O MĘCE PANA JEZUSA

 

KAZANIA I SZKICE

 

KSIĘŻY TOWARZYSTWA JEZUSOWEGO

 

 

KAZANIE X

 

Chrystus przed Kajfaszem

 

KS. FRANCISZEK EBERHARD SI

 

Treść: Trybunał Kajfasza był trybunałem niesprawiedliwości i wiarołomstwa. By się o tym przekonać, wystarczy rozważyć: 1) charakter sędziów, z których się składa – 2) charakter świadków, którzy w nim występują. Wobec tego trybunału jeszcze jaśniej widnieje niewinność Pana Jezusa – tym też jeszcze większa winna się w sercu naszym miłość rozpalić ku Temu, który dla naszej miłości tyle wycierpiał i cierpi.

 

 

"I odesłał go Annasz związanego do Kajfa­sza, najwyższego kapłana". Jan XVIII, 24.

 

Sąd w domu Annasza się odbył, z jakim skutkiem, widzie­liśmy. Zasadźmy się tedy na sprawiedliwego, bo jest nam niepożyteczny, wymiata przeciwko nam grzechy nasze. Te słowa słusznie zastosować można do tych wszystkich, którzy w domu Annasza sądzili Jezusa. Związanego odesłał Go Annasz do Kaj­fasza – na drodze bili Go, plwali nań, w duchu szliśmy za Nim, szliśmy za Nim jako wierni uczniowie, szliśmy za Nim w tej myśli, by Go pocieszać przez nieme naśladowanie, szliśmy, by dać świadectwo światu, że się Go i nauki Jego nie wstydzimy. O moi najmilsi, takie i inne podobne przedsięwzięcia czyniliśmy podczas poprzedzającego rozmyślania, czyśmy do tej chwili w nich wytrwali? czyśmy przynajmniej w tym tygodniu oka­zali się wiernymi uczniami Jezusa Chrystusa? czy nic nie było w stanie nas oderwać od naśladowania Zbawiciela? czyśmy w przeciągu i tego tygodnia nie dali Mu okazji wołania na nas: Synu, córko, czemu mnie bijesz? jednym słowem, czyśmy żadnym ciężkim grzechem Serca Jego Boskiego nie zasmucili? Żadną niesprawiedliwością, żadną zemstą, żadną nieskromnością, żadną nieczystością, żadną myślą, żadnym słowem, żadnym uczynkiem? Szczęśliwiśmy, gdy rozmyślanie gorzkiej męki i śmierci Zbawi­ciela podobne w nas wywołuje skutki. Oby i dzisiejsze rozmyśla­nie podobne na nas wywarło wrażenie.

 

Trybunał Kajfasza był, jak dziś zobaczymy, trybunałem niesprawiedliwości i wiarołomstwa. Przekonamy się o tym, uwa­żając na charakter sędziów, z których się składa, na charakter świadków, którzy w nim występują. Niewinność zaś Zbawiciela tym lepiej zajaśnieje, a miłość nasza więcej się rozpali ku Temu, który z miłości ku nam tyle cierpiał. Ponieważ zaś błogosławieństwo od Boga zawisło, chciejcie gorąco błagać Ojca miłosierdzia za pośrednictwem pod krzyżem stojącej Matki Zbawiciela, aby mi pomocy i łaski swojej nie odmówił. Zdrowaś Maryjo!

 

 

Przede wszystkim trzeba poznać charakter najwyższego kapłana a najpierwszego duchownego sędziego, charakter Kaj­fasza. Kajfasz był niecnym, podłym, podstępnym Żydem, bo – jak świadczy św. Hieronim i jak czytać możemy u żydowskiego historyka Józefa Flawiusza – przez pieniądze i szachrajstwo stał się najwyższym kapłanem. Oprócz tego dodaje św. Jan uwagę pełną znaczenia, mówi on: A Kajfasz był, który radę dał był Żydom, że pożyteczna jest, aby jeden człowiek umarł za lud – chciał przez to pokazać, że Jezusa prowadzono do sę­dziego, który przed wysłuchaniem skarg na śmierć już Go był osądził. Więcej jeszcze nikczemność charakteru jego uwydatnia czas, w którym oczekiwał Jezusa. Była noc, była owa godzina, kiedy synowie tego świata najbardziej są czynnymi, kiedy roz­pustnik dogadza sprośnym swym namiętnościom, kiedy zbójca rzuca się na bezbronnych, kiedy naczelnik zbrodniarzy czeka na swoich towarzyszów, których wysłał na zdobycz. Tak też czuwał najwyższy kapłan w pałacu swoim, który się stał jaskinią zbój­ców, czuwał i czekał niecierpliwie na sługi i żołnierzy, których wysłał dla uwięzienia Jezusa. Koło niego siedzieli ci, którzy już złożyli urząd arcykapłanów, starsi ludu, doktorowie i faryzeuszowie. Całe towarzystwo składało się z bezbożników i obłu­dników – byli tam i Saduceusze, którzy dogadzali sprośnym chuciom i tylko dla ciała żyli. Wszystkich jednak złością prze­wyższył Kajfasz. Św. Augustyn nazywa go książęciem piekła. Nie chciał, nie cierpiał sobie równego, a jako najwyższy kapłan był też wyższym od wszystkich. Bóg, który mieszka nad gwiazdami, wcale go nie obchodził, bo On jest niewidzialny. Boga niewidzialnego, wiecznego się wyrzekł, lecz oto – Verbum: Słowo stało się ciałem i mieszkało między nami, i widzieliśmy chwałę Jego, chwałę jako jednorodzonego od Ojca, pełnego łaski i prawdy. Niewidzialny stał się widzialnym na ziemi. A jak ja­sność i blask księżyca znika przy wschodzie słońca, tak widział Kajfasz blask swój zaciemniony, kiedy się pojawił Chrystus Je­zus, to Słońce sprawiedliwości. Widział swój upadek, swoje od­rzucenie; pałając nienawiścią i pobudzony zazdrością, postano­wił: Jezus Nazareński żyć nie może, musi być zgładzony... Przed taki sąd ma być stawiony Zbawiciel – już są z Nim w drodze. Chrystus przed Kajfaszem, Pan prawdy przed ojcem kłamstwa, Syn człowieczy przed okrutnikiem, Baranek przed wilkiem. Smu­tny orszak wśród krzyków się zbliża. Ledwo stawiono Go przed Radę, kiedy Kajfasz z gniewem i wściekłością zakrzyknął: Oto jesteś, nieprzyjacielu Boga, bluźnierco, który nas niepokoisz wśród tej świętej nocy. O Kajfaszu – woła miłośnik Jezusa – o Kajfaszu, kiedy zdejmuję zasłonę ze serca twego, nie poznaję ani serca kapłana, który dąży do doskonałości, ani serca sędziego, który sądzi według sprawiedliwości, ani serca zastępcy Boga, który pała gorliwością dla chwały Bożej, lecz poznaję serce grzesznika, serce bezbożnika, serce złoczyńcy... Sąd się za­czyna. Aby jednak swoje pragnienie krwi niewinnego okryć płaszczem obłudy, starają się o jakiś pozór prawny. Szukają świadków. A przedniejsi kapłani – mówi Pismo – i wszystka Rada siedząca, szukali fałszywego świadectwa przeciwko Jezu­sowi, aby Go o śmierć przyprawić – świadków szukali – ta­kich, o których Dawid prorokował: Powstali przeciwko mnie świadkowie fałszywi, i skłamała nieprawość sobie. Powtarzano wszystkie oskarżenia, na które Pan już po tysiąckroć był odpowiedział, jako to: że leczył choroby i wypędzał czartów mocą Belzebuba, że zwał Faryzeuszów rodzajem jaszczurczym i cudzo­łożnikami, że zapowiadał zniszczenie Jerozolimy, że przestawał z publikanami i grzesznikami, że się kazał mianować królem, prorokiem, Synem Bożym, że zawsze rozpowiadał o swoim Kró­lestwie, że się zwał celem żywota. Słowem, wszystkie Jego nauki i przypowieści zostały przeistoczone, przeplatane obelgami, przed­stawione za zbrodnie. A Jezus milczał, boć na próżno szukać przed nimi obrony, gdy nie miłość prawdy, ale złość i przewrotność sprężyną jest ich działania.

 

Stałe tajemnicze Jezusa milczenie aż do rozpaczy prawie niesprawiedliwych przywiodło sędziów. Cóż więc czyni Kajfasz, aby przerwać milczenie to nieprzyjemne? Zaklina Jezusa Chry­stusa na to co było i najstraszliwszym i najświętszym w religii, na najświętsze Imię Boga – wiedział bowiem bezbożnik, że Jezus Chrystus już to z powodu głębokiej swojej pobożności, już to z powodu uszanowania dla tego najświętszego Imienia odpowie. Jezusie Nazareński, rzekł Mu, już czas, aby sprawa została rozstrzygnięta, dlatego poprzysięgam Cię przez Boga żywego, abyś nam powiedział, jeśliś Ty jest Chrystus, Syn Boży? O diabelski człowiecze, woła Origenes, i czart naprzód tymi samymi słowy Jezusa Chrystusa dwa razy się pytał!... Kajfasz tu jeszcze gorszym się wydaje od samego czarta, bo dlatego tylko z ust Jezusa wyznania prawdy pragnie, aby zgładzić Jezusa. Bo gdyby Jezus zaprzeczył, że jest Synem Bożym, byłby go Kajfasz o kłamstwo przekonał, często bowiem o sobie Pan mówił, że jest Mesjaszem i Synem Boga. Gdy zaś potwierdzi, odpowiedź Jego weźmie Kajfasz za bluźnierstwo i bezczeszczenie religii. Poprzy­sięgam Cię przez Boga żywego, abyś nam powiedział, jeśliś Ty jest Chrystus, Syn Boży? Tu nastąpiła wielka cisza – wszyst­kich oczy zwrócone są na Jezusa. Imię Ojca niebieskiego otwiera związanemu Jezusowi usta, dlatego głosem pełnym niewypowie­dzianego Majestatu, głosem wszystko wzruszającym, głosem Sło­wa przedwiecznego odrzekł: Jam jest, tyś powiedział, jednak po­wiadam wam, odtąd ujrzycie Syna człowieczego, siedzącego na prawicy mocy Bożej, i przychodzącego w obłokach niebieskich.

 

Wieczna prawda odpowiedziała. Cały dom wydał się ja­koby z ziemi wychodzącym piekłem. Kiedy Zbawiciel uroczyście zeznał, że jest Chrystusem, Synem Bożym, piekło zadrżało przed Nim, a potem zdawało się przelewać w on dom całą swą zaja­dłość. Wszyscy zrywają się gwałtownie ze swoich krzeseł – wszyscy się rzucają, jak gdyby w nich sztylet ugodził, wszyscy drżą, ledwo oddychać są w stanie i tak czekają na odpowiedź swego wodza. A Kajfasz bezbożnik, w niecnej duszy szatańską radość pokrywając, udaje na zewnątrz, jak gdyby się wzdrygał, jak gdyby był przestraszony. Udaje smutek, a w sercu się cieszy, udaje, jak gdyby pałał gorliwością dla chwały Bożej, a myśli tylko o nasyceniu swej nienawiści. Rozdzierając z trzaskiem swój płaszcz purpurowy, woła głośno: O biada, biada: Imię Boga mego zbezczeszczone przez tego nędznika! biada, ten nieszczęśli­wy Bogu zbluźnił – osądźcie! Zbluźnił: cóż dalej potrzebujemy świadków: Otoście teraz słyszeli bluźnierstwo – co się wam zdało? A oni odpowiadając rzekli: Winien jest śmierci!

 

Dobrze tak Kajfaszu! Dobrześ pytanie postawił, za to ci wdzięcznymi jesteśmy. Albo Jezus Chrystus jest Synem Boga, a wtenczas krew Syna człowieczego ty masz na sumieniu, albo Chrystus zbluźnił, a wtenczas winien jest śmierci. Wybór tylko jest między dwoma rzeczami. Albo Jezus Chrystus jest Synem Boga żywego, a zatem prawdziwym Bogiem, albo jest oszustem i bezbożnikiem. Nierozsądek to jest, głupstwo to jest, ironia to jest zaprzeczać Bóstwa Jezusowi, i uważać Go tylko za mądrego Nazareńczyka, za Proroka, za wielkiego myśliciela i filozofa. Rada żydowska w tym punkcie o wiele była mędrsza od nowo­czesnych filozofów, którzy zaprzeczając Bóstwa Jezusowi, uwa­żają Go za istotę, która ani Bogiem nie jest, ani człowiekiem.

 

Winien jest śmierci! – Najmilsi, czy się da jakim sposo­bem usprawiedliwić sąd i postępowanie żydowskiej rady? Czy Jezus Chrystus tak ukrywał Bóstwo swoje, że boskości Jego po­słannictwa poznać nie mogli? Czy Kajfasz, jako najwyższy ka­płan, czy żydowscy kapłani i doktorowie nie byli w posiadaniu objawienia Bożego? czy nie byli nauczycielami i wykładaczami słowa Bożego? czy nie wiedzieli, co stoi w Piśmie świętym? czy nie czytali proroctw, że Bóg sam przyjdzie i lud swój zbawi, że Panna pocznie i porodzi Syna, którego Imię zowią Emanuel, Pa­nem zastępów, Świętym Izraela? Czy Daniel nie przepowiedział im jawnie przyjścia Zbawiciela? czy Micheasz nie wyjawił miej­sca urodzenia? czy Izajasz nie oznaczył Matki Zbawiciela, czy nic nie mówił o przybyciu mędrców, których sami posłali do Betleem? czy Prorocy nie przepowiadali przyjścia Jego, cu­dów, nauki Jego, Jego wielkości i Majestatu, Jego niskości, Jego cierpienia, śmierci i zmartwychwstania Jego? Dlatego słusznie wołać mogę na Kajfasza, na całą żydowską Radę, na tych wszyst­kich, którzy dziś jeszcze powątpiewają o Bóstwie Chrystusa – patrzcie na tego Jezusa, który stoi przed wami. Pytajcie się Go o miejsce Jego narodzenia, o Jego Matkę, o imię Jego, o Jego czyny. Odpowiedzi Jego porównajcie z wyrokami Pisma świę­tego, a przekonacie się, że się w Jego osobie wszystkie spełniły proroctwa. A jeżeli to wam nie dosyć jeszcze, pytajcie się na­tury, nad którą panował, pytajcie się morza, które uspokoił, od­powie wam: Ten jest Chrystus, Syn Boga żywego. Pytajcie się czartów, których wypędzał z opętanych, a uciekając, powiedzą wam: Ten jest Chrystus. Pytajcie się Aniołów, których śpiewy słyszeliście nad niwami betleemskimi, a odpowiedzą wam: Ten jest. Zapytajcie cudowną gwiazdę, co przywiodła trzech Mędrców do stajenki, a odpowie wam: Ten jest. Pytajcie się żyją­cych, co widzieli cuda Jego, pytajcie się umarłych, co na Jego słowa z grobów powstali, a odpowiedzą wam: Ten jest. Zawo­łajcie wszystkich chorych, którym przywrócił zdrowie, wszyst­kich ślepych, którym oczy, wszystkich głuchych, którym uszy, wszystkich niemych, którym język rozwiązał, zawołajcie tysięcy, których nakarmił kilkoma chlebami, zawołajcie córkę Jaira, mło­dzieńca z Naim, Łazarza, któregoście zwłoki sami włożyli do grobu, przy którego grobie widzieliście Jezusa płaczącego, któregoście zabić chcieli jako świadka wszechmocności i Boskiego posłannictwa Jezusa, zawołajcie tych wszystkich, a wszyscy świadczyć będą: Ten jest Chrystus, Syn Boga żywego. Pytajcie własne serca wasze, których najskrytsze myśli nieraz wyjawił, a dadzą świadectwo o wszechwiedzy Jego – własne serce wa­sze na was woła: Ten jest Chrystus, Syn Dziewicy, wielki Cudotwórca, obiecany Mesjasz, Odkupiciel świata, Syn Boży.

 

A jednak zaślepieni wołają: Winien jest śmierci. Winien jest śmierci, a ten wyrok przenika duszę moją – winien jest śmierci: kto? On, Święty Świętych, niewinny, sprawiedliwy, miło­sierny, wierny. Winien jest śmierci. Nieszczęśliwy Kajfaszu, nie­szczęśliwi żydowscy kapłani – obyście byli poznali dni nawiedzenia – lecz, ach – porzuciliście Go, a nadejdzie dzień, a wie­rzyć weń będziecie musieli, ów dzień, o którym powiedział: Od­tąd ujrzycie Syna człowieczego, siedzącego na prawicy Mocy Bożej, i przychodzącego w obłokach niebieskich. Ach, jak stra­szliwy będzie dla nas ten sąd, kiedy przyjdzie sądzić żywych i umarłych.

 

 

Najmilsi, o jakże dziś pragnę przez was być zrozumiany, abym osiągnął cel, jakim sobie założył, pragnąłem wiarę waszą w Chrystusa ożywić. O, gdyby kiedykolwiek co do tego artykułu powątpiewanie powstało w sercu naszym, naśladujmy przykład pokornego owego ślepego od urodzenia. Nie wiedział, kto Synem jest Bożym. Wtenczas Jezus wyleczywszy go, zapytał: Czy ty wierzysz w Syna Bożego? – on na to odpowiedział: Panie, któż jest, abym weń wierzył. Jezus Chrystus łaskawie odpowiadając, rzekł: Widziałeś Go, ten ci jest, który z tobą rozmawia. Wten­czas padając Mu do nóg, ukłonił się, mówiąc: Panie, wierzę. Dlatego i my rzucając się dziś w głębokiej pokorze do nóg Ukrzyżowanego zawołajmy: O Jezu, Synu Maryi, Jezu, który stoisz, wzgardzony i zelżony przed Kajfaszem, Jezu, którego świat nie chce dziś uznać swoim Bogiem, Jezu, którego naukę świat lekce sobie waży – wierzymy, że Ty jesteś Chrystus, Syn Boga ży­wego, Ty jesteś Bogiem naszym, a my ludem Twoim. Twojej nauce pragniemy być powolnymi, według niej żyć będziemy, Ciebie wy­znawać będziemy, jako Pana i Boga naszego – w cierpieniach i radościach, w życiu i w godzinę śmierci, abyś Ty kiedyś wyznał nas jako sługi Twoje przed Ojcem Swoim, któremu z Tobą i z Du­chem Świętym niech będzie wieczna cześć i chwała. Amen.

 

Ks. Franciszek Eberhard SI

 

 

O Męce Pana Jezusa. Kazania i szkice księży Towarzystwa Jezusowego. Zebrał X. J. M. Zatłokiewicz T. J., Wydanie drugie. Kraków 1923. Wydawnictwo Księży Jezuitów, ss. 89-95.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pozwolenie Władzy Duchownej:

NIHIL OBSTAT

J. Andrasz S. J.

censor

 

L. 10613/23.

POZWALAMY DRUKOWAĆ

Z Książęco-Biskupiej Kurii

 

Kraków, dnia 13. XI. 1923

 

† Adam Stefan

L. S.

X. Wł. Miś

kanclerz

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2007

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: