Znaczenie klątwy
ogłoszonej w ostatniej

Encyklice

(Gawęda dwóch przyjaciół nauki kościelnej)

X. J. Ł

Ks. A. Na Boga, księże proboszczu, któż na stare lata tak się księgami obkłada, ślęczenie zostawić młodszym od siebie!

Ks. proboszcz. Jak się masz kochanku, – panie Dobrodzieju; prawda, że mi już pamięć nie bardzo dopisuje, prawda i to, że prochu teologicznego nie wymyślę, ale mam zwyczaj, czy nałóg, nie wiem jak nazwać, żeby kwestie bieżące, ile możności zgłębić.

Ks. A. Cóż za kwestie bieżące, zdobycie Paryża, czy kwestia wschodnia? Te bowiem rzeczy zowie Dziennik kwestiami bieżącymi, różne im stawiając horoskopy. Czyż godzi się dla tego niepokoić mole w księgach i zdmuchiwać myszkowaty pył z książek?

Ks. prob. Żartuj sobie zdrów; repetitio mater studiorum, mawiał ks. Regens Missjonarz, a ja mówię, że wcale nie mądry ten co sądzi, że wszystko już umie. Uczymy się całe życie, a głupimi umieramy.

Ks. A. Haec fabula docet, że się uczyć nie warto, bo każdy swej sztuki dokaże na końcu życia, dowodząc, że jest głupi; i po cóż tedy pracować, kiedy czczy owoc się zbiera?

Ks. prob. Masz go tedy, panie Dobr. złapał mnie; – widać zaraz rozumaka, co liznął filozofii Volkmuthowskiej. Cóż teraz za generacja, – prawda jasna jak słońce – a on się wyśliznął. Cóż to za młodzież? dawniej za moich czasów tego nie bywało. Roku np. Pańskiego 1815, ale nie o to chodzi; dotkniemy raczej rzeczy ważniejszej. Ciebie przed laty kilku dopiero wyświęcili, pełne jeszcze komórki masz świeżuchnej nauki; po głowie roją ci się Tomasze, Dunskoty, Balmesy, Schmalcgrubery i inni mądrzy ludzie – powiedz mi tedy proszę, jak uważasz znaczenie ekskomuniki ogłoszonej w Encyklice.

Ks. A. Jak uważam? a! – to dla tego tak paraduje na stoliku Zallinger, Schulte, nawet Permaneder et aliorum plurimorum plurimi. Otóż kochany proboszczu – moje zdanie najprostsze w świecie to jest, że Wiktor Emanuel, ministrowie, pomocnicy itd. podpadli pod klątwę większą i sądzę, że wertowanie autorów wobec oczywistości zupełnie zbyteczne. Twierdzenie popieram następującymi dowodami:

1. Na mocy ostatniej konstytucji papieskiej: Apostolicae Sedis z r. 1869 która w sprawie cenzur kościelnych wielką zrobiła rewolucję, wyraźnie pod nrem 12 szczegółowo Papieżowi zawarowana jest klątwa z góry wydana (latae sententiae), gdy mówi: Invadentes, destruentes, detinentes per se v. per alios civitates, terras, loca aut iura ad Ecclesiam Romanam pertinentia itd. 1. At qui, jak mówią scholastycy – ta cenzura jest a jure, z góry wydana i nadto Papież ją ogłosił w Encyklice – a więc Wiktor Emanuel i wspólnicy bez wszelkiej wątpliwości są wyklęci ekskomuniką większą, z góry wydaną i ich unikać trzeba, są vitandi.

Ks. prob. Bajki, prześwietny sądzie! – niech cię nie urazi to moje przysłowie. Mówisz jak z książki, prawda, ale się przekonuję, żeś omylny.

Ks. A. Wyborne odkrycie! – przecież każdy nie może być nieomylnym, dosyć nam Doellingera i profesorów w gimnazjum Macieja w Wrocławiu; wytężam tedy słuchy na argumenta contra.

Ks. prob. Widzisz kochanie moje – jam stary praktyk, – choć nie bywałem tam gdzieś po wielkich akademiach, gdzie jak słyszę, są profesorowie mędrsi, nieomylniejsi niż Sobór, chociażem zawsze, jak poczciwy Rej na zagonie rodzinnym siedział, jednak wiadomości wiązka się uzbierała, bo czegom sam nie wiedział, o tom się książek pytał. – Zastałeś mnie zatem, panie Dobr. przy szperaniu i drwisz sobie po swojemu ze starego. Nie ujdzie ci na sucho mój ptaszku, za karę broń dalej twojej tezy, a ja będę zbijał.

Ks. A. Moje twierdzenie stoi do tej chwili mocne, jak forteca paryska, proszę wytoczyć działa choćby największego kalibru, poddać się nie myślę.

Ks. prob. Pomaleńku, junaczku, wykaże się wszystko, że 2 + 2 = 4. Otóż wiadomo, że wedle prawa dawnego ktokolwiek na siebie ściągnął klątwę większą czy to z prawa (a jure), czy też rzuconą przez prawną władzę (ab homine) trzeba było jego towarzystwa unikać... W tym się jedynie klątwy różniły, że na kogo publicznie była rzucona, od tego uciekano publicznie, na kogo tajemnie, tego unikali tylko ci co o tym wiedzieli. Ślady tego rozporządzenia czytać możesz w moim zbiorze prawa u Grzegorza IX rozdz. 14 de sent. excom.

Ks. A. Prawdziwie ab ovo, – ależ się później zmieniła dyscyplina kościelna.

Ks. prob. Masz słuszność, – prawo nowsze dla usunięcia wielu zgorszeń, aby ulżyć samym wiernym dozwala im wchodzić w styczność z osobami wyklętymi, – tylko nie wtedy, kiedy sędzia kościelny osobę wyraźnie, szczegółowo, dobitnie (nisi sententia... fuerit a judice publicata et denuntiata specialiter vel expresse), albo kiedy ktoś w złości świętokradzko publicznie uderzy osobę duchowną; w tych bowiem dwóch razach trzeba unikać społeczności z obżałowanymi [(oskarżonymi)]. Prawo to nowe zaprowadzono na Soborze Konstancyjskim przez konstytucję: Ad evitanda scandala, mocą której, proszę pamiętać, – nie wolno wchodzić w styczność in rebus sacris et civilibus z tymi tylko, co osobnym wyrokiem, wyraźnie są wyklęci. Kanon rzeczony zatwierdził papież Marcin V, a wedle Benedykta XIV, Fagnietego, Foglii itd. ma swoje znaczenie do chwili obecnej. Kościół chce, aby kanonu przestrzegano, gdyby np. biskup jaki rzucił klątwę ogólną za jaką zbrodnię, obżałowanych [(oskarżonych)] nie potrzeba by unikać tak długo, dopóki biskup po imieniu wyrokiem-osobnym wyroku nie ogłosi.

Ks. A. Kochany proboszczu, rzeczy te znają już początkujący teologowie, wkroczmy raczej od razu in medias res. Otóż nie upadło moje jeszcze twierdzenie, że grabieżcy Rzymu są excommunicati vitandi, dowody już przytoczyłem wyżej. Wszystko co dotychczas wyrozumiałem, przemawia ciągle za mną, bo potrzeba wedle Marcina V wyraźnego osobnego ogłoszenia; temu zaś stało się zadość przez Encyklikę. Może kto zakwestionować wyraźność, że nie był po imieniu wymieniony – ale któż się nie domyśla do kogo ten przysmaczek; a zresztą konfiskata samej Encykliki dowodzi, że sami winowajcy poczuli, czym Encyklika pachnie.

Ks. prob. Nic zbytecznego nie powiedziałem; chcąc budować gmach, zacząć trzeba od fundamentu, dla tego w kilku zdaniach powtórzyło się znane rzeczy. Dobrze. – Racje twoje i tym podobne nieraz już stawiano; oczywista, że wątpliwości nieraz wzmagać się musiały, panie Dobr., w naszej epoce postępu i nieszanowania własności kościelnej. Ależ pytam się ciebie, jeśli tak jest, jak twierdzisz, czemu nie odwracają się od dotkniętych klątwą we Florencji, w Rzymie, wiernych synów Kościoła przecież bardzo wielu tam jeszcze. Przestawając przecież z wyklętymi, ściągnęliby na siebie ekskomunikę mniejszą. Czemu w Rzymie i Florencji publicznie chodzą wspólnicy zamachu, a wedle ciebie, wyklęci, czemu Papież lub kongregacje rzymskie nie ostrzegają niebacznych, jeśli błądzą? To dowód praktyczny, kochanie moje.

Ks. A. Przeciwna praktyka jeszcze nie dowodzi niczego, bo wiele jej jeszcze niedostaje, aby mogła mieć moc prawa i aby wskutek swej siły nabytej znieść prawo najoczywistsze, poprzednie. Zresztą dziać się to może wskutek nieświadomości.

Ks. prob. Ostatnie może całkiem pominiemy, bo to nieprawda, wiedzą oni dobrze o co chodzi, zwłaszcza, że rzecz ta nie od tego roku się toczy. Pius IX od roku 1860 na różnych konsystorzach aż do ostatniej konstytucji: Apostolicae Sedis groził karami klątwy większej, z góry danej, na podstawie kanonów i Soboru Trydenckiego. Przyznać trzeba, że gwałciciele praw Papieża, grabieżcy miast i ziem papieskich, przeszkadzając we wykonywaniu najwyższej jurysdykcji, tudzież wszyscy doradcy, pomocnicy i zwolennicy (auxilium, concilium favorem praebentes) są rzeczywiście winni zbrodni tej względem matki Kościoła i wspólnego Ojca wiernych Papieża; ale jeszcze przez to nie są vitandi. Albowiem, jak się rzekło, dopiero wtenczas unikać ich trzeba, jeżeli wyraźnie, dobitnie osobnym wyrokiem wymienieni zostaną po imieniu np.: za to lub to oświadczam, że N. N. jest pod klątwą większą, i jego wspólnicy etc. N. N. N... i społeczności z nimi unikać trzeba, co niniejszym ogłaszamy itp.

Ks. A. Haec non facile credenda; skąd takie znów tłumaczenie? Mowa była tylko o ogłoszeniu wyroku expresse etc. przecież encyklika dosyć wyraźnie....

Ks. prob. Nie dosyć wyraźnie, jak się przekonasz z przykładów. Dopóki bowiem Ojciec Święty, lub inny sędzia kościelny prawowity, nie postąpi sobie wedle nadmienionej formy cenzury, uważać należy, jako napomnienie przed klątwą. Kościół bowiem w swej miłości nie chce śmierci grzesznika, ale aby się nawrócił i żył.

Ks. A. O jakich przykładach chciał ks. proboszcz mówić?

Ks. prob. Cierpliwości, wszystko się wywinie jak z płatka. Zupełnie taki sam przypadek miał Pius VII z Napoleonem I. Wielki bohater splamił gwiazdę swoją tym, że państwo papieskie napadłszy, wcielił je do cesarstwa francuskiego. Papież więc d. 11 czerwca 1809 r. ogłosił w bulli, że cesarz francuski popadł w klątwę za grabież ojcowizny Piotrowej, a bullę przybito na drzwiach kościoła św. Piotra, Jana Later., Kancelarii Ap. i na Campo Fiori. Już wtenczas jak dzisiaj zaczęli jedni Napoleona unikać, drudzy czynili zamieszki, niepewności, Penitencjaria Św. tedy zapytana w tej sprawie: Czy Napoleon jest vitandus odpowiedziała: Nie (p. Scavini przyp.) Dla czego? Racji wprawdzie nie podaje, ale nietrudno ją znaleźć; po prostu Napoleon nie był imiennie wyklęty, bulla zatem była dlań zapowiedzią, groźbą nastąpić mającej klątwy in foro externo.

Ks. A. Istotnie przypadek Napoleona bardzo pouczający. Nasuwa się atoli niemała trudność. Wedle słów ks. proboszcza odebrał tak Napoleon w r. 1809 jak Wiktor Emanuel r. b. napomnienie, a nie jest wyklętym; tymczasem w zdarzeniach, w których samo prawo klątwę ogłasza nie potrzeba żadnego upomnienia, ani groźby, obżałowany [(oskarżony)] ipso facto latae sententiae jest wyklęty.

Ks. prob. Qui bene distinguit, bene docet; rozróżnić trzeba forum externum od forum internum. Prawda, że obżałowany [(oskarżony)] w sumieniu (in foro interno) uważać się powinien za wyklętego, a więc wstrzymywać się od sprawowania lub przyjmowania sakramentów itd. jak ci wiadomo, a to nie tylko, aby się nie obarczać nowymi grzechami, ale aby nie stać się nieprawidłowym (irregularis), jeśli jest duchownym. – Król zatem włoski i wszyscy jego wspólnicy pod pewnym względem, jeśli dbają o dobro duszy powinni się starać o zwolnienie z klątwy w sakramencie Pokuty za pomocą spowiednika u Papieża, lub innego, na którego Ojciec Święty władzę tę zlał. Na zewnątrz zaś (in foro externo) unikać ich, prawa żadnego nie mają wierni, boć kiedy Kościół ich znosi, któż upoważnia do odwracania się w życiu od takich grzeszników? Wierni nie są ani świętsi od Kościoła, ani też większej od niego nie posiadają powagi.

Ks. A. Czemu dodałeś, ks. proboszczu, mówiąc o wspólnikach, że oni są w sumieniu związani klątwą "pod pewnym względem". W konstytucji Apostolicae Sedis nie ma żadnego rozróżnienia między głównym sprawcą a zwolennikami, a więc ubi jus non distinguit nec nos distinguere debemus.

Ks. prob. Bracie kochany, herezja prawnicza; to się tylko stosuje in foro externo i tamżeśmy się dowiedzieli, że nie są ani jedni ani drudzy wyklęci, ani nie są vitandi; i tam ani jus non distinguit, ani ja tego nie zrobiłem. Teraz zaś przenieśliśmy się na pole teologii moralnej; in forum internum, gdzie już konstytucja Apostolicae Sedis nie wystarcza, i tu powiadam, że wspólnicy, doradcy, zwolennicy itd.; cenzurze klątwy podlegają w sumieniu "pod pewnym względem".

Dowody: przez wspólników, pomocników itd., rozumieć trzeba tych, co formalnie i rzeczywiście działali przeciw zakazowi Kościoła; działanie ich jeśli się ograniczało tylko na intencji, a nie wcieliło się w czyn, jeśli działali z niewiadomości, lub z obawy, a nie ze zupełną wolą i rozwagą, natenczas i spowiednik prosty może wspólnika takiego rozgrzeszyć.

Opieram się na odpowiedzi Św. Penitencjarii z d. 10 grudnia 1860 w zupełnie tej samej sprawie wydany. Oto tekst:

Censuras ecclesiasticas juxta litteras Apostolicas d. 26 martii 1860 incurri ab iis qui formaliter cooperantar v. adhaerent rebellioni ditionis Pontificae. Quare ad dignoscendum in foro conscientiae, utrum quis censura incurrerit, discutienda est per confessarium uniuscuiusque conscientia.

Ks. A. Tekst dosyć jasny, ale jeszcze broni nie składam, bo mam dowód przeciw. Po zagrabieniu bowiem Romanii, Umbrii wielu wspólników, a nawet księży włoskich r. 1859 uważano za wyklętych w sumieniu, którzy przecież formaliter nie współdziałali. Było to, jeśli się nie mylę, za podpisanie adresu do Ojca Świętego, aby się zrzekł władzy doczesnej. Dla czegoż biskupi nie pozwalali im przystępować do ołtarzów i sakramenta święte sprawować?

Ks. prob. A czy znana ci odpowiedź prefekta Kongregacji Biskupów i Zakonów w tej sprawie?

Ks. A. Nie, czy można o niej wiedzieć?

Ks. prob. Owszem, dowiesz się o niej zaraz. Na liczne bowiem zapytywania władz diecezjalnych włoskich, co począć z obżałowanymi [(oskarżonymi)], Pius IX r. 1862 rozkazał prefektowi Kongregacji Biskupów odpowiedzieć jak następuje:

"Ojciec Święty oświadczył, że wszyscy ci, którzy podpisali adres nalegający na Papieża, aby się zrzekł władzy doczesnej, podpadli pod klątwę, uchwaloną w bulli św. Piusa V zaczynającej się od: Admonet nos. Mimo to zlewa na was władzę rozgrzeszenia, nawet przez subdelegata plebanów N. N. N.., zadając zbawienną pokutę, skoro za własną winę żałują, a zgorszenie dane naprawić przyobiecują. Gdyby jednak ci sami trwali w zatwardziałości zwróćcie im uwagę na to, aby roztrząsnęli dobrze sumienie; – a wymienieni nierzeczywiście wyklęci, których by unikać trzeba (vitandi) możecie dla uniknięcia większego złego, zostawić ich przy sprawowaniu urzędu".

Otóż odpowiedź Ojca Świętego, która posłużyć może za prawidło dla wszystkich spowiedników, widzisz w niej sprawiedliwość i miłość i spokój – a nie jak nieprzyjaciele wołają, żądzę zemsty, i tyranię. Kościół oparty na miłości i jeśli karci, to znów z miłości nie na to, aby kogoś wykląć z Kościoła, potępić na wieki do piekła, ale na to, aby obżałowany [(oskarżony)] tym lekarstwem całkiem przyszedł do zdrowia duchownego. Kościół używa tej prawda, cierpkiej czasem chininy, ale nie na zabicie człowieka duchowe, jeno na lekarstwo.

Ks. A. Zwyciężył ks. proboszcz, przyznaję, ale teraz żegnając ks. proboszcza powiem na ucho, że całą moją strategię wymierzyłem na to in foro externo tj. w dyspucie, aby ks. proboszcza w pole wywieść; in foro zaś interno byłem przeświadczony o tym samym, tylkom nie miał pod ręką tak świeżych dowodów.

Ks. prob. A więc chciałeś starego doświadczać, nicponiu – poczekaj, dam ja tobie, wnet się zdarzy sposobność, że ja ciebie będę doświadczał, a będzie piękne za nadobne. Zgoda?

Ks. A. Zgoda na trzy lata.

X. J. Ł.
 

Artykuł z "Tygodnika Katolickiego", wydał na rok 1871 X. Józef Stagraczyński w Poznaniu. Tom XII. W Grodzisku. Czcionkami Drukarni Tygodnika Katolickiego, ss. 30-32.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono; tekst w nawiasie [...] od red. Ultra montes).

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: