NIEDZIELA SZEŚĆDZIESIĄTNICA

 

HOMILIA

 

ŚWIĘTEGO GRZEGORZA PAPIEŻA

 

OJCA I DOKTORA KOŚCIOŁA

 

(540 – 604)

 

O SŁUCHANIU SŁOWA BOŻEGO

 

––––––––

 

"Nasieniem jest słowo Boże".

Ew. u św. Łuk., r. 8.

 

To cośmy słyszeli przed chwilą z Ewangelii, bracia najmilsi, nie tyle wykładu, ile dobrego w pamięć wrażenia potrzebuje. Sam Pan nasz, Prawda Najwyższa, wszystko nam po szczególe wyłożył, i tym samym od wykładu nas zwolnił. Radzi temu bardzo jesteśmy, że nam tak dopomógł i powagą swoją wykład niewzruszonym uczynił. Bo gdybyśmy my wam mówili, że nasieniem jest słowo, rolą świat, ptakami złe duchy, cierniami bogactwa, to może by się wam to nie zdawało i pewne powątpiewania w umysłach waszych zrodziło. Ale skoro sam Pan nas zapewnił, że tak jest, że tak rozumieć należy przypowieść Jego, to nam nic innego nie pozostaje, jak tylko przyjąć z wdzięcznością ten wykład, i znaczenia podobnego i w tym dopatrywać, czego sam przez się nie wyłożył.

 

Sam nas zapewnił, że figurycznie przemawia, a to dlatego, abyście chętnie wierzyli, kiedy my wam jakie ukryte znaczenie Jego słów wyjaśniamy. Gdyby nie On to powiedział, to któżby nam chciał wierzyć, gdybyśmy twierdzili, że cierniami są bogactwa, zwłaszcza kiedy zważymy, że pierwsze kłują, a drugie przyjemność sprawiają? A jednak rzeczywiście cierniami są bogactwa i kłują nasz umysł nieraz, gdy nad ich nabyciem przemyśliwamy, a nawet ranią dotkliwie, gdy to nabycie z grzechem jest połączone. Mając to na względzie, według świadectwa innego Ewangelisty (1), Zbawiciel w tym miejscu nie bogactwa wprost cierniami nazywa, ale bogactwa zawodne. Jakoż w istocie zawodne są, skoro z nami zawsze być nie mogą; zawodne są, skoro niedostatków umysłu naszego nie usuwają. Prawdziwymi bogactwami te tylko są, które nas bogatymi w cnoty czynią.

 

Jeśli więc bracia najmilsi prawdziwie bogatymi być chcecie, to prawdziwe bogactwa miłujcie. Jeśli o prawdziwy zaszczyt wam idzie, to do królestwa niebieskiego zmierzajcie. Jeśli się w godnościach lubujecie, to wszelkich starań dołóżcie, abyście w ojczyźnie niebieskiej pomiędzy chóry anielskie policzeni byli. Słowa Boże, które się o wasze uszy obijają, głęboko w swej pamięci zapisujcie. Lepszego pokarmu dla umysłu nie ma nad mowę Bożą. Kto nie zatrzymuje tej mowy w sercu i pamięci, ten jest chory, jak chorym jest, kto przyjęty pokarm zwraca. Ale z drugiej strony, kto przyjętego pokarmu nie zatrzymuje, kto go zwraca, o tego życiu zwykle wątpimy. Wiecznej więc śmierci niebezpieczeństw lękajcie się, jeśli pokarm świętej zachęty przyjmujecie, ale go przez życie dobre, przez uczynki chwalebne w sobie nie zatrzymujecie.

 

Oto przemija wszystko, co czynicie; i ku ostatecznemu sądowi chcąc niechcąc codziennie się zbliżacie. Po cóż więc miłujecie, co was opuszcza lub co wy opuszczacie? Czemu nie dbacie o to, do czego codziennie się zbliżacie? Pomnijcie, co powiedziano: "Kto ma uszy ku słuchaniu, niechaj słucha" (2).

 

Wszyscy co tam obecni byli, uszy ciała mieli. Ale ten, co do wszystkich uszy mających mówi: "kto ma uszy ku słuchaniu, niechaj słucha", bezwątpienia uszów serca wymaga. Starajcie się więc, aby to co posłyszycie w uchu serca pozostało; starajcie się, aby nasienie podle drogi nie padło, aby zły duch nie przyszedł i z pamięci słowa nie wybrał. Starajcie się, aby nasienie na opokę nie padło i owocu dobrych uczynków dla braku korzeni wytrwałości nie przyniosło. Wielu bowiem jest takich, co słowa Bożego słuchać lubią, robią nawet dobre postanowienia kiedy są w kościele; ale wkrótce przeciwnościami zrażeni tego co rozpoczęli zaniedbują. Opoczysta ziemia wilgotności nie miała; bo to co się ukazało, dla braku wytrwałości owocu nie wydało.

 

Wielu, gdy na chciwość powstajemy, chciwością się brzydzą, gardzenie marnością pochwalają; ale wkrótce jak tylko ujrzą to, ku czemu lgnie ich serce, zapominają o tym co niedawno chwalili. Wielu, gdy na rozpustę powstajemy, nie tylko o rozpuście nie myślą, ale że się jej poprzednio oddawali bardzo się tego wstydzą; z tym wszystkim jednak jak się tylko ich oko zatrzyma na jakiej piękności, zaraz się rozpala żądza, i tak zrobione przed chwilą postanowienie zagłusza, tak je z pamięci wymazuje, że natychmiast dopuszczają się tego, nad czym niedawno ubolewali.

 

Często sami na nasze upadki wyrzekamy i łzy nawet z tego powodu wylewamy; ale po wypłakaniu się znowu do tych upadków wracamy. Tak Balaam ujrzawszy ludu izraelskiego namioty płakał i podobieństwa z tym ludem przy śmierci pragnął, mówiąc: "Niech umrze dusza moja śmiercią sprawiedliwych, a niech się staną ostatnie rzeczy moje tym podobne" (3). Ale wkrótce, kiedy chwila skruchy przeszła, żądzą chciwości zapłonął. Dla przyobiecanych podarunków radę zgubną dla tego ludu dał, któremu przy śmierci podobnym być pragnął. Zapomniał o łzach, które mu niedawno z oczu płynęły; ponieważ nie chciał w sobie potłumić żądzy, która go do chciwości pobudzała.

 

Należy zapamiętać, że Pan wykładając przypowieść rzekł: starania, bogactwa i rozkosze żywota duszą słowo. Duszą, bo niestosownymi myślami to cośmy dobrego przedsięwzięli przygłuszają, i w samym zawiązku rzecz chwalebną, pragnienie zbawienne niweczą. Należy zapamiętać, że dwie rzeczy z bogactwami łączy: starania i rozkosze żywota. Pierwsze umysł pognębiają, drugie rozluźniają; pierwsze bogaczów stroskanymi, drugie wesołymi czynią. A że uciecha z troską w parze iść nie mogą; więc w jednym czasie oddają się trosce, a w innym uciesze, rozpuście.

 

Ziemia dobra przynosi owoc w cierpliwości; ponieważ nie jest dobrem to co czynimy, jeśli uchybień naszych bliźnich z wyrozumiałością nie znosimy. Im kto wyżej się wzniósł, im bardziej w doskonałości postąpił, tym mu ciężej przychodzi stosowanie się do świata, naginanie się do jego wymagań – przeciwności się mnożą, w miarę jak on w upodobaniach światowych nie smakuje. W tym leży przyczyna, że wielu i dobrze czynią i pomimo to ze smutkiem, z udręczeniem rady sobie dać nie mogą. Od pragnień ziemskich są dalecy, a jednak od srogich biczów nie są wolni. Ale według zapewnienia Pana ziemię dobrą stanowią, owoc w cierpliwości przynoszą, bo gdy z pokorą bicze przyjmują, po biczach wzniosły pokój otrzymują. Tak winogrona nogami lub prasą się tłoczą i w wino obracają. Tak oliwa uderzeniami odpowiedniego narzędzia ze swej łupiny się wydobywa i w płyn tłusty zamienia. Tak przez młócenie ziarna od plewy się oddzielają i oczyszczone do stodoły składają.

 

Kto więc pragnie zupełnie wady swoje pokonać, ten niech się stara pokornie bicze swego oczyszczenia znosić, ażeby potem przed Sędzią tym czystszym stanął, im bardziej ogień utrapień rdzę jego wypali.

 

W tym portyku, który do kościoła świętego Klemensa prowadzi, siadywał jak wiecie pewien żebrak, imieniem Serwulus, długą chorobą bardzo wyniszczony. Nigdy z nim dobrze nie było, całe życie jako paralityk przemęczył się; z rzeczy ziemskich nic nie posiadał, ale w zasługi był bardzo bogaty. Władzy w swych członkach do tyla był pozbawiony, że nie mógł chodzić, nie mógł z boku na bok się przewrócić, nie mógł własną ręką łyżki do ust swych ponieść.

 

Usługiwała mu matka z bratem; a z jałmużny jaką otrzymywał, drugich jeszcze za pośrednictwem matki wspierał. Czytać i pisać nie umiał, ale Pisma świętego egzemplarz sobie kupił i tych co go odwiedzali, a zwłaszcza zakonników prosił, aby mu z tej Bożej Księgi jakiś ustęp raz i drugi przeczytali. Za tym poszło, że z czasem wiele sobie zdań i nauk z Pisma świętego przyswoił, chociaż jak powiedziałem czytać wcale nie umiał.

 

Bóle jakich doznawał, pomimo swej dokuczliwości nie przeszkadzały mu zawsze się modlić, we dnie i w nocy różnymi pieśniami Boga wychwalać. Ale gdy zbliżył się czas, że ta jego cierpliwość miała już otrzymać nagrodę, ból z rąk i nóg przeniósł się do wnętrza. Za nadejściem ostatniej chwili tych, co przy nim byli, zachęcał, aby powstali i psalmy przed śmiercią odśpiewali. Wspólnie z nimi śpiewał i umierający, ale wkrótce śpiew przerwał i głośno zawołał: "Dajcie pokój, czy nie słyszycie, jakie przecudne pienia rozbrzmiewają w niebie?". I podczas kiedy te pienia, które wewnątrz posłyszał, uchem serca chwytał, święta jego dusza z więzów ciała uwolnioną została. Przy jej wyjściu woń przecudna rozeszła się wokoło, tak że wszyscy którzy tam byli, błogości niewymownej doznali: co ich przekonywało, że w rzeczy samej chwały niebieskiej uczestniczką się stała. Jeden z naszych zakonników, do dziś dnia żyjący, był tam obecny, i ze łzami zawsze zeznaje, iż dopóki ciała nie pochowano, dopóty woń owa rozchodzić się nie przestawała, z wielkim podziwem wszystkich.

 

Oto jak skończył ten, który wszystkie przykrości znosił cierpliwie. Według wyroku Pana dobra ziemia w cierpliwości owoc przynosiła, i wciąż lemieszem karności orana, w końcu żniwa niebieskiej nagrody się doczekała.

 

Ale my bracia, jakąż wymówkę mieć będziemy na sądzie ostatecznym, jeśli się teraz w dobrem zaniedbujemy, jeśli przykazań Pana nie pełnimy, chociaż środki po temu mamy, chociaż nam na rękach i nogach nie zbywa; gdy ów żebrak bez tych środków, bez rąk i nóg, z taką gorliwością przykazania Pana pełnił? Czyliż nam Pan wtedy Apostołów nie ukaże, którzy przepowiadaniem swoim wielką liczbę wiernych razem ze sobą do królestwa niebieskiego wprowadzili? Czyliż przeciw nam męczenników nie postawi, którzy przelewając krew swoją do niebieskiej ojczyzny się dostali? Cóż wtedy powiemy, gdy tego o którym dopiero mówiliśmy Serwulusa ujrzymy? Długa choroba władzę mu w członkach odjęła, ale pomimo to wykonywaniu dobrych uczynków nie przeszkodziła!

 

O to się bracia starajmy, tak się w dobrem rozmiłujmy, abyśmy potem w chwale niebieskiej uczestnikami być mogli tych, których sobie teraz do naśladowania przedstawiamy. Amen (4).

 

–––––––––––

 

 

Nauki na niedziele i święta całego roku miane w Kolegiacie Łowickiej przez Księdza Antoniego Chmielowskiego. T. II: Czas Wielkiego Postu i Wielkiejnocy. Warszawa.  W DRUKARNI STANISŁAWA NIEMIERY, PLAC WARECKI N. 4. 1892, ss. 45-49.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Pozwolenie Władzy Duchownej:

 

APPROBATUR.

 

Varsaviae die 14 (26) Junii 1891 anno.

 

Judex Surrogatus,

 

Canonicus Metropolitanus

 

R. Filochowski.

 

pro Secretario

 

J. Podbielski.

 

N. 2870.

 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Przypisy:

(1) Mt. 13, 3. Mk 4, 3.

 

(2) Łk. 8, 8.

 

(3) Liczb 23, 10.

 

(4) Homilia 15 in Evangelia, Breviarium Romanum. Sexagesima.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXI, Kraków 2011

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: