Zgubne skutki kompromisów z prekursorami Antychrysta (a)

 

(Artykuł z czerwca 2011)

 

BP DONALD J. SANBORN

 

Drodzy katolicy,

 

Nieszczęście, o którym pogłoski krążyły już kilka miesięcy temu, w rzeczywistości wydarzyło się w maju. Nawiązuję do faktu formalnego przejęcia klasztoru w Cullman, w stanie Alabama przez diecezję Novus Ordo Birmingham. Według najnowszych wiadomości dwaj ostatni mnisi zostali pustelnikami, a "msze" prawdopodobnie będą odprawiane przez "księży" od św. Jana Kantego z Chicago, którzy celebrują łacińską mszę według rytu z 1962. W przeciągu czterech miesięcy od śmierci opata, cała posiadłość została oddana hierarchii Novus Ordo. Jest mi niezmiernie przykro ze względu na wielu, którzy przekazali temu klasztorowi w darowiźnie znaczne sumy pieniężne. Nie mieli świadomości, że ich czeki trafiły, ostatecznie, do Novus Ordo.

 

Sprawa klasztoru w Cullman, jednakże, powinna być nauczką dla wszystkich. Otóż, wygląda to tak: jeśli uznajesz hierarchię Novus Ordo za hierarchię katolicką, to jest tylko kwestią czasu, kiedy znajdziesz się w ich "strefie wpływów". Konsekwencje logiczne takiej sytuacji są tak przemożne, iż nikt nie może się im oprzeć. Jeżeli ci ludzie, którzy zniszczyli naszą Wiarę są faktycznie przedstawicielami Chrystusa na ziemi i nauczają, rządzą oraz uświęcają Kościół w imię i z autorytetem Jezusa Chrystusa, wówczas aby pozostać katolikiem, trzeba podporządkować się ich władzy. Odstępowanie od takiej władzy, oddzielanie się od niej, lub choćby opieranie się w systematyczny i długoterminowy sposób, znaczy zostanie schizmatykiem. Oznacza to odcięcie się nie tylko od prawdziwego Kościoła Chrystusowego, ale też od Samego Jezusa Chrystusa i utracenie wszelkiej nadziei na zbawienie. Kierując się tą właśnie nieodpartą logiką, mnisi przyłączyli się do tego, którego postrzegali za autorytet Chrystusa w osobie miejscowego "biskupa" i podporządkowali się mu aktem uświadomionego posłuszeństwa.

 

Ten sam los czeka każdego (i każdą własność), kto uznaje hierarchię Novus Ordo za prawdziwą i katolicką. Uśmiechająca się twarz Benedykta XVI, którą można zobaczyć w przedsionkach kaplic Bractwa Św. Piusa X, jest wizerunkiem człowieka, który pewnego dnia będzie posiadał i zarządzał budynkiem (1).

 

Inna lekcja z wydarzeń w Cullman to niebezpieczeństwo "Latin-Mass-ism". Przez to określenie mam na myśli mniemanie, że jedynym celem naszej walki, która trwa już blisko pięćdziesiąt lat, jest powrót tradycyjnej łacińskiej Mszy do naszych parafii.

 

Mniemanie to jest absolutnie fałszywe. Liturgia i dyscyplina Kościoła w ogólności jest po prostu wyrażeniem dogmatu. Liturgia i dyscyplina zmieniają się istotnie tylko wtedy jeśli dogmat zostanie zasadniczo zmieniony. Toteż nasza najistotniejsza walka skierowana jest przeciw nowym dogmatom, a zwłaszcza przeciw ekumenizmowi, który jest przyczyną wszystkich – dogmatycznych, liturgicznych i dyscyplinarnych zmian Vaticanum II. Jednakże, są i inne błędy, które muszą zostać usunięte poza mury Kościoła katolickiego: biblijny racjonalizm, ewolucja dogmatu (znany też jako historycyzm) i współczesna subiektywistyczna filozofia (na przykład, fenomenologia). Modernistyczne seminaria i uniwersytety są przesycone tymi truciznami. Ponadto konieczne jest wykorzenienie Nowej Mszy oraz wszystkich zreformowanych sakramentów i przywrócenie pierwotnego, rzymskiego rytu. Niezbędne jest przywrócenie katolickiego małżeństwa i zlikwidowanie drwin, jakie sobie z niego w Novus Ordo czynią udzielając fałszywych unieważnień. Sztuczna kontrola urodzeń, tak szeroko rozpowszechniona wśród katolików Novus Ordo musi zostać wykorzeniona i potępiona i to nie tylko w teorii, ale też w praktyce. Należy odmówić udzielania sakramentów tym, którzy dopuszczają się w praktyce tych perwersyjnych i morderczych czynów. Musi zostać przywrócona dyscyplina wśród duchowieństwa; nauka w seminariach musi powrócić do poprzedniego stanu, do norm i praktyk sprzed Vaticanum II. Życie zakonne musi zostać gruntownie zreformowane. Buntownicze zakonnice, które nie noszą żadnych habitów muszą zostać wydalone z klasztorów. Księża muszą znów zostać nakłonieni do noszenia kapłańskich strojów na ulicach i plebaniach.

 

Są to tylko niektóre z zasadniczych celów naszej walki i nie wolno nawet pomyśleć o odpoczynku dopóki te cele nie zostaną zrealizowane. Tradycyjna łacińska Msza sama w sobie, również ta z deformacjami 1962 roku nie stanowi rozwiązania naszych problemów. Powiedzmy to otwarcie, my chcemy powrotu tego co utraciliśmy. Chcemy wszystko odzyskać. Wielu katolików, którzy walczyli od lat sześćdziesiątych, teraz załamuje się pod wpływem omamień i pochlebstw arcymodernisty Benedykta XVI. Czynią tak, ponieważ są zmęczeni walką, i ponieważ postrzegają ją z czysto ludzkiego punktu widzenia. Patrzą oni na liczbę tych, którzy przeszli na herezję, widzą jak herezja utrwala się w instytucjach Kościoła, a zwłaszcza w Watykanie i z rozpaczą dochodzą do wniosku, że nie możemy mieć nadziei na nic lepszego, niż rozwiązanie, które proponuje nam arcymodernista.

 

Taki pogląd na sprawy jest naturalistyczny, to tak jak gdyby Kościół rzymskokatolicki nie był niczym więcej jak tylko ludzką instytucją, podległą niszczycielskim wpływom, którą bramy piekielne mogą przemóc. Błędem jest takie rozumienie jego świętej historii, jak również jego świętej przyszłości, którą jest walka na śmierć i życie z Antychrystem. Czy sądzicie, że ci którzy przyjęli modernizm i Vaticanum II będą wśród tych, którzy odrzucą Antychrysta, gdy ten nadejdzie? Nie, oni – albo bardziej prawdopodobnie ich dzieci bądź wnuki – przywitają go z otwartymi ramionami jako dawcę pokoju i ładu dla świata, świata bez Chrystusa, w każdym bądź razie bez prawdziwego Chrystusa.

 

Nigdy nie zapominajmy, że pierwszą i preferowaną formą niszczenia wiary przez prześladowców jest częstowanie słodyczami, nie zaś groźby użycia przemocy czy śmierci. Wielu popada w herezję przez obietnicę szczęścia. Niejeden pan wielkiego rodu został pozyskany dla Reformacji przez pragnienie powiększania dóbr materialnych, albo rozszerzenia swego panowania, czy możliwości oddalenia swej żony i poślubienia innej. Upuszczanie krwi to ostateczny środek wrogów Kościoła i jak się okazało bardziej skuteczny do umocnienia Kościoła niż do zniszczenia go. Dobry przykład jednego męczennika daleko bardziej przyćmiewa popadnięcie tysięcy w herezję.

 

Czy mamy wobec tego oddać tym niszczycielom naszej wiary – modernistom – gmach katolicyzmu, który otrzymaliśmy od naszych przodków? Przez słowo gmach nie mam na myśli jedynie budynków: mam na myśli gmach dogmatów, dyscypliny, ważnych sakramentów, katolickich obrządków liturgicznych, katolickiej filozofii, katolickich postaw, katolickiego społecznego nauczania, katolickich szkół, seminariów i uniwersytetów, katolickiego życia religijnego, nawet katolickiej sztuki i kultury. Czy mamy złożyć katolickie sztandary przed naszymi wrogami, dlatego, iż przyznali nam tradycyjną łacińską Mszę z 1962, by była odprawiana przez nieważnie wyświęconych księży? Hańba nam jeżeli dokonamy tak zdradzieckiego czynu. Wieczna hańba!

 

Nigdy nie zapominajmy, również, iż to zezwolenie na mszał z 1962 nie jest prawnie wiążące i nie stanowi odwiecznej tradycji, lecz jest jedynie ustępstwem, które może zostać łatwo odwołane bądź ograniczone przez jakiegokolwiek następcę Benedykta XVI.

 

Kościół katolicki jest nadprzyrodzoną instytucją, kierowaną i strzeżoną przez Ducha Chrystusa, Trzecią Osobę Trójcy Przenajświętszej. Jedynym sposobem na wydostanie się katolików z obecnego horroru jest przestrzeganie wszystkiego, co Kościół nakazał: jego absolutnie niezmiennych dogmatów, liturgii i dyscypliny. Te właśnie święte skarby pielęgnujemy w obliczu milionów ludzi, którzy porzuciwszy je, podążają za modernistami, którzy zupełnie zniszczyli to co historia znała jako rzymski katolicyzm. Przechowujemy te skarby na przekór wszelkim atakom, jakie natura może przeciwko nam wytoczyć: niewielkiej liczebności naszych szeregów, czy beznadziejności – z ludzkiego punktu widzenia – naszej sprawy.

 

Lektura Księgi Sędziów ukazuje jak powinniśmy działać. Izraelici zostali zmuszeni do życia w upokorzeniu, a spustoszenie ich ziem było skutkiem najazdu Madianitów. Bóg oddał ich na siedem lat pod panowanie tych pogańskich ludów, gdyż Izraelici byli Mu niewierni. Mieszkali oni w górskich pieczarach i jaskiniach.

 

Izraelici modlili się do Boga, aby ich wyzwolił. Wówczas Anioł został posłany do Gedeona i powiedział do niego: "Pan z tobą, z mężów najmocniejszy". Uderzająca jest odpowiedź Gedeona: "Proszę, mój panie, jeśli jest Pan z nami, czemuż nas spotkało to wszystko? Gdzież są dziwy jego, o których opowiadali ojcowie nasi i mówili: «Wywiódł nas Pan z Egiptu»? A teraz opuścił nas Pan i dał w ręce Madianitów" (6, 12-13).

 

Bylibyśmy skłonni to samo odpowiedzieć Aniołowi, gdyby przyszedł i powiedział nam, że Pan Bóg jest z nami. Gdzież są Jego cuda? Dlaczego oddał nas w ręce modernistów?

 

Odpowiedź na pytanie Gedeona jest równie uderzająca: "I wejrzał Pan, i rzekł: «Idź w tej mocy twojej, a wybawisz Izraela z ręki Madianitów. Wiedz, żem cię posłał!»" (6, 14-15).

 

Bóg, w czasie przez Siebie wybranym, gdy skończyła się kara Izraelitów, postanowił gruntownie ukarać niegodziwych Madianitów. "I rzekł mu Pan: «Ja będę z tobą, i porazisz Madianitów jako jednego męża»" (6, 16).

 

Gedeon ogłosił powszechne wezwanie do tworzenia armii. Stawiło się trzydzieści dwa tysiące ludzi. Lecz Bóg chciał pokazać, że zwycięstwo należy do Niego, nie leży zaś w sile ludzkiego oręża. "Wielki jest lud z tobą, i nie będzie dany Madian w ręce jego, aby się nie chwalił przeciw mnie Izrael i nie rzekł: «Mocą moją jestem wybawiony!»" (7, 2).

 

Tak więc najpierw Bóg rozkazał zredukować liczbę wojska zapowiadając Gedeonowi, ażeby każdy kto się boi powrócił do domu. Dwadzieścia dwa tysiące odeszło. Z pozostałych dziesięciu tysięcy tylko trzystu zostało wybranych przechodząc bardzo niezwykłą próbę. Tych trzystu, mniej niż 1% z początkowej armii, Bóg użyje do pokonania bardzo licznej i potężnej armii Madianitów. Odsyłam czytelnika do VII rozdziału Księgi Sędziów, by dowiedział się jak to wszystko przebiegło. Jest tutaj kilka bardzo ważnych pouczeń. Pierwsze: niewierność względem prawa Bożego sprowadza karę. Toteż nie możemy oczekiwać, że przez układanie się z modernistami i przyjmowanie ich modernistycznego reżimu spodobamy się Bogu. Ukarze nas tym więcej, zwłaszcza nas, którzyśmy otrzymali łaskę odróżnienia prawdy od herezji. Drugie pouczenie to to, iż Bóg nie potrzebuje ludzkiej liczebności, aby wypełnić Swoją świętą wolę. Przeciwnie, gardzi On mocą ludzką. Jedynie czego żąda to czyste serce i mocna wiara w Niego. Z tym drobnym ziarenkiem może On uczynić wszystko, objawiając Swoją chwałę przez pokonanie straszliwej i niegodziwej władzy ludzkiej używając do tego celu kilku wiernych dusz. Trzecim pouczeniem jest to, iż musimy pokładać ufność w obietnicach Boga, nawet jeżeli wydaje się, że nas opuścił.

 

Niektórzy powiedzieliby: "Ale Gedeon musiał czekać tylko siedem lat; my czekamy pięćdziesiąt". Odpowiadam, że zamierzenia Boga w tym naszym przypadku są zupełnie inne. Dopuści On, jak wiemy z Pisma Świętego, panowanie Antychrysta. Uczyni to dla Swej własnej chwały. Jednakże Antychryst nie może osiągnąć światowego panowania, jeśli rodzaj ludzki najpierw nie zostanie do tego przygotowany poprzez powszechne odstępstwo od wiary. Ta powszechna apostazja od wiary, również dopuszczona przez Boga, nie może dokonać się, jak tylko przy współudziale fałszywej hierarchii, prowadzącej w otchłań herezji i apostazji tych, którzy, zlekceważą łaskę ich własnej wiary. Z tego powodu, modernistyczna okupacja trwa tak długo.

 

Wspomnienie tej właśnie sytuacji znajduje się w Apokalipsie. W rozdziale 13, jest opis proroka Antychrysta. Ksiądz Elwood Sylwester Berry, pisząc w 1921, komentuje w następujący sposób ten tekst: "Jak podano, przez podobieństwo do Baranka, prorok prawdopodobnie zasiądzie w Rzymie, jako ktoś w rodzaju antypapieża, podczas wakatu papieskiej stolicy, wcześniej wspomnianego. Lecz wybrani nie dadzą się omamić; przypomną sobie słowa naszego Pana: «Wtedy jeśliby wam kto rzekł: Oto tu jest Chrystus, albo tam, nie wierzcie»" (2).

 

Dla mnie nie ma żadnych wątpliwości, że "papieże" Vaticanum II spełniają rolę prekursorów Antychrysta. Podobnie jak prawdziwy Chrystus miał Swoich proroków, a ostatnim był św. Jan Chrzciciel, który przygotowywał Jego drogę, tak i nadejście Antychrysta wymaga przygotowania. Religijne przysposobienie jest najważniejsze, jako że przyjście Antychrysta, na pewno będzie mieć charakter religijny.

 

To co przygotowuje drogę Antychrystowi to koncepcja, że człowiek może być moralnie doskonały bez Zbawiciela, bez prawdziwego Chrystusa, i może osiągnąć pokój, harmonię, sprawiedliwość i jedność na świecie za pomocą jedynie naturalnych cnót. Wypowiedzi Pawła VI praktycznie utożsamiają rolę Kościoła w świecie z tym naturalistycznym celem. Jego następcy czynią to samo. "Papieże" Vaticanum II chcą tylko nadać "duchowy wymiar" bezbożnemu światowemu naturalizmowi. Z tego względu tak żywiołowo promują ekumenizm. Aby utworzyć jeden bezkonfliktowy świat, dogmatyczne bariery między religiami muszą zostać zburzone.

 

Oby tragedia w Cullman sprawiła, iż uświadomimy sobie, że "kto zaś wytrwa aż do końca, ten będzie zbawiony" (Mt. 24, 13).

 

Wasz oddany w Chrystusie,

bp Donald J. Sanborn

Rektor

 

"Most Holy Trinity Seminary Newsletter", June 2011. (b)

 

Tłumaczyła z języka angielskiego Iwona Olszewska

 

–––––––––––––––

Przypisy:

(1) W tym względzie są nowe informacje, że prałatura personalna wkrótce zostanie przyznana Bractwu Św. Piusa X przez modernistyczny Watykan, w celu "uregulowania" ich sytuacji, podobnie jak miało to miejsce w przypadku klasztoru w Cullman.

 

(2) Apokalipsa św. Jana. Columbus: John W. Winterich, 1921, s. 135. Ks. E. Sylwester Berry jest też autorem dobrze znanej rozprawy naukowej o Kościele katolickim, zatytułowanej The Church of Christ [Kościół Chrystusowy].

 

(a) Tytuł od red. Ultra montes.

 

(b) Por. 1) Bp Donald J. Sanborn, Rozmowy doktrynalne Bractwa Św. Piusa X z modernistami i "beatyfikacja" Jana Pawła II. 2) Ks. Franciszek Antoni Staudenmaier, Antychryst. 3) P. Ioannes Herrmann CSsR, De Antichristo. 4) Ks. Henryk Fiatowski, Antychryst. 5) Ks. Franciszek Pouget, Nauki katolickie w sposób katechizmowy. O końcu świata, o antychryście, o przyjściu Eliasza i Henocha, i o nawróceniu żydów. 6) Ks. Piotr Skarga SI, Kazanie na XXIV niedzielę po Świątkach. (O końcu świata i o Antychryście). (Przyp. red. Ultra montes).

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXI, Kraków 2011

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: