Roncalli (J-23) inauguruje ekumenizm

 

KS. FRANCESCO RICOSSA

 

Geoffrey Francis Fischer urodził się w 1887 roku, sześć lat później od Angelo Giuseppe Roncalliego (Jana XXIII). Był dziesiątym dzieckiem rektora High-on-the-Hill. Idąc w ślady ojca "w wieku zaledwie 20 lat został rektorem sławnej teologicznej szkoły w Repton, gdzie poznał Rosamund Chevalier Forman, córkę byłego rektora; pobrali się i mieli szóstkę dzieci" (1). W tym czasie, jak już wspominałem w poprzednim numerze Sodalitium, pod koniec 1916 roku Fischer "został przyjęty do loży Old Reptonian nr 3725 należącej do Wielkiej Loży Anglii" (2). Teologiczna szkoła w Repton była najwidoczniej kuźnią jednocześnie masonów i duchownych podtrzymującą istnienie typowych w Anglii wzajemnych wpływów między masonerią, anglikanizmem i monarchią. Od 1932 do 1939 roku funkcjonował w Chester jako "biskup anglikański", następnie otrzymał awans do Londynu gdzie przebywał od 1939 do 1945, a w 1945 został mianowany "arcybiskupem" Canterbury i "Prymasem całej Anglii". Na mocy tego tytułu, 2 czerwca 1953 roku, koronował królową Elżbietę II w opactwie Westminster. Jednocześnie kontynuował karierę w masonerii zostając w 1939 roku Wielkim Kapelanem Wielkiej Loży Matki w świecie (2).

 

Nawet wśród anglikanów miał opinię zwolennika "liberalnych idei (...). Niezwłocznie po nominacji na stolicę biskupią św. Augustyna [w Canterbury], zapowiedział koniec dyskryminacji rasowej na terenie całej Commonwealth [Wspólnoty Brytyjskiej] oraz zaczął wprowadzać w życie bardzo odważny program ekumeniczny dla kościoła anglikańskiego, wówczas jeszcze bardzo związanego z konserwatywnymi strukturami" (1).

 

W rzeczy samej w obrębie anglikanizmu zawsze współistniały dwie przeciwstawne tendencje, jedna skłaniająca się ku kalwinizmowi, a druga ku katolicyzmowi ("High Church") (3). W XIX wieku za przyczyną Ruchu Oksfordzkiego, filo-katolickie tendencje anglikanizmu wzmogły się do tego stopnia, iż zaczęto używać terminu "anglokatolicyzm" (3). Rzecz jasna "anglokatolicy" byli ekumenistami w tym sensie, że życzyli sobie, jeśli nie unii, to przynajmniej zbliżenia między kościołem anglikańskim a Kościołem rzymskokatolickim. Jednakże właśnie dlatego byli oni przeciwni ekumenizmowi w łączności z innymi protestantami (kalwinami, metodystami, baptystami, itd.)... pozbawionymi struktury episkopalnej: taki ekumenizm oznaczał powiększanie podziałów między Rzymem a Canterbury, i co gorsza, wyraźnie im udowadniał, że kościół anglikański nie był (już) Kościołem katolickim (w co uporczywie wierzyli).

 

"Arcybiskup" Canterbury i zarazem mason Fischer na koronacji królowej Elżbiety w 1953 r.

 

I to właśnie nasz Geoffrey Fischer wymierzył anglokatolikom śmiertelny cios nadmiernie akcentując protestancki charakter anglikanizmu. "W 1947 roku, w południowych Indiach założono kościół, który składał się z mieszaniny anglikańskich diecezji oraz misji metodystów i kongregacjonalistów" (3). W ten sposób jeden z odłamów anglikanizmu kompletnie zlał się z najbardziej ekstremalnym protestantyzmem. W roku 1948 na konferencji w Lambeth, której przewodniczył Fischer, ujawniła się rozbieżność opinii co do tej kwestii, lecz Canterbury poparło nową inicjatywę, która została w pełni zatwierdzona w 1955 roku. Już w roku 1948, anglikanie masowo uczestniczyli w pierwszej Wielkiej Ekumenicznej Konferencji Ekumenicznej Rady Kościołów zorganizowanej w Amsterdamie.

 

Dziesięć lat później, w dniach od 3 lipca do 10 sierpnia 1958 roku, w tym samym archidiecezjalnym pałacu w Lambeth odbyła się IX Konferencja "biskupów anglikańskich" pod przewodnictwem Fischera. Zatwierdzono na niej kontrolę urodzeń (która została potępiona w 1908 roku), jako ewentualność rozpatrywano rozwód, a także planowano pełną komunię nie tylko z kościołem Indii południowych, ale także ze wszystkimi kalwińskimi i metodystycznymi kościołami Indii, Birmy, Pakistanu, Cejlonu, Afryki zachodniej i Jerozolimy (4). Reakcją wielu anglokatolików było przerażenie. Redaktor miesięcznika The Dome, wielebny Frederic O. Davis, napisał: "Od 1955 roku, sumienia anglikanów, zarówno duchownych jak i wiernych, zostały wystawione na ciężką próbę" w związku z koniecznością podporządkowania się "protestanckiemu ekumenizmowi". "Przed konferencją w Lambeth w 1958 roku, wielu anglikanów z wszystkich części świata zaczęło modlić się w nadziei, iż te samobójcze dążenia zostaną odwrócone. Ale nic z tego wszystkiego! Całe anglikańskie zgromadzenie biskupów udzieliło swego błogosławieństwa projektom mającym na celu doprowadzenie do tego, co nazwali «wielkim kościołem przyszłości». W oczach chrześcijan katolickiego ducha taka doktryna o Kościele była heretycka" (5).

 

W tej sytuacji, anglokatolicy wraz z Davis'em zaproponowali Stolicy Apostolskiej stworzenie przejściowego anglokatolickiego Kościoła, zmierzającego do pełnej unii z Rzymem, bądź zaakceptowanie unii z szeroką grupą anglikanów. Po ośmiu miesiącach pertraktacji prowadzonych od 1958 do 1959 roku uzyskano negatywną odpowiedź: jedyną drogą były szczere i pełne indywidualne nawrócenia na katolicyzm. Davis nawrócił się i wstąpił do seminarium w Rzymie. W wywiadzie dla londyńskiego miesięcznika katolickiego The Univers Davis powiedział między innymi: "Najprawdopodobniej liderzy kościoła anglikańskiego będą nadal podążać w kierunku protestanckiego ekumenizmu. Dla wielu anglikańskich pastorów takie stanowisko stanie się niemożliwym do utrzymania i wielu z nich zacznie myśleć, że nadszedł czas rozważenia powrotu do Rzymu. W kościele anglikańskim zaznacza się teraz protestancka tendencja w obydwu obszarach: moralności i ekumenizmu. W rezultacie, spotyka się pastorów usiłujących głosić ortodoksyjną naukę, a te ich wysiłki są niweczone przez zwierzchników" (5).

 

Czy wielebny Davis mógł kiedykolwiek wyobrazić sobie podobną sytuację? Podczas gdy on sam porzucił anglikańską wspólnotę, z powodu przyjęcia przez nią protestanckiej herezji, Jan XXIII poprzez ustanowienie Sekretariatu ds. jedności chrześcijan oraz poprzez przyjmowanie Geoffreya Fischera, odpowiedzialnego za filo-protestancki zwrot anglikanizmu, usiłował wywieść katolików w pełen zawirowań nurt ruchu ekumenicznego...

 

Działalność Sekretariatu ds. jedności chrześcijan

 

"Dr Fischer zakończył mowę stwierdzeniem, że jego wizytę u Ojca Świętego (Jana XXIII) należy uważać za wydarzenie o znaczeniu historycznym, ale, że jeszcze ważniejszym było utworzenie Sekretariatu ds. jedności chrześcijan: jego wizyta jest czymś przemijającym, natomiast Sekretariat jest trwałą instytucją, która będzie kontynuować rozpoczęte dzieło". Tak brzmiały końcowe słowa, o fundamentalnym znaczeniu, oficjalnego sprawozdania ze spotkania Bea-Fischer, które miało miejsce w Rzymie w miejscu zamieszkania kardynała Bea, w Brazylijskim Kolegium Pontyfikalnym, tuż po "papieskiej" audiencji udzielonej Fischerowi przez Jana XXIII (6).

 

W rzeczywistości, "historyczne spotkanie", o którym mówimy, było już owocem pracy Sekretariatu założonego przez Jana XXIII przez motu proprio Superno Dei nutu z dnia 5 czerwca 1960 roku i kierowanego przez kardynała Bea (7). W dniu 13 czerwca przyjęty został (w tajemnicy) Jules Marx Isaak: to zapoczątkowało dialog z judaizmem (8). Spotkanie z prymasem anglikańskim w dniu 2 grudnia oficjalnie wszczęło rozmowy na szczycie z protestantyzmem, a ogólniej, z ruchem ekumenicznym. Opisywaliśmy już szczegółowo przygotowania do spotkania z Isaakiem; ale jak doszło do spotkania z Fischerem?

 

"Biskup" Southwark, anglikanin przyjęty przez Jana XXIII, rozmawiając z Fischerem o zbliżającej się audiencji, powiedział: "konferencje na szczycie nie mogą przynieść zadowalających wyników, jeżeli nie poprzedzą ich zakulisowe staranne przygotowania oraz porozumienie co do meritum" (9). Oficjalna wersja spotkania mówi o spontanicznej, niemal podjętej na poczekaniu decyzji Fischera. A co faktycznie wydarzyło się "za kulisami"?

 

W ciemnościach nocy, w londyńskim hotelu...

 

Oficjalny komunikat arcybiskupa Canterbury Geoffreya Fischera z dnia 2 listopada 1960 roku głosi, że w ramach spotkań przewidzianych na czas jego pielgrzymki do Palestyny, oprócz wizyty w Konstantynopolu [u Patriarchy Atenagorasa – kolegi w schizmie i masonerii – ks. F. R.], planował również odbyć "kurtuazyjną wizytę" u Jana XXIII. Ten ostatni "wyraźnie uradowany z zapowiedzi" powiedział dwa dni później do kardynała Bea: "Horyzont zaczyna się przejaśniać, odwagi" (10).

 

O ile Jan XXIII radował się, to świat katolicki był zdezorientowany. "Decyzja Fischera – powiedział Ojciec Schmidt – pokazuje jak słabo Rzym był przygotowany do tego typu wizyty". Bea napisał, że chodziło o "nowe wydarzenie, do którego trzeba było się przyzwyczaić zarówno z punktu widzenia psychologicznego, jak również z tego, które dotyczyło zewnętrznych okoliczności" (11). "Pierwszy «incydent» – pisze dalej Schmidt – dotyczył sposobu, w jaki wizyta została zapowiedziana na łamach L'Osservatore Romano. Najmniejszą czcionką graficzną jaką dysponowano, gazeta napisała: «Agencje prasowe i dzienniki szeroko rozpowszechniły zapowiedź wizyty Geoffreya Fischera, anglikańskiego arcybiskupa Canterbury u papieża Jana XXIII. Dr Fischer, mając w programie przejazd przez Rzym w drodze powrotnej z podróży po Ziemi Świętej, wyraził pragnienie złożenia wizyty papieżowi, dokładając przy tym starań by sprecyzowano, iż będzie tu chodziło o wizytę kurtuazyjną. Jego Świątobliwość poinformował, że życzenie dr Fischera zostało pozytywnie przyjęte. Audiencja w formie prywatnej będzie miała miejsce w pierwszych dniach miesiąca grudnia»" (12).

 

Watykański dziennik najwyraźniej usiłował zminimalizować znaczenie wizyty. Peter Hebblethwaite przypisuje próbę określenia wymiaru wizyty i postawienia przeszkody na drodze realizacji projektów kardynała Bea (oraz samego Jana XXIII) przede wszystkim interwencji kardynała, Sekretarza Stanu, Domenico Tardini. Ojciec Schmidt, sekretarz kardynała Bea, próbował w tej kwestii zadać kłam słowom byłego jezuity (13), który jednak w swoich zeznaniach opiera się wprost na pisemnym dowodzie dostarczonym 22 lutego 1982 przez Roberta Hornby'ego, doradcy prasowego Fischera. Hornby potwierdził, że artykuł ojca Roberto Tucci SJ opublikowany w La Civiltà Cattolica i przedrukowany w L'Osservatore Romano, wydaje mu się umniejszać znaczenie tej wizyty i zadawać kłam interpretacjom ekumenistów (którzy tymczasem mieli rację co do rangi odniesionego przez nich sukcesu). Ostatecznie, w opublikowanym 31 października w Church Information Office ogłoszeniu dr Fischer, zapowiadając swoją zbliżającą się wizytę u Jana XXIII, powiedział, że celem ekumenizmu jest urzeczywistnienie "duchowej jedności z baptystami, kongregacjonalistami, metodystami, a nawet z rzymskimi katolikami".

 

"Zapowiedź dr Fischera – donosi artykuł ojca Tucci – zdaje się sugerować, jak to już wcześniej miało miejsce w Saint-Andrews [podczas letniego spotkania Ekumenicznej Rady Kościołów, w którym uczestniczyło kilku członków Sekretariatu kardynała Bea] (14) «radykalną zmianę w nastawieniu Rzymu wobec wysiłków podejmowanych na rzecz duchowej jedności i wzajemnego zrozumienia». W ten sposób, jak się wydaje, po stronie katolickiej «niewiedza i podejrzenia» zostały przezwyciężone, a ich miejsce zastąpiło «pełne sympatii wzajemne zainteresowanie, a w niektórych środowiskach nawet wyraźne pragnienie włączenia się w ducha tego ruchu». Dr Fischer dostrzegł kolejny «wyraźny znak» tej zmiany w składzie nowego Sekretariatu ds. jedności chrześcijan – do którego został powołany na stanowisko sekretarza sam Msgr. Willebrands, jeden z katolickich obserwatorów na spotkaniu w Saint-Andrews".

 

"W świetle tego co napisano – podsumowywał anglikański komunikat – arcybiskup pragnie, by w jego powrotnej drodze z Jerozolimy, w duchu kurtuazji i przyjaźni między chrześcijanami, złożyć wizytę ekumenicznemu Patriarsze i Papieżowi".

 

Fischer w Grocie Narodzenia podczas swojej podróży

na Środkowy Wschód, przed spotkaniem z Janem XXIII.

 

Ponadto ojciec Tucci w swoim artykule umieścił sprawozdanie dotyczące reakcji międzynarodowej prasy, szczególnie włoskiej i angielskiej. Według redaktora La Civiltà Cattolica było w niej dużo "przesady" i "bezpodstawnych przypuszczeń": "napisano, że dozwolone były przypuszczenia, jakoby spotkanie miało «charakter oficjalny» (Il Paese); że «mieści się to w ramach ruchu na rzecz jedności chrześcijan promowanego przez Papieża» (Il Messaggero); że inicjatywa wyszła najprawdopodobniej od samego Ojca Świętego, który przekazał ją dr Fischerowi za pośrednictwem Msgr. Willebrandsa, mówiąc, że byłby szczęśliwy gdyby mógł go gościć (La Nazione­); inny, że spotkanie było «owocem poważnego dyplomatycznego przygotowania prowadzonego głównie przez pana Petera Scarleta, przedstawiciela brytyjskiego przy Stolicy Apostolskiej» (Il Tempo) i etapem uprzednich pertraktacji".

 

Ojciec Tucci kontynuuje: "Podczas, gdy w Watykanie dało się zaobserwować najwyższą rezerwę, a L'Osservatore Romano, po krótkim komunikacie zamieszczonym 2 i 3 listopada nie powracało już nigdy więcej do tego tematu, dr Fischer odczuł potrzebę dostarczenia kilku uściśleń (...). W dniu 5 listopada przemawiając na diecezjalnej konferencji, powiedział, że w przeszłości złożenie takiej wizyty, bez wywołania przy tym poważnych nieporozumień, byłoby nie do pomyślenia. Fakt, że spotkanie tego rodzaju może obecnie mieć miejsce wynika z nowej mentalności, która panuje we wszystkich kościołach, jak również z «otwarcie powziętej przez Papieża inicjatywy mającej na celu danie do zrozumienia, iż Kościół rzymski pragnie poprawy stosunków»". Tymi słowami wyraźnie nawiązał do założenia Sekretariatu. Angielski dziennik "New Statesman (5 listopada) przedstawiając bardzo elastyczne pojęcie dogmatu, dodawał również, że «jedność nie będzie mogła nigdy być faktem dokonanym dopóki Rzym nie zdecyduje się na zaadoptowanie pewnych zasadniczych zmian doktrynalnych»!". By zdementować wszystkie te interpretacje La Civiltà Cattolica usiłowała na swoich łamach przekonać czytelnika, iż "od samego początku, wizyta była traktowana przez arcybiskupa Canterbury jako zwykły gest kurtuazji wobec Ojca Świętego, złożona została w ramach prywatnej audiencji, a zatem nie miała charakteru oficjalnego": nie ma więc żadnej różnicy pomiędzy tym co niegdyś uczynili Papieże: Leon XIII, Pius XI, Pius XII nie wywołując najmniejszego poruszenia, a tym co zrobił Jan XXIII (15). Tymczasem ojciec Tucci trudził się na darmo: to co usiłował zdementować było w gruncie rzeczy stanem faktycznym! Sam Fischer próbował zdyskredytować przypuszczenia "w myśl których, za kulisami spotkania ekumenicznego z Saint-Andrews musiało mieć miejsce coś w rodzaju «spisku» w celu sekretnego porozumienia się co do wizyty" (16).

 

W rzeczywistości sprawy potoczyły się dokładnie w taki sposób, że Fischer i Tucci próbowali wszystkiemu zaprzeczyć. "Przygotowania do wizyty rozpoczęły się w lecie – przyznaje teraz ojciec Schmidt – kiedy to Johannes Willebrands przebywał w Anglii biorąc udział, jako obserwator, w zebraniu Wiara a Konstytucja [spotkanie Ekumenicznej Rady Kościołów, które miało miejsce w Saint-Andrews, w Szkocji – ks. F. R.]. W największym sekrecie, Willebrands spotkał się pod osłoną ciemnej nocy w londyńskim hotelu z kanonikiem Johnem Satterthwaite, sekretarzem do spraw stosunków międzykościelnych Kościoła Anglii. W sierpniu 1962 roku ten sam kanonik pokazał mi hotel, w którym miało miejsce owo spotkanie. Satterthwaite poinformował tam Willebrandsa o zamiarze arcybiskupa, dr Fischera, udania się w podróż do Ziemi Świętej i Konstantynopola i o pragnieniu złożenia w takim kontekście «kurtuazyjnej wizyty» Papieżowi Janowi. W październiku przyszło ostateczne potwierdzenie wizyty wraz z informacją, że wiadomość o niej zostanie podana do publicznej wiadomości w dniu 2 listopada [dla uściślenia, podana została 31 października – ks. F. R.]" (17).

 

Słowem, spotkanie zostało przygotowane w nocy w londyńskim hotelu i w podziemiach synagogi w Strasburgu! (18). Inicjatywa nie wychodziła więc jedynie od Fischera: było to porozumienie z Sekretariatem. A wizyta była tylko pozornie "prywatna" i "kurtuazyjna": w rzeczywistości stanowiła część długoterminowego planu przyjętego przez kardynała Bea i Jana XXIII z myślą o Soborze Watykańskim II.

 

Mason Fischer w Watykanie

 

I tak nastał nieuchronny dzień wizyty następcy Thomasa Cranmera złożonej rzekomemu następcy św. Piotra: mason, Geoffrey Francis Fischer został przyjęty przez Jana XXIII. Msgr. Capovilla komentując to wydarzenie napisał: "Byłem naocznym świadkiem tego spotkania, które odbyło się, że tak powiem, na samych paluszkach... Na ten dzień nie przewidziano żadnego protokołu. Lista audiencyjna zawierała krótką notatkę o następującej treści: "«12:15. Dr Geoffrey Fischer»" (19). "Arcybiskup, najważniejsza po królowej osoba w Anglii", został przyjęty niemal po kryjomu, bez ceremoniału, "z zupełnym wykluczeniem środków masowego przekazu". Jan XXIII skarżył się: "Tutaj nikt tych rzeczy nie rozumie...", ale, jak pisze Schmidt, "ten sposób postępowania był podyktowany, między innymi, obawą, że inne zachowanie względem gościa mogłoby być zinterpretowane jako uznanie jego biskupiej godności (20) i głowy Kościoła w Anglii, a tym samym jako uznanie Wspólnoty anglikańskiej. Ten zewnętrznie stonowany ceremoniał uderza jeszcze bardziej jeżeli zwróci się uwagę na fakt, że nieco później, w marcu 1966 następca Fischera Dr Michael Ramsey został przyjęty w Kaplicy Sykstyńskiej, z największą pompą, wśród telewizyjnych kamer, z uroczystym nabożeństwem modlitewnym, przy obecności przedstawicieli Kolegium kardynalskiego i korpusu dyplomatycznego" (21). (Najwyraźniej między 1960 a 1966 rokiem audiencja z Fischerem przyniosła swoje owoce!).

 

Ze względu na to, iż spotkaniu towarzyszył zarówno cichy jak i otwarty sprzeciw (22), sami organizatorzy (Bea i Jan XXIII...) nie nalegali na to by nadać mu większą wagę, najprawdopodobniej ze strachu przed wzrostem opozycji. Fischer, który nie miał tychże obaw, próbował wyciągnąć maksymalne korzyści z tego zdarzenia. "Trzeba uznać – przyznał Schmidt – (...), że sam Arcybiskup nie ułatwiał sprawy. Nazajutrz po audiencji, w kościele anglikańskim pod wezwaniem Wszystkich Świętych w Rzymie, wygłosił kazanie, w którym uwydatnił kontrast «który pojawił się wskutek Reformacji XVI wieku» między «koncepcją Kościoła imperialistycznego a koncepcją starożytną i apostolską Commonwealth of Churches (Wspólnoty Kościołów)»; aluzja do Kościoła rzymskokatolickiego była tu jasna" (23). Dlatego też Hebblethwaite komentując to kazanie zwrócił uwagę na "surowość anglikańskich wyrażeń" użytych przez Fischera wobec Kościoła katolickiego, w których oskarżył Go o imperializm (24).

 

Również kardynał "Tardini nie ukrywał swojej wrogości i robił wszystko co w jego mocy, aby skrócić wizytę. Bea nie miał zezwolenia na uczestnictwo w audiencji (25). Tardini wysłał stosunkowo młodego członka swojej ekipy, Msgr. Antonio Samorè, aby miał na oku papieża Jana i aby mu później zdał sprawozdanie" (24). O czym Jan XXIII rozmawiał z Fischerem podczas 55 minutowej audiencji? Jeżeli ten pierwszy, jak było w jego zwyczaju, odwołał się do więzów historycznych łączących obie stolice, Brytyjczyk, przeciwnie, według jego prasowego attaché, Hornby, najprawdopodobniej po raz kolejny wysunął koncepcję jedności Kościoła: nie przez powrót dysydentów do Rzymu, ale poprzez obustronne porozumienie między "dwoma Kościołami", które "biegną równolegle" (26).

 

W rozmowie z Bea "Fischer informował się o funkcjonowaniu Sekretariatu, stosunkach między katolikami a anglikanami, jak również o ewentualnym zaproszeniu anglikańskich obserwatorów na Sobór" (27). Kilka dni później, kardynał Bea w artykule swojego autorstwa, który ukazał się na łamach La Civiltà Cattolica, opiewał "niezmierne znaczenie" spotkania na szczycie Roncalli - Fischer (25 bis). Jak zobaczymy, wcale się nie mylił.

 

Konsekwencje audiencji udzielonej Fischerowi

 

W odróżnieniu od wizyty luteranina Dibeliusa, przyjętego przez Piusa XII, wizyta Prymasa anglikańskiego nie mogła pozostać bez następstw. W mojej opinii istnieją trzy główne konsekwencje tego wydarzenia:

 

1)     "Swobodna droga" do innych, niezliczonych, inicjatyw tego rodzaju.

 

2)     Impuls nadany ekumenicznej doktrynie Sekretariatu i poparcie udzielone tej postawie przez siedzibę centralnej Komisji przygotowawczej do Soboru.

 

3)     Niemal absolutny sukces w kunktatorstwie mającym na celu partycypację niekatolików na Soborze w roli "obserwatorów" tudzież "gości", oraz decydujący wpływ tej obecności na samym Soborze.

 

W kolejnych numerach zajmiemy się dwoma ostatnimi punktami, teraz natomiast rozpatrzymy pierwszy, dokonując na początek wstępnej analizy spotkań ekumenicznych poprzedzających wizytę Fischera u Jana XXIII.

 

Spotkania ekumeniczne przed Fischerem

 

Już na długo przed historyczną audiencją udzieloną angielskiemu masonowi, Fischerowi, Jan XXIII otworzył szeroko drzwi swojego prywatnego apartamentu niekatolikom, aczkolwiek uczynił to z najwyższą ostrożnością. Sporządziłem listę ich nazwisk, wyłączając z niej szefów państw przyjętych bardziej z powodów politycznych niż religijnych. Najważniejszą osobą był z pewnością Msgr. Iakovos. Dnia 17 kwietnia 1959 roku katolicki dziennik La Croix doniósł, iż "Arcybiskup Iakovos, nowy greko-prawosławny przywódca duchowny Ameryki Północnej i Południowej, wyjawił, że ostatnio został przyjęty na audiencji u Papieża Jana XXIII. «To pierwszy raz od trzystu pięćdziesięciu lat – powiedział – kiedy prawosławny prałat doprowadził do skutku taką wizytę». Arcybiskup Iakovos wyjaśnił, że jego wizyta w Watykanie nie przybrała w żadnym razie charakteru oficjalnego; oświadczył, że greko-prawosławny Kościół zareagował «bardzo przychylnie» na projekt Soboru ekumenicznego, ale że przyjął postawę roztropnego wyczekiwania" (28). Warto zauważyć, że Iakovos Koukouzis, z Malty, był członkiem Centralnego Komitetu Ekumenicznej Rady Kościołów, i w związku z tym stanowił istotny czynnik ruchu ekumenicznego. Ponadto, "został przyjęty przez papieża Jana jako specjalny przedstawiciel ekumenicznego patriarchy, Atenagorasa. Wizyta była skutkiem aluzji do dawnych projektów soborowych Konstantynopola, zawartej w orędziu bożonarodzeniowym papieża, w którym to akcent ekumeniczny nie przeszedł niezauważony. Patriarcha ekumeniczny ustalił bezzwłocznie spotkanie w liście datowanym na 1 stycznia 1959 roku (...). W kwietniu delegat Stolicy Apostolskiej w Turcji, Msgr. Giacomo Testa, zaufany człowiek papieża, złożył rewizytę w patriarchacie Konstantynopola" (29). Bez wątpienia audiencja udzielona Msgr. Iakovos'owi miała duże znaczenie, jednakże pociągnęła za sobą mniejsze skutki niż wizyta Fischera z powodu absolutnej dyskrecji, jaką była otoczona; nawet "na liście audiencji, które odbywają się w przedsionkach papieskich, nie ma żadnych śladów tej wizyty" (29).

 

Z powyżej cytowanego artykułu ojca Tucci, zamieszczonego w La Civiltà Cattolica, dowiadujemy się o innych prywatnych audiencjach, do dzisiaj ignorowanych albo przynajmniej mało znanych: jedna, udzielona dr Mervyn'owi Stockwood'owi, nowo wybranemu anglikańskiemu "biskupowi" z Southwark, w pierwszych miesiącach pontyfikatu Roncalliego; następna, udzielona 4 czerwca 1959 kanonikowi Donaldowi Rea, któremu Jan XXIII ofiarował w prezencie swój brewiarz (30); w dalszej kolejności są dwie audiencje udzielone innemu anglikańskiemu duchownemu, Marcus'owi James'owi (31).

 

Skutki tych pierwszych ekumenicznych audiencji (podobnie jak wszystkich tych które nastąpiły później!) możemy wydedukować na podstawie zachowania "biskupa" Stockwooda. Świeżo po audiencji u Jana XXIII, dr Stockwood, wróciwszy do swojej diecezji, zaczął prześladować jednego ze swoich podwładnych, wielebnego A. E. Harrisa, pastora Kościoła św. Andrzeja w Carshalton, wypędzając go z kościoła i zakazując służby duszpasterskiej w tamtej diecezji. Jakiegoż występku dopuścił się stary anglikański pastor? Celebrował według rytu Kościoła rzymskiego a nie według Common Prayer Book "Kościoła" anglikańskiego. Kroplą, która przelała miarkę była "uroczysta Msza św. z procesją" w święto Wniebowzięcia!

 

Tuż po powrocie ze spotkania z "papieżem Roncallim" nasz ekumeniczny "biskup" wtargnął do kościoła parafialnego w dniu 23 sierpnia 1959 roku i ogłosił zamknięcie kościoła św. Andrzeja, aż do momentu ponownego wprowadzenia zreformowanego rytu. Nieszczęsny Harris, w tym dniu kiedy opuszczał swój kościół, zakończył mowę pożegnalną okrzykiem: "Niech żyje Papież!" (32). Nie mógł był sobie nawet wyobrazić, że Jan XXIII stoi po stronie jego prześladowcy, i że "biskup" Stockwood będzie prekursorem niezliczonej liczby biskupów katolickich (?), którzy, po II Soborze Watykańskim, wkładali i jeszcze wkładają całą swoją gorliwość w zakazywanie odprawiania Mszy katolickiej i w wyrzucanie księży, którzy jeszcze chcą ją celebrować!

 

Skutki audiencji udzielonej "kanonikowi" Donaldowi Rea są równie zajmujące. "Anglo-katolik" Rea był przewodniczącym Confraternity for unity (Bractwa na rzecz jedności) założonego w 1926 roku "w celu przywrócenia komunii ze Stolicą Apostolską". Świat "anglo-katolicki" był zbulwersowany decyzją ojca Frederica Davisa o porzuceniu anglikanizmu w intencji zostania katolickim księdzem; decyzja ta wywołała otwartą polemikę pomiędzy nim a jego byłymi współwyznawcami. To właśnie o tej sprawie rozmawiali Rea i Jan XXIII, który odżegnując się od Davisa, powiedział, wyraźnie nawiązując do niego: "Kiedy pracuje się nad jednością, konieczne jest aby: 1º Być bardzo łagodnym i pokornym; 2º Być cierpliwym i umieć czekać na odpowiednią godzinę wyznaczoną od Boga. 3º Kłaść nacisk na pozytywne działania, odkładając chwilowo na bok rozbieżności, i unikając dyskusji, które mogłyby godzić w cnotę miłości" (32 bis).

 

Jan XXIII odżegnując się w ten sposób od Davisa, pozostawił "dobrodusznie" biednego Rea w jego herezji... Ten pozornie nic nieznaczący epizod jest w rzeczywistości symbolem ronkaliańskiej wolty: "Kościół katolicki", aż dotychczas wrogo ustosunkowany do protestanckiego ekumenizmu, musiał przystąpić do wielkiego ekumenicznego ruchu. Ustanowienie Sekretariatu i audiencja udzielona Fischerowi jedynie potwierdziły ten kierunek.

 

Po Fischerze: stała parada heretyków w Watykanie

 

Wizyta Fischera oraz, jak twierdzi Hebblethwaite, śmierć Sekretarza Stanu, kardynała Tardiniego (33), otworzyły wolną drogę "polityce drzwi obrotowych" i swobodny wstęp heretyków do prywatnego apartamentu Jana XXIII. Na początek spójrzmy na listę sporządzoną przez Msgr. Capovilla, sekretarza Jana XXIII.

 

"Bernard Pawley (34), kanonik przy katedrze w Ely (Anglia) i osobisty przedstawiciel arcybiskupa Canterbury i arcybiskupa Yorku (12 czerwca 1961);

 

Dr Arthur Lichtenberg, przewodniczący amerykańskiego Kościoła episkopalnego (15 listopada 1961);

 

Dr Joseph Jackson (35), przewodniczący National Baptist Convention (Narodowej Konwencji Baptystów), USA (20 grudnia 1961);

 

Dr Archibald C. Craig (36), moderator Zgromadzenia Powszechnego Kościoła Szkocji, [prezbiteriańskiego] (28 marca 1962);

 

Dr Mervyn Stockwood (37), biskup anglikański Southwark (Londyn) (7 kwietnia 1962);

 

Profesor Edmund Schlink DD, wykładowca na Uniwersytecie w Heidelbergu (Niemcy), przedstawiciel Rady Kościoła ewangelickiego w Niemczech (27 kwietnia 1962);

 

Dr Arthur Morris, biskup anglikański S. Edmundsbury i Ipswich (10 maja 1962);

 

Metropolita Damaskinos de Volos (Grecja) (17 maja 1962);

 

Dr Joost de Blank, arcybiskup anglikański Kapsztadu, Republika Południowej Afryki (20 czerwca 1962)" (38).

 

Lista Capovilli kończy się przed Soborem i jest niekompletna. Na przykład, zupełnie pomija wizyty przedstawicieli religii niechrześcijańskich. O żydach już wspominałem (39); ale mogę dodać nadzwyczaj ważną informację dla tych, którzy znają rolę żydomasońskiej loży B'naï B'rith (40):

 

"W dniu 18 stycznia 1960 roku delegacja międzynarodowej organizacji żydowskiej B'naï B'rith udała się do papieża do Watykanu aby porozmawiać o nagłym wzmożeniu antysemityzmu, «aby wyrazić wdzięczność za pomoc udzieloną prześladowanym żydom w czasie, gdy był on papieskim nuncjuszem w Turcji (1935-1944) i by podziękować mu za usunięcie z Liturgii Wielkiego Piątku wyrażenia perfidus»" (41).

 

Hebblethwaite przytacza inny znaczący przypadek:

 

"W dniu 30 lipca 1962 roku [Jan XXIII] przyjął zwierzchnika wyznawców szintoizmu z Kyoto w Japonii, Shizuka Matsubara, wraz z rodziną. Można było dopatrywać się w tym jednej z tych niestosownych, egzotycznych scen, które natenczas tworzyły urok Watykanu. Jednak Jan postrzegał te sprawy inaczej. Odtąd cały świat był jego rodziną. W swoim pamiętniku zanotował: «(...) papież lubi czuć się zjednoczonym ze wszystkimi uczciwymi i prawymi duszami, skądkolwiek by nie pochodziły, do jakiegokolwiek narodu by nie należały, w duchu szacunku, zrozumienia i pokoju. Prosi Pana za nie wszystkie, by uświęcił ich dobrą wolę, tak by każdy mógł dojść do tego by mu służyć, poznawać go i miłować na drodze powszechnego braterstwa i w oczekiwaniu na życie wieczne (...)»" (42).

 

Nie ma tam nawet najmniejszej wzmianki o ewentualnym pragnieniu nawrócenia tego biednego poganina...

 

Nawet jeśli chodzi o ochrzczonych niekatolików, którzy szczególnie nas tutaj interesują, lista Capovilli okazuje się niekompletna. Brakuje, na przykład, wielebnego Brooksa Hayds, przewodniczącego stowarzyszenia baptystów – większego od wspomnianego wyżej zgromadzenia Jacksona – który został przyjęty 23 października 1961 roku (43). W maju 1962 Jan XXIII gościł także wielebnego A. H. Simmonsa, wraz z towarzyszącymi mu dziesięcioma innymi członkami Society of Holy Cross (Stowarzyszenie Krzyża Świętego), stowarzyszenia "księży" anglikańskich (44). Również w najwyższej dyskrecji odbyło się 13 października 1960 roku pierwsze spotkanie Jana XXIII z kalwińskim "mnichem" Rogerem Schutzem, przeorem z Taizé w Burgundii, i z Maxem Thurianem, współpracownikiem Schutza (45).

 

Protestancki teolog, Roger Schutz osiedlił się w Taizé, w Burgundii, w 1940 roku, skupiając szybko wokół siebie zgromadzenie zakonne poświęcone ekumenizmowi z katolikami i "prawosławnymi". Taizé było (i jest nadal) wzorcem przyszłego Kościoła, wymarzonego przez tak wielu ekumenistów, Kościoła ani katolickiego, ani prawosławnego, ani protestanckiego, będącego synkretyczną mieszaniną tych trzech religii. Jak zobaczymy, wpływ Taizé na Soborze Watykańskim II był znaczny, a liturgia "mszy" zreformowanej przez Pawła VI w 1969 roku stanowi kopię liturgii celebrowanej w Taizé (46). Audiencja udzielona "braciom" z Taizé była logiczną konsekwencją spotkania, które miało miejsce w Taizé między sześćdziesięcioma protestanckimi pastorami a ośmioma arcybiskupami i biskupami francuskimi, przy aprobacie pastora Bœgnera, przewodniczącego protestanckiej Federacji Francji i "najwyższych władz rzymskich" (kardynał Gerlier dixit) (46). "Najwyższą władzą rzymską" nie mógł być nikt inny jak sam Jan XXIII.

 

Ekumeniczne wizyty początkiem błyskotliwej kariery kardynała Bea

 

Pierwszą, bezpośrednią konsekwencją wizyt u Jana XXIII był wzrost prestiżu organizatora tych niezwyczajnych jak na owe czasy spotkań, kardynała Bea oraz jego Sekretariatu do spraw jedności chrześcijan. Wystarczy przekartkować katolickie gazety z tamtego okresu by dostrzec, że kardynał Bea, dotychczas mało znany, w tym delikatnym okresie przygotowań do Soboru stał się błyskawicznie wszechobecnym bohaterem i prawdziwym "dyrygentem" wszystkich wydarzeń. Niespodziewanie eksplodowała "gorączka ekumenistyczna". Zważywszy na okoliczności historyczne, sprawa miała szczególne znaczenie: było to w przeciągu trzech lat (1960-1962) przygotowań do Soboru Watykańskiego II; dla krypto-heretyków najistotniejsze było nadanie Soborowi, od samego początku, takiego kierunku jakiego oni sami chcieli a nie takiego, jaki został przewidziany przez Kurię rzymską i przez Święte Oficjum. Już wcześniej poruszałem ten temat w 14 części (nr 36 Sodalitium) i we wszystkich kolejnych. Działalność Bea realizowana była na wiele sposobów: spotkania ekumeniczne (bezpośrednio albo za pośrednictwem członków Sekretariatu, zwłaszcza Willebrandsa), artykuły, konferencje, wywiady (w czasie których propagował swoje ekumeniczne przekonania), i wreszcie, w sposób bardziej instytucjonalny, poprzez opracowanie przygotowawczych schematów i ich omówienie na zebraniu Centralnej Komisji przygotowawczej kierowanej osobiście przez Jana XXIII. Na wszystkich spotkaniach rozczesywano trudności, pierwsze konfrontacje zaczęły się z prawdziwymi katolikami, ale wolta Jana XXIII w stronę protestanckiego ekumenizmu przyczyniła się do triumfu poglądów kardynała Bea.

 

Od Gazzada do New Delhi: spotkania ekumeniczne pogrzebały encyklikę Mortalium animos i katolickie "nie" dla kongresów ekumenistycznych

 

Co się tyczy spotkań ekumenicznych kardynała Bea i jego towarzyszy, nie mogę ich wszystkich przytoczyć, gdyż są zbyt liczne (47); biografia Bea napisana przez ojca Schmidta jest wyczerpującą w tym temacie (48), który już częściowo omówiłem. Omówię tylko kilka przypadków, kiedy to pojawiły się pierwsze ruchy oporu. Pierwszy przykład związany jest z "Konferencją katolicką poświęconą kwestiom ekumenicznym", która miała miejsce w dniach od 19 do 23 września 1960 roku w Gazzada (Mediolan). Było to pierwsze ważne "wystąpienie" kardynała Bea po założeniu, w maju, Sekretariatu. Zważywszy na to iż prelegenci byli jednocześnie w znacznej mierze członkami Sekretariatu, a wszyscy zwolennikami "katolickiego" ekumenizmu, było to pierwsze, jakkolwiek nieoficjalne, zebranie Sekretariatu (49).

 

Zgodnie z Instrukcją Świętego Oficjum Ecclesia Catholica, by móc uczestniczyć w Konferencji, Bea powinien był uzyskać pozwolenie od Stolicy Apostolskiej (50). Tymczasem, uzyskawszy pozytywną odpowiedź od Jana XXIII, Bea zorientował się, że kardynał Ottaviani musiał wywrzeć silną presję na Roncallim. "Zgadza się, że najprzewielebniejszy interweniuje w Gazzada – pisał do niego Jan XXIII – choć niedługo. Powstaje wątpliwość co do rozmiarów zadań, które Sekretariat mógłby podjąć w stosunku do Komisji centralnej i do każdej z pojedynczych komisji katolickich, zważywszy na zaniepokojenie okazywane przez braci odłączonych, dążących do przyśpieszenia, nawiązywanie kontaktów, które mogłyby rozproszyć Ojców Soboru, wprowadzić zamieszanie i opóźnienie w zleconej im pracy. Co do pozwolenia dla katolików na uczestniczenie w spotkaniach z niekatolikami, radźcie się Świętego Oficjum" (51).

 

Najwyraźniej kardynał Ottaviani zwrócił uwagę Janowi XXIII na to co prawdopodobnie musiało być dla niego oczywiste: Sekretariat zajmował się tą samą sprawą co Święte Oficjum, z tym, że z przeciwnego punktu widzenia. W związku z tym konfrontacja byłaby nieunikniona; dlatego ostatecznie Sekretariat najprawdopodobniej, w imię ekumenizmu, dążył do tego by wziąć w swoje ręce całość przygotowań do Soboru, które to zadanie aż dotychczas powierzone było Kurii. Bea zupełnie się nie martwił; nie tylko udał się do Gazzada – mimo że tylko na jeden dzień – ale nazajutrz pojechał do Centrum jezuitów San Fedele w Mediolanie, gdzie miał spotkanie z sekretarzem generalnym Ekumenicznej Rady Kościołów, dr W. A. Vissertem Hooftem, i to w najwyższej tajemnicy (52). Podczas tego spotkania rozmawiano między innymi "o wysyłaniu oficjalnych obserwatorów na zgromadzenie Rady, które miało mieć miejsce w New Delhi w przyszłym roku". "Rozważano też kwestię czyby nie zachęcić inne Kościoły do wysłania obserwatorów na Sobór" i "zgodzono się na utrzymywanie nieoficjalnego dialogu z teologami Konferencji katolickiej poświęconej kwestiom ekumenicznym na temat wolności religijnej" (53).

 

Grupa uczestniczących w zgromadzeniu Ekumenicznej Rady Kościołów

w New-Delhi w 1961 roku. Na pierwszym planie, od lewej dr Visser't Hooft,

sekretarz Ekumenicznej Rady Kościołów, na prawo Fischer.

 

Drugi przykład ekumenicznego spotkania kardynała Bea dotyczy szczególnie Zgromadzenia Ekumenicznej Rady Kościołów, które miało miejsce w New Delhi (od 19 listopada do 6 grudnia 1961). "Co się tyczy tego kroku o zasadniczym znaczeniu dla rozwoju późniejszych kontaktów ekumenicznych, trudności były nie tylko formalne, jak w czasie wizyty Arcybiskupa Canterbury. «To była wielka nowość – zauważył Kardynał [Bea] komentując to wydarzenie – gdyż, aż do tej pory katolicy mogli uczestniczyć w podobnych spotkaniach jedynie jako ‘dziennikarze’. Następnie trzeba było pokonać dość poważne utrudnienia...»" (53). "Dość poważnym utrudnieniem" było Święte Oficjum Kardynała Ottavianiego. Na początek zażądał przedstawienia listy nominowanych "obserwatorów", których Sekretariat zamierzał posłać do New Delhi; następnie, w "formalnym liście" do kardynała Bea poinformował go, że należy "utrzymać dotychczas obowiązującą zasadę, innymi słowy, wybrane osoby powinny uczestniczyć w Zgromadzeniu nie w charakterze obserwatorów lecz ‘dziennikarzy’" (53).

 

Bea zareagował wysyłając do Ottavianiego sprawozdanie, "w którym przedstawił pozytywne strony nowo utworzonej sytuacji przez zapowiedź Soboru i jego ekumenicznego celu, wcielanego już w życie przez Sekretariat do spraw jedności chrześcijan", jak również możliwość zaproszenia obserwatorów niekatolików na Sobór, możliwość, która spaliłaby na panewce, gdyby Kościół, ze swojej strony, nie posłał obserwatorów na zebranie Ekumenicznej Rady Kościołów. To sprawozdanie zostało wysłane Janowi XXIII "w charakterze informacyjnym"; Bea nie próbował stosować innych metod z Roncallim: "Nie chcę go w to mieszać" – powiedział. "On ma już wystarczająco dużo trudności i bez tego".

 

A oto jak ojciec Schmidt wyjaśnia słowa kardynała Bea: "Myślę, że nawiązywał do trudności, jakie papież miał właśnie z głową Świętego Oficjum" (53). Jednakże tym razem interwencja Jana XXIII w sprawie Bea musiała mieć decydujące znaczenie (54), ponieważ Ottaviani wycofał się zupełnie, a "w lipcu 1961 roku, mógł już wysłać oficjalny komunikat do Genewy, z informacją, że pięciu katolickich obserwatorów będzie uczestniczyło w Zgromadzeniu" (53).

 

To wydarzenie było "wielką nowością" spotkania ekumenicznego: "był to krok o zasadniczym znaczeniu dla późniejszego rozwoju, w szczególności zaś dla przyszłej obecności obserwatorów innych wyznań chrześcijańskich na Soborze" (53). Od tej pory Bea miał wolną drogę; nie napotkał już więcej żadnych przeszkód w usiłowaniach zmieniania wiary katolikom.

 

Bea propaguje nową doktrynę ekumeniczną...

 

Przykładem na to jest podróż kardynała Bea do Anglii, w sierpniu 1962. W dniu 5 sierpnia spotkał się z Michaelem Ramsey'em, następcą Fischera, który podał się do dymisji; Michael Ramsey wracał z podróży do Moskwy (55). Ramsey i Bea rozmawiali, między innymi, "o trudnościach wpisanych w stosunki z angielską hierarchią katolicką, a w szczególności z ponownym udzielaniem chrztu anglikanom, którzy nawracali się do Kościoła katolickiego" (56). Pokonawszy, przynajmniej chwilowo, rzymski opór, Bea musiał "nawrócić Anglików" (katolików, rozumie się) na ekumenizm (57). Była to trudna sprawa, gdyż "kardynał Bea był dla większości angielskich biskupów persona non grata" począwszy od kardynała Williama Godfreya, arcybiskupa Westminsteru, "zdecydowanie nieufnego wobec całego ruchu ekumenicznego". Taką opinię na temat kardynała Godfreya miał John Carmel Heenan, arcybiskup Liverpoolu w tamtym czasie. John Carmel Heenen zaprosił kardynała Bea by przybył głosić słowo ekumeniczne w Anglii, sam niemniej był niezdecydowany. Wizyta kardynała Bea jest więc czymś w rodzaju wielkiego "kursu doskonalenia zawodowego" ante litteram angielskiego kleru katolickiego, który został zaproszony do Heythrop 7 sierpnia 1962 by uczestniczyć w wykładzie kardynała Bea na temat: "Ksiądz, służebnik jedności".

 

W swoim wykładzie Bea wyjaśniał konieczność porzucenia "dawnej mentalności", mentalności która upatrywała w anglikanach, "braciach w Chrystusie" "przeciwników". Bea miał w rękawie pewien atut: miłość papieża i ducha posłuszeństwa katolików; "tak więc przybył na wykład do Heythrop z listem kardynała Cicognani, Sekretarza Stanu, który zawierał błogosławieństwo Papieża dla uczestników". Również, sam kardynał Godfrey, "u którego ekumenizm wywoływał poważne obawy" ale, który był "gorliwie wierny Stolicy Apostolskiej", był w konsekwencji "zdecydowany zastosować się do inicjatywy ekumenicznej Papieża Jana".

 

Angielscy biskupi, którzy niemal zaniemówili od udzielania wyjaśnień dotyczących tego, że Sobór będzie "ekumeniczny" (to znaczy powszechny), a nie ekumenistyczny, zostali wyprowadzeni z błędu przez kardynała Bea, który, według słów arcybiskupa Worlock "przybył powiedzieć nam, że się mylimy, i że w tym punkcie to anglikanie są w prawdzie od początku". Hebblethwaite komentuje: "to co miało miejsce na początku sierpnia 1962 roku w College'u w Heythrop jest ważne ponieważ przedstawia to co działo się w przededniu Soboru: zaakceptowano w duchu posłuszeństwa wyjaśnienia «liberalne» w przekonaniu, iż tego właśnie życzy sobie Papież Jan" (57).

 

Montreal 21/07/1963: Visser't Hooft, sekretarz Ekumenicznej Rady Kościołów, z

kardynałem Léger. To właśnie Visser't Hooft domagał się od Soboru

proklamacji doktryny o wolności religijnej.

 

Jak pokazuje to epizod z Collège'u w Heythrop działalność kardynała Bea nie ograniczała się do spotkań ekumenicznych; również poprzez liczne konferencje i artykuły w gazetach propagował zasady protestanckiego ekumenizmu; szczegółową listę i obszerne komentarze na ten temat znajdziemy w biografii kardynała Bea napisanej przez jego sekretarza (58). Pośród tylu innych, wybierzmy, tytułem przykładu, artykuł zatytułowany Le catholique face au problème de l'union des chrétiens (Katolik w obliczu problemu jedności chrześcijan) (59), który został złośliwie skomentowany przez Hebblethwaite'a (60). Tekst nawiązywał do konferencji udzielonej przez kardynała na terytorium "nieprzyjacielskim" w Angelicum dnia 22 stycznia 1961 roku. Wspomniana konferencja w rezultacie "nie odniosła szczególnego sukcesu; jednakże jej wpływ po opublikowaniu w La Civiltà Cattolica był znaczny". Wybrałem ten artykuł-konferencję, ponieważ, jak to napisał ojciec Schmidt, "po raz pierwszy, omawiano w nim dogłębnie problem chrztu i jego konsekwencji w przynależności innych chrześcijan do Kościoła" (61). Bea poparł swoje tezy w magisterium Jana XXIII: 1) rozróżnienie pomiędzy błędem a błądzącym, które "będzie jednym z kluczowych twierdzeń Pacem in terris" (61); 2) Fakt, że niekatolicy są naszymi braćmi (por. Jan XXIII, encyklika Ad Petri Cathedram); 3) Co oznacza, że "większa część braci odłączonych jest w dobrej wierze", a w konsekwencji 4) "jeżeli są oni ważnie ochrzczeni, to są członkami Mistycznego Ciała Chrystusa".

 

Bea, pisze Hebblethwaite, "przytacza przemówienie wygłoszone przez Papieża Jana w dniu 13 listopada 1960 roku do Komisji przygotowawczej: mówi, że «każdy ochrzczony musi ściśle trzymać się punktu, że Kościół pozostaje zawsze Jego [Chrystusa] Mistycznym Ciałem, którego On jest głową, i, do której każdy z nas, wierzących, się odnosi, do której przynależymy». Składnia została wystawiona na tortury, ale sens jest jasny: to decydujący krok – z eklezjologii, która wyłącza innych chrześcijan, przechodzimy do tej która ich obejmuje. (...) Wycina ona zupełnie encyklikę Mystici Corporis, pozostawiając ją na kartach Denzingera jako interesujący dokument historyczny z 1943 roku" (62).

 

Po opublikowaniu tego artykułu na łamach Civiltà Cattolica, kardynał Bea mnożył pisma i konferencje, aby objaśniać i bronić nowości, które miały stać się oficjalnymi na Soborze Watykańskim II. Jednakże ze strony jeszcze w pełni ortodoksyjnych członków hierarchii, opozycja była nieunikniona. Dramatyczne sprzeciwy uwidaczniały się podczas oficjalnych przygotowań do Soboru Watykańskiego II, w komisjach przygotowawczych. Tym to wydarzeniom będą poświęcone nasze następne artykuły. Polityka ekumenistyczna zainaugurowana przez Jana XXIII, jak również stanowcze poparcie jakiego zawsze w rozstrzygających momentach udzielał Angelo Giuseppe Roncalli kardynałowi Bea, zadecydowały już wcześniej o losie przyszłego Soboru i jego tragicznych konsekwencjach.

 

Ks. Francesco Ricossa

 

Z języków francuskiego i włoskiego tłumaczyła Iwona Olszewska

 

Artykuł z cyklu "Il Papa del Concilio" z czasopisma: "Sodalitium" (wersja włoska), nr 44, listopad 1996, ss. 20-32.

Wersja francuska: "Sodalitium", nr 43, kwiecień 1997, ss. 19-31.

 

Przypisy:

(1) Giancarlo Zizola, Giovanni XXIII. La Fede e la politica (Jan XXIII. Wiara a Polityka), Laterza, Rzym-Bari ss. 228-231.

 

(2) P. Rosario Esposito, Santi e massoni al servizio dell'uomo (Święci i masoni w służbie człowiekowi), Bastogi, Foggia 1992, s. 214.

 

(3) J.W.C. Wand, La Chiesa anglicana (Kościół Anglikański), Il Saggiatore, Mediolan 1967, ss. 143-144, 195-199. Wand jest "biskupem" anglikańskim Londynu, następcą Fischera na tym stanowisku.

 

(4) Por. La Documentation Catholique, 1959, kol. 50-58.

 

(5) La Documentation Catholique, 1960, kol. 105-107.

 

(6) Stjepan Schmidt, Agostino Bea, il cardinale dell'unità (Augustyn Bea: Kardynał jedności), Città Nuova, Rzym, 1987, s. 386.

 

(7) Por. Sodalitium, Il Papa del Concilio, XVI puntata: Il Segretariato per l'unione dei cristiani (Papież Soboru, XVI część: Sekretariat do spraw jedności chrześcijan), nr 38, ss. 4-17.

 

(8) Por. Sodalitium, nr 40 i 41.

           

(9) Evening Standard, 1 listopada 1960. Zdania przytoczone przez ojca Tucci w Civiltà Cattolica, por. La Documentation Catholique, 1960, kol. 1568.

 

(10) S. Schmidt, op. cit., s. 366. Aby być dokładnym; wydaje się, że komunikat Fischera mógł być datowany na 31 października, w prasie natomiast ukazał się 2 listopada.

 

(11) Kardynał Agostino Bea, Ecumenismo nel Concilio (Ekumenizm na Soborze), Bompiani, Mediolan, 1968, s. 34.

 

(12) S. Schmidt, op. cit., ss. 366-367; L'Osservatore Romano, wyd. włoskie, 2-3 listopada 1960, s. 1.

 

(13) "Według ojca Hebblethwaite'a (s. 383), najprawdopodobniej nie pozwolono Kardynałowi [Bea] spotkać się z Arcybiskupem [Fischerem]; jest to dość zaskakujące stwierdzenie (s. 383). Tym samym, całe rusztowanie wzniesione na domniemanej walce kardynała Ottavianiego z osobą naszego Kardynała (s. 370 i następne) wydaje się bezpodstawne. Kiedy robiono kardynałowi Bea aluzje co do jego relacji z kardynałem Ottavianim, odpowiadał niezmiennie: Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi" (S. Schmidt, op. cit., s. 368, przypis 42). Nie ulega żadnej wątpliwości, że dzieło ojca Schmidta jest lepiej udokumentowane i głębiej wyważone niż Peter'a Hebblethwaite'a; jednakże trzeba rozważyć fakt, że sekretarz kardynała Bea próbował nadać mu "oficjalny" wizerunek, który by usuwał albo znacząco pomniejszał wszelką polemikę, wszelki aspekt zerwania z przeszłością. W tym właśnie Schmidt okazuje się znakomitym uczniem swojego niezwykle przebiegłego i rozważnego mistrza, jednakże tutaj sam sobie zaprzeczył przytaczając na stronach 385-387 jedno z drobnych poróżnień między Ottavianim a Bea, opowiedzianym dość barwnym językiem przez Hebblethwaite i Zizola. Co do przezorności kardynała Bea, wystarczająco dużo wspominałem o niej w poprzednich numerach; jednakże mogę tutaj dodać ciekawy przykład. Chodzi o pisemną odpowiedź kardynała na list księdza Luigi Cozzi, proboszcza z Solimbergo (Udine), dobrze znanego z jego antyżydowskiego stanowiska. Ksiądz Cozzi napisał do kardynała Bea głównie po to by zaatakować jego relacje z B'nai B'rith. A oto jak seraficzną odpowiedź, datowaną na 10 lipca 1962 roku, otrzymał od kardynała Bea: "Wielebny Księże, w odpowiedzi na Wasz list z dnia 22 czerwca, w kilku słowach zapewniam Was, iż problem z żydami i antysemityzmem jest rozważany tutaj na Stolicy Apostolskiej przez kompetentne biura. Kwestia jest zbyt złożona, aby można rozwinąć ją w krótkim liście, tym bardziej, że o «Żydach» w ogólności nie można mówić, ponieważ oni sami między sobą są podzieleni. Jedyne co nam pozostaje to modlić się za rasę ludzi, z której pochodzi Nasz Pan, w jego ludzkiej naturze, jak również Najświętsza Panna i Apostołowie. Z najobfitszym błogosławieństwem dla Was i waszej pasterskiej działalności, bardzo oddany + Agostino kard. Bea, in Christo". Kardynał Bea mógł był powiedzieć również o księdzu Cozzi: "Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi"!

 

(14) Wydaje mi się interesującym by zrelacjonować tutaj fragment z rozdziału IX (Wydarzenia w Kościele katolickim) Sprawozdania centralnego Komitetu Ekumenicznej Rady Kościołów, który zebrał się w dniach od 16 do 24 listopada 1960 roku w Saint-Andrews (Szkocja). Odwołując się do obwieszczenia Rady i założenia Sekretariatu kardynała Bea, Ekumeniczna Rada Kościołów napisała: "Ekumeniczna Rada Kościołów uważa te wydarzenia za ważne z różnych powodów. Przede wszystkim, ukazują one drogę, jaka została pokonana od momentu kiedy Watykan wydał pierwszą oficjalną deklarację dotyczącą ruchu ekumenicznego w encyklice Mortalium animos w roku 1928, która zawierała absolutnie negatywną interpretację ruchu. Bez wątpienia, od tego czasu, Watykan zdecydował się wziąć aktywny udział w ekumenicznych rozmowach. (...) W ten sposób, jak to ujął ojciec Congar, po raz pierwszy w historii, Kościół rzymskokatolicki, przy okazji Soboru powszechnego, wszedł w struktury dialogu. Pełne tego znaczenie okaże się zrozumiałe w nadchodzących latach..." (La Documentation catholique, 1961, kol. 111).

 

(15) O. Roberto Tucci, La visita di cortesia del dott. Fisher a S.S. Giovanni XXIII (Dr Fischer z kurtuazyjną wizytą u Jana XXIII), [w:] La Civiltà Cattolica, 19 listopada 1960, częściowo zrelacjonowana przez L'Osservatore Romano (wyd. włoskie) dnia 19 listopada. Cytuję wersję francuską opublikowaną w Documentation Catholique (D.C.) 1960 roku, kolumny 1566-1578. Ojciec Tucci nawiązuje do uroczystych audiencji udzielonych przez Leona XIII Królowi Edwardowi VII i przez Piusa XI Królowi Jerzemu V, do audiencji prywatnych udzielonych przez Piusa XII Księżnej Małgorzacie i Księżnej Elżbiecie z towarzyszącym jej mężem Księciem Edynburga, i na koniec do audiencji udzielonej przez Jana XXIII Królowej Matce, przybyłej wraz z Księżną Małgorzatą. Jednakże jest rzeczą oczywistą, że owych wizyt nie można porównywać z audiencją udzieloną Fischerowi, z tego względu, że audiencje udzielone osobom z Rodu Królewskiego nie zostały im przyznane jako protestantom, lecz jako członkom dynastii panującej. Najbardziej rzeczowa informacja dotyczy ściśle prywatnej audiencji udzielonej przez Piusa XII dr Otto Dibelius'owi biskupowi luterańskiemu i prezydentowi Rady Evangelische Kirke in Deutschland (Protestanckich Kościołów Niemiec) (zob. Documentation Catholique, 1956, kolumny 413-416). Co się tyczy spotkań ekumenicznych Jana XXIII poprzedzających wizytę Fischera, będziemy o nich mówić w dalszej części.

 

(16) R. Tucci, art. cit., kol. 1571.

 

(17) S. Schmidt, op. cit., s. 366.

 

(18) Por. Sodalitium, nr 41, s. 53.

 

(19) Loris F. Capovilla, [w:] L'Osservatore Romano (wersja włoska), 9 grudnia 1985, s. 8.

 

(20) Jest rzeczą znaną, że Papież Leon XIII w liście apostolskim Apostolicae curae z dnia 13 września 1896 uroczyście potwierdził decyzje powzięte już wcześniej przez Stolicę Apostolską i nieomylnie zdefiniował nieważność święceń anglikańskich. Dr Fischer nie był więc ani biskupem ani księdzem, był niczym innym jak tylko heretykiem, masonem i... doktorem!

 

(21) S. Schmidt, op. cit., s. 367.

 

(22) "Ponadto, w poprzednich dniach, Papież musiał poskromić różne próby odradzania, perswazji dokonywane w jego otoczeniu przez emisariuszy «pentagonu» [konserwatywni kardynałowie – ks. F. R.]. Ci dostojni i majestatyczni prałaci napełnili korytarze okrzykami protestu przeciw inicjatywie Papieża. Jednym słowem, heretyk jako taki nie powinien przekroczyć progu bastionu Prawdy. A gdyby się do niego wdarł, fakt ten powinien być starannie wymazany i ukryty" (Giancarlo Zizola, Giovanni XXIII: La fede e la politica (Jan XXIII: Wiara a polityka), Laterza, Rzym-Bari 1988, ss. 229-230). Nie zważając na opowiadania o krzykach na korytarzu, i stronniczość Zizoli, mniej więcej w ten sposób musiały potoczyć się sprawy. Zresztą, w opisie audiencji Fischera, sprawozdanie Zizoli jest poprawne i dokładnie pokrywa się z książką Schmidta.

 

(23) S. Schmidt, op. cit., s. 367.

 

(24) P. Hebblethwaite, op. cit., s. 422.

 

(25) Schmidt zdementował ten szczegół (op. cit., s. 368, przypis 42; zob. także – przypis 7 z tego artykułu) opierając się na fakcie, że w tym samym dniu, w którym odbyła się audiencja u Jana XXIII, Bea, równie dyskretnie przyjął u siebie Fischera. Hebblethwaite nie twierdzi jednakże, iż nie było spotkania między Fisherem a Bea, potwierdza jedynie nieobecność Bea na audiencji Fishera u Jana XXIII.

 

(25 bis) S. Schmidt, op. cit., s. 368.

 

(26) P. Hebblethwaite, op. cit., s. 422. Zizola (na str. 230) i Hebblethwaite (na str. 423) przytaczają klasyczne "zdania historyczne" ("Witam Waszą Świątobliwość, to już cztery wieki jak się nie widzieliśmy"; "Wasza Świątobliwość, tworzymy właśnie historię"), które oni sami uważają za legendarne, podobnie jak za legendarne uważają anegdotki konserwatystów mówiące o Janie XXIII, który stał się jak dziecko, i który rzekomo nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że przyjął u siebie anglikanina! Co do Fischera, po powrocie do Londynu oświadczył: "Rozmawialiśmy o Istambule. Papież żył tam przez 10 lat. (...) Co do reszty, to oboje byliśmy zainteresowani duchem jedności, jednością ducha pośród chrześcijańskich braci i pośród wszystkich ludzi całego świata. Mówił o tej wielkiej sprawie, która zajmuje wszystkich chrześcijan" (Documentation Catholique, 1960, kol. 1563).

 

(27) S. Schmidt, op. cit., s. 368.

 

(28) Documentation Catholique, 1959, kol. 702.

 

(29) Giuseppe Alberigo, L'annuncio del Concilio. Dalle sicurezze dell'arroccamento al faschino della ricerca, [w:] AA. VV., Storia del Concilio Vaticano II (Historia Soboru Watykańskiego II), red. G. Alberigo, Peeters/ Il Mulino, Leuven-Bolonia 1995, tom. I, ss. 44-45.

 

(30) Tygodnik katolicki, The Tablet, 5 sierpnia 1959 roku opublikował relację z wizyty Rea w Rzymie (zob. Documentation Catholique, 1960, kol. 107-109). Według Alberigo (op. cit., s. 46), Rea był "doręczycielem listu od arcybiskupa Canterbury", dlatego jego wizyta może być uważana za "zapowiedź wizyty samego arcybiskupa w Rzymie".

 

(31) Documentation Catholique, 1960, kol. 1572, przypis 14.

 

(32) Co do tej kwestii zob. La Documentation Catholique, 1960, kol. 109-110.

 

(32 bis) Documentation Catholique, 1960, kol. 108.

 

(33) Hebblethwaite napisał bez ogródek (op. cit., s. 450): "Uwolniony od Tardiniego, Bea może ustalać audiencje dla wszystkich przedstawicieli kościołów, jacy tylko zechcą przyjść". Przypominam, że kardynał Tardini zmarł 30 lipca 1961. Wcześniej, od dłuższego czasu był słaby i chory, a przede wszystkim bardzo zmartwiony "nowym biegiem" wydarzeń. W Il Giornale dell'anima (Dziennik duszy) Jan XXIII wspomina śmierć kardynała Tardini i kardynała Canali, jako dwa wydarzenia, które jedynie zakłóciły jego spokój: "Ach, nawet tutaj, okoliczności nie odpowiadały naszym pragnieniom absolutnej samotności i spokoju. W związku z odejściem do najwyższych sfer dwóch równie osławionych kardynałów, byłem zaabsorbowany i trapiony wieloma ważnymi obowiązkami..." (15 sierpnia 1961, przypis).

 

(34) Kanonik Pawley był znakomitym przykładem żywego ekumenizmu ze względu na jego małżeństwo z prawosławną Rosjanką (por. Hebblethwaite, op. cit., s. 563). W dniu 24 lutego 1961 roku Church Times opublikował informację o nominacji Pawley'a na przedstawiciela anglikanów w Rzymie. Wiadomość zaburzyła nieco stosunki między Janem XXIII a Sekretariatem kardynała Bea, zobligowanym do kontrolowania hierarchii katolickiej w Anglii. Jedynym odpowiedzialnym był Fischer, który "przyśpieszył sprawę nie zważając na żadne względy, nie informując wcześniej o tym w Rzymie, ani nie pytając o porozumienie co do wyboru osoby" (Schmidt, op. cit., s. 368).

 

(35) Jackson wracał z trzeciego zgromadzenia Ekumenicznej Rady Kościołów, które odbyło się w New Delhi (La Documentation Catholique, 1962, kol. 344).

 

(36) Craig był w towarzystwie Alexandre McLea, proboszcza szkockiej świątyni, i Stuart'a Louden'a (L'Osservatore Romano, wyd. włoskie 29 marzec 1962, Documentation Catholique 1962, kol. 499).

 

(37) Dziwna rzecz: o drugiej wizycie naszego niezwykle sympatycznego prześladowcy rytu rzymskiego La Documentation Catholique nie mówi nic. Również ani słowa na ten temat w L'Osservatore Romano. Tylko jedna linijka pojawiła się w watykańskim serwisie prasowym. A tymczasem, według Zizola (op. cit., s. 234), Stockwood'owi towarzyszyło 44 anglikańskich "biskupów".

 

(38) Loris Capovilla, Natale 1975, Capodanno 1976, dziełko dotyczące koncepcji ekumenizmu Jana XXIII, cytowane przez Hebblethwaite, s. 450.

 

(39) Por. Sodalitium, "Il Papa del Concilio" numery: 40 i 41, części: 17 i 18.

 

(40) Zob. Emmanuel Ratier, Mystères et Secrets du B'naï B'rith (Tajemnice i Sekrety B'naï B'rith), Farta, Paryż 1993.

 

(41) J. Oscar Beozzo, Il clima esterno (Zewnętrzne okoliczności), [w:] Storia del Concilio Vaticano II (Dzieje Soboru Watykańskiego II), op. cit., tom. I, s. 418, gdzie cytowany jest A. Gilbert, The Vatican Council and the Jews (Sobór Watykański a żydzi), Cleveland, Nowy Jork 1969, suplement G, s. 292.

 

(42) P. Hebblethwaite, op. cit., s. 456, cytuje L. Capovilla, Ite Missa est, Messaggero, Padova e Grafica e Arte, Bergamo 1983, s. 188.

 

(43) La Documentation Catholique, 1962, kol. 412-413.

 

(44) La Documentation Catholique, 1962, kol. 1024*.

 

(45) Por. La Documentation Catholique, 1961, kol. 99-110; i 1962, kol. 1294.

 

(46) Opat Didier Bonneterre, Le mouvement liturgique (Ruch liturgiczny), wyd. Fideliter 1980.

 

(47) W tamtym czasie, niezliczone podróże starego kardynała dostarczały powodu do żartów: "Podróżuj z BEA", mawiano, bawiąc się grą słów: nazwiskiem kardynała i skrótem brytyjskiej kompanii lotniczej.

 

(48) Zob. na przykład, Sodalitium, nr 41, ss. 51-53.

 

(49) S. Schmidt, op. cit., s. 360.

 

(50) AAS 42, 1950, 142. Ta Instrukcja łagodziła nieco surowość Monitum z dnia 5 czerwca 1948 roku (AAS 40, 1948, 257), które zakazywało brania udziału w "zebraniach mieszanych katolicko-niekatolickich", a w szczególności kiedy chodziło o "zebrania zwane ekumenicznymi". (Monitum odwoływało się do pierwszego generalnego zgromadzenia Ekumenicznej Rady Kościołów, które odbyło się w Amsterdamie właśnie w 1948 roku). Zaskoczenie było powszechne kiedy, niespełna dwa lata później, ukazał się nowy dekret dotyczący tej kwestii, który substancjalnie podtrzymał zakaz, jednakże był bardziej posybilistyczny. Ojciec Schmidt daje do zrozumienia, że przyczyną owej zmiany był wzrost wpływów Bea, który w międzyczasie został konsultorem Świętego Oficjum (por. S. Schmidt, op. cit., s. 252; A. Bea, op. cit., ss. 21-22). Aby poprzeć swoją działalność ekumeniczną, Bea cytował, z braku czegoś lepszego, Instrukcję z 1949 roku, lecz tym razem Ottaviani użył jej przeciwko niemu.

 

(51) P. Hebblethwaite, op. cit., s. 419, cytuje Jana XXIII, Lettere, 1958-1963, wydane dzięki staraniom Loris'a F. Capovilli przez Storia e Letteratura, Rzym 1978, s. 504. Przejrzeliśmy tłumaczenie francuskie Hebblethwaite'a porównując je z oryginalnym tekstem włoskim.

 

(52) "Dr Visser't Hooft sam zeznaje, że nie pisnął o tym słówka ani do kolegów ani do żony i że portier domu, w którym spotkanie miało miejsce został uprzedzony by nie pytał gościa o nazwisko. Sekret był utrzymany przez sześć lat. Po spotkaniu, Visser't Hooft powiedział do Willebrands'a: «Doprawdy, ten człowiek nie tylko przeczytał i przestudiował Stary Testament; on uczynił mądrość ludzi Starego Testamentu swoją własną»". "Co się tyczy projektu tego spotkania – wyjaśnia Schmidt – sam Kardynał wyznał, iż pytał wcześniej Jana XXIII czy uważa za właściwe nawiązanie kontaktu z Ekumeniczną Radą Kościołów. Papież udzielił odpowiedzi wskazując na aktualny stan sprawy: «Sytuacja nie wydaje mi się dojrzałą». «Uważam – kończył Kardynał – za konieczne, by pozwolić sytuacji dojrzeć»" (S. Schmidt, op. cit., s. 361). Wątpliwość pozostaje: czy Jan XXIII był również wtajemniczony w sekret spotkania Bea-Visser't Hooft?

 

(53) S. Schmidt, op. cit., ss. 370-371.

 

(54) S. Schmidt, op. cit., s. 371, przypis 53: "Przeciwnie do tego co utrzymuje R. Kaiser (Inside the Council. The Story of Vatican II. – Sobór od wewnątrz. Historia Vaticanum II, Londyn 1963, s. 42), nie wydaje się, by Papież podjął jakąś interwencję". Jednakże bez tej interwencji wycofanie się Ottavianiego byłoby niewytłumaczalne.

 

(55) Wielu uważa, że Ramsey posłużył Bea za pośrednika w relacjach z sowietami (por. Hebblethwaite, op. cit., s. 460).

 

(56) S. Schmidt, op. cit., s. 372.

 

(57) P. Hebblethwaite, op. cit., ss. 460-461.

 

(58) S. Schmidt, op. cit.; por. w szczególności cały rozdział zatytułowany Sensibilizzare il popolo cristiano alla causa dell'unità (Uczulić lud chrześcijański na sprawę jedności) (ss. 404-450) oraz biografię kardynała Agostino Bea (ss. 889-922), zwłaszcza ss. 897-906 dotyczące przedmiotu, który nas tutaj interesuje.

 

(59) Civiltà Cattolica, 111 (1961, 1), 113-129; w języku angielskim: Positions of Catholics regarding Church unity, [w:] The Ecumenical Council and the Laity, Paulist Press, Nowy Jork 1961, ss. 3-23; w języku francuskim: Problèmes et voies de l'unité des chrétiens, [w:] La Documentation Catholique, (1961), kol. 79-94 (tutaj część trzecia jest inna, i La Documentation Catholique potwierdza, że tekst, który podaje pochodzi z konferencji z Ferrary z listopada 1960). Artykuł został również opublikowany w języku niemieckim i holenderskim.

 

(60) P. Hebblethwaite, op. cit., ss. 420-421.

 

(61) S. Schmidt, op. cit., s. 405. Była to trzecia konferencja ekumeniczna Bea. Pierwsza miała miejsce w Ferrarze, u jezuitów w Casa Cini w dniu 9 listopada 1960.

 

(62) P. Hebblethwaite, op. cit., s. 421. W rzeczywistości cytat przytoczony przez Bea nie jest tak jasny jak to utrzymują dwaj jezuici (Bea i... Hebblethwaite). W swoim przemówieniu (por. L'Osservatore Romano, 14-15 listopada 1960; La Documentation Catholique, 1960, kol. 1480-1481) Jan XXIII atakował (już!) tych którzy mają negatywną i "pesymistyczną" wizję nowoczesnego świata (!); tymże Jan XXIII przeciwstawiał fakt, że Chrystus "nie opuścił świata, który odkupił; Kościół założony przez Niego, jeden, święty, katolicki i apostolski, jest teraz i na zawsze Jego Mistycznym Ciałem". Jednakże, kiedy chwilę później Jan XXIII stwierdza, że "każdy ochrzczony" należy do Mistycznego Ciała, to to wyrażenie może być rozumiane tak jak interpretuje to Bea (rozszerzając je na niekatolików), ale także może ograniczać się do ochrzczonych członków Kościoła, jednego, świętego, katolickiego i apostolskiego! Już na konferencji w Ferrarze, nie mogąc powołać się na przemówienie Jana XXIII, wygłoszone niewiele później, aby podtrzymać swoją tezę, Bea zacytował nadużywając kanon 87 Kodeksu Prawa Kanonicznego i encyklikę Piusa XII Mediator Dei, udając nieznajomość nadzwyczaj jasnej doktryny o Mystici Corporis, przeciwnej do jego błędów. Jaka jest wobec tego odpowiedzialność Jana XXIII? Otóż taka, iż znał i popierał nieortodoksyjną interpretację jaką Bea nadał jego przemówieniu z 13 listopada, co dokładniej zobaczymy w dalszej części. 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMVI, Kraków 2006

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: