ŻYWOT PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA

w pobożnych rozmyślaniach zawarty

 

ŚW. BONAWENTURA

BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA

 

CZĘŚĆ PIERWSZA

Od narodzenia Pańskiego do rozpoczęcia przez Niego życia apostolskiego

 

Rozdział XVI

O chrzcie Pana naszego Jezusa Chrystusa

 

Ukończywszy tedy dwadzieścia dziewięć lat życia, które jak się mówiło, w takim niedostatku i pokornym ukryciu spędził, Pan Jezus rzekł do Matki: "Czas już, bym rozpoczął szerzyć chwałę Ojca Mojego, ogłaszał Go ludziom, objawił się światu i dokonał sprawy zbawienia dusz, dla której Ojciec Mnie tu zesłał. Lecz nie smuć się Matko najdroższa, gdyż wkrótce wrócę do Ciebie". I jako mistrz pokory przyklęknąwszy poprosił Ją o błogosławieństwo. Ona zaś podobnież uklęknąwszy i ze łzami Go ściskając, z rozczuleniem rzekła: "Mój Synu jedyny, idź z błogosławieństwem i Ojca Twego i Moim. A nie zapominaj o Mnie, i nie odwlekaj Twego powrotu".

 

Z takim tedy uszanowaniem pożegnawszy się z Matką i Żywicielem Swoim Józefem, puścił się Zbawiciel w drogę z Nazaretu ku Jerozolimie, idąc wzdłuż Jordanu, gdzie Jan chrztu udzielał, w miej­scu odległym od Jerozolimy o mil (włoskich) osiemnaście. Idzie zaś Sam jeden najwyższy Władca świata, gdyż uczniów jeszcze nie miał.

 

Przypatruj się Mu tedy a jak najpilniej. Bo patrz, oto idzie jak powiadam, Sam jeden, i długą drogę odbywa, boso, bez obuwia. Serdecznie się więc nad Nim ulituj: O! Panie! dokąd podążasz? Czyżeś Ty nie wyższy nad wszystkie króle ziem­skie? A więc, o Panie! gdzież są baronowie i hra­biowie, książęta i rycerze, konie i wielbłądy, słonie i powozy, zaprzęgi i sługi, i cały tłum orszaku zwykle monarchom towarzyszącego? Gdzież są ci którzy Cię powinni otaczać i bronić od nacierającej ciżby, jak to się czyni dla innych mężów znako­mitych, jeśli się do ludu zbliżają? Gdzież jest trąb odgłos, gra narzędzi muzycznych, gdzie królewskie znamiona? Gdzież są kurierzy poprzedzający Twoje przybycie, dla przygotowania Ci mieszkania i wła­ściwego przyjęcia? Gdzież są hołdy i przepychy których my robaczki zażywamy? Czyż Panie nie­biosa i ziemia nie są pełne chwały Twojej (1), a jakże się stało, że tak biednie podróżujesz? Wszakże Tobie tysiąc tysięcy służyło, a po dziesięć tysięcy kroć sto tysięcy stało przy Tobie (2); dlaczegóż tak sam jeden idziesz, stąpając po ziemi nogami bo­symi? Lecz domyślam się iż to dlatego, że teraz nie przebywasz w królestwie Swoim, gdyż króle­stwo Twoje nie jest z tego świata (3). Wyniszczyłeś Samego Siebie, przyjąwszy postać sługi (4) a nie króla. Stałeś się jakby jednym z nas, przychodzień i podróżny jako wszyscy ojcowie nasi (5); stałeś się sługą, byśmy królami się stali. Przyszedłeś bowiem żebyś nas do królestwa Twego przywiódł, wska­zując nam wyraźnie drogę po której do niego dostać się możemy. A czemuż się jej nie trzymamy? Czemu za Tobą nie idziemy? Czemu się nie upokarzamy? Czemu o zaszczyty, o przepych marny i próżny, tak chciwie się ubiegamy, i takowy z rozkoszą po­siadamy? Znak to, że królestwo nasze z tego jest świata, i że nie poczytujemy się za przechodniów, a stąd temu rozlicznemu złemu podlegamy. O! pełni próżności. O! omylni synowie człowieczy (6), dlaczego rzeczy mylne za prawdziwe, znikome za trwałe, doczesne za wieczne poczytujemy, i tak się ich zapamiętale imamy? Bez wątpienia, o! Panie do­bry, gdybyśmy głęboko mieli wyryte w pamięci, żeśmy przychodnie i przybysze na ziemi, z łatwo­ścią szlibyśmy za Tobą, i z tego co ziemskie uży­wając tylko w miarę potrzeby, niezwłocznie pobieżelibyśmy za wonnością olejków Twoich (7). Nic by nas bowiem wtedy nie obciążało, ale co przemijające uważając za już przeminione, łatwo byśmy tym wzgardzili.

 

Tak tedy pokornie podąża Pan Jezus z dnia na dzień, aż dochodzi do Jordanu. Gdy przybył nad tę rzekę, zastał tam Jana udzielającego chrztu grzesznikom, i wielką ciżbę nagromadzoną dla słu­chania jego kazań. Mieli go bowiem jakoby za Chry­stusa. Rzekł mu tedy Pan Jezus: "Proszę byś Mnie wraz z innymi ochrzcił". Lecz Jan spojrzawszy na Niego i w duchu Go poznając, nie dopuszczał tego, mówiąc z uszanowaniem: "Nie ja chrzcić Cię powinienem, lecz ja mam być ochrzczon od Ciebie". A na to mu Pan Jezus: Daj pokój na teraz. Albowiem tak nam potrzeba wypełnić wszelką spra­wiedliwość (8). Jakby mówił: "Teraz o tym nie mów i nie wyjawiaj kto jestem, gdyż jeszcze czas mój nie nadszedł, i trzeba żebyś mi Chrztu udzielił. Obecnie bowiem jest czas pokory, i dlatego chcę wszelkie akty pokory dopełnić". I to znaczyły te słowa: tak nam potrzeba dopełnić wszelką spra­wiedliwość.

 

Rozważaj więc i ty przy tej sposobności, po­korę, gdyż właśnie tu miejsce o niej mówić, i masz wiedzieć, że, jak to przy wykładzie tego ustępu mówią Ojcowie święci, pokora ma trzy stopnie. Pierwszym jest ulegać zwierzchnikowi, a nie wy­wyższać się nad równego. Drugim jest ulegać ró­wnemu, a nie wynosić się nad niższego. Trzecim i najwyższym, jest poddać się niższemu i tego to stopnia dosięga Chrystus, i dlatego najgłębszej tu pokory czynu dopełnił. Widzisz tedy jak pokora Jego wzmogła się, w porównaniu z tą jakiej przy­kład w poprzedzającym Rozdziale rozważaliśmy. Tu bowiem poddaje się słudze; Siebie poniża, a sługę Swego wywyższa. A uważaj, jak i skądinąd głębszą jest pokora Jezusa w tym razie aniżeli w innym. Dotąd przedstawiał się pokornie jakoby niepożyteczny i godny pogardy; a tu już nawet i za grzesznika chce uchodzić. Grzesznikom bowiem ogłaszał Jan pokutę i chrzcił ich, a Pan Jezus wraz z nimi i w ich oczach chciał być ochrzczonym. O tym tak pisze święty Bernard. "Wraz z tłu­mem pospólstwa, Pan nasz przybywa by od Jana chrzest otrzymać. Przybywa jakby jeden z ludu, On, który jeden był bez grzechu. Któżby Go wtedy wziął za Syna Bożego? kto by się domyślał że jest to Pan najwyższego Majestatu? Bo jakże się upo­karzasz o! Panie, aż zanadto ukrywasz; lecz przed Janem się nie zataisz" (9). I to są słowa Bernarda. Wprawdzie można toż samo powiedzieć i o Obrze­zaniu, gdyż i wtedy chciał Jezus uchodzić za grze­sznika, jednak tu jeszcze bardziej, gdyż wobec li­cznie zgromadzonych, jawnie, gdy tamtą razą od­było się to jakby skrycie.

 

A prócz tego, czyż tu nie należało obawiać się, że właśnie w chwili kiedy Zbawiciel miał już rozpocząć Swój zawód apostolski, może podpaść pogardzie u ludzi jako grzesznik? Wszelako, pomimo tego, jako mistrz pokory, nie omieszkał najdroższy Pan nasz upokorzyć się jak najgłębiej. Raczył tedy uchodzić za takiego jakim nie był, dla doznania po­gardy i poniżenia, zawsze dla naszej nauki; a my przeciwnie, chcemy uchodzić za to czym nie je­steśmy, dla własnej chwały i wywyższenia. Byle w nas było coś poczciwego, coś pochwały go­dnego, wnet to objawiamy przed drugimi, a wady najskrzętniej pokrywamy, będąc grzesznikami i nie­godziwcami. Jakaż nasza pokora? Posłuchaj o tym nie mnie a znowu św. Bernarda, który powiada: "Jest pokora która w nas rozbudza się z samego uznania prawdy bez jej zamiłowania, i jest pokora którą miłość prawdy w nas wyrabia. Pierwsza jest pokorą tylko rozumu, a więc niedoskonałą, druga pokorą serca, a więc już prawdziwą, bo taką jaką nam zalecił Zbawiciel mówiąc: uczcie się ode mnie, iżem jest pokorny sercem (10). Wyjaśnijmy to lepiej. Otóż, jeśli zbadasz siebie samego według światła Prawdy odwiecznej, tedy musisz uznać żeś godny pogardy, i takowe twoje uznanie jest ak­tem pokory rozumu uznającego prawdę, i nazywa się pokorą rozumu. Lecz jeśli pomimo tego nie znosisz żeby tobą i drudzy pogardzali, wtedy bę­dzie to dowodem, że chociaż prawdę uznałeś co do tego żeś godny pogardy, nie umiłowałeś jej jednak, kiedy nie chcesz żeby i drudzy na mocy tej prawdy pogardzili tobą. Jeżeli zaś umiłujesz prawdę która ci okazała żeś godny pogardy, tedy będziesz rad by i drudzy, do niej się stosując, mieli cię w pogardzie. I wtedy pokora twoja będzie po­korą serca, bo pokorą z miłości prawdy pochodzącą, a więc pokorą prawdziwą. Wszelako pamię­tać trzeba, że rzadko kiedy wypada objawiać przed drugimi, wszystko co sami o sobie niekorzystnego wiemy; gdyż właśnie prawdziwa miłość i miło­ściwa prawda, nie dozwalają wyjawiać przed in­nymi tego, co może być zgorszeniem, lub w jaki­kolwiek sposób szkodliwym dla tego przed którym zwierzenie się czyni. Co innego zaś, jeśli jedynie z pobudki miłości własnej zachowujesz dla siebie samego sąd jaki wydaje o tobie prawda; gdyż w takim razie wątpliwym jest czy miłujesz prawdę, kiedy nad nią przekładasz zadowolenie z dobrego mniemania o tobie ludzi i próżną chwałę" (11). "Skoro więc sam przed sobą upokorzyłeś się tą konieczną pokorą, którą badający serca i nerki Bóg (12), to jest Prawda najwyższa obdarza duszę sumiennie się oceniającą, skłońże do tego i wolę, i chciej by cię i drudzy mieli za takiego za jakiego sam się po­czytujesz. Stanie się zaś to wtedy, kiedy nie będziesz pragnął wydawać się na zewnątrz innym od tego jakim się widzisz wewnątrz. Inaczej oba­wiaj się by nie o tobie było napisano: że zdradliwie czynił przed obliczem Jego, aby się znalazła nie­prawość jego do znienawidzenia (13); i to znowu: waga i waga, miara i miara, oboje obrzydłe jest u Boga (14). Bo jakżeż! oto skrycie sam przed sobą przemierzywszy się na wagę prawdy, oceniasz się bardzo nisko; a gdy rzecz idzie z drugimi, na inną wagę się biorąc, sprzedajesz się nam jako więcej ważący od tego co ci rzetelna waga wskazała? Bój się Boga, i nie dopuszczaj się takiej nierzetelności, by kogo prawda przed nim samym poniża, miłość nie tej prawdy, lecz miłość własna, wywyższać miała. Jest to bowiem opierać się prawdzie, a więc jest to opierać się Bogu, bo przecież Bóg jest Prawdą najwyższą i jedyną. Raczej tedy ulegaj Bogu, i niech wola nie tylko poddaną będzie prawdzie, lecz niech ją i zamiłuje. Izali Bogu nie będzie poddaną dusza moja? (15), powiedziano. Lecz kto w pokorze szczerze się rozmiłuje i w niej chce utrwalić się i postęp czynić, a wielkich zasług na­być, temu już nie dość jest być poddanym Bogu, trzeba mu ulegać i każdemu ludzkiemu stworzeniu przez wzgląd na Boga: wszelkiej i duchownej, i świeckiej, i rodzinnej, i domowej nad nim zwierzchności. I więcej powiem: ulegaj równym sobie, ulegaj i niższym. Albowiem tak nam po­trzeba, powiedział Zbawiciel, wypełnić wszelką sprawiedliwość (16), i tego dawał nam na Sobie ciągłe przykłady. Jeśli więc i ty chcesz w sprawiedliwości być doskonałym, poddaj się niższemu, niższemu ulegaj" (17). "Bo któż sprawiedliwy jeśli nie pokorny? I dlatego gdy Zbawiciel nachylił się pokornie pod rękę Jana sługi Swego by chrzest od niego przy­jąć, a ten zadrżał wspomniawszy na majestat Jego, daj pokój na teraz, rzekł do niego Pan Jezus, albowiem tak nam potrzeba wypełnić wszelką spra­wiedliwość (18); przez co jak widzisz najwyższą sprawiedliwość zawarł w doskonałej pokorze. Słusznie więc powiedziałem, że ten jest sprawiedliwym kto jest pokornym" (19).

 

Owóż, pokora dlatego zamyka w sobie wszelką sprawiedliwość, że oddaje każdemu co się mu na­leży. Jakoż, pokorny nie przywłaszcza sobie nic cudzego, gdyż chwałę oddaje Bogu, a dla siebie pozostawia poniżenie. To zaś lepiej zrozumiesz, gdy zauważysz jak dalece niesprawiedliwym jest wyniosły, który dobra do Boga należące i od Boga nam użyczone, sobie przypisuje. O czym tenże święty Bernard tak mówi: "Z dobra największego wyradza się niekiedy złe, a to wtedy gdy zaszczy­ceni darami Boskimi, dóbr takowych zażywamy jakby nieotrzymanych, i chwały za nie Bogu nie oddajemy. Z tego też to powodu, ci którzy wsku­tek otrzymanej łaski zdawali się wysoko wynie­sieni, gdy do należnej za to wdzięczności nie po­czuwali się, najniżej w oczach Boskich stanęli. A to mówiąc, jeszcze bardzo umiarkowanego wy­rażenia użyłem. Otóż powiem otwarcie, że tacy wydając się doskonałymi, są najgorszymi. Gdyż bez wątpienia tym gorszym jest im doskonalszym ten, który to że doskonałym jest sobie przypisuje. Wszakże co jeszcze obrzydliwsze, to że gdy kto uznaje że z łaski Bożej jest czym jest (20), a obok tego ubiega się o chwałę u ludzi z tego że, jak sam przyznaje, z obcej łaski jest czymciś. Bo czyż nie jest to rodzajem złodziejstwa, jako przywłaszcze­niem sobie cudzej własności? Mówisz, i to jeszcze z wiedzą i z uznaniem że jest to własność cudza, a własnej z tego chwały szukasz! Do takiego to stosują się te groźne słowa Zbawiciela: Z ust twoich sądzę cię zły sługo (21), a czyż jest sługa gorszy nad tego który chwałę pana swego, sobie przywła­szcza?" (22).

 

Widzisz więc w jaki sposób doskonałość spra­wiedliwości na pokorze zawisła, bo oto najprzód przez to, że pokorny nie przywłaszcza sobie chwały należnej Bogu. Lecz i bliźniemu krzywdy on nie wyrządza żadnej; pokorny bowiem nikogo nie przesądza, nie ceni się wyżej nad drugiego, ma się za niższego od wszystkich, i pod każdym wzglę­dem wybiera dla siebie ostatnie miejsce. O tym zaś żeby bliźniego nie przesądzać, tak pisze święty Bernard: "Któż wie, mój bracie, czy ten lub ów, którego za najgorszego i najniegodziwszego ze wszystkich poczytujesz, którego życiem najwystępniejszym i nadzwyczaj zdrożnym, porównywając je z własnym, nie tylko brzydzisz się, ale nawet z pomiędzy wszystkich innych zbrodniarzy masz go za największego, – któż wie mówię, czy lepszym od ciebie i innych, odmianą prawicy Najwyższego (23), nie stanie się on wkrótce, a w oczach Boga może już jest takim? I dlatego to Zbawiciel kazał nam wybierać sobie miejsce nie w środku pomiędzy drugimi, nie przedostatnie, ani nawet jedno z po­między ostatnich, lecz, usiądź, powiedział, na poślednim miejscu (24), to jest miej się za ostatniego, nie tylko nad nikogo nie ceniąc się wyżej, ale na­wet nie śmiejąc z nikim się porównywać" (25).

 

Tak pisze święty Bernard w jednym z kazań swoich o pokorze; lecz tę cnotę, tenże święty Doktor, w wielu innych pismach swoich wychwala i poleca w sposób najszczególniejszy. I tak: "Po­kora, powiada on, matką jest cnót innych i sama cnotą wielką, a którą można sobie u Boga wy­prosić, lecz jej wyuczyć nie podobna; o ile zaś upragnioną jest, o tyle trudną do nabycia. Owszem, nawet pojąć ją rozum naturalny nie może, i była ona słowem niezrozumiałym, dopóki Słowo od­wieczne Syn Boży, Swoimi słowy nie wyjaśnił ją światu, i Swoim przykładem nie pociągnął do niej ludzi. A czemu tak? bo się tak upodobało przed Ojcem (26) tegoż Słowa, oblubieńca dusz Jezusa Chrystusa Pana naszego, Boga, który jest nad wszystko błogosławionym na wieki" (27). I znowu na innym miejscu pisze tenże Święty: "Pokora jest cnotą, przez którą człowiek przez najdokładniejsze poznanie siebie samego, nikczemnieje w oczach własnych, a przez to najwyżej w oczach Boga staje (28). W akcie doskonałej pokory, zamyka się akt doskonałej skruchy, gdyż pokora jest najwłaściwszym usposobieniem duszy dla zadośćuczy­nienia za obrazę najwyższej Istoty (29). Z pomiędzy cnót wszystkich, jedna tylko pokora nie zgadza się z wyniosłością, tak obrzydliwą w oczach Boga przy chociażby wszystkich innych cnotach; pokora to jedynie, niezdolna do zarozumienia, nigdy się nie sprzecza. Kto prawdziwie pokorny, nie upiera się przy swoim, nie chełpi się z niczego. Największego grzesznika szczerze się upokarzającego, przyjmuje Pan Bóg łaskawie; a bez pokory, najdoskonalszą skądinąd duszę odrzuca od siebie (30). Łasce Bożej nieodstępnie towarzyszy cnota pokory. Jakoż, dla zabezpieczenia w nas łaski pokory, dobroć Boża tak rozporządza, że im kto większy czyni postęp w doskonałości, tym mniej przypuszcza by jaki postęp uczynił. Albowiem chociażby kto do­szedł do najwyższego stopnia udochownienia, zawsze coś z niedoskonałości pierwszego stopnia pozostawionym w nim będzie, by trwał w prze­konaniu że zaledwie pierwszego dostąpił (31). O! jakże pięknym jest połączenie dziewictwa z pokorą! Wielce podoba się Bogu dusza której pokora strzeże dziewictwa, a dziewictwo przyozdabia pokorę. A więc miarkuj jakiej czci godną jest Maryja, w której to że wydała na świat Zbawiciela, jeszcze bardziej wzmogło pokorę, a to że stała się Matką Boga, jeszcze świętszym uczyniło dziewictwo. Wi­dzisz jakie to dziewictwo, widzisz jaka pokora! A jeśli nie możesz naśladować dziewictwa tak po­kornej, naśladujże pokorę takiej Dziewicy. Chwa­lebną jest cnotą dziewictwo, lecz pokora bardziej konieczną: albowiem dziewictwo jest tylko dora­dzone, pokora nakazana; do zasługi dziewictwa Chrystus cię tylko zaprasza, do pokory jesteś, bądź co bądź, zmuszonym. O pierwszej powiedział Jezus: kto może to pojąć niechaj pojmuje (32); a o drugiej: Jeśli nie staniecie się jako dziatki, to jest pokorni, nie wnijdziecie do królestwa niebieskiego (33). Pierwsza więc otrzymuje nagrodę, drugiej wymaga się bez­warunkowo. Toteż nie ślubując dziewictwa i wstę­pując w stan małżeński, możemy dostąpić zbawie­nia; bez pokory w żaden sposób. Powiem nawet, że może podobać się Bogu pokora opłakująca stracone dziewictwo, a śmiem przydać, że bez po­kory ani dziewictwo Maryi nie byłoby miłe Bogu. Na kogoż wejrzę... mówi Pan... jeśli nie na ubo­żuchnego i na skruszonego duchem (34); gdyby więc Maryja nie była pokorną, Pan Bóg by i na Nią nawet był nie wejrzał, i Duch Święty byłby Jej nie zapełnił. A gdyby na Nią był nie zstąpił, byłby i nie uczynił Ją Matką, bo jakżeby za sprawą Jego bez Niego poczęła. Oczywistym więc jest, że, jak Sama przenajświętsza Panna mówi w Pieśni Swojej, by z Ducha Świętego poczęła, potrzeba było żeby wejrzał Pan raczej na niskość to jest na pokorę służebnicy Swojej (35), aniżeli na Jej dzie­wictwo. Nie masz przeto wątpliwości że aby dzie­wictwo było miłym w oczach Boga, niezbędnym jest by je zdobiła pokora. A cóż na to powiesz dziewico, chełpiąca się swoim dziewictwem? Maryja zapomina że jest dziewicą, a szczyci się pokorą, a ty lekceważąc pokorę, chełpisz się dziewictwem? Wejrzał Pan, powiedziała Ona, na pokorę służebnicy Swojej, a jakąż ta służebnica? oto Dziewica święta, Dziewica niepokalanie poczęta, Dziewica przeczysta. A czyżeś ty od Niej czystsza, czyś od Niej niepokalańsza? To chyba twoja czystość milsza Bogu aniżeli czy­stość Maryi, kiedy ma wystarczyć na to, żebyś bez pokory przypodobała się Bogu, kiedy na to nie wystarczała sama czystość nawet Maryi! O ile więc na większą cześć zasługujesz dla szczególnego daru czystości, o tyle większą sama wyrządzasz sobie krzywdę, jeśli taką życia ozdobę, brudzisz przymieszaniem do niej pychy (36)".

 

I jeszcze święty Bernard: "Czyż można, po­wiada on, przypuszczać żeby miłość Boga, czystość i pokora nie były główną ozdobą duszy? O! jak­żeby miały one być lada jaką a nie najwyższą ozdobą, kiedy Samego Boga wzrok rozkoszuje się nimi! Cóż powabniejszego nad czystość, która może czystym uczynić tego który się począł z na­sienia nieczystego (37), wroga Bożego zamienić w do­mownika Jego, i która wreszcie w Anioła prze­mienia człowieka. Wprawdzie różnią się między sobą anioł i człowiek w czystości żyjący; lecz co do szczęścia, a nie co do cnoty. A ponieważ w aniele czystość nie jest wystawioną na próby, a w czło­wieku na ciągłe, – więc w pierwszym jest ona swo­bodniejszą, ale w drugim tym mężniejszą. Wśród znikomości jakiej podpada wszystko co jest doczesnym i ziemskim, sama to cnota czystości przed­stawia jakoby stan chwały już nieśmiertelnej. Tu, gdzie odbywają się uroczyste zawierania ślubów małżeńskich, tylko cnota czystości zachowuje oby­czaj tej błogosławionej krainy, w której ani się żenią ani za mąż idą (38), i przez to ta cnota dozwala duszy zakosztować, już tu na ziemi, niebieskich uciech. Ułomność którą w sobie nosimy, której i jakże często ulegamy, cnota czystości przezwycięża i ujarzmia, i jak wonny balsam, którym na­maszczone ciała trupiejące uchraniają się od ze­psucia, tak ona zabezpiecza duszę od najzjadliwszego dla niej robaka. Zmysły i całą budowę cie­lesną człowieka, że się tak wyrażę bandażuje żeby się nie rozwolnił w obyczajach, nie skaził pożądliwością, nie zbutwiał od rozkoszy cielesnych". I po kilku podobnych jeszcze uwagach, przydaje nasz Święty: "Jednak, jakkolwiek tak wielkimi zaletami zdaje się odznaczać czystość, bez miłości Boga dla której by się dochowywała, nie miałaby ani żadnej wartości ani zasługi. I nic w tym dziwnego; bo czyż bez miłości Boga może być co dobrego w duszy? Czy wiara? Ani taka iżby góry przenosiła (39). Czy nauka? Ani taka która by mówiła językami anielskimi (40). Czy męczeństwo? Ani takie o którym mówi Apostoł: choćbym wydał ciało moje iżbym gorzał (41). Albowiem bez miłości nic z naszej strony Bogu podobać się nie może, a przy niej i najmniejszą rzeczą Pan Bóg nie gardzi. Cnota czystości bez miłości, to lampa bez oleju. Nie przylej oleju, a lampa palić się nie będzie: nie przydaj do cnoty czystości miłości Boga, a nawet cnota czystości Bogu się nie przypodoba".

 

I jeszcze dłużej w ten sposób rozprawiając święty Bernard, w tymże liście już o samej poko­rze tak pisze: "Lecz z trzech cnót o których mówić zamierzamy, wypada nam jeszcze powiedzieć co­kolwiek o pokorze, która dla dwóch wyżej wymie­nionych cnót tak dalece jest konieczną, że bez niej, przestają one być cnotami. Jakoż, aby otrzy­mać czy to cnotę czystości czy cnotę miłości Boga, trzeba na to zasłużyć pokorą. Wszak pokornym Bóg łaskę dawa (42). A przy tym, pokora strzeże i zachowuje cnoty już nabyte, gdyż na kogoż wejrzy Pan, jeśli nie na ubożuchnego i na skruszonego duchem (43). I następnie strzegąc i zachowując cnoty już nabyte, pokora je uzupełnia: albowiem cnota w słabości, to jest w pokorze doskonalszą się stawa (44). Ona to, wrogą wszelkiej łasce, a będącą źródłem wszelkiego grzechu, pychę, zwalcza, i jak siebie samą tak i cnoty inne spod jej zgubnej i tyrańskiej władzy wyzwala. Gdy bowiem z wszel­kich innych cnót, zwykła moc swoją wzmagać pycha, sama tylko cnota pokory staje się waro­wnią dla cnót wszystkich, wieżą dla nich obronną, bo mężnie opierając się pysze, nie dopuszcza za­rozumiałości" (45). Masz tu tedy wiele pięknych uwag o pokorze, w powyższych wyjątkach z ka­zań, o ile wzniosłego w swojej nauce, o tyle po­kornego Bernarda świętego. Starajże się i to co on o innych cnotach tu nadmienił, wyryć sobie w pamięci i w czynach spełniać. Lecz wróćmy już do chrztu Pana naszego.

 

Gdy tedy Jan dowiedział się jaką co do tego jest wola Zbawiciela, usłuchał i ochrzcił Go. A teraz pilnie się wszystkiemu przypatruj. Oto zrzuca odzienie Pan najwyższego majestatu, jakby był najprostszym człowieczyną, i zanurza się w wodę rzeczną, w porze bardzo zimnej. Z miłości ku nam dokonywa sprawy naszego zbawienia, posta­nawiając Sakrament chrztu i zmywając grzechy nasze. Zaślubia tedy w tej chwili Kościół powsze­chny, a w szczególności wszystkie dusze wierne. Albowiem przez wiarę chrztu zaślubieni zostajemy Chrystusowi Panu, według tego jak w osobie Jego mówi Prorok: Poślubię sobie w wierze (46). Toteż uroczystość ta i tajemnica w niej obchodzona, wielką jest i nader pamiętną, i dlatego śpiewa Kościół: że dziś niebieskiemu Oblubieńcowi zaślubionym jest Kościół: gdyż w Jordanie zmył Chrystus grzechy nasze (47).

 

Owóż, przy tej sprawie najwznioślejszej, cała Trójca w sposób szczególny się objawiła: Bo oto gdy był Jezus ochrzczony otworzyły się Jemu nie­biosa, i widział Ducha Bożego zstępującego jako gołębica i przychodzącego Nań. I dał się słyszeć głos Ojca: Ten jest Syn mój miły, w którymem upodobał Sobie (48), Jego słuchajcie (49). O czym tak pisze święty Bernard: "Jego słuchajcie powiedziano; a więc Panie Jezu, już teraz przemawiaj, gdy masz na to pozwolenie od Ojca. Dopókiż Boże mocy i Boże mądrości nieprzebranej, jakby niedo­łężny i nieudolny ukrywać się będziesz wśród gminu? Dopókiż Królu przeszlachetny i Mocarzu niebieski, Synem rzemieślnika (50) dozwolisz nazywać się, i za takiego uchodzić zechcesz? Wszakci Łukasz Ewangelista świadczy, że do tej pory mnie­mano iż Chrystus był Synem Józefa (51). O! pokoro najwyższego Majestatu, jakże potępiasz wyniosłość mojej próżności. Mało co umiem, albo raczej zdaje mi się że coś umiem, a już milczeć nie umiem! Zuchwale i nieroztropnie wtrącam się do wszyst­kiego, tak skorym będąc do mówienia, tak chętnym do nauczania drugich, a tak trudnym do słucha­nia! A Chrystus przez czas długi milcząc gdy się ukrywał, czy to czynił z obawy próżnej chwały? A jakżeby mógł obawiać się próżnej chwały Ten, który jest istną chwałą Ojca przedwiecznego? Jednakże obawiał się, lecz nie o Siebie, ale oba­wiał się tego o czym wiedział że nam obawiać się trzeba. Nas ostrzegał, nas nauczał: bo chociaż milczał ustami, dawał naukę czynem, i co później miał zalecić słowem, to już wtedy głosił przykła­dem: Uczcie się ode mnie żem jest cichy i pokor­nego serca (52). I dlatego to o latach dzieciństwa Pana naszego, do chwili przyjęcia przez Niego chrztu w Jordanie, mało co słychać; do Jego trzy­dziestego roku prawie żadnej wzmianki o Nim nie znajduję w Ewangeliach. Lecz teraz już dłużej ukrywać się nie może, gdy tak jawnie przez Ojca wskazanym został" (53). Są to wszystko słowa świę­tego Bernarda, i na jego głównie powadze oparłem się, mówiąc ci w niniejszym Rozdziale, że Pan Jezus spędził tak wiele lat Swego życia ukrytego w pokorze, milczeniu i jakby bezczynności, żeby nas nauczyć pokory, bez której najczynniejsze i naj­pracowitsze życie, nie miałoby zasługi.

 

Widzisz więc jak w tym szczególe z życia Zbawicielowego, zewsząd jaśnieje pokora. O niej też chętnie mówię, gdyż wzniosłą bardzo jest ona cnotą, i wielce jej potrzebujemy a tym usilniej o nią starać się powinniśmy i tym serdeczniej ją miłować, że Pan Jezus w każdej swojej sprawie, tak ściśle jej dopełniał.

 

 

Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty, przez Św. Bonawenturę Biskupa i Doktora Kościoła. (Tłumaczenie O. Prokopa Kapucyna). Kraków 1879, ss. 109-127.

 

Przypisy:

(1) Hymn kościelny Te Deum.

 

(2) Dan. 7, 10.

 

(3) Jan. 18, 36.

 

(4) Filip. 2, 7.

 

(5) Psal. 38, 13.

 

(6) Psal. 61, 10.

 

(7) Pieśń 1, 3.

 

(8) Mt. 3, 14. 15.

 

(9) Serm. I in Epiph., n. 6.

 

(10) Mt. 11, 29.

 

(11) Serm. 42 super Cant., n. 6.

 

(12) Psal. 7, 10.

 

(13) Psal. 35, 3.

 

(14) Przyp. 20, 10.

 

(15) Psalm. 61, 2.

 

(16) Mt. 3, 15.

 

(17) Serm. 42 super Cant., n. 8.

 

(18) Mt. 3, 15.

 

(19) Serm. 47 super Cant., n. 7.

 

(20) I Kor. 15, 10.

 

(21) Łk. 19, 22.

 

(22) Serm. 84 sup. Cant., n. 2.

 

(23) Psal. 76, 11.

 

(24) Łk. 14, 10.

 

(25) Serm. 37 sup. Cant., n. 7.

 

(26) Mt. 11, 26.

 

(27) Serm. 85 sup. Cant., n. 14.

 

(28) Tract. de 12 grad. humilit.

 

(29) Serm. in Nativ. Domini.

 

(30) Epist. 42 ad Henr. Senon.

 

(31) Serm. 4 sup. Missus est.

 

(32) Mt. 19, 12.

 

(33) Mt. 18, 3.

 

(34) Izaj. 66, 2.

 

(35) Łk. 1, 48.

 

(36) Serm. 1 sup. Missus est.

 

(37) Job. 14, 4.

 

(38) Mt. 22, 30.

 

(39) I Kor. 13, 2.

 

(40) I Kor. 13, 1.

 

(41) I Kor. 13, 3.

 

(42) Jak. 4, 6.

 

(43) Izaj. 66, 2.

 

(44) 2 Kor. 12, 9.

 

(45) Epist. 42 ad Henr. Senon.

 

(46) Oze. 2, 20.

 

(47) Antyfona na Święto Trzech Króli.

 

(48) Mt. 3, 16. 17.

 

(49) Łk. 9, 35.

 

(50) Mt. 13, 55.

 

(51) Łk. 3, 23.

 

(52) Mt. 11, 29.

 

(53) Serm. I in Epiph., n. 7.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2007

Powrót do spisu treści
Rozmyślań Życia Chrystusa Pana

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: