ŻYWOT PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA
w pobożnych rozmyślaniach zawarty

ŚW. BONAWENTURA
BISKUP I DOKTOR KOŚCIOŁA

WSTĘP

Pomiędzy pochwałami cnót i zasług świętej Cecylii Dziewicy i Męczenniczki, głoszonymi przez jej życiopisarzy, czytamy i to, że księgę Ewangelii Chrystusowej, ukrytą na piersiach, nosiła zawsze przy sobie. Przez co zdaje się rozumieć trzeba, że z życia Pana Jezusa w Ewangelii spisanego, często odczytywała te ustępy do których większe miała nabożeństwo; ze szczególną i najpilniejszą uwagą dzień i noc serdecznie je rozpamiętywała, a przeszedłszy takowe z kolei, znowu do nich wracała, przez co napoiwszy się ich słodyczą, skrywała je niejako w tajnikach serca swojego.

Toż samo i tobie doradzam. Albowiem z pomiędzy wszystkich ćwiczeń pobożnych, te właśnie poczytuję za najniezbędniejsze i najpożyteczniejsze, jako najprędzej doprowadzić nas mogące do wyższej doskonałości. Jakoż, znikądinąd jak z życia Pana Jezusa, najwyższą doskonałość przedstawiającego, nie wyuczysz się lepiej wzgardzać wszystkim co znikome, znosić cierpliwie utrapienia i przeciwności, opierać się pokusom wroga piekielnego, i wystrzegać się grzechu. Z częstego bowiem i w święte nawyknienie zamienionego rozmyślania życia Jezusowego, dusza dostępuje jakby ciągłego z Nim obcowania, nabywa do Niego nie tylko ufności, lecz nawet pokornej poufałości, i rozmiłuje się w Nim tak, że wszystko inne za nic sobie poczytuje. Wreszcie wyucza się jak ma postępować a czego się wystrzegać, i do zastosowania się do tego nabywa siły.

Mówię tedy najprzód, że pilne rozpamiętywanie życia Pana Jezusa, uzbraja duszę przeciw ułudom rzeczy próżnych i znikomych, jak tego mamy dowód na wyżej wymienionej błogosławionej Cecylii, której serce tak dalece przepełnionym było pamięcią szczegółów życia Chrystusowego, że doń próżności świata tego żadnego przystępu mieć nie mogły. Stąd też kiedy podczas jej zaślubin, z wielką wystawnością odbywanych, inni jak to zwykle w takich razach bywa, próżnościom takowym się oddawali, ona na osobności przygrywając na organach śpiewała, w te słowa modląc się do Boga: Niech będzie serce moje i ciało moje niepokalane, abym się nie zawstydziła (1).

Po wtóre rozmyślanie takowe dodaje męstwa w strapieniach i przeciwnościach, jak to widzimy na Męczennikach. O czym tak pisze święty Bernard: "Skąd się bierze w Męczennikach niezachwiana stałość, jeśli nie stąd, że w ranach Chrystusowych całym sercem są zatopieni, i przez częste o nich rozmyślanie w nich niejako mieszkają. W nich to wesoło pląsa Męczennik, chociaż mu ciało w kawałki szarpią i boki żelazem przeszywają. A gdzież wtedy dusza Męczennika? Ona wtedy w ranach Jezusowych, a w ranach na to właśnie otwartych aby w nie weszła. Gdyby we własnych ranach przebywała zgłębiając je, żelazo by w nich uczuła, bólu pewnie nie zniosła, uległaby i zaparłaby się prawdy" (2). Stąd też nie tylko męczennicy lecz i wyznawcy we wszelkich swoich strapieniach, chorobach i cierpieniach, okazywali i po dziś dzień okazują niezachwianą cierpliwość. Czytaj żywot błogosławionej Klary, założycielki twojego zakonu, a obaczysz, że oni wśród najcięższych utrapień, niedostatków i chorób, nie tylko cierpliwymi, lecz i wesołymi się okazywali. A na to samo patrzyć możesz codziennie w osobach świątobliwe życie wiodących, co stąd pochodzi że dusze ich nie w ciałach własnych, lecz przez pobożne rozpamiętywanie życia Chrystusowego, w Nim przebywały i przebywają.

Po trzecie mówię, że rozmyślanie takowe wyucza nas jak postępować mamy, abyśmy ani podnietom złego ducha, ani wrodzonym złym skłonnościom nie ulegali, a wyucza nas tego, gdyż w nim znajdujemy prawidła cnót najdoskonalszych. Gdzież bowiem indziej, pytam, znaleźć możesz wzory najwyższego ubóstwa, najgłębszej pokory, najszczytniejszej mądrości, wytrwałej modlitwy, łagodności, posłuszeństwa, cierpliwości, słowem wzory cnót wszelkich i najzbawienniejszych nauk, jeśli nie w życiu Tego, który w Piśmie świętym nazwanym jest Panem cnót (3). O czym znowu tak w krótkich słowach mówi święty Bernard: "Na próżno trudzi się kto pragnąc cnót nabyć, skądinąd się ich spodziewa jak od Tego, który jest cnót Panem, którego nauka jest szkołą mądrości, miłosierdzie dziełem sprawiedliwości, życie zwierciadłem doskonałości, śmierć cudem mocy i potęgi" (4). Kto tedy Pana Jezusa naśladuje, zbłądzić nie może ani się pomylić, a właśnie przez częste to rozpamiętywanie życia Jego, serce pobudza się i zapala do naśladowania i nabycia cnót którymi jaśniał. Następnie otrzymuje się coraz wyższe oświecenie wewnętrzne tak, że przyobleczonym się zostaje mocą z góry (5) i prawdę od fałszu łatwo się rozróżnia. Stąd też było wielu wcale niewykształconych prostaczków, a którzy przypuszczeni zostali do zgłębienia najskrytszych tajemnic Boskich. Czy sądzisz że błogosławiony nasz Ojciec Franciszek inną drogą doszedł do takiej cnót obfitości, do takiego bystrego pojmowania Pisma Bożego, do takiej przezorności w rozpoznawaniu zdrad szatańskich i słabości natury skażonej? Zaiste doszedł on do tego nie inaczej, jak przez ciągłe wpatrywanie się w Jezusa Pana swojego, a to przez ciągłe z Nim obcowanie. Stąd też tak się Nim cały przejął, tak do Niego sercem przylgnął, że stał się jakby Jego wizerunkiem żywym. We wszelkich bowiem cnotach jak tylko mógł najdoskonalej Go naśladował, aż na koniec, za sprawą i dokonaniem Samego Jezusa, przez wyżłobienie na ciele jego blizn przenajświętszych, przekształconym został w Niego całkowicie.

Widzisz tedy, do jak wysokiego stopnia doskonałości rozpamiętywanie życia Jezusowego doprowadza. Lecz ono to także, jakby najsilniejsza dźwignia, podnosi duszę i do szczytu bogomyślności, do najwyższego wpatrywania się w Boga, do kontemplacji, gdyż przez takowe rozmyślanie, dostępuje się świętego namaszczenia, które stopniowo oczyszczając i unosząc duszę, wyucza nas wszystkiego. Lecz tu o tym mówić jeszcze nie będziemy.

Na teraz chciałbym tylko ułatwić ci rozpamiętywanie życia Chrystusowego, a żałuję że tego nie czyni doświadczeńszy i uczeńszy, gdyż co do mnie, czuję się w tym bardzo nieudolnym. Wszelako, sądząc że lepiej chociaż cośkolwiek i jakkolwiek ci o tym powiedzieć, aniżeli nic zgoła, spróbuję mojej nieudolności, i po prostu mówić będę z tobą, nie siląc się na wyszukane słowa, już dlatego żebyś to łatwiej zrozumiała, już żebyś nie uszy twoje zabawiać, lecz duszę posilać starała się. Nie idzie tu bowiem o to żeby się lubować ozdobną mową, lecz żeby się wdrożyć do rozpamiętywania życia Pana Jezusa. A do tego nakłania nas i uwaga świętego Hieronima, który powiada: że "proste słowa dosięgają do serca, wykwintne zaś słuch tylko zadowalają". Spodziewam się więc, że do potrzebnego oświecenia cię w przedmiocie o którym piszę, przyczynić się może moja niedostateczność, lecz nadzieję moją na tym głównie opieram, że gdy nad podanym ci niniejszym opisem pilnie rozmyślać zechcesz, Samego Pana naszego o którego rzecz tu chodzi, mistrzem mieć będziesz.

Wszakże, nie sądź abyśmy mogli rozpamiętywać wszystko o czym z niezawodnego podania wiemy, że On mówił lub czynił, ani żeby wszystko Jego Boskiej osoby się tyczące spisanym było. Co do mnie, dla silniejszego na umyśle twoim wrażenia, będę to opowiadał nie tylko jak zaszło, lecz jak zajść mogło, lub przypuszcza się, że zaszło, stosownie do tego jak sobie szczegóły takowe umysł w wyobraźni w różny sposób przedstawia. Albowiem wolno nam Pismo Boże rozpamiętywać i pojmować rozmaicie, jak się to nam pożyteczniejszym wydaje, byle w tym nie było nic przeciwnego prawdzie odwiecznej, sprawiedliwości najwyższej, nauce Kościoła i chrześcijańskiej obyczajności. Gdy więc posłyszysz mnie mówiącego, że "Pan Jezus to lub owo powiedział lub uczynił", albo coś podobnego tu napotkasz – jeżeli to Pismem Świętym popartym być nie może, nie bierz tego za co innego jak za dowolny przedmiot do pobożnego rozmyślania. To jest przyjm to jakbym ci powiedział: wyobraź sobie, że Pan Jezus w ten sposób przemówił, lub to uczynił, i toż samo w innych podobnych razach.

Lecz chciałbym jeszcze wskazać ci sposób w jaki odbywać masz podane ci tu rozmyślania, żebyś biorąc się do tego niewłaściwie, nie doznała trudności, które mogłyby odstręczyć cię od nich.

Masz tedy wiedzieć, że dość jest rozpamiętywać ten tub ów czyn dokonany przez Zbawiciela, te lub owe słowa Jego, albo okoliczności temuż czynowi lub przemowie towarzyszące, a to stosownie do opowiadania w Ewangelii zawartego. W tym celu przedstawisz sobie to wszystko w wyobraźni tak jakbyś temu była obecną i jakby się to w oczach twoich działo. Wszakże czynić to masz bez wysilenia, po prostu, jak ci się obraz takowy jakby sam przez się w myśli nastręczać będzie. Co się zaś tyczy uwag odnoszących się do cnót różnych, które tu i własne i z innych autorów dla twojej nauki umieściłem, te niekoniecznie rozmyślać trzeba, chyba że z rozpamiętywania jakiego szczegółu z życia Pana Jezusa, będziesz pobudzoną do ćwiczenia się właśnie w tej cnocie lub do wystrzegania się tej wady o której rzecz w uwagach tu podawanych. Najlepiej więc byłoby żebyś na rozpamiętywanie samego szczegółu jakiego z życia Zbawicielowego, obierała sobie którą z godzin rannych, a potem w ciągu dnia będziesz mogła powoli, a z pilną uwagą, odczytać to co ja lub przytoczeni przeze mnie autorowie mówią o tej lub owej cnocie, a starając się głęboko wyryć to sobie w pamięci. I wypada abyś tego nie zaniedbywała, gdyż uwagi te są ważne, i mają na celu oświecić cię i wyuczyć życia wewnętrznego, życia prawdziwie duchowego.

Rozmyślania zaś te rozdziel w ten sposób: W poniedziałek przejdź wszystko aż do Ucieczki Pana Jezusa do Egiptu. Następnie jakby pozostawiając Go na tym wygnaniu, we wtorek wrócisz do tego Rozdziału, i rozmyślać będziesz co następuje aż do Otwarcia księgi w Synagodze. We środę do przybycia Zbawiciela do domu Magdaleny i Marty, gdzie Mu one usługiwały. We czwartek, aż do rozpoczęcia Męki Pańskiej. W piątek do powrotu Matki Bożej z Kalwarii do domu. W sobotę do Zmartwychwstania Pańskiego. W niedzielę rozpamiętywać będziesz Zmartwychwstanie i co następuje do końca. I tak co tydzień, abyś te rozmyślania ile możności przyswoiła sobie, a im częściej je odbywać będziesz, tym ci one łatwiej pójdą i z tym większą słodyczą wewnętrzną. Tym sposobem obcuj jak najczęściej a z jak największym uszanowaniem i miłością z Panem Jezusem, i szczegóły życia Jego staraj się nosić bezustannie w pamięci i sercu, a przez to najwłaściwiej naśladować będziesz świętą Cecylię, która Ewangelię, jak o tym wspomniałem na początku, nosiła zawsze na piersiach.

Proszę cię tedy córko najmilsza, abyś tę pracę moją, którą na chwałę Pana Jezusa, a na twój i mój własny pożytek podjąłem, chętnie przyjęła, a jeszcze chętniej i jak najpobożniej i najpilniej ćwiczyła się w odbywaniu tych oto rozmyślań.

Owóż, zacząć nam trzeba od Wcielenia Syna Bożego, lecz wprzód jeszcze możemy rozpamiętywać to co zaszło przed tą chwilą w niebie z Bogiem i błogosławionymi Jego Aniołami, jako też i na ziemi z przenajświętszą Panną. Najprzód więc do tego przystąpmy.
 

Żywot Pana naszego Jezusa Chrystusa w pobożnych rozmyślaniach zawarty, przez Św. Bonawenturę Biskupa i Doktora Kościoła. (Tłumaczenie O. Prokopa Kapucyna). Kraków 1879, ss. 11-21.

Przypisy:

(1) Psal. 118, 80.

(2) Serm. 61 super Cantic.

(3) Psal. 23, 10.

(4) Serm. 22 super Cantic.

(5) Łk. 24, 49.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2006

Powrót do spisu treści
Rozmyślań Życia Chrystusa Pana

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: