HISTORIA POWSZECHNA

 

Ruch husycki. – Sobory Konstancjański i Bazylejski. – Cesarz Zygmunt

 

Wojny husyckie

 

F. J. HOLZWARTH

 

Treść: Mikołaj z Husińca i Jan Żyżka; stronnictwa czeskie; tabory husyckie; dwie pierwsze krucjaty przeciwko husytom; Zygmunt Korybut; śmierć Żyżki; trzecia i czwarta krucjata do Czech.

 

Wiadomość o spaleniu Husa w Konstancji wywołała wielkie rozjątrzenie między jego stronnikami w Czechach. W Pradze husyci burzyli i łupili domy księży katolickich, arcybiskup zaledwie zdołał ujść z życiem. Na prowincji panowie wypędzali proboszczów i zabrali majątki biskupa litomyskiego, wszędzie zaprowadzano kie­lich dla świeckich. Król spokojnie przypatrywał się gwałtom i złorzeczył soborowi, królowa sprzyjała husytom. We wrześniu 1415 szlachta husycka ułożyła na sejmie w Pradze gwałtowną odezwę do soboru, postanowiono bronić swobodnego opowiadania słowa Bożego, biskupów tylko wtedy słuchać, jeśli mieć będą Pismo św. po swojej stronie, we wszystkim stosować się do decyzyj uni­wersytetu praskiego, jako najwyższej powagi kościelnej. Zawią­zana wkrótce potem liga katolicka w Czechach liczyła niewielu członków i przy braku poparcia ze strony króla i arcybiskupa nie mogła skutecznie wystąpić. Biskup litomyski, który przybył do Czech jako legat, wystawiony był na prześladowanie, wypę­dzono wielu księży katolickich, tylko kapituła praska wiernie trzymała z Kościołem i obłożyła Pragę interdyktem. Na Boże Narodzenie 1415 otrzymano w Konstancji deklarację baronów czeskich opatrzoną 452 podpisami, poczym 20 lutego 1416 wezwano baronów podpisanych na odezwie, jako podejrzanych o herezję, aby się stawili przed soborem przed upływem 50 dni; wezwani wszakże nie stawili się, ogłoszono ich więc za opornych. W grudniu 1416 sobór prosił Zygmunta, aby ten zapobiegł licznym nieporządkom w Czechach, które się działy pod okiem je­go brata; tymczasem husyci grabili klasztory i upowszechniali komunię pod dwiema postaciami. Wacław sprzyjał sekciarzom a uni­wersytet praski 1417 jawnie stanął po ich stronie i obstawał za kielichem dla świeckich. Po elekcji Marcina V sobór wydał w 24 artykułach przepisy co do poskromienia herezji husyckiej a papież ogłosił w sprawie tej szczegółową bullę w lutym 1418. Wystąpił teraz przeciwko husytom także król Zygmunt i zagro­ził zerwaniem stosunków z Czechami, jeśli Wacław nie zgniecie husytyzmu. Groźba ta poskutkowała. Wacław oddalił od siebie protektorów sekty i kazał zwrócić probostwa księżom katolickim. Księża na nowo poświęcali kościoły, zajmowane przedtem przez husytów, oczyszczali ołtarze, udzielali komunię dawnym zwyczajem katolickim. Lud zaczął się burzyć, chłopi nie chcieli słuchać przywróconych księży; na wzgórzu pod miastem Austi zebrało się w lecie 1419 r. 42000 husytów, mężczyzn, kobiet i dzieci, tu odpra­wiali husyci swoje nabożeństwa, nazywali siebie braćmi i siostra­mi, spowiadali się, przyjmowali komunię pod dwiema postaciami, urządzali uczty wspólne. Miejscowości tej nadano biblijną nazwę góry Tabor.

 

Niebawem znalazła sekta wodzów zdolnych, między któ­rymi z początku najbardziej się wsławili Pistna nazywany pospolicie Mikołajem z Husińca, gdyż był burgrabią królewskim w tym mie­ście, i Jan Żyżka z Trocnowa, nieustraszony wojak, który roku 1410 bił się z krzyżakami pod Grunwaldem w szeregach polskich, obaj ulubieńcy Wacława, teraz zaś jako obrońcy husytyzmu usunię­ci z dworu królewskiego.

 

W radzie królewskiej postanowiono na koniec energiczniej wystąpić przeciwko wichrzycielom, z magistratu praskiego usu­nięto wszystkich husytów, ale już było za późno. Kiedy nowa rada miejska, złożona z katolików, odebrała husytom wszystkie szkoły na Nowym mieście w Pradze, wówczas Jan Dlaubala z Żeliwa (Selau), zbiegły mnich i apostata, roznieciwszy fanatyzm religijny w swoich słuchaczach kazaniami miewanymi w kościele Matki Boskiej Śnieżnej, poprowadził procesję z kielichem około ratusza 30 lipca 1419. Gdy tu słudzy magistratu chcieli zatrzy­mać procesję, a jak powiadają miano rzucać kamieniami w pro­cesję, husyci pod wodzą Żyżki wdarli się na ratusz i wyrzucili oknem siedmiu radców, których na dole ostrzami pik schwytano. Uderzyły dzwony na alarm, pod groźbą śmierci powołano mie­szkańców do walki i ustanowiono nowy rząd miejski złożony z czterech dowódców. Wacław przekonał się teraz, że Zygmunt miał słuszność i prosił brata o rychłą pomoc; zdawało mu się te­raz, że zewsząd czyhają na jego życie spiskowcy, że nawet kró­lowa sprzysięgła się przeciwko niemu. Tknięty apopleksją zmarł 16 sierpnia 1419. Na wiadomość o śmierci króla znikły ostatnie ślady porządku społecznego w Czechach, husyci wypędzali księży katolickich, grabili klasztory, burzyli obrazy, ołtarze i organy; prowincja szła za przykładem stolicy (w sierpniu i wrześniu 1419). Wszędzie predykanci husyccy zajmowali miejsce księży katolickich.

 

Wacław nie zostawił potomstwa, korona czeska miała więc przejść na jego brata Zygmunta. Zajęty odpieraniem Turków Zygmunt nie mógł niebawem przyjechać do Czech i tymczasowo powierzył rządy tego kraju królowej Zofii, wdowie po Wacławie. Stany czeskie, zebrane na sejmie, prosiły Zygmunta, aby pozwo­lił na odbywanie komunii pod dwiema postaciami, dalej aby wsta­wił się u papieża za przyznaniem kielicha ludziom świeckim, za­bronił znieważania pamięci Husa i udzielił powszechną amnestię; praw Zygmunta do korony czeskiej nie tykano. Król odpowie­dział tylko ogólnikowo, że będzie panował w duchu ojca swego Karola IV i że przybywszy do Czech wszystkie sprawy według prawa rozstrzygnie. Tymczasem coraz wyraźniej występował an­tagonizm stronnictw, na które rozpadł się naród czeski (1), i gdy Zygmunt, nie wyjawiając swoich co do Czech zamiarów, na Śląsk się udał, w Czechach wybuchła już wojna domowa. Coraz liczniejsze odbywały się tu zebrania ludowe, umysły coraz bardziej się zapalały; Mikołaj z Husińca i Żyżka przeczuwali, że nie obejdzie się bez rozlewu krwi i przygotowywali się do wojny. Pod ręką był wyborny materiał bojowy w sfanatyzowanym chłopstwie, z którego geniusz Żyżki umiał wytworzyć wojsko niezwyciężone; Żyżka na­uczył husyckich chłopów, jak mają w bitwie używać cepów, że­lazem okutych, dopóki nie zdobędą sobie lepszej broni, jak szyko­wać i urządzać z wozów tabory, którymi się husyci niby murem ogradzali, lub też zręcznym objazdem nieprzyjaciela ściskali jak płotem (2).

 

Szlachta, obawiając się starć krwawych, zabraniała zebrań lu­dowych i rozpędzała uporne bandy chłopstwa. Żyżka wszakże pobił panów i zmusił ich do zezwolenia na ludowe i religijne zebrania. Lecz tłumy były już zbyt wzburzone, aby pokój mógł się dłużej utrzymać. Husyci potrzebowali dla siebie jakiegoś punktu opar­cia, umyślnie więc szerzono mniemanie, że zbliża się koniec świata i że sprawiedliwi znajdą schronienie i ocalenie tylko w pięciu mia­stach, w Pilźnie, Żatcu (Saaz), Launie, Slanie (Schlan) i Klatowie (Klatau). Miasta te, do których napływały tłumy ludu z do­bytkiem, stały się głównymi warowniami husytyzmu. Wkrótce też Żyżka zamienił górę Tabor na niezdobytą twierdzę, zaprowadził tu rząd husycki, uorganizował kompletną armię.

 

Taki był stan rzeczy, gdy Zygmunt zbliżał się ku granicom czeskim, w grudniu 1419 Zofia złożyła w Brünn (Berno) rządy w jego ręce. W początku 1420 papież Marcin V zezwolił na zbieranie dziesięciny ze wszystkich beneficjów kościelnych i na głoszenie powszechnej krucjaty przeciwko husytom. Ze wszyst­kich krajów nadciągali krzyżowcy. We Wrocławiu opowiadano wyprawę krzyżową, tu mieszczanin praski Jan Krasa, który dzia­łał na korzyść husytyzmu, został spalony jako kacerz.

 

Wzburzenie w Pradze doszło do najwyższego stopnia. Wy­żej wspomniany mnich-apostata Jan z Żeliwa ognistymi słowy wzy­wał mieszczan, aby majątek i życie oddali za kielich. Niemcy, nie czując się bezpiecznymi, uciekli do wojska królewskiego, wielu ze szlachty, rozjątrzonych głoszeniem krucjaty przeciwko Cze­chom, przeszło do rokoszan, między nimi naczelny burgraf czeski Czenek z Wartenberka. Lecz wandalizm, z jakim taboryci w Pradze grabili kościoły i niszczyli najpiękniejsze pomniki sztuki, i okru­cieństwa popełniane przez Żyżkę, który kazał palić na stosach księży katolickich, wstrząsnęły duszę Czenka; wyjednawszy sobie przebaczenie, zwrócił on królowi zamek praski. Kiedy następnie Zygmunt stanowczo odrzucił prośbę prażan o przyznanie kielicha i zażądał wydania oręża, prażanie postanowili bronić się do osta­tniego tchnienia a na pomoc powołali Żyżkę, taborytów i horebitów to jest husytów oszańcowanych na górze Horeb pod Trebechowicami (Hohenbruck).

 

Postawa Pragi i szerzenie się husytyzmu w Węgrzech i Niem­czech zmusiły teraz Zygmunta do kroków stanowczych. Potężna armia krzyżowa, licząca 100000 ludzi, stanęła pod jego rozkaza­mi; 13 czerwca 1420 krzyżowcy podstąpili pod Pragę; lecz do­piero 14 lipca na nią uderzyli. Atak wojsk królewskich został odparty; nie tylko predykanci husyccy z kielichem w ręku wdzierali się w szeregi krzyżowców ale nawet kobiety walczyły z fanatyczną zaciekłością. Zygmunt w milczeniu ukrył się w swoim namiocie, gdy prażanie wieczorem pośród nieopisanej radości śpie­wali na pobojowisku hymn "Ciebie Boże chwalimy". Wojsko krzyżowe się rozpierzchło. Zygmunt ukoronował się wprawdzie w zamku praskim 28 lipca lecz w istocie utracił królestwo cze­skie; majętności, jakie jeszcze w Czechach posiadał, musiał rozdać swoim stronnikom. Kiedy we wrześniu znowu wyruszył przeciw­ko Pradze, chcąc ocalić Wyszehrad, husyci powtórnie zadali ma krwawą klęskę a zamek wyszehradzki zajęli i zburzyli. W marca 1421 Zygmunt wyjechał z Czech, gdyż go pilne sprawy do Wę­gier powołały. Tylko niektóre miasta i zamki pozostały w rę­kach jego stronników, przeciwko nim zwróciły się teraz siły wo­jenne taborytów i kalikstynów. Warownie te były bronione i ata­kowane z największym męstwem, krew przelewano niemiłosiernie, jak to zwykle się dzieje w wojnach religijnych.

 

Czesi znienawidziwszy Zygmunta, zamyślali oddać koronę królowi polskiemu, wyprawili więc w tej sprawie utrakwiści po­selstwo do Jagiełły lecz ten nie przyjął panowania nad ludem przeniewierzającym się Kościołowi (1420). Taboryci niechętnie słyszeli o królu, gdyż według ich doktryn jedynym nad ludźmi królem jest Bóg a rządy do ludu należeć powinny. Słusznie też na dyspucie religijnej 10 grudnia 1420 kalikstyni zarzucali taborytom, że pragnęliby oni wytępić wszystkich panów, szlachtę i ry­cerstwo, znieść wszelkie podatki, daniny i prawa historyczne. Lecz obawa nowych napaści ze strony Zygmunta i Niemców tudzież walka przeciwko królewskim zamkom i twierdzom przygłuszały rozdwojenie między kalikstynami i taborytami; 1 sierpnia 1420 uchwalono cztery wyżej (str. 298 (1)) wymienione "artykuły praskie" jako wyznanie narodowe.

 

Wrzenie religijne opanowało cały naród, każdemu zdawało się, że poznaje z Pisma św. wolę Boga, wszyscy zajmowali się kwestiami teologicznymi. Na czele ruchu stała Praga, matka miast czeskich, a w niej rozstrzygało o wszystkim zebranie wielkiej gmi­ny, której uchwały wykonywali burmistrz, rajcy i hetman miejski. W gminie praskiej największy wpływ wywierali niejaki Wacław szynkarz i ex-mnich Jan z Żeliwa. Ten ostatni, demagog fana­tyczny, przechylający się bardziej do taborytów niż do kalikstynów, długo utrzymywał pewną łączność między stronnictwami, podczas gdy Żyżka zdobywał w Czechach południowych miasta i zamki królewskie. Trzymały się jeszcze tylko Budjejowice i Pilzno.

 

Teraz wielu ze szlachty trzymającej dotąd z królem przeszło do husytów, połączyli się też z nimi arcybiskup praski i wyżej wspomniany Czenek z Wartenberka. W czerwcu 1421 sejm zwo­łany do Czasławia postanowił powołać Władysława Jagiełłę na króla czeskiego a tymczasem rządy państwa miała sprawować ra­da złożona z 20 mężów: pięciu panów, czterech z gminy pra­skiej, pięciu rycerzy, dwóch taborytów i czterech z pozostałych miast.

 

Kiedy na synodzie, zwołanym do Pragi, uchwalono nową ustawę kościelną, taboryci odmówili posłuszeństwa. Nawet kobie­ty praskie wystąpiły przeciwko magistratowi, gdy ten chciał ogra­niczyć wpływ Jana z Żeliwy. Między taborytami wszakże obja­wiła się 1421 gwałtowna reakcja przeciwko krańcowym doktry­nom, Marcinek Hauska zwany Loquis został spalony za to, że zaprzeczał obecności Chrystusa w Najświętszym Sakramencie; Żyżka tępił bez litości adamitów, głoszących zniesienie własności indywidualnej i małżeństwa.

 

Tymczasem zebrało się 1421 nowe wojsko krzyżowe. Krucjatę uchwalono w Norymberdze; książęta niemieccy mieli wkro­czyć do Czech od północy i zachodu, Zygmunt od południa, pod Pragą miały się połączyć wszystkie wojska. Lecz nie było jedności w działaniach wojennych, Zygmunta powstrzymywała walka z Wenecją i Turkami. Niemcy stanęli pod miastem Żatec (Saaz) ale nie mogli go zdobyć; wtem nadszedł Żyżka, wojsko krzyżowe pierzchło 2 października 1421. Dopiero teraz przybył do Czech Zygmunt z Albrechtem austriackim i 80000 wojska lecz Żyżka zadał mu ciężką klęskę pod Niemieckim Brodem 9 stycznia 1422. Potem przez kilka lat Czechy były wolne od napadów ze­wnętrznych.

 

Za to wybuchła walka domowa. Kiedy Jagiełło odrzucił koronę czeską, Czesi ofiarowali ją Witoldowi, stryjecznemu bratu jego, wielkiemu księciu litewskiemu. Witold dał z początku wątpliwą odpowiedź. Tymczasem uprzykrzył się szlachcie czeskiej terroryzm, jakim na­pełniał Pragę Jan z Żeliwa, w końcu magistrat kazał ściąć wi­chrzyciela w marcu 1422. Lud dowiedziawszy się o śmierci swe­go ulubieńca, zamordował kilku rajców miejskich w Pradze i wie­le domów splądrował. Lecz od czasu zgładzenia Jana, który pośredniczył między prażanami i Żyżką, znikła jedność w Cze­chach.

 

Między Żyżką a taborytami wywiązały się zatargi, gdyż Żyżka wierzył w transsubstancjację i obstawał za zachowywaniem postów i kultem świętych; ludzi dzielił na trzy klasy: wiernych chrześcijan, otwartych wrogów słowa Bożego i obłudników, osta­tnich prześladował daleko zawzięciej niż jawnych przeciwników. Taboryci urządzali się coraz demokratyczniej, szlachta zaś nie chciała zrywać ostatecznie ani z Kościołem ani z monarchią, i ca­łą nadzieję pokładała teraz w Witoldzie, wielkim księciu litewskim, "pożądanym królu czeskim". Ten oświadczywszy papieżowi, że nie ma innego zamiaru jak tylko bez przelewu krwi pojednać Czechów z Kościołem, za zezwoleniem Jagiełły wyprawił do Czech synowca swego Zygmunta Korybuta z 5000 zbrojnych. Książę przybywszy do Pragi w maju 1422 mianował nowych ławników i uwolnił prażan od terroryzmu demokratów, potrafił zjednać sobie Żyżkę i obległ Karlstein (Karluw-Tyn), którego Czesi nie mogli zdo­być. Gdy stał pod Karlsteinem, taboryci usiłowali opanować Pragę; nie udał się wszakże ten zamach, Korybut wrócił do Pragi a z obrońcami Karlsteinu zawarto na rok zawieszenie broni.

 

W Norymberdze uchwalono nową wyprawę do Czech (1422) lecz nie przyszła ona do skutku, bo książęta niemieccy oburzeni byli na bezczynność Zygmunta. Ten tymczasem wszedł w ukła­dy z Jagiełłą i uzyskał odeń odwołanie Korybuta z Pragi; ksią­żę litewski, który sprawiedliwie i roztropnie poczynał sobie w Czechach, opuścił Pragę w końcu grudnia 1422, przyrzekłszy niebawem wrócić. Szlachta utrzymała się przy potędze, zyskanej za Korybuta, i połączyła z panami katolickimi, aby poskromić żywioły demokratyczne; Żyżka wszakże pobił szlachtę w kilku po­tyczkach a partia demokratyczna jeszcze większej nabrała siły; "arka walczyła przeciwko arce", powiada współczesna kronika.

 

Żyżka przedsięwziął 1423 pomyślną wyprawę do Morawii i Węgier a tegoż roku król Zygmunt mianował swego zięcia Albrechta austriackiego margrabią morawskim i dziedzicem korony czeskiej po swojej śmierci. Sobór w Pawii 1423, przeniesiony wkrótce do Sieny, zakazał wiernym wszelkich stosunków z here­tykami czeskimi. Następny rok 1424 pamiętny jest wielkim krwi rozlewem i straszliwymi okrucieństwy, jakich się dopuszczał zwycięski Żyżka na kalikstynach. Powoływany przez prażan Kory­but wrócił w kwietniu pomimo zakazu stryjów swoich 1424 do Pragi, gdzie mu chętnie władzę najwyższą powierzono. Żyżka za­przysiągł był, że zburzy Pragę i że nie zostawi w niej kamienia na kamieniu, lecz Jan z Rokiczan, teolog używający wielkiej po­wagi, przywrócił zgodę między wojującymi stronami, wkrótce wszyscy husyci przedsięwzięli wyprawę celem wyswobodzenia Mo­rawii z rąk księcia austriackiego Albrechta. Zmarł wtedy na zarazę Żyżka przy oblężeniu miasta Przybisławia 11 październi­ka 1424 licząc 70 lat wieku; zwłoki strasznego i okrutnego wodza husyci złożyli w Czasławiu a dla uświetnienia jego pogrzebu spa­lili miasto Przybisław i wymordowali jego mieszkańców. Żyżka był fanatykiem religijnym, jego hasłem bojowym było prawo Boże na husycki sposób pojmowane; w imię prawa Bożego mordował ludzi bezlitośnie, mianowicie zakonników i księży, w Czechach chciał widzieć samych tylko szczerych, stanowczych, nieustraszo­nych stronników nauki husyckiej. Zygmunt potajemnie propono­wał mu dowództwo nad swoim wojskiem i wielką sumę pienię­dzy, jeśli mu dopomoże do odzyskania tronu czeskiego, lecz Żyżka odepchnął propozycje królewskie i jak żył tak umarł ubogim. Był wrogiem wszelkich przywilejów i różnic kastowych lecz przede wszystkim był wodzem wielkim. Z nadzwyczajną bystrością podpatrywał wszystkie korzyści placu boju. Utraciwszy na wojnie i drugie oko, kazał się obwozić po polu bitwy a rozpytawszy się o szczegóły, tak wyborne wydawał rozkazy, jak gdyby własnym wzrokiem wszystko oglądał. Odnosił zwycięstwa nie tylko walecznością swoich żołnierzy ale i szybkością ruchów wojennych, znie­nacka opasywał taborami swymi nieprzyjaciela lub odcinał część jego sił a miał zawsze w pogotowiu warowny obóz dla własnej obrony w razie potrzeby. Był średniego wzrostu, o szerokich barkach, twarz miał okrągłą, wzrok orli, ubierał się zwykle po polsku. Nieprzyjaciele nazywali go diabłem, jego stronnicy śle­po mu byli oddani. Po śmierci Żyżki jego stronnicy, jakby w nim ojca utracili, nazywali się sierotami.

 

Niebawem znowu wybuchła wojna między utrakwistami a taborytami; ostatni odnieśli zwycięstwo i układem zawartym 1425 otrzymali większą część miast królewskich. Panowie katoliccy musieli pozwolić w swoich majątkach na używanie kielicha i na zaciąganie poddanych do wojska husyckiego. Tylko Pilzno wy­trwale się opierało. W Morawii partia husycka otrzymywała od czasu do czasu poparcie z Czech. Na Śląsku i w Luzacji przemagająca liczebnie ludność niemiecka pozostała wierną królowi i Kościołowi.

 

Król Zygmunt zawarł 1425 przymierze przeciwko Czechom z Albrechtem austriackim i z Fryderykiem Wojowniczym, mar­grabią Miśni, a następnego roku przybyło 70000 wojska z Miśni i Saksonii na odsiecz miastu Aussig, oblężonemu przez Cze­chów pod wodzą Prokopa Łysego ("Holy"), zwanego Wielkim. Ów Prokop w młodym wieku odbył dalekie wędrówki po świe­cie, był we Francji, Hiszpanii, Włoszech i Jerozolimie, wstąpił do stanu duchownego, potem przeszedł na husytyzm, 1421 wtrą­cony został do więzienia w Pradze za szerzenie pikardyzmu (3) i pojął żonę. Postać miał straszliwą, nie używał oręża na wojnie i tylko wydawał rozkazy. Pod Aussig (Usti) stoczono wielką bitwę 16 czerwca 1426, husyci wymordowali tu 15000 Niemców. Trze­cia krucjata jeszcze gorzej się zakończyła dla Niemców niż dwie poprzednie.

 

Szczęście wojenne nie przestało i potem sprzyjać husytom, Albrecht austriacki, który oblegał Lundenburg w Morawii, został odparty i niebawem pod Zwettl pobity 1427; Zygmunt zaś tego roku walczył z Turkami w Wołoszczyźnie a w Serbii poniósł klęskę od Murada II 1428. W Czechach, gdy niebezpieczeństwo obcego najazdu minęło, znowu wybuchła niezgoda między stron­nictwami. Partia, na czele której stali Korybut i magister Jan Przibram, oburzała się na wandalizm i grabieże kościelne krańco­wych taborytów i żądała tylko komunii pod dwiema postaciami. Korybut wszedł w układy z papieżem Marcinem V, któremu za koronę czeską przyrzekał sprowadzić Czechy na łono Kościoła, lecz z przejętego listu wyszły na jaw jego zamiary. Jan Rokiczana, kaznodzieja i profesor uniwersytetu, rzecz tę przedstawił ludo­wi, Korybuta uwięziono i wydalono z kraju. Skutkiem tego taboryci nabrali jeszcze większego wpływu a Prokop Łysy radził przenieść wojnę za granice Czech, 1427 we wrześniu. Tegoż ro­ku husyci wpadli do Austrii, zburzyli klasztor Zwettl, zadali cięż­ką klęskę Austriakom pod miastem Zwettl, potem ponieśli oręż do Łużyc i Śląska.

 

Jednocześnie w Niemczech głosił krucjatę przeciwko Cze­chom legat papieski Henryk, biskup z Winchester; na sejmie w Frankfurcie uchwalono, że cztery armie mają uderzyć na husytów, przeznaczono osobny podatek na krucjatę antyhusycką. Wojsko krzyżowe, liczące 200000 ludzi, wkroczyło do Czech, obległo Strzybro (Mies) lecz za nadejściem Prokopa zdjęte pani­cznym strachem pierzchło; drugie wojsko zostało pobite pod Tachowem 1427. Prokop puścił się teraz do Węgier i spalił przedmieścia Presburga, potem do Morawii, 1428 do Śląska. W na­stępnym roku spotykamy Prokopa prowadzącego układy z Zy­gmuntem w Presburgu. Prokop radził królowi przejść na stronę Czechów, którzy mieli mu wywalczyć przewagę i posłuszeństwo w Niemczech, Zygmunt zaś żądał od Czechów zawarcia rozejmu i poddania się uchwałom mającego się za dwa lata zebrać soboru w Bazylei. Husyci takiego rozwiązania nie przyjęli, Prokop wy­ruszył do Luzacji, 1430 spustoszył Saksonię, rozproszył wojsko nieprzyjacielskie wynoszące 100000 ludzi, zburzył 70 miast i 1000 wsi; tegoż roku Fryderyk, elektor brandenburski, zawarł z husytami rozejm; rozpoczęto z nimi układy na podstawie "artykułów praskich".

 

–––––––––––

 

 

HISTORIA POWSZECHNA PRZEZ F. J. HOLZWARTHA. PRZEKŁAD POLSKI, LICZNYMI UZUPEŁNIENIAMI ROZSZERZONY. TOM V. WIEKI ŚREDNIE. CZĘŚĆ TRZECIA. WIEKI XIV i XV i Czasy przejścia od Wieków Średnich do dziejów nowożytnych. Nakładem Przeglądu Katolickiego. Warszawa 1883, ss. 296-306.

 

Przypisy:

(1) Stronnictwo katolickie trzymało się uchwał soboru i pozostało wierne królowi; do niego należała część szlachty i miasta Kutnahora (Kuttenberg) i Pilzno. Drugą partię, która żądała komunii pod dwiema postaciami, na­zywano utrakwistami (sub utraque specie) i kalikstynami (calix, kielich) czyli "kielichowcami". Żądania utrakwistów mieściły się w czterech tak zwanych "artykułach praskich": 1. słowo Boże ma być swobodnie głoszone w króle­stwie Czeskim, 2. sakrament Ciała i Krwi Chrystusowej będzie udzielany pod obiema postaciami, chleba i wina, wszystkim wiernym chrześcijanom, nie pozostającym w grzechu śmiertelnym, 3. duchowieństwu mają być odjęte ma­jątki świeckie, aby mogło ono żyć na wzór Apostołów, 4. wszystkie grzechy śmiertelne, mianowicie też publiczne, powinny być karane. Do grzechów śmiertelnych zaś zaliczano nie tylko rozwiązłość, złodziejstwo, zabójstwo ale pobieranie pewnych ofiar przez duchowieństwo za chrzty, bierzmowania, pogrzeby, stypendia mszalne. Do tej partii należała większa część szlachty i miast czeskich; najwyższą dla niej powagą był uniwersytet praski, w któ­rym teraz nauczali sami Czesi i husyci. Najwięcej energii i zapału posiadało stronnictwo taborytów, głównie opierające się na chłopstwie, pod względem po­litycznym było ono przeważnie chłopsko-demokratycznym. Taboryci przyjmowali z sakramentów tylko chrzest i Eucharystię, odrzucali wszelkie obrzędy kościel­ne, kult świętych, posty, relikwie, msze za dusze umarłych, jedyną dla nich powagą w rzeczach wiary było Pismo św.; podług ich doktryny każdy wierny chrześcijanin mógł spełniać funkcje kapłańskie, nabożeństwo miało się odby­wać tylko w języku krajowym. Taboryci nie uznawali powagi uniwersytetu praskiego; ponieważ każdy między nimi mógł według swego rozumienia tłumaczyć słowa Pisma świętego, przeto jedni zaprzeczali obecności Chrystu­sa w Eucharystii, inni odrzucali Trójcę Świętą, inni utrzymywali, że wszystkie rzeczy są Bogiem i że świat jest przedwieczny; niektórzy zrzucali z siebie odzież, nago biegali po lasach, oddawali się rozpuście, potem osiedlili się we wsi Kerkot; nazywano ich adamitami, tych wytępił Żyżka.

 

(2) Aeneas Sylvius (papież Pius II 1458 – 1464) w swojej Historia Bohemica tak opisuje tabory husyckie: "Na wojnie i w polu znajdowali się husyci razem z żonami i dziećmi, mając ze sobą mnóstwo wozów. Kiedy szli na bitwę, ustawiali wozy dwoma rzędami, w środku umieszczano piechotę, jazdę zaś stawiano zewnątrz, w pobliżu wozów. Gdy zaś stawali na polu do rozpoczę­cia bitwy z nieprzyjacielem, wtedy woźnice, którzy te wozy wiedli, na dany znak przez hetmana, zręcznym najazdem otaczali część wskazaną nieprzyja­cielskich hufców i tymi wozami ściskali je jak płotem. Takim sposobem nie­przyjaciel napadnięty i zamknięty wozami, pozbawiony obrony i pomocy od swoich, musiał ginąć albo pod orężem piechoty lub też pod ciosami mężczyzn i kobiet, znajdujących się na wozach. Jazda biła się na przedzie wozów, lecz gdy nieprzyjaciel silnie na nią nacierał, wtedy cofając się, uciekała do swoich między wozy i broniła się tam, jakby w ufortyfikowanym mieście. Tak wygrywano wiele bitew i odnoszono świetne zwycięstwa".

 

(3) Pikardami zwali się sekciarze, którzy głosili, że nie należy się ża­dna cześć Eucharystii, że Chrystus nie jest w niej obecnym, że nie za­wiera ona nic więcej nad chleb i wino. Założycielem tej sekty, zresztą nie­licznej, był niejaki Picard, który przywędrował z Niderlandów do Czech oko­ło 1414.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMVII, Kraków 2007

Powrót do początku:

F. J. Holzwarth. Ruch husycki.

– Sobory Konstancjański i Bazylejski.
– Cesarz Zygmunt

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: