Prawdziwy obraz Inkwizycji

(z polemiki ze Świstakiem)

O. Karol Surowiecki OFM


"Od duchowieństwa, jak zwykle, przeszła rzecz do religii [(mowa o książce Stanisława Potockiego Podróż do Ciemnogrodu)]; ciemnogrodzki pielgrzym prowadzi ze swym towarzyszem pielgrzymki filozoficzny dialog o opętanych, o czarcie, o odpustach; następnie przygody podróży, rewizja książek, naprowadzają ich na dyssertację o inkwizycji, w której Kościół i jego instytucje Wolterowskim opisane, jeżeli nie piórem to duchem. Przeciwko wszystkim tym deklamacjom kilka zdrowych a prostych myśli i faktów historycznych stawia ks. Surowiecki". Bp Michał Nowodworski.

Gdyby Świstak nie był Świstakiem, wiedziałby, że Inkwizycja wzięła razem z światem początek, ani podobna ażeby bez niej przez jeden, dopieroż tyle wieków mógł ludzki rodzaj egzystować pod słońcem. Sam najprzód Stwórca odbył świadectwem Pisma, funkcję inkwizytorską raz w sprawie Adama i Ewy z diabłem ich kusicielem, drugi raz w krwawym procesie między dwoma tychże pierwszych ludzi synami. Nikt nie zaprzeczy, że i rodzice następnych Adamowego pokolenia familii musieli stawać się inkwizytorami w religijnych zarazem i moralnych materiach względem swych własnych dzieci, inaczej byłyby zbezbożniały i zabijały się nawzajem, jak zrobił liberalista Kain bratu młodszemu Ciemnogrodzkiemu prostakowi. Gdy dalej po rozplemienieniu tychże familii, zaczęli ludzie wiązać się w społeczeństwa i nadawać sobie wodzów, rządców, lub jakimkolwiek imieniem nazwanych naczelników; ci naczelnicy przez naturę urzędowania, brali na siebie funkcję Inkwizytorów, albo mówiąc po polsku śledzców, dozorców, dostrzegaczów, cywilnego, tym zaś samym moralnego i religijnego gmin podwładnych kierunku. Bo więcej niźli pewna, iż jak cywilności, tak równie moralności, religia nieuchronną jest karą. Lud bez moralności znaczyłby zgraję leśnych dzików; a moralność bez religii utworzyłaby trzodę na żywe podobieństwo kształconych w Smorgońskiej akademii ludzkim trybem niedźwiedziów, których trzeba trzymać w łańcuchach i bezprzestannie wywijać nad nimi harapami, żeby nie powrócili do swoich przyrodzonych narowów. Ta inkwizytorska funkcja między duchowną i świecką władzą została podzielona z czasem, tak, iż pierwsza religijnych i moralnych, druga politycznych ludzkiego społeczeństwa dostrzegała kierunków, z warunkiem jednak, aby jako do wspólnego celu, to jest szczęścia podwładnych zmierzające, jedna drugiej dawała rękę pomocniczą w potrzebie. Władza duchowna świecką żeby mieczem mistycznym broniła przeciw buntom,a świecka nawzajem duchowną przeciw herezjom i odszczepieństwom sukursowała żelaznym. Tak od momentów upłynionych czasów patriarchalnych działo się przez wszystkie wieki, we wszystkich cywilizowanych narodach, i cały świat dzisiejszy, pogański nawet z muzułmańskim, rządzą się tym sposobem. Mogę więc śmiało zaręczyć naszemu Świstakowi, że gdyby w Turczech, Indiach, albo Chinach, tak bluźnił wiarę Mahometa, Bramy, lub Fota, jak w Polsce katolicką, dostałby z łaski tamecznych inkwizycji, wspartych siłą rządową, pareset kijów w pięty.

Lubo obadwa wymienione rodzaje inkwizycji rozgałęzione w narodach, nieporównanie jednak więcej świecka, aniżeli duchowna. W duchownej znajdujemy jednego biskupa nad krociami diecezjanów i jednego plebana nad tysiącem lub dwiema parafianów, a w świeckiej (zacząwszy od prywatnego domu, chałupy, chaty, gdzie każdy gospodarz z gospodynią są naturalnymi inkwizytorami obyczajności swych dziatek i czeladki), nie masz najbiedniejszej mieściny, najbiedniejszej wioski, najodludniejszego pustkowia, nad których mieszkańcami nie czuwałaby, we dnie i w nocy, jak miejscowa tak rządowa zwierzchników, dozorców i dostrzegaczów inspekcja, mając zlecone śledztwo najmniejszych uchybień przeciw krajowej konstytucji i prawom cywilności, z ręką uzbrojoną i w każdy moment gotową do aresztowania, więzienia, sekwestrowania, egzekwowania, biczowania... przestępców. Wiem ja co miał na myśli Świstak, kiedy kreślił swój paszkwil. Hiszpańska, portugalska inkwizycja od dawnych lat otrąbione przez propagandystów oświaty, posłużyły za okazję jego złośliwym przeciw Władzy kościelnej z tego źródła kalumniom. Ale raczy wybaczyć, kiedy powiem otwarcie, że jego starsi bracia gadali jak szalbierze, a on za nimi jak papuga powtarza. Kto chce po rozumnemu rozprawiać w tej materii, winien jest najprzód wiedzieć, iż przerzeczone inkwizycje nie z woli Kościoła, lecz na wyraźne żądanie rządów krajowych wprowadzone zostały. Temczasem niewiele mię będzie kosztowało przekonać Szalbierza, że nawet i grzechy laikowskie, czyli pretendowane świeckich trybunałów okrucieństwa w dekretowaniu więźniów inkwizycyjnych, są produktami jego liberalnej fantazji. Tak jest, przekonam go, i aż do niepodobieństwa repliki zamknę mu gębę, a to świadectwem własnej jego Biblii, zwanej Encyklopedia, przystrojonej portretami sławnych naczelników i fundatorów liberalnej oświaty, Diderota i d'Alemberta, gdzie pod artykułem Inquisition czytamy: "W Hiszpanii Rodacy i Zagraniczni, którzy nie myślą ani o dogmatyzowaniu, ani o mieszaniu publicznego porządku, żyją równie bezpieczni i wolni, jak i w inszych krajach". I niżej: "Fałszem jest prawić, aby wszyscy zbrodniarze potępieni w Inkwizycji, mieli być palonymi. Nie potępiają tam na ogień, jedno za kryminały, które równie w inszych narodach bywają taką karą gładzone. Za insze, mniej okropne występki, naznaczają dożywotnie więzienie, zamknięcie w klasztorze, dyscypliny, pokuty". I jeszcze: "Egzekucje śmierci trafiają się bardzo rzadko, bądź w Hiszpanii, bądź w Portugalii, a w Rzymie żadnego nie znamy dotąd przykładu".

Zawstydźcież się tu jeśli umiecie razem z Świstakiem wszyscy którzy publikując tyranie i krwawożercze okrucieństwa Kościelnej inkwizycji, rachujecie tyle a tyle krociów w przeciągu lat kilkunastu za jej wyrokami żywcem spalonych ofiar. Ach! szarlatańska oświato, jakże przedziwne twojej szkoły postępy! gdy polskie żaki w krótkim czasie już tak daleko przewyższyły bezczelność swoich mistrzów paryskich. Tamci, ile Encyklopedystowie, lubo bardzo wiele nakłamali przeciw Chrystusowemu Kościołowi, jego jednak inkwizycji nie śmieli paszkwilować, a ci ją w najohydniejsze przestroili straszydło! w tym wszystkim można by trochę zmniejszyć to podziwienie, zważając, że Hiszpania graniczy z Francją; nie udałoby się więc było paryskim arcysofistom kłamstwo; przeciwnie Polska nazbyt odległa od tego kraju, aby tak łatwo mogło wydać się naszych Świstaków literackich szalbierstwo.

O. Karol Surowiecki OFM

Fragment książki: Świstak Warszawski wyświstany czyli uwagi krytyczne nad Warszawskim romansem tytułowanym: «Podróż do Ciemnogrodu». Pod imieniem pisarza nazwanego Świstek przez Drukarską pomyłkę. W Prawdogrodzie 1821.

Cyt. za: Ks. M. Nowodworski, Ksiądz Karol Surowiecki [(1754 – 1824)]. Warszawa 1870, ss. 101-105. (Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono; tytuł artykułu pochodzi od red. Ultra montes).

Na temat życia i twórczości o. Surowieckiego zob. art. na Stronie: Ks. Franciszek Gabryl. Młot na świstaków.

Pozwolenie Władzy Duchownej:

Rękopism pod tytułem Ksiądz Karol Surowiecki przez Ks. M. Nowodworskiego, jako nie zawierający nic przeciwnego nauce Kościoła katolickiego, może być drukiem ogłoszony.

Ks. K. Ruszkiewicz,

Cenzor dzieł relig. archid. Warsz.

N. 2072.

APPROBATUR.

Varsaviae die 5 (17) Augusti 1869 anno.
Judex Surrogatus Cons. Glis Varsav.
Praelatus Metropolitanus,

A. Sieklucki.

Secretarius,
Ig. Dudrewicz.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMIV, Kraków 2004

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: