HISTORIA POWSZECHNA

 

Ruch husycki. – Sobory Konstancjański i Bazylejski. – Cesarz Zygmunt

 

Sobór w Bazylei

 

F. J. HOLZWARTH

 

Treść: Sobór w Pawii i Sienie; papież Eugeniusz IV; otwarcie soboru w Bazylei; antypapieska postawa soboru; poselstwo husyckie w Bazylei; Kompaktaty praskie; taboryci i sieroty; cesarz Zygmunt w Pradze; zgon Zygmunta.

 

Orężem niepodobna było pokonać Czechów, bezowocnie zmar­niały cztery krucjaty; nienawiść stronnictw milkła, ilekroć nie­bezpieczeństwo zagrażało ojczyźnie. Niemcom zaś zbywało na je­dności, taktyce, wytrwałości; podatek ustanowiony na wojnę husycką wywoływał ogólne nieukontentowanie.

 

Nie można było wszakże siedzieć z założonymi rękami, po­trzeba zmuszała do działania. Na sejmie w Norymberdze w lutym 1431 uchwalono nową krucjatę, z kolei piątą; w sierpniu 40000 jazdy i 90000 piechoty weszło do okręgu pilzneńskiego, w stra­szliwej bitwie pod Taus (Domażlice) Czesi położyli trupem 14000 nieprzyjaciół, zabrali im mnóstwo dział a 8000 wozów, rozproszone wojsko niemieckie oparło się dopiero w Norymberdze. Widząc, że orężem nie uda się zgnieść husytów, postanowiono za jaką bądź cenę dojść do pokoju z nimi; 31 sierpnia 1431 Zygmunt wezwał ich, aby wyprawili posłów na sobór do Bazylei.

 

Zgodnie z uchwałą Soboru Konstancjańskiego Marcin V zwo­łał 1423 sobór do Pawii, który z powodu wybuchłej tam choroby zaraźliwej wkrótce przeniesiony został do Sieny, tu rozpoczął po­siedzenia 22 sierpnia lecz z powodu małej liczby prałatów i nie­zgody panującej między nimi 7 marca 1424 został rozwiązany. Uchwalono tu, za zgodą papieża, że następny sobór ma się zebrać za siedem lat w Bazylei.

 

Już 1426 posłowie angielscy żądali od papieża zwołania so­boru do Bazylei przed upływem siedmiu lat; wkrótce dały się na­wet słyszeć groźby przeciwko Marcinowi, że sobór i sam może się odbyć a nawet może detronizować papieża. W soborze upa­trywano niezawodne lekarstwo na wszystkie dolegliwości Kościoła, istna mania soborowa panowała wtedy szczególniej w uniwersyte­tach. Marcin V słusznie obawiał się dalszego szerzenia prądów rewolucyjnych i jeszcze większego osłabienia powagi papieskiej, mocno podkopanej przez nieszczęsne odszczepieństwo. Jakkolwiek miał wiele wątpliwości co do pożytku soboru, jednakże ulegając radom kardynałów, mianował kardynała Juliana Cesariniego pre­zesem Soboru Bazylejskiego lecz wkrótce potem umarł na apopleksję 20 lutego 1431 opłakiwany przez całe chrześcijaństwo z po­wodu cnót swoich, przez miasto Rzym, które podźwignął z upa­dku, przez ludy włoskie, którym spokojność przywrócił.

 

Jego następca kardynał Gabriel Condolmer (Condolmieri), jednomyślnie obrany w konklawe 3 marca, przybrał imię Eugeniusza IV. Nowy papież urodził się w Wenecji 1383 a zna­ny był z cnót swoich; po śmierci ojca rozdał majątek swój ubo­gim i wstąpił do klasztoru św. Jerzego in Alga; potem zajmował rozmaite dostojeństwa kościelne, został biskupem Sieny i kardy­nałem. Zaraz po objęciu rządów musiał rozprawiać się z rodziną swego poprzednika, która przywłaszczyła sobie większą część skar­bu papieskiego i opanowała niektóre dzielnice miasta. W dzień koronacji Eugeniusz IV zatwierdził Cesariniego w godności lega­ta na soborze i dla sprawy husyckiej, myślał już o wyznaczeniu innego miejsca na sobór, gdyż jego poprzednik zawarł był umowę z cesarzem Janem II Paleologiem, według której synod zjedno­czenia miał się odbyć w jednym z nadmorskich miast we Wło­szech dolnych; połączenie Kościoła wschodniego z rzymskim go­rąco zaprzątało Eugeniusza IV.

 

Otwarcie soboru nastąpiło 14 grudnia 1431; na pierwszym posiedzeniu było tylko 14 prałatów. Lecz już 18 grudnia papież bullą Quoniam alto zawiesił sobór w Bazylei a zwołał nowe zgro­madzenie do Bolonii, które miało się rozpocząć po upływie 18 miesięcy. Skłoniły papieża do tego kroku rozmaite pobudki: ma­ła liczba biskupów zebranych w Bazylei, nadzieja pojednania z Grekami i duch odszczepieńczy już wyraźnie objawiający się mię­dzy bazylejczykami (tak nazywać będziemy prałatów soboru bazylejskiego). Jeszcze bowiem przed rozpoczęciem właściwych sesyj zaprosili oni do Bazylei husytów czeskich, aby z nimi na nowo dysputować o punktach, już ostatecznie potępionych w Konstancji i Sienie (1). Przeciwko dekretowi papieskiemu oburzyła się duma kilkunastu prałatów zebranych w Bazylei, którzy uwa­żali się za sobór powszechny, a więc za wyższych od papieża; 15 lutego 1432 na drugim publicznym posiedzeniu powtórzyli uchwa­ły konstancjańskie, głoszące, że sobór ma bezpośrednio od Chry­stusa swoją władzę i że papież winien soborowi posłuszeństwo. Położenie zaczynało się wikłać, Francja oświadczyła się za sobo­rem bazylejskim, co także uczyniły Anglia, Burgundia, Aragonia, Mediolan, Sabaudia. Wielkiej wagi było przystąpienie Zygmun­ta do bazylejczyków. Ten z początku popierał sobór przeciwko papieżowi a potem papieża przeciwko soborowi; sobór według niego miał ułatwić zawarcie pokoju z Czechami i dokonać reformy kościelnej.

 

Zygmunt przebywał wtedy nie w Bazylei a we Włoszech, 25 listopada 1431 ukoronował się w kościele św. Ambrożego w Mediolanie koroną żelazną, potem wyruszył na południe, ciągłe pro­wadząc układy z papieżem, którego chciał skłonić do uznania so­boru, i z soborem usiłując powstrzymać zgromadzonych w Bazylei prałatów od kroków nierozważnych, jakkolwiek z początku sam ich podtrzymywał w oporze. Pochód odbywał się powoli, gdyż Zygmunt, mając małą świtę przy sobie, musiał zjednywać sobie drobnych książąt, przez których posiadłości przechodził i utrzymywać się ich kosztem, jeśli go do siebie przyjęli. Prawie rok cały musiał przesiedzieć w Sienie. Nie tylko Wenecja i Florencja, z którymi walczył był w obronie Mediolanu, stawiały mu trudno­ści ale nawet wiarołomny Visconti, papież był w przymierzu z Wenecją i Florencją. Nie zmienił wszakże Zygmunt polityki: papieżowi oświadczył, że woli wrócić do Niemiec bez korony ce­sarskiej niż pozwolić na rozwiązanie soboru w Bazylei, i że utrzymanie soboru jest niezbędne dla obrony wiary, powstrzymania postępów herezji i uchronienia Stolicy Świętej od nowych klęsk. Układy z papieżem przybierały drażliwy charakter, w Rzymie mówiono już o rzuceniu klątwy na Zygmunta i o postawieniu Fryderyka austriackiego na jego miejscu.

 

Tymczasem sobór coraz radykalniej sobie poczynał wzglę­dem Głowy Kościoła; według doktryn, głoszonych przez bazylej­czyków, papież miał być tylko wykonawcą uchwał zapadłych w so­borze. Postępowanie bazylejczyków podkopywało zasadnicze pod­stawy Kościoła (2).

 

Eugeniusz IV chory, zagrożony od obcych i swoich, zaczął ustępować, bullą z 14 lutego 1433 uznał sobór bazylejski, ukła­dem zawartym w Ferrarze w kwietniu tegoż roku pogodził się z Zygmuntem. W końcu maja odbyła się koronacja cesarska w Rzymie; przedtem Zygmunt zaprzysiągł, że uznawać będzie i czcić Eugeniusza IV jako prawdziwego, kanonicznie obranego papieża, nadto, że starać się będzie o to, aby władzę Stolicy Świętej szanowały wszystkie duchowne i świeckie osoby w całym Chrześcijaństwie; innymi słowy, król przyrzekł bronić papieża przeciwko rewolucyj­nym uzurpacjom bazylejczyków.

 

Cesarz pośpieszył teraz do Bazylei, aby powstrzymać sobór od kroków fałszywych. Bazylejczycy tymczasem coraz dalej się posuwali w swoich zapędach antypapieskich; na dwunastej sesji 13 czerwca nie tylko znieśli "rezerwaty" papieskie to jest pra­wo, jakie posiadała Stolica Święta, nadawania pewnych beneficjów, ale na trzynastej sesji 11 września już by ogłosili zawieszenie papie­ża w pontyfikacie, gdyby nie oparł się temu pełnomocnik cesar­ski Wilhelm książę bawarski, jakkolwiek papież znowu oświadczył, że przystępuje do soboru i że go będzie popierał w miarę sił swoich pod warunkiem, aby jego legaci przewodniczyli obradom i aby cofnięto to wszystko, cokolwiek zostało uchwalone przeciwko niemu i jego stronnikom. Cesarz, uradowany ustępstwem papieskim, powiedział, że najenergiczniejszych środków użyje przeciwko bazylejczykom, gdyby i teraz żywili wrogie zamiary względem Eugeniusza, czym prędzej opuścił Włochy i 11 października przy­bywszy do Bazylei, pracował nad pojednaniem soboru z papie­żem. Na sesjach 14, 15 i 16 obradowano nad formą, w jakiej papież ma wyrazić swoje uznanie soboru. Na 17 posiedzeniu 26 kwietnia 1434 prezydowali już na soborze legaci papiescy; coraz więcej zjeżdżało się odtąd prałatów do Bazylei, na 17 sesji było ich już około stu.

 

Zajęto się wreszcie sprawą husycką. Panowało wtedy ogól­ne przekonanie, że nie uda się pokonać Czechów orężem. Husyci po dawnemu pustoszyli kraje okoliczne, 1433 stanęli pod Kró­lewcem. Gdzie nie sięgał ich oręż, tam dochodziły ich doktry­ny; legat papieski Julian Cesarini napisał 1432 groźny list do pa­pieża o postępach doktryn husyckich w pogranicznych z Czecha­mi ziemiach niemieckich. Prałaci zebrani w Bazylei kilkakrotnie wzywali Czechów o przybycie na sobór, Czesi żądali rękojmi bezpieczeństwa dla swoich posłów, co też im w zupełności przyznano.

 

Na koniec 4 stycznia 1433 przybyło do Bazylei wielkie po­selstwo czeskie złożone z 300 osób; na jego czele stali Prokop Wielki, Jan Rokiczana, i Anglik Payne. W sześć dni potem do­puszczono posłów czeskich na generalną kongregację, Julian Cesa­rini miał przemowę do nich, na którą odpowiedział Rokiczana. 16 stycznia rozpoczęły się właściwe rozprawy, za każdym z czte­rech "artykułów praskich" przemawiał jeden z posłów czeskich, którym odpowiadali mówcy soborowi. Gdy wszakże rozprawy te do żadnego rezultatu nie doprowadziły, oddano całą sprawę komitetowi z 30 mężów a potem z 8, z których połowę każda z dwóch stron dostarczyła. W końcu Czesi doszli do przekona­nia, że ich doktryna nie da się pogodzić z nauką Kościoła powszechnego. Poczytując swoje pełnomocnictwo za niewystarcza­jące, prosili, aby udało się z nimi poselstwo soborowe do Pragi. Żądanie ich spełniono. W kwietniu 1433 odjechali z Bazylei posłowie czescy wraz z pełnomocnikami soboru, na których czele stał biskup Filibert z Coutances, mąż zdolny i wymowny.

 

Uroczyście witani przez ludność przybyli do Pragi 8 maja a 13 czerwca sejm czeski wezwał przed siebie delegatów sobo­rowych. Delegaci wkrótce się przekonali, że nie masz zgody po­między Czechami i prosili o sformułowanie żądań czeskich w taki sposób, jak je pojmuje cały naród. Wtedy wybuchło rozdwoje­nie między stronnictwami, kalikstyni i taboryci nie mogli się zgo­dzić na jedno. Szlachta i mieszczanie, widząc zniszczenie kraju i zdziczenie ludu wskutek bezustannych wojen, byli za pojedna­niem z Kościołem, na czele szlachty stał Meinhard z Jędrzychowa-Hradcu (Neuhaus); "sieroty" zaś i taboryci dalej trapili na­jazdami ziemie sąsiednie. W Czechach, mówił Filibert po powro­cie z Czech, na posiedzeniu soboru, ani lud ani szlachta nie uży­wają teraz wolności, wszyscy tam ślepo słuchać muszą kilku do­wódców, którzy samowolnie wszelkie ciężary na nich nakładają; lud prosty jest w ciężkim ucisku, gdyż mu powiadają, że wojna jest niezbędną, aby Niemcy znowu nie zagarnęli kraju w swoje ręce; husyci kłócą się między sobą lecz wszyscy żądają kielicha. Aby przynajmniej część husytów zyskać dla Kościoła, sobór pozwolił na udzielanie komunii świeckim pod dwiema postaciami; tym sposo­bem przyszły do skutku 30 listopada 1433 tak zwane kompaktaty praskie, w których przyznane zostały cztery "artykuły praskie" z pewnymi ograniczeniami, a mianowicie: 1. komunia święta będzie udzielana w Czechach i Morawii pod dwiema postaciami dorosłym, którzy tego domagać się będą; przy czym kapłani winni są przypominać, że cały Chrystus jest obecny pod jedną posta­cią; 2. grzechy śmiertelne, szczególniej publiczne, mają być kara­ne podług prawa Bożego, ale tylko przez tych, którzy mają do tego prawo; 3. słowo Boże ma być swobodnie głoszone ale tylko przez kapłanów mających do tego pozwolenie i posłannictwo od swych przełożonych, bez ujmy dla najwyższej w tych rzeczach władzy papieża; 4. duchowni są tylko administratorami dóbr i wła­sności kościelnej, bez świętokradztwa nie mogą oni ani nikt inny dóbr tych sobie przywłaszczać. Sobór przyjął owe "artyku­ły" w lutym 1434.

 

Taboryci i "sieroty" odrzucili kompaktaty i znowu odwo­łali się do oręża, w obronie zawartego układu stanęła szlachta i Stare miasto w Pradze. Zwołany przez baronów sejm dla upo­rządkowania spraw krajowych mianował 1 grudnia 1433 Alekse­go z Riesenburga namiestnikiem Czech i Morawii i dodał mu ra­dę złożoną z dwunastu mężów. W kwietniu 1434 Stare miasto w Pradze zawarło przymierze z baronami, aby przywrócić pokój krajowi. Opierali się taboryci i sieroty. Kiedy praskie Nowe miasto odmówiło przyłączenia się do związku panów, doszło do rozlewu krwi; szturmem zdobyto Nowe miasto, taboryci musieli odstąpić. Stanowcza bitwa między obu stronnictwami zaszła pod Lipanem w okolicy Czeskiego Brodu 30 maja 1434. Meinhard z Jędrzychowa Hradcu miał 25000 wojowników, Prokop 18000. Poległo tu 13000 taborytów a między nimi obaj Prokopowie, obóz taborycki zdobyto. Runęła potęga taborytów, drobne ich oddziały odtąd podjazdową tylko wojnę prowadziły w Czechach. Czechy pokryte były ruinami, posiew Jana Husa wydał fatalne dla Czech owoce; kraj był wyniszczony, zaćmiła się sława uniwersytetu praskiego.

 

Na sejmie w Pradze uchwalono teraz pokój między stron­nictwami czeskimi i jednoroczny rozejm z Kościołem 24 czer­wca 1434, a tymczasem toczyły się układy w Regensburgu mię­dzy Czechami, soborem i cesarzem; Czesi oświadczyli, że uznają Zygmunta za swego króla, jeśli pomoże im do utrwalenia pokoju lecz że niezbędnym jest warunkiem pokoju, aby wszyscy Czesi przyjęli kielich. Następnie uznano miejscową wolność różnic re­ligijnych to jest, gdzie kielich dotąd był w używaniu lub komunia pod jedną postacią, tam ma tak i nadal pozostać, arcybiskup i jego dwaj sufragani mają być obierani wspólnie przez lud i du­chowieństwo a zatwierdzani przez sobór i papieża. "Sieroty" po­łączyli się z Rokiczaną i odtąd tworzyli jedną partię z utrakwistami, taboryci zaś trzymali się z dala, obawiano się knowań ta­jemnych. Na sejmie w Pradze w marcu 1435 sformułowano wa­runki, pod którymi Czesi gotowi byli uznać Zygmunta: powsze­chna amnestia, ścisłe zachowywanie kompaktatów, dopuszczenie husytów na dwór królewski, przywrócenie przywilejów uniwersytetu praskiego, usunięcie wszystkich cudzoziemców z rady kró­lewskiej i z sądów, nieodbudowywanie zburzonych klasztorów.

 

Układy prowadzone w Brünn (Berno) świadczyły, jak tru­dno było pojednać sprzeczności, dotąd pozornie zacierane. Zy­gmunt przyjmował żądania Czechów, aby odzyskać koronę czeską. Czesi domagali się, aby zburzone klasztory nie były już odbudo­wywane i aby majątki duchowne zamieniono na lenności krajowe. Dopiero na sejmie praskim w październiku 1435 uchwalono pod­danie się Kościołowi i królowi; Rokiczana został obrany arcybiskupem. Zygmunt bawiący w Stuhlweissenburgu dał się z tym sły­szeć, że jak tylko odzyska panowanie nad Czechami, potrafi wszy­stko pomyślnie zakończyć i na dawne tory sprowadzić. Słowa te wznieciły ku niemu nieufność w Czechach.

 

Po długich i ciężkich układach odbyła się na koniec w Iglawie 5 lipca 1436 uroczystość pojednania; pełnomocnicy czescy zaprzysięgli posłuszeństwo Kościołowi i otrzymali zatwierdzenie kompaktatów. Uroczyste uznanie Zygmunta królem czeskim na­stąpiło 14 sierpnia. Kiedy Zygmunt wjeżdżał do Pragi 23 sier­pnia 1436, szlachta, mieszczanie i duchowieństwo współubiegali się w okazywaniu radości z tego powodu.

 

Lecz husytyzm zbyt głębokie korzenie zapuścił w Czechach, i uspokojenie kraju nie dokonało się tak prędko, jak spodziewał się Zygmunt. Były dowódca taborytów Rohac przez cztery mie­siące opierał się w zamku Syjon rozkazom króla i wojsku królew­skiemu, w końcu zamek został zdobyty a Rohac wraz z 52 towa­rzyszami powieszony w Pradze, skutkiem czego wynikło wielkie rozjątrzenie między Czechami. I miasto Królowyhradec (Königgrätz) poddało się dopiero po długim oblężeniu. Z drugiej stro­ny skarżyli się utrakwiści, że król faworyzuje taborytów, że nie dotrzymuje kompaktatów, że wygnani zakonnicy i zakonnice wra­cają do kraju; katolicy zaś mówili: Rokiczana wbrew umowie udziela komunię pod dwiema postaciami nawet dzieciom i nie za­chowuje przepisów i ustaw katolickich. Oba stronnictwa czuły się zawiedzionymi, wzajemne ich stosunki ochłodły; Zygmunt uty­skiwał na trudności, jakie teraz w Czechach na każdym kroku spotykał. Cesarz ociągał się z zatwierdzeniem Rokiczany na arcybiskupstwie i mianował administratorem praskim Filiberta z Coutances, Rokiczana zaś z ambony napadał na mnichów, złorzeczył papieżowi i cesarzowi, zarzucał im pogwałcenie kompaktatów. Cesarz nazwał postępowanie Rokiczany zdradą i zniewagą władzy monarszej, Rokiczana uciekł obawiając się o swoje życie; pano­wało powszechne niezadowolenie.

 

Z malkontentami połączyli się małżonka starego cesarza Bar­bara z Cilly i jej brat; gdy Zygmunt bawił na sejmie w Eger, spiskowi postanowili detronizować go lub zamordować, 45-letnią Barbarę połączyć z młodocianym królem polskim Władysławem III, z Polski, Węgier i Czech utworzyć wielkie państwo husyckie. Zygmunt dowiedział się o knowaniach, zażądał pomocy od swego zięcia Albrechta i pod pozorem zmiany powietrza wyjechał z Pra­gi 11 listopada 1437; w fotelu, przyobleczonego w ornat cesarski, z zielonym wieńcem na głowie niesiono cesarza przez ulice stoli­cy czeskiej. W Znaimie Zygmunt spotkał się z Albrechtem i El­żbietą i kazał uwięzić Barbarę. Czując się już bliskim śmierci, polecił panom węgierskim i czeskim córkę swoją Elżbietę i jej mał­żonka Albrechta austriackiego, "który będzie dla nich najlepszym panem, jakiego tylko zapragnąć mogą"; pomyślność Węgier, mówił cesarz, wymaga tego, przeciwko Turkom Węgry mieć będą oparcie w Austrii i Czechach, dla tych zaś krajów Węgry będą przed­murzem. Zygmunt umarł 9 grudnia 1437, liczył 70 lat wieku, panował 51 lat nad Węgrami a 27 nad Niemcami; zgodnie z wo­lą cesarza zwłoki jego przez trzy dni wystawione były na widok publiczny dla przypomnienia ludziom znikomości potęg ziemskich, a potem pochowane w Wielkim Waradynie u stóp św. Władysława, dla którego szczególną cześć Zygmunt żywił. Zygmunt słynął ze swojej urody i do końca życia dochował młodzieńczą siłę i świe­żość. Wychwalano jego rycerskość, odwagę, przytomność umy­słu, trafne pojmowanie okoliczności ówczesnych, popieranie spra­wy pokoju, poczucie własnych ułomności, uprzejmość w obcowa­niu, jego pobożność i gorliwość o dobro Kościoła; ujemną stroną w charakterze Zygmunta była jego zmysłowość niepohamowana, żądza używania, rozrzutność. Chętnie poddawał ucha pochlebcom, nie obrażał się wszakże, jeśli mu gorzką prawdę mówiono, posiadał obszerne wykształcenie, szanował mężów wysokiej nauki, znał języki: czeski, węgierski, niemiecki, łaciński, włoski i francuski.

 

–––––––––––

 

 

HISTORIA POWSZECHNA PRZEZ F. J. HOLZWARTHA. PRZEKŁAD POLSKI, LICZNYMI UZUPEŁNIENIAMI ROZSZERZONY. TOM V. WIEKI ŚREDNIE. CZĘŚĆ TRZECIA. WIEKI XIV i XV i Czasy przejścia od Wieków Średnich do dziejów nowożytnych. Nakładem Przeglądu Katolickiego. Warszawa 1883, ss. 306-314.

 

Przypisy:

(1) Dla uniknięcia zawiści narodowych sobór bazylejski zniósł zapro­wadzony w Konstancji podział na narodowości, natomiast ustanowił cztery deputacje. Każda z tych deputacyj miała się składać z członków wszystkich narodowości i wszelkiego stopnia, posiadać własnych prezesów i co cztery miesiące na nowo się formować. Kwestia, rozpatrzona w deputacji, szła pod obrady generalnego zebrania wszystkich deputacyj, a potem wnoszona była na publiczne posiedzenie soboru.

 

(2) Na trzecim posiedzeniu 29 kwietnia 1432 bazylejczycy wezwali papieża i kardynałów do Bazylei i grozili Eugeniuszowi IV wytoczeniem procesu, gdyby się nie stawił w przeciągu trzech miesięcy, i znowu powtórzono dekret konstancjański o wyższości soboru; dekretem tym zebranie usiłowało usprawiedliwić wszelką uzurpację. Na czwartej sesji 20 czerwca 1432 postanowiono przystąpić do elekcji papieskiej w Bazylei, gdyby Eugeniusz umarł podczas trwania soboru, nadto sobór przybrał osobną pieczęć i objął rządy nad papieskim hrabstwem Venaissin. Na piątej sesji 9 sierpnia 1432 zaka­zano wszelkich apelacyj od soboru do dworu rzymskiego. Na szóstej sesji 6 września oskarżono papieża wraz z 17 kardynałami o nieposłuszeństwo, gdyż papież nie cofnął bulli rozwiązującej sobór. Na siódmym posiedzeniu 6 li­stopada oznaczono termin 60 dni, po upływie którego kardynałowie mieli przystąpić do elekcji nowego papieża, gdyż mówiono, że Eugeniusz postanowił raczej abdykować niż uznać dekrety bazylejskie; na ósmej sesji 18 grudnia zno­wu grożono papieżowi wytoczeniem procesu; na dziewiątej sesji 22 stycznia 1433 sobór wziął Zygmunta pod swoją opiekę szczególną i ogłosił za niewa­żne wszelkie cenzury kościelne, jakie by papież wyrzekł na króla lub jego namiestników. Na jedenastej sesji 27 kwietnia 1433 bazylejczycy jeszcze raz ogłosili doktrynę o wyższości soboru powszechnego nad papieżem: jeśli papież nie zwołuje soboru w oznaczonym terminie, sobór sam się może zebrać bez udziału papieża i kardynałów; jeśli papież stawia przeszkody soborowi, jeśli chce go odroczyć lub rozwiązać własnowolnie, wówczas sobór powinien detronizować papieża; sobór powszechny, głosili bazylejczycy, może być rozwiązany tylko za zgodą 2/3 części zebranych prałatów.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMVII, Kraków 2007

Powrót do początku:

F. J. Holzwarth. Ruch husycki.

– Sobory Konstancjański i Bazylejski.
– Cesarz Zygmunt

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: