoła Pan Bóg przeciwstawił ich własną broń: naukę pozytywną; zagłębia się ona we wnętrzności ziemi i wykrywa tam pierwsze karty kosmogonii Mojżesza; wchodzi do grobowców Egiptu, odczytuje napisy hieroglifowe, i odnajduje punkta styczne historii tego kraju z historią ludu żydowskiego; podnosi z ruin starożytne miasta, i znajduje stwierdzenie nauki Kościoła. Cała przyroda, gdy ją pytać będziesz, odpowiada ci harmonijnym dźwiękiem: "Christus vincit, Christus regnat" (b). Nie, nie, słuchacze drodzy, żadna siła ludzka nie zdoła obrócić w fałsz słów Chrystusowych, "bramy piekielne nie zwyciężą go", – bo On sam jest mocą naszego Kościoła. "Jezus Chrystus wczora i dziś, ten i na wieki" (2).

Ks. [bp] Adolf Szelążek

Nauki Apologetyczne zastosowane do potrzeb i wymagań inteligencji, opracował Ks. Adolf Szelążek (M. Ś. T., Regens Konsystorza Płockiego, Profesor Seminarium). Warszawa 1901, ss. 334-341. (c)

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono; przypisy nienumerowane od red. Ultra montes).

Pozwolenie Władzy Duchownej:

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

APPROBATUR.

Varsoviae, die 24 Iulii (6 Augusti) 1900 anni.

Iudex Surrogatus Canonicus Metropolitanus

Leopoldus Łyszkowski.

Secretarius R. Lasocki.

"Nauki Apologetyczne"

N. 3722.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przypisy:

(1) Mign. Theol. C., T. IV, p. 350.

(2) Hebr. XIII, 8.

(a) "Sanguis martyrum, semen christianorum" = Krew męczenników, posiewem chrześcijan.

(b) "Christus vincit, Christus regnat" = Chrystus zwycięża, Chrystus króluje.

(c) Por. Bp Adolf Szelążek, Czy indyferentyzm ma rację bytu.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMIV, Kraków 2004

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: