Czy Msza łacińska

naprawdę powróciła?

 

KS. DOMINIK RADECKI CMRI

 

Co mamy sądzić o ostatnim dokumencie Benedykta XVI przywracającym Mszę łacińską? Być może już usłyszeliście od swoich przyjaciół albo krewnych: "No więc, jesteście teraz zadowoleni? Macie z powrotem swoją łacińską Mszę. Czyż to nie jej brak tak was niepokoił przez ostatnie lata?" Cóż, i tak... i nie. Oczywiście, byliśmy zdegustowani nową mszą  Novus Ordo – i właśnie dlatego odprawiam w tym kościele Świętą Ofiarę Mszy i również dlatego wielu z was przybywa z odległych miejsc by uczestniczyć w tej trydenckiej, łacińskiej Mszy (określenie Łacińska Msza Trydencka pochodzi od słowa Trydent i odnosi się do autentycznej łacińskiej Mszy odprawianej z rzymskiego Mszału Papieża św. Piusa V).

 

Katolicy w większości tradycyjnych katolickich grup, jakie zaczęły pojawiać się na całym świecie w latach siedemdziesiątych, gromadzili się w nich podzielając pogląd, że msza Novus Ordo jest świętokradzka i nieważna. Natomiast Msza trydencka, łacińska czyli prawdziwa Msza powinna być zachowana za wszelką cenę. Wkrótce zaczęto zakładać seminaria mające kształcić kapłanów w celu zachowania dla przyszłych pokoleń prawdziwej Mszy i sakramentów. Przez te wszystkie lata gdy "nielegalna" trydencka Msza łacińska była odprawiana w wynajmowanych pomieszczeniach, hotelowych salach konferencyjnych oraz prywatnych mieszkaniach Kościół ponownie został zepchnięty do "katakumb". Tak długo jak mogliśmy uczestniczyć w prawdziwej Mszy i przyjmować ważne sakramenty nie miało znaczenia, ani gdzie ani w jakich warunkach to się odbywa.

 

W ciągu ostatnich czterech dekad katolicki ruch tradycjonalistyczny rozrósł się w niektórych miejscach na świecie do takich rozmiarów, że całkowicie odrzucono tam nową religię i odprawia się wyłącznie Mszę łacińską. W tym celu tamtejsi katolicy potrafili nawet odkupywać budynki kościelne albo budować nowe kościoły. A dzisiaj, nowy, posoborowy kościół Vaticanum II mówi po 40 latach, że Msza łacińska powróciła. Pomimo tego musimy odpowiedzieć naszym przyjaciołom i krewnym: "Nie, nie jesteśmy z tego powodu szczęśliwi". Czemu nie?

 

Motu proprio Benedykta XVI ogłoszone 7 lipca 2007 roku stwierdza wyraźnie, że Novus Ordo, nowa "Msza" Pawła VI jest "zwyczajnym wyrazem zasady modlitwy Kościoła katolickiego" – innymi słowy, Novus Ordo pozostaje podstawową "Mszą" posoborowego kościoła. Teraz obok tego nabożeństwa "Wieczerzy Pańskiej" Benedykt przyzwala na łacińską Mszę. Jednakże, słowu łacińska nie towarzyszy w jego wypowiedzi słowo trydencka, co skłania nas do postawienia pytania: "Która to łacińska Msza?"

 

Niektórzy z was mogą pamiętać albo być obeznani z faktem, że w 1962 roku Jan XXIII ogłosił nowy mszał, w którym do Kanonu Mszy zostało wstawione imię św. Józefa. Być może myśleliście wtedy, że jest to dobra rzecz. Pomocne będzie w tym miejscu przypomnienie, że w 1815 roku istniał zapoczątkowany wśród duchowieństwa i świeckich ruch na rzecz umieszczenia w Kanonie imienia św. Józefa. Słano do Rzymu setki tysięcy petycji, lecz Święta Kongregacja Obrzędów zdecydowanie trwała przy odrzuceniu tej prośby. "Tak wielka jest troska Kościoła o uniemożliwienie wprowadzania innowacji do tej części Mszy, że zabrania by ktokolwiek ingerował w nią pod karą narażenia się na najsurowsze kary" (ks. John O'Brien, A History of the Mass and the Ceremonies in the Eastern and Western Church, 1879, s. 296).

 

Faktycznie, Kanon jest taką świętością, że od czasów Papieża, świętego Grzegorza Wielkiego w szóstym stuleciu nie dokonano w nim żadnych zmian, aż dopiero zmienił go Jan XXIII. Zmiany poczynione przez Papieża, świętego Grzegorza Wielkiego miały charakter drugorzędny. Jednakże poprawka Jana XXIII miała być klinem służącym do rozbicia Kanonu Mszy i autoryzowania zmiany samych słów Konsekracji, tego ostatecznego celu modernistów.

 

Wraz z mszałem z 1962 roku pojawił się nowy kalendarz, który zdegradował lub usunął wielką liczbę świętych oraz świąt, w tym: św. Filomeny, św. Krzysztofa, Znalezienia Krzyża Świętego, św. Piotra w Okowach oraz Matki Boskiej z Góry Karmel. Dodatkowo, moderniści wprowadzili więcej zmian do Mszy. Usunięto Confiteor przed Komunią, jak również Ostatnią Ewangelię oraz modlitwy Leona XIII na końcu cichej Mszy.

 

W 1984 roku Jan Paweł II pozwolił na odprawianie tej tak zwanej Mszy Indultowej, lecz tylko pod pewnymi warunkami i za zgodą biskupa. Dekret Benedykta zezwala teraz na odprawianie tejże Mszy Indultowej przez każdego kapłana, w dowolnym czasie bez żadnego specjalnego zezwolenia. Ale to nie jest Msza Trydencka, odwieczna, niezmieniona Msza przekazana nam przez Samego Pana Jezusa i skodyfikowana ponad 500 lat temu przez Papieża św. Piusa V! A zatem, to nie prawdziwa łacińska Msza powróciła, lecz raczej tylko okaleczona i zniekształcona wersja Jana XXIII (znana jako Msza Indultowa). Komunikaty medialne a nawet pseudo-tradycjonaliści ukazują nam błędny obraz sytuacji. Benedykt pozwala jedynie na prekursora Novus Ordo z 1962 roku, nielegalną Mszę Jana XXIII.

 

Pomimo że neokościół ma teraz dwie msze, Benedykt kładzie nacisk na to, że w rzeczywistości jest tylko jeden ryt używany na dwa sposoby albo jak to ujmuje "podwójne użycie jednego i tego samego rytu". Motu proprio Benedykta pozwala również kapłanom odmawiać brewiarz z 1962 roku i używać starego rytu przy udzielaniu sakramentów Chrztu, Małżeństwa, Pokuty i "Namaszczenia Chorych". Brzmi wspaniale, nieprawdaż? Jednakże można by zadać pytanie w jaki sposób nieważnie wyświęcony kapłan może ważnie udzielać sakramentów Pokuty, Ostatniego Namaszczenia i świętej Eucharystii, bez względu na używany ryt.

 

Chcą byśmy uwierzyli, że Benedykt XVI jest znowu katolikiem! Koniec z "ohydą spustoszenia"! Nie musimy się już dłużej tłoczyć w tradycjonalistycznym Kościele katolickim. Możemy po prostu pójść do naszej lokalnej sali spotkań Novus Ordo i być dobrej myśli.

 

No cóż, zanim wydacie z siebie westchnienie ulgi przyjrzyjmy się dokładniej temu dekretowi, co on tak naprawdę oznacza i jakie motywy za nim stoją. Temu "listowi apostolskiemu" skierowanemu do "Kościoła powszechnego" towarzyszył list do biskupów rozpraszający wszelkie obawy jakie mogłyby się u nich pojawić w związku z przywróceniem łacińskiej Mszy. Ten list jest bardzo odkrywczy. Nawet pobieżne czy pośpieszne zapoznanie się z nim zdradza dzieło mistrza oszustwa. Tacy są właśnie moderniści, mistrzowie podstępu, a Benedykt XVI jest w tym mistrzem nad mistrzami.

 

Jakie motywy skłoniły Rzym do umożliwienia powrotu łacińskiej Mszy? Benedykt mówi biskupom w swoim liście, żeby się nie obawiali i nie odczuwali zakłopotania z powodu jego dekretu gdyż "Msza" Novus Ordo Pawła VI wciąż jest i nadal pozostanie Mszą neokościoła. Łacińska Msza Jana XXIII – jak mówi – w rzeczywistości nigdy nie została zniesiona (oczywiście ma rację – w posoborowym kościele usunięto trydencką Mszę Papieża św. Piusa V).

 

Benedykt przyznaje, że moderniści sądzili, iż po Vaticanum II z upływem czasu ludzie całkowicie zapomną o Trydenckiej Mszy Łacińskiej. Jednak nie spodziewali się, że tylu ludzi będzie uparcie obstawać za prawdziwą Mszą.

 

Jak sam pisze: "Później okazało się jednak, że większa liczba wiernych pozostała w mocnym przywiązaniu do starszej wersji Rytu Rzymskiego, do którego była przyzwyczajona od dzieciństwa". Dość zaskakujące, nawet młodzi ludzie okazywali przywiązanie do trydenckiej Mszy łacińskiej, nie tylko stare pierniki! W rzeczywistości chodzi tu o tak wielu ludzi, że biskupi musieli "nieustannie rozpoznawać sytuację i podejmować odpowiednie do niej decyzje". Najwyraźniej jesteśmy cierniem w ich boku i biskupi nie mogą już sobie z tym poradzić. Dlatego właśnie Benedykt zamierza dać im Mszę łacińską.

 

Lecz dalej Benedykt uspokaja, że biskupi nie mają się czego bać – o czym świadczą jego własne słowa: "Celebracja według starego Mszału wymaga pewnego stopnia formacji liturgicznej i przynajmniej pobieżnej znajomości łaciny. Wielu nie spełnia tych warunków... na tej podstawie widać wyraźnie, że nowy Mszał z pewnością pozostanie zwyczajną formą rytu rzymskiego, nie tylko według norm prawnych, ale i ze względu na sytuację większości wspólnot wiernych".

 

W tłumaczeniu, ma to oznaczać, że ponieważ kapłani Novus Ordo już nie znają albo nie rozumieją łaciny i bardzo niewielu posiada jakąkolwiek formację w ceremoniale liturgicznym albo rubrykach, to skończy się na tym, że Novus Ordo i tak będzie jedynym odprawianym nabożeństwem! Jakże to uspokajające, jak szatańsko zwodnicze! Benedykt pozwala na łacińską Mszę zdając sobie sprawę, że i tak prawie nikt nie wie jak ją odprawiać!

 

Dlaczego zatem Benedykt czyni taki bezużyteczny gest, taki swoisty spektakl tradycji? Prawdopodobnie w celu zjednania sobie ludzi, ponieważ już tak wielu ludzi opuszcza fałszywą religię posoborowego kościoła, że wywołuje to konsekwencje.

 

Następnie Benedykt przedstawia warunki związane ze swoją ofertą Mszy łacińskiej. Oczekuje, że skoro Rzym zaakceptował tradycyjną Mszę, to również tradycyjni katolicy muszą przyjąć Nową "Mszę" by doświadczać "pełnej wspólnoty". Benedykt stwierdza, że "kapłani wspólnot przywiązanych do starszej Formy [tzn. tradycjonaliści] nie mogą z zasady wykluczać odprawiania liturgii zgodnie z nowymi księgami [Novus Ordo]. Całkowite wykluczenie nowego rytu nie byłoby zgodne z rozpoznaniem jego jako cennego i świętego".

 

Pozwólcie, że zapytam was, ukochani w Chrystusie, co byście zrobili i co powinniście zrobić GDYBY wam zapowiedziano – zauważcie, że mówię GDYBY ogłoszono – że w przyszłą niedzielę będziemy doświadczać pełnej wspólnoty z nową religią poprzez celebrowanie świętości Novus Ordo czyli Nowej "Mszy"? Ławki by opustoszały i znowu wszyscy szukalibyście trydenckiej, łacińskiej Mszy.

 

Dlaczego wciąż odrzucacie Nową "Mszę"? Ponieważ wiecie, że to w ogóle nie jest Msza; że jest ona nieważna. Novus Ordo albo "Wieczerza Pańska [będąc z definicji] zgromadzeniem ludu Bożego, który pod przewodnictwem kapłana gromadzi się dla świętowania Pamiątki Pana" jest typowym protestanckim nabożeństwem – celebracją chwały i dziękczynienia.

 

Benedykt chciałby abyśmy uwierzyli, że Nowa "Msza" jest tym samym co Msza trydencka. Jednakże jest to niezgodne z prawdą. Novus Ordo NIE jest ofiarą przebłagalną, ofiarą odkupieńczą za grzechy, tak jak jest nią niezmienna Święta Ofiara Mszy, w której Chrystus przez posługę kapłana, Sam ofiaruje się Bogu w bezkrwawy sposób pod postaciami chleba i wina.

 

Mówi się, że jeśli ktoś będzie wystarczająco często powtarzał kłamstwo, to ludzie przyjmą to za prawdę. Niemniej jednak nie zmienia to faktu, że prawda trwa bez względu na to jak wielu podąży za kłamstwem…

 

Warto tu zauważyć, że tytuł niedawnego komunikatu prasowego został sformułowany w taki sposób: "Papież uwalnia starą łacińską Mszę. Podkreśla: żadnego odwrotu od Vaticanum II". I tu mieli słuszność – nic nie zostało zmienione. Jest to przebiegły ruch ze strony modernistów mający zwabić tradycyjnych katolików z powrotem do jednego światowego kościoła Antychrysta. Efekty Vaticanum II obowiązują wciąż w pełnej rozciągłości – nowe katechizmy, nowe prawo kanoniczne, nowe sakramenty, nowe doktryny, nowa "Msza", wszystko nowe – z wyjątkiem tacy na datki!

 

Kościelni oficjele wypowiedzieli się w prasie, że Benedykt w żaden sposób nie obala Vaticanum II. Watykański rzecznik, wielebny Federico Lombardi stwierdził, że dokument "nie narzuca żadnego powrotu do przeszłości, nie oznacza żadnego osłabienia autorytetu Soboru".

 

Po Vaticanum II nie tylko Msza została zmieniona, lecz zasadniczym zmianom uległy również ryty święceń kapłańskich i konsekracji biskupich. Obrzęd konsekracji biskupich z 1968 roku całkowicie zniszczył i zastąpił samą formę konsekracji, która została jasno określona przez Papieża Piusa XII w 1947 roku w jego konstytucji apostolskiej Sacramentum Ordinis.

 

Opierając się na tej samej zasadzie teologii sakramentalnej jaką wyłożył Papież Leon XIII w liście apostolskim Apostolicae Curae – w którym anglikańskie święcenia zostały przez Papieża uznane za nieważne – dochodzimy do wniosku, że biskupi konsekrowani w rycie z 1968 roku nie są ważnymi biskupami. Nieważni biskupi nie mogą ważnie wyświęcać kapłanów. Nieważni kapłani, którzy używają łacińskiej Mszy odprawiają nieważne Msze.

 

Tak więc, większość sanktuariów posoborowych kościołów jest obsadzona nieważnie wyświęconymi duchownymi. A zatem bez względu na wszelkie bieżące lub przyszłe pozorne ustępstwa, w posoborowym kościele zawsze będzie istniał martwy ceremoniał bez żadnej wewnętrznej wartości, łaski czy skutku. W ten oto sposób szatan spróbował i będzie nadal próbował zwodzić swoją iluzją katolicyzmu "nawet wybranych", dążąc zawsze do zguby dusz nieśmiertelnych.

 

Komentując słowa Ewangelii na siódmą niedzielę po Zielonych Świątkach, św. Hilary uczy: "Powinniśmy nie tyle zwracać uwagę na to co dany człowiek mówi, jak na to co czyni; ponieważ jest wielu, którzy pod owczym przebraniem skrywają drapieżność wilka. Tak jak ciernie nie rodzą winogron, ani osty nie rodzą fig, a złe drzewa nie wydają dobrego owocu, tak Pan Bóg naucza, że również źli ludzie nie pełnią dobrych uczynków. Dlatego wszyscy ludzie będą poznani przez swe uczynki" (Brewiarz rzymski, 3 Nokturn Jutrzni, 7 niedziela po Zielonych Świątkach).

 

Dlatego, "po owocach ich poznacie".

 

Ks. Dominik Radecki CMRI

 

www.cmri.org

 

Z języka angielskiego tłumaczył Mirosław Salawa

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMIX, Kraków 2009

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: