ŻYWOT PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA

w pobożnych rozmyślaniach zawarty

 

ŚW. BONAWENTURA

BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA

 

CZĘŚĆ PIERWSZA

Od narodzenia Pańskiego do rozpoczęcia przez Niego życia apostolskiego

 

Rozdział XVII

O poście i kuszeniu Chrystusa Pana na puszczy. A także o Jego powrocie do Matki. O czterech środkach którymi dochodzi się do czystości serca. Wiele pożytecznych uwag o modlitwie. A także o niepoddawaniu się obżarstwu, i dlaczego i dla kogo Pan Bóg czyni cuda

 

Gdy Pan Jezus został ochrzczonym, niezwłocz­nie udał się na górę około czterech mil (włoskich) stamtąd odległą, a dziś zwaną Kwarantana, i po­ścił czterdzieści dni i czterdzieści nocy (1). Zaś Ewan­gelia świętego Marka przydaje, że przebywał tam z bestiami (2), to jest z dzikimi zwierzętami. Zbierz więc uwagę i pilnie się Mu przypatruj, wielu bo­wiem cnót przedstawia ci tu przykłady.

 

Udaje się tedy nasz Pan drogi na puszczę, pości, modli się i czuwa. Leżąc na ziemi krótkiego snu zażywa, i pokornie ze zwierzętami dzikimi przestaje. Ulituj się więc nad Nim, gdyż wszędzie i zawsze, ale tam najbardziej doznaje wiele dolegliwości i utrudzeń ciała, a za przykładem Jego ucz się podobnież postępować. Idzie tu bowiem o cztery główne warunki życia duchowego, a które prze­dziwnie nawzajem się wspomagają. Tymi zaś są: samotność, post, modlitwa i umartwienie ciała. Przez to najprędzej dostąpić można czystości serca, a która to zaleta wielce jest pożądaną, dlatego że w sobie zamyka niejako wszystkie cnoty. Po­siada bowiem miłość, pokorę, cierpliwość i inne cnoty, a wyklucza wszelkie wady: gdyż przy wa­dach i braku cnót, nie może ostać się czystość serca. Stąd w zbiorze nauk ojców pustelników z puszcz egipskich powiedziano, że wszelkie ćwi­czenie mnicha, zmierzać powinno do otrzymania czystości serca (3). Przez to bowiem zasługuje czło­wiek widzieć Boga, jak to mówi Zbawiciel w Ewan­gelii: Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądają (4). A według świętego Bernarda im kto czystszego serca, tym bliższy Boga; zaś kto najzupełniej oczyści serce, ten już dostąpił doskona­łości. Dla nabycia zaś takowej czystości serca, wielce się przyczynia modlitwa żarliwa i wytrwała, o której niżej obszerniejszą znajdziesz naukę. Lecz modlitwa obok obżarstwa i przesycenia ciała, albo gnuśnej miękkości i próżnowania, na mało się przyda. I dlatego potrzebny jest post i różne umartwienia zewnętrzne, umiarkowane wszakże jak jedno tak drugie, gdyż nieumiarkowane wielkie szkody przynoszą.

 

Nareszcie do uzupełnienia że tak powiem tego wszystkiego, potrzebna jest samotność: wśród tłumu i gwaru, nie sposób porządnie się mo­dlić, i wiele rzeczy oglądając i słysząc, trudno by serce nie zanieczyściło się i obyło bez winy. Śmierć bowiem dostaje się do duszy przez jej okna, a tymi oknami są oczy i uszy. Dlatego, na wzór Zbawiciela, szukaj samotności, to jest, o ile ci to możliwym, uchylaj się od stosunków z dru­gimi, chętnie pozostawaj samą, jeśli pragniesz ści­ślej zjednoczyć się z Bogiem i widzieć Go przez czystość serca. Unikaj także niepotrzebnych rozmów, a zwłaszcza z osobami przejętymi zasadami zepsu­tego świata. Nie ubiegaj się za nowinami, i nie szukaj przyjaźni ludzką tylko pociechę na celu mających. Nie zaprzątaj wzroku i słuchu próżnymi mamidłami. I wszystkiego co swobodę wewnętrzną i pokój umysłu zakłóca, jako jadu i rzeczy wro­gich duszy, chroń się najpilniej. Nie na próżno bo­wiem święci Ojcowie, szukali gęstych borów i miejsc najodludniejszych. Nie bez przyczyny zalecali tym którzy po klasztorach mieszkali, żeby ślepymi, głuchymi i niemymi się stawali.

 

Żebyś zaś wszystko to lepiej zrozumiała, po­słuchaj co o tym mówi święty Bernard: "Ty tedy mówię, jeśli pobudzony Duchem Świętym, pałasz pragnieniem starania się by twą duszę uczynić oblubienicą Boską, siądź, jak mówi Prorok samotnie, byś się podniósł nad siebie (5), dla połączenia się z Królem anielskim. Bo czyż nie będzie to podniesieniem się twoim nad siebie samego, zjednoczyć się z Bogiem i jakby jednego ducha z Nim stanowić? Siedź przeto samotny jak synogarlica (6), co tobie do zgiełków światowych, do zbiegowisk ludzkich, owszem: zapomnij narodu twego i domu ojca twego, a będzie pożądał Król śliczności twojej (7). O! duszo pobożna! pozostawaj samą, abyś Samemu Temu zachowała się, któ­regoś z pomiędzy wszystkiego sobie obrała. Unikaj licznych zgromadzeń, unikaj i domowników, oddal się od przyjaciół i najbliższych sobie, nawet od będących na twoich usługach. Czy nie wiesz że masz tak skromnego i pełnego wstydliwości Oblu­bieńca, że On w żaden sposób nie ucieszy cię Swoją obecnością w obecności drugich. Odejdź więc na stronę, lecz duchem nie ciałem: pragnie­niem, upodobaniem, sercem. Duchem jest bowiem Oblubieniec twój Chrystus, i odosobnienia ducha twego a nie ciała domaga się od ciebie. Chociaż i zewnętrznej szukaj niekiedy samotności, gdy to właściwie uczynić możesz, a zwłaszcza podczas modlitwy". I przydaje tenże święty Bernard: "Usamotnionym jesteś, jeśli nie o pospolitych przed­miotach przemyśliwasz; jeśli nie przywiązujesz się do rzeczy doczesnych; jeśli gardzisz tym za czym wielu się ubiega; jeśli za nic poczytujesz to czego drudzy pragną; jeśli sprzeczek unikasz; jeśli krzywdy nie wyrządzasz; jeśli obelg nie pamiętasz; w przeciwnym razie, chociażbyś zewnętrznie był odosobnionym, samotnym nie jesteś. Widzisz więc z tego, że i wśród licznego zgromadzenia możesz być usamotnionym, i wśród samotności być mnó­stwem otoczonym. Usamotnionym będziesz cho­ciażbyś z największą liczbą ludzi obcował, byleś tego co mówią nie przysłuchiwał się ciekawie i nie przesądzał złośliwie" (8).

 

Owóż, z tych słów świętego Bernarda możesz zmiarkować, jak konieczną jest samotność, i że zew­nętrzna bez wewnętrznej nie wystarcza. Wszelako, aby wewnętrznej zażywać, zewnętrzna ma być o tyle ścisłą, o ile ci na to położenie twoje i obo­wiązki pozwalają, ażeby duch twój nie wylewał się na zewnętrzne wrażenia, jeśli pragniesz z Oblubieńcem twoim ściślej się połączyć. A przeto z ca­łego serca, o ile tylko możesz, usiłuj naśladować Pana Jezusa, jak co się tyczy usamotnienia, tak i modlitwy i postów i umiarkowanego umartwiania ciała.

 

Z tego zaś że widzisz jak Zbawiciel będąc na puszczy obcował z dzikimi zwierzętami, ucz się pokornie przestawać z drugimi, i cierpliwie znosić tych nawet których niekiedy postępowanie wyda­wać ci się będzie obrane z rozumu. A przy tym, Samegoż Pana naszego na tej puszczy przebywa­jącego nawiedzaj niekiedy. Przypatruj się tam każdej Jego sprawie, a zwłaszcza jak noce przepędza leżąc na gołej ziemi. Każda dusza pobożna powinna by w przeciągu dni czterdziestu, następu­jących po uroczystości Trzech Króli, które właśnie na puszczy spędził Jezus, przynajmniej raz na dzień nawiedzić Go tam, i cześć Mu oddać.

 

A gdy Pan Jezus przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, potem głód poczuł (9). I wtedy przystąpił do Niego kusiciel, chcąc się przekonać czy był Synem Bożym. W tym przeto celu, zaczął od kuszenia Go obżarstwem, mówiąc: Jeśliś jest Syn Boży, rzeknij by kamienie te chlebem się stały (10). Lecz nie mógł uwieść Najwyższego: tak mu na to odpowiedział Zbawiciel i tak się zacho­wał, że ani uległ pokusie obżarstwa, ani wróg nie mógł dowiedzieć się tego czego dojść pragnął. Pan Jezus bowiem ani zaparł się że jest Synem Bożym, ani to oświadczył, lecz szatana zbił powa­gą Pisma Świętego, odpowiadając: Napisano jest że nie samym chlebem żyje człowiek, ale wszelkim słowem które pochodzi z ust Bożych (11).

 

I tu zwróć na to uwagę że za przykładem Zbawiciela, opierać się należy obżarstwu, i od tego zaczynać, jeśli inne wady chcemy przezwyciężyć. Kto bowiem obżarstwu się poddaje, ten nie ma siły innym wadom się oprzeć. Toteż Ojcowie wykładający ten ustęp Ewangelii świętego Mateusza, powiadają: "Dopóki nie ujarzmi się obżarstwo, na próżno się pracuje nad pozbyciem wad innych".

 

Tedy wziął Jezusa diabeł i zaniósł do miasta świętego (12), to jest do Jeruzalem, odległego stamtąd około mil (włoskich) osiemnaście. O tych zaś odległo­ściach miejsc, które często w niniejszym dziełku wymieniam, powziąłem dokładną wiadomość od osób które tam długo przebywały. – A tu podziwiaj dobrotliwość i cierpliwość Zbawiciela! Bo oto nie tylko dotknąć się, lecz i ponieść dozwolił tej obrzy­dliwej poczwarze, która pałała żądzą napojenia się i Jego własną krwią i wszystkich Jego miło­śników. Zaniósłszy Go tedy zły duch na wierzchołek Świątyni, kusił Go próżną chwałą, chcąc jak do­piero co przez pokusę obżarstwa, tak teraz przez pokusę pychy, dowiedzieć się kim jest. Lecz i tu zbity został powagą Pisma Świętego, i swego nie dokazał. Rzekł mu Jezus: przecież napisano jest: nie będziesz kusił Pana Boga twego (13).

 

Poczym, według świętego Bernarda (14), ponie­waż Zbawiciel niczym nie objawił Swego Bóstwa, tedy wróg piekielny poczytując Go tylko człowie­kiem, po raz trzeci kusił jak człowieka. Ująwszy Go powtórnie, poniósł na górę wysoką od góry zwanej Kwarantaną o dwie mil (włoskich) odległą; i tam kusił Go chciwością. Lecz i tu mężobójca ten zgromionym został, bo wtedy znowu rzekł mu Jezus: pójdź precz szatanie. Albowiem napisano jest: Panu Bogu twemu kłaniać się będziesz i Jemu Samemu służyć będziesz (15).

 

Widziałaś przeto jak Pan Jezus był nagabanym od złego ducha i kuszonym, i będzieszże dziwić się że my kuszeni bywamy? Stąd święty Bernard powiada: "Kto o kuszeniu Zbawiciela nie czytał, ten nie zrozumie Pisma świętego, mówiącego że: Bojowaniem jest życie człowieka na ziemi (16)" (17). A i Apostoł powiada: że Chrystus kuszonym był we wszystkim, na podobieństwo bez grzechu (18).

 

Po odniesionym tedy przez Zbawiciela zwycięstwie, oto Aniołowie przystąpili i służyli Jemu (19). A tu pilnie przypatruj się Mu biorącemu posiłek, a otoczonemu Aniołami, i dobrze wszystko rozwa­żaj, gdyż są to rzeczy śliczne i pobożność obudzające. – Lecz zapytasz: cóż Mu wtedy Aniołowie podali żeby się posilił po tak długim najściślejszym poście, podczas którego nic w usta nie wziął? O tym Pismo święte nie wspomina. Możemy przeto tę ucztę zwycięską według woli sobie wy­obrażać. Owóż, gdy zwrócimy uwagę na potęgę Jezusa jako Boga, łatwa tu odpowiedź: gdyż ten który był w mocy wszystko stworzyć, wszelką też rzecz stworzoną miał na Swoje rozkazy. Wszelako, nie widzimy żeby tej potęgi dla Siebie lub uczniów Swoich kiedykolwiek używał, chociaż czynił to dla innych, gdy na przykład wielką rzeszę ludu podwakroć nakarmił kilku bochenkami chleba. O Apostołach zaś Jego czytamy, że w Jego obecności zrywali kłosy i nimi się posilali dla zaspokojenia głodu (20). Podobnież gdy razu pewnego strudzony podróżą usiadł przy studni (21), rozmawiając z Samarytanką, nie powiedziano żeby wtedy cudownie pokarm jaki stworzył, lecz że posłał uczniów do miasta po po­siłek (22). Nie zdaje się więc prawdopodobnym żeby i w chwili którą rozważamy uczynił cud, gdyż takowe dopełniał tylko dla zbudowania drugich i w obecności wielu; a tu znajdowali się sami Aniołowie. Cóż więc co do tego wyobrażać sobie będziemy? Bo pamiętajmy, że nie było tam ża­dnych mieszkań ludzkich, gdzie by można było dostać jakiego posiłku gotowego. Toteż skądinąd przynieśli takowy aniołowie, jak to zaszło z Danielem (23). Gdy bowiem ten wierny sługa Boski znajdując się w niewoli Babilońskiej potrzebował posiłku, anioł Pański aż z Judei przyniósł mu takowy. Trzymajmy się więc i tu tego, i przy­puśćmy że w podobny sposób dostarczonym został wtedy posiłek Zbawicielowi. A że cieszyć się bę­dziemy z Panem naszym przy tym Jego obiedzie, niechże i Matka przenajświętsza w tejże uciesze uczestniczy. Pobożnie więc i serdecznie tak to sobie rozpamiętywajmy:

 

Gdy szatan odegnanym został, Aniołowie w liczbie bardzo wielkiej, przybyli do Chry­stusa Pana, i cześć Mu oddając upadli na kolana mówiąc: "Witaj Jezu Chryste, Panie i Boże nasz". A Zbawiciel pokornie i dobrotliwie ich przy­jął, witając ich nawet uchyleniem głowy, przez pamięć na to że jako człowiek, uczynionym jest mało co mniejszym od aniołów (24). Poczym rzekli do niego Aniołowie: "Panie, długoś był bez posiłku, co mamy Ci przyrządzić?" A On na to: "Ulećcie do najdroższej Matki Mojej, i jeżeli ma co goto­wego przynieście; najmilszym bowiem dla mnie posiłkiem jest ten który Ona przyrządza". Wtedy dwóch z pomiędzy Aniołów ulatując, w tejże chwili stanęło przed Maryją i z uszanowaniem się Jej pokłoniwszy, poselstwo swoje spełniają. Wziąw­szy tedy trochę zupy z tej którą dla Siebie i dla Józefa przygotowała, jako też chleb, nakrycie sto­łowe i inne potrzebne naczynia, wszystko to uno­szą na puszczę. A być może że przenajświętsza Panna przydała do tego i parę rybek, jeśli mogła. Wróciwszy zaś do Jezusa, składają to na ziemi, i pobłogosławienie pokarmów uroczyście odpra­wiają.

 

Przypatrujże się teraz pilnie każdej czynności Pana Jezusa. Oto usiadłszy pokornie na ziemi, skromnie się posila, a Aniołowie usługując Panu swemu, wokoło Niego stoją. Jeden nalewa Mu wino; drugi chleb kraje, inny podaje rybki, a reszta śpiewa hymny Syjońskie, i weselą się i świętują, ciesząc się Jego obecnością. Lecz do takowego radowania się ich, przymieszane jest że tak powiem i wielkie współubolewanie, od którego i my powinni byśmy zapłakać. Wpatrując się bowiem w Je­zusa z uszanowaniem, i widząc Boga i Pana swojego, Stwórcę całego świata, który daje pokarm wszelkiemu ciału (25), tak się upokarzającego; potrze­bującego posiłku cielesnego, i pożywającego takowy jak najprostsi ludzie, – widząc to mówię, Aniołowie wielką litością zdjęci zostali. Toteż i ty patrząc na to, czyż nie powiesz, czyż nie zawołasz: O! Panie jak zadziwiających czynów dokonałeś! wszystkie sprawy Twoje uwielbiać, podziwiać powinniśmy. Wspomagaj mnie, abym i ja cośkolwiek wycier­piała za Ciebie, któryś dla mnie tyle i takie poniósł przykrości. – Zaiste, już sam widok tego nad czym się teraz zastanawiamy, powinien by zapalić Cię wielką miłością Jezusa.

 

Na koniec po użyciu posiłku, Zbawiciel kazał dwóm Aniołom, aby odnieśli Matce naczynia, i powiedzieli, że wkrótce do Niej przyjdzie. Gdy zaś oni wrócili, rzekł do wszystkich: "Pospieszcie na powrót do Ojca i do wesela jakie na łonie Jego zażywacie; Mnie bowiem potrzeba jeszcze przebywać na ziemi. Lecz proszę was byście Mnie polecili Ojcu i całemu dworowi niebieskiemu". Wtedy Aniołowie upadłszy na ziemię, poprosili Pana Jezusa o błogosławieństwo, po otrzymaniu którego, wrócili do ojczyzny spełniając Jego roz­kazy, i rozgłosili po całym dworze niebieskim, zwycięstwo przez Niego odniesione nad szatanem, i te rzeczy niesłychane na które tylko co patrzyli.

 

Zaś Jezus chcąc wrócić do Matki, zaczął scho­dzić z góry. Przypatrujże się Mu i teraz pilnie, widzisz jak oto idzie Pan nieba i ziemi Sam jeden, i bosymi nogami stąpa po skalistej drodze, współubolewaj więc nad Nim serdecznie. – Gdy przy­szedł nad Jordan, i zbliżał się do Jana, ten wskazał na Niego ręką i zawołał do ludu: "Oto Baranek Boży, oto który gładzi grzechy świata (26), a nad którym, gdym Mu chrztu udzielał, widziałem spo­czywającego Ducha Świętego". Innego dnia podo­bnież, gdy ujrzał Go przechodzącego brzegami Jordanu, powiedział: Oto Baranek Boży. A wtedy Andrzej i drugi jeszcze uczeń Jana, poszli za Je­zusem. Zaś Pan dobrotliwy, pragnący zbawienia każdego, aby tych którzy pierwsi przyłączyli się do Niego przywieść do jak najprędszego poznania Jego osoby, obróciwszy się i ujrzawszy ich za Sobą idących, rzekł im: Czego szukacie? którzy Mu rzekli: Rabbi, co znaczy Mistrzu, gdzie mieszkasz? (27). A wtedy Zbawiciel zaprowadził ich do domu w którym, przebywając w tych okolicach, prze­mieszkiwał; i pozostali z Nim dzień jeden. Potem Andrzej przyprowadził do Jezusa brata swego Piotra, którego Zbawiciel najłaskawiej przyjął, wiedząc kim go później uczyni. I rzekł do niego: Ty będziesz zwan Cefas, co się wykłada Opoka (28). I tym sposobem powoli zapoznawał się z nimi, i przypuszczał ich do coraz bliższej z sobą pou­fałości.

 

Następnie chcąc Pan Jezus wrócić do Galilei, gdzie przebywała Matka przenajświętsza, wyszedł z tej okolicy i puścił się w drogę. I teraz więc patrz na Niego współubolewając, i towarzysz Mu nieodstępnie, gdyż według Swego zwyczaju idzie Sam jeden, a zawsze bosymi nogami, odbywając długą, bo czternastomilową drogę. Gdy zaś przybył do domu, Matka, skoro Go ujrzała, rozrado­wana nad wszelki wyraz, powstaje, wychodzi na Jego spotkanie i najserdeczniej przyciska Go do piersi. A On powitawszy Ją z uszanowaniem, jako też i Żywiciela Swego Józefa, przez czas pewien pozostał tam przy Nich jak dawniej.

 

 

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ.

 

 

Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty, przez Św. Bonawenturę Biskupa i Doktora Kościoła. (Tłumaczenie O. Prokopa Kapucyna). Kraków 1879, ss. 127-139.

 

Przypisy:

(1) Mt. 4, 2.

 

(2) Mk 1, 13.

 

(3) Joan. Cassianus, Collat. I, c. 7.

 

(4) Mt. 5, 8.

 

(5) Tren. 3, 28.

 

(6) Psal. 83, 4.

 

(7) Psal. 44, 11-12.

 

(8) Serm. 40 sup. Cant.

 

(9) Mt. 4, 2.

 

(10) Mt. 4, 3.

 

(11) Mt. 4, 4.

 

(12) Mt. 4, 5.

 

(13) Mt. 4, 7.

 

(14) Serm I in die sancto Paschae.

 

(15) Mt. 4, 10.

 

(16) Job. 7, 1.

 

(17) Serm. 14 in Psal. Qui habitat.

 

(18) Żyd. 4, 15.

 

(19) Mt. 4, 11.

 

(20) Mt. 12, 1; Mk 2, 23; Łk. 6, 1.

 

(21) Jan. 4, 6.

 

(22) Jan. 4, 8.

 

(23) Dan. 14, 32-38.

 

(24) Psal. 8, 6.

 

(25) Psal. 135, 25.

 

(26) Jan. 1, 29.

 

(27) Jan. 1, 38.

 

(28) Jan. 1, 42.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2007

Powrót do spisu treści
Rozmyślań Życia Chrystusa Pana

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: