CHRZEŚCIJAŃSKA FILOZOFIA ŻYCIA

 

O. Tilman Pesch SI

 

 

Pokora chrześcijańska

 

1. We wcieleniu uderzają nas przede wszystkim dwie cnoty: posłuszeństwo dla Ojca i Jego miłość ku ludziom; przy narodzeniu zaś wysuwają się na pierwsze miejsce: Jego pokora i ubóstwo.

 

Pokora jest to uniżenie się, jest to wyrzecze­nie się zewnętrznej okazałości, wyrzeczenie się wszystkiego, co się zwykło podobać nieporządnej miłości naszej, a szkodzić uległości dla Boga. Chrystus jest pokorny. Będąc Bogiem, pojawia się jako człowiek; będąc wielkim przy­chodzi jako małe dziecię; będąc potężnym, wy­daje się niemocnym; będąc wszystkim staje się prawie niczym!

 

Sen tego dziecięcia jest jasną świadomością, mała Jego rączyna kieruje światem, zamknięte usta sądzą ludzkość. A co za ubóstwo w zewnętrznym wystąpieniu!

 

Przychodzi na świat w Betlejem, tu spotyka się po raz pierwszy ze swoim narodem. I przy tym pierwszym spotkaniu, On, Mesjasz zapowia­dany, zostaje głęboko upokorzony, bo Jego naj­bliżsi współrodacy, swoi, przyjąć Go nie chcą, tak że musi szukać schronienia w szopie prze­znaczonej dla bydląt.

 

2. Ta pokora Boga-Człowieka z biegiem Jego ziemskiego życia coraz to wyraźniej występuje.

 

Za pole swego działania wybiera sobie Chry­stus umyślnie zapadłą Galileę, za to umierać chce w Jerozolimie. Wielkie ogniska świeckie­go wykształcenia, Aleksandrię, Antiochię, Ate­ny i Rzym, pozostawia swoim uczniom. Praco­wał Chrystus bez widocznych skutków, wspa­niałe wyniki pracy pozostawił Apostołom. Cu­da, które Apostołowie czynili, przewyższały cu­da Chrystusa i co do liczby i co do znaczenia. Chrystus chciał tylko siać, innym w udziale miał przypaść zaszczyt żniwa.

 

Z największą pokorą umywa Jezus nogi swoim uczniom (1).

 

3. I na cóż ta pokora i to ubóstwo? Oto z po­słuszeństwa dla Ojca, aby Bóstwu przygotować nieskończoną chwałę, która ściśle łączyła się z poniżeniem Syna Bożego. Pokorze tej i temu ubóstwu poddał się Chrystus także z miłości ku ludziom, aby nas ratować od zguby.

 

Natura ludzka ma dwie wady, które wsku­tek przewrotności ludzkiej stały się jej dwoma śmiertelnymi ranami. Jest to mianowicie pycha, która przecenia siebie, i miłość świata, która świat przecenia. Na te rany trzeba było podać lekarstwo.

 

Od Chrystusa mamy się uczyć, jak być po­kornymi. Pokora jest to szlachetne wyrzeczenie się siebie, które nas poddaje we wszystkim Bo­gu i Panu. Pokora jest prawdą, jest sprawie­dliwością. Pokora jest koniecznym fundamen­tem dla wszelkiej cnoty. Bez pokory nie ma bojaźni Bożej, nie ma posłuszeństwa, nie ma łaski.

 

O tyle tylko mamy coś z ducha Chrystuso­wego, o ile posiadamy Jego pokorę, tę pokorę, która tylko Boga szuka, która unika pochwał ludzkich i nie da się zamącić cierpieniom i po­niżeniom.

 

Chrystus uczył Apostołów, że w Jego królestwie ten będzie największy, kto jest najmniej­szym we własnych oczach (2). "Ktokolwiek się pod­wyższa, będzie uniżon; a kto się uniża, będzie podwyższony" (3). "Który jest między wami więk­szy, niech będzie jako mniejszy; a przełożony jako służący" (4).

 

Kto wśród burzy oszczerstw i potwarzy zdo­ła zachować spokój serca, ten już wielki zrobił postęp w pokorze.

 

Człowiek z natury swojej skłonny jest do przesadnego cenienia siebie i do miłości własnej. Będąc z siebie małym, chciałby być wiel­kim. Będąc w porównaniu z wszechświatem rzeczą bardzo podrzędną, chciałby się zrobić środowiskiem, około którego wszystko się obra­ca. Będąc niczym w porównaniu z Bogiem, chciałby być wszystkim. "Będziecie jako bogo­wie" – oto pragnienie, które się okazuje raz jawnie, to znowu skrycie.

 

Tak wielką rzeczą jest być małym, że ludzie z trudnością mogliby to pojąć, gdybyś Ty, o Je­zu, któryś jest tak wielki, nie stał się małym.

 

4. Pokora nie zabrania występowania odpo­wiedniego stanowi, troski o dobrą sławę, odpo­wiednich stanowi wymagań. Toteż św. Paweł żądał, by uszanowano prawa, przysługujące mu jako obywatelowi rzymskiemu. Wszystko to jednak powinno się dziać z dobrej pobudki.

 

Pokora nie oznacza bynajmniej małoduszno­ści, owszem odwagę i energię. Pokorny mówi z Apostołem: "Wszystko mogę w tym, który mię umacnia" (5).

 

Unikaj w swych pracach, słowach, dobro­wolnych myślach wszystkiego, co pochlebia pysze i podtrzymuje próżność. Nie myśl z upodo­baniem o swoim mądrym zachowaniu się, o rzeczach wielkich, których dokonałeś, o uzna­niu, jakieś znalazł.

 

Zwróć oczy na swoje słabości i błędy. Przeoczać je lub uniewinniać – oto jest pycha. O ileż lepszymi wydajemy się sobie, niż w rze­czywistości jesteśmy! Ileż to grzechów popeł­niłem, o których nie wie żaden człowiek. I cóż mi to pomoże, gdy będę pobielanym grobem?

 

Doskonałość twoja nie zależy na cnocie, którą zdaje ci się, że masz, lecz na cnocie, którą Bóg w tobie widzi. Dlatego nie masz powodów do zarozumiałości, jeno do bojaźni.

 

Nie pchaj się, żeby mieć pierwsze słowo, że­by innym narzucać swoje mniemanie. Unikaj wszelkiej zarozumiałości i wyszczególniania się.

 

Nie kieruj rozmowy na siebie, a gdy z po­chwałą o tobie mówią, staraj się nieznacznie rozmowę na co innego zwracać.

 

Nie poddawaj się myślom, jakoby ci się działa niesprawiedliwość od bliźnich, od przeło­żonych albo od Boga.

 

Gdy cię spotkają upokorzenia, niewyrozumiałości, lekceważenia, strzeż się rozgoryczenia w uczuciu, a tym bardziej w słowach.

 

Zdanie: stracona dobra sława, stracone wszystko, wtedy jest prawdziwe, gdy chodzi o cześć przed Bogiem i własnym sumieniem; fałszywe jest, gdy chodzi o zwodniczą sławę u ludzi. Traci się wtedy tylko pozór sławy, a nie jej rzeczywistość.

 

Zgrzeszyłeś, nie złość się i nie zżymaj, ale skorzystaj z tego, co się stało, dla swego upo­korzenia. Kto się tym zraża, że grzeszy, ten nie zna siebie samego. A kto z tego powodu traci serce, ten jest albo pyszny, albo nie zna dobroci Bożej.

 

5. Korzystaj ze wszystkich przeciwności, aby w pokorze czynić postępy.

 

Pycha jest najzręczniejszym aktorem; strzeż się jej przedstawień.

 

Często ci, co lubią mówić o swych błędach, najmocniej są przekonani o swych przymio­tach. Wstydzą się swej próżności, starają się dlatego przynajmniej pozorem pokory łudzić siebie i innych.

 

Ty myślisz, mój przyjacielu, że jesteś skromny, bo sam mówisz o swoich niedostatkach. Lecz zamiar twój łatwo odgadnąć; mówisz dla­tego, bo chcesz, aby ci zaprzeczono.

 

Niektórzy do tego stopnia posuwają swoją niebezpieczną obłudę, że oddają się sprawie Bo­żej dlatego, aby się wysunąć naprzód; poświę­cać jednak sprawę Bożą dla samolubstwa – to straszna igraszka.

 

Jeżeliś rozpoczął jakieś dzieło w dobrej in­tencji, nie powinieneś go rzucać dlatego, że w ciągu jego spełnienia trapią cię myśli próżne.

 

6. Chcesz osiągnąć pokorę ducha, staraj się naprzód poznać samego siebie. Przypatruj się sobie, badaj siebie. Jeżeli się przy tym oszu­kasz, szkoda to twoja, nie Boża.

 

Kto zna siebie, jest surowym względem siebie, dla słabego jest wyrozumiały, a złego sądzi niechętnie.

 

Poznać swoją niedoskonałość i wyznawać ją przed Bogiem, czyli upokarzać się, jest istotną częścią doskonałości chrześcijańskiej.

 

Módl się do Boga o oświecenie i poznanie. Im mniej ktoś ma rozumu, tym mniej zdolny jest do zauważenia swoich błędów; a im mniej ma znajomości siebie, tym więcej się wynosi.

 

Błędy innych powinny by ci otworzyć oczy na twoje własne wady. Uważasz na innych, niechże cię to pobudzi do uwagi na siebie.

 

Uważaj więcej na siebie, niż na innych. Nie­jeden skarży się na zły świat, chociaż sam ani na włos nie jest odeń lepszy. Odwraca on gło­wę w tył i mówi: gdzie spojrzę – gałgaństwo i nędzota; nie patrzy on tylko w swoje zwier­ciadło, w którym by i siebie takim zobaczył.

 

Patrz więcej na to, co czynisz, niż na to, co masz ambicję czynić. Z czynów swoich może człowiek łatwo siebie poznać.

 

Zwracaj uwagę na twój zwyczajny sposób mówienia. Chcesz wiedzieć, kim jesteś, zbadaj jak mówisz. Po słowach tak można poznać ser­ce, jak po gałęzi korzeń.

 

Uważaj, jak o innych sądzisz. W sądzie o in­nych leży często osądzenie siebie samego.

 

Uważaj i na sądy tych, którzy ci są prze­ciwni. Drogi mi jest przyjaciel, lecz i wróg może mi przynieść korzyść. Jeżeli mi bowiem przyjaciel wskazuje, co mogę, to wróg mię uczy, com powinien.

 

7. Nie daj sobie nigdy zamącać sądu przez to, co do rzeczy nie należy. Wyrwij człowieka z jego zewnętrznych stosunków, a czym się wte­dy okaże, tym jest w rzeczywistości.

 

Nie dozwól, aby uczuciowość miała upięk­szać twoje słabości. Trudno znaleźć człowieka, któryby nie miał pewnych słabości, w których by się nie podkochiwał.

 

Chcesz dążyć do chrześcijańskiej pokory, to zwracaj oczy przede wszystkim na Chrystusa. Im więcej człowiek postępuje w poznaniu Chry­stusa, tym subtelniej orientuje się we wszystkim, co się tyczy doskonałości; tym lepiej wi­dzi to, czego mu brak, tym głębiej jest przeko­nany o swej niedoskonałości.

 

Człowiek bezbożny stara się wywyższyć sie­bie, poniżając innych. Bojący się Boga uważa za słuszne, gdy sam jest poniżany, byle tylko Bóg był wywyższony. I jakkolwiek go ludzie poniewierali, nie uważa się za nieszczęśliwego, ponieważ i Bóg w Chrystusie był poniżony i sponiewierany.

 

 

O. Tilmann Pesch SI, Chrześcijańska filozofia życia. Przekład z niemieckiego. T. II. Wydanie drugie. Kraków 1931, ss. 55-61.

 

Przypisy:

(1) Jan 13, 5.

 

(2) Mk 9, 34.

 

(3) Łk. 18, 14.

 

(4) Łk. 22, 26.

 

(5) Filip. 4, 13.
 


© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2007

Powrót do spisu treści książki ks. T. Pescha SI  pt.
Chrześcijańska filozofia życia

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: