Walki za czasów Machabeuszów

Ks. J. L. Sykora

Po śmierci Aleksandra Wielkiego (r. 323) zostało jego państwo podzielone między jego wodzów. Przy tym podziale Palestyna wraz z Syrią przypadła Laomedonowi, została mu jednak, w trzy lata później wydarta przez innego wodza Aleksandra Wielkiego, Ptolomeusza Lagusa, który także władał Egiptem. Syrię zagarnął wódz Ptolomeusza, Seleukus Nikator. Od tej chwili w ciągu przeszło 100 lat była Palestyna widownią ustawicznych walk, jakie staczali ze sobą syryjscy Seleucydowie z egipskimi Ptolomeuszami. Pomimo niedoli, którą zwykle za sobą wojna pociąga, położenie Żydów w ogóle było znośne, gdyż Ptolomeuszowie obchodzili się z nimi łagodnie i pozostawili im przyznane dawniej przywileje. Wprawdzie Ptolomeusz Lagus uprowadził gwałtem do Egiptu przeszło 100000 Żydów i osiedlił ich w różnych warowniach i sadybach, zwłaszcza w świeżo powstałej Aleksandrii, lecz uczynił to bynajmniej nie w zamiarze pogorszenia ich losu, lecz żeby wśród Egipcjan posiadać lud, któremu by mógł zaufać. Wiedział bowiem, jak ściśle Żydzi dochowywali wierności swoim władcom. Z tego też powodu obchodził się z nimi łagodnie, a nawet, gdy przysięgą zobowiązali się do wierności względem jego następcy, pozostawił im zupełną swobodę religijną, dał różne polityczne przywileje i równe prawa z innymi osadnikami macedońskimi. Toteż Żydzi przyzwyczaili się niebawem do nowej swojej ojczyzny, budowali sobie synagogi i szkoły, szczególnie w Aleksandrii, a nawet później (w roku 150) wznieśli tam wspaniałą świątynię w pobliżu Heliopolisu.

To pomyślne położenie skłoniło wielu Żydów palestyńskich do tego, że dobrowolnie przesiedlali się do Egiptu. Lecz nie dosyć tego: jak niegdyś z Babilonu, Medyi, oraz z innych miejscowości, gdzie Żydzi po niewoli pozostawali, z czasem wielu z nich udało się na wschód, tak obecnie, Egipt stał się kolebką licznych osad żydowskich w Libii, Cyrenie, oraz w różnych okolicach i miastach na morzu Śródziemnym. I tam również budowali swoje synagogi i szkoły, a nadto rozpowszechniali pojęcie o prawdziwym Bogu, oraz obietnicę przyszłego Mesjasza. Później posłannictwo to spełniali także wśród narodów zachodnich, a zwłaszcza wśród Greków i Rzymian.

Już Aleksander Wielki powziął myśl zaprowadzenia w całym swoim państwie języka i wychowania greckiego. Dokąd więc docierały jego zwycięskie wojska, szli za nim greccy osadnicy, którzy osiadali w większych, lub świeżo założonych miastach i tam rozpowszechniali grecki język i grecką kulturę. Nie wywierali przy tym bynajmniej nacisku, lecz rządzili się zasadami bezwzględnej łagodności. Myśl tę przejęli następcy Aleksandra Wielkiego w Syrii [i] w Egipcie i rozwijali ją w dalszym ciągu. Dzięki temu, w krótkim stosunkowo czasie, powstała w Azji Mniejszej i w Egipcie znaczna liczba greckich osad, zwłaszcza w Aleksandrii. Gdziekolwiek więc udali się Żydzi, czy do Egiptu, czy do Azji Mniejszej, czy na Zachód, wszędzie natykali się na Greków i zawiązywali z nimi stosunki. Tym sposobem ulegać musieli wpływowi greckiej kultury i przyswajali sobie język grecki, zapominając własnego tak, że powoli, dla późniejszych pokoleń, język grecki stał się rodzimym.

Objawiło się to najpierw w Aleksandrii, gdzie takich Żydów nazywano Hellenistami, w odróżnieniu od rdzennych Greków, lub Hellenów, jak również i od tych Żydów palestyńskich, którzy zamiast języka hebrajskiego przyswoili sobie aramejski.

Żydzi w stosunkach z pogańskimi Grekami przyswoili sobie nie tylko ich język, lecz także wiele pojęć i zwyczajów. Zwłaszcza zasmakowali w cielesnych ćwiczeniach i zabawach gimnastycznych i dlatego budowali sobie gimnazja, czyli miejsca ćwiczeń, łaźnie itp. zakłady. W tych grach i zabawach na sposób grecki często występowali nago. Z czasem zauważywszy, że z powodu obrzezania są przedmiotem szyderstw i żartów uszczypliwych, zaczęli się wstydzić i sztucznie się zakrywać. Tym sposobem objawili brak czci dla znamienia, które nakazał sam Pan Bóg na znak przymierza z ludem wybranym. Wielu nadawało sobie imiona greckie, zamiast hebrajskich, tudzież ulegając wpływowi filozofii greckiej, utraciło wiarę w zmartwychpowstanie, w życie pozagrobowe, a nadto ugrzęzło w zmysłowych uciechach. Działo się to nie tylko wśród Żydów rozproszonych po różnych stronach świata, a zwłaszcza w Aleksandrii, ale i w Palestynie, gdyż od czasów Aleksandra Wielkiego osiedlili się tam liczni koloniści macedońscy i greccy (szczególnie w Samarii, Gazie, Askalonie, Ptolemaidzie, Skytopolisie i innych) i wywierali fatalny wpływ na Żydów w Jerozolimie, a nawet wielu kapłanów i starszych ludu. Aby więc zapobiec zupełnemu ostudzeniu gorliwości religijnej, zepsuciu obyczajów, oraz spaczeniu pojęć o prawdziwym Bogu i ufności w przyszłego Odkupiciela, wybrała Opatrzność znowu drogę cierpień, prześladowań i różnych dopustów, które zesłała na naród żydowski, zarówno w Palestynie, jak i na osiadłych na obczyźnie.

W Egipcie działo się to za panowania Ptolomeusza IV Filopatora (222 – 205). Władca ten przeszkadzał Żydom w wykonywaniu ich praktyk religijnych, zwłaszcza w synagogach: odebrał im wszystkie przywileje, jakie im nadali jego poprzednicy, i rozkazał, aby wszyscy, którzy odmówią czci bożkom Dionizowi-Bachusowi, utracili także prawa polityczne. Nieco później chwycił się nawet strasznych okrucieństw i wielu opornych Żydów z całego państwa odesłał do Aleksandrii, gdzie rzucono ich w cyrku i hipodromie na pastwę słoni, które ich deptały. Wśród tych prześladowań niektórzy upadli na duchu i odstąpili wiary praojców, wielu jednak przeniosło śmierć nad odstępstwo. Ci przez bohaterski swój przykład ożywili prawowierność swoich współbraci, którzy łączyli się z nimi i woleli raczej życie poświęcić, niż sprzeniewierzyć się Panu Bogu.

W Palestynie opłakane następstwa wpływu greckiego objawiły się nieco później, dlatego też i później zesłał Bóg prześladowania na tamtejszych Żydów. Rozpoczęły się one dopiero za Seleucyda Antiocha IV z przydomkiem Epifanesa (175 – 164).

W tym czasie uległa Palestyna nowemu podziałowi politycznemu, rozpadła się bowiem w krainie przedjordańskiej na: Galileę, obejmującą dawne dzielnice pokoleń Azera, Neftaliego, Zabulona i Izachara; Samarię z dzielnicami Efraima i połową Manassesa; Judeę, do której należały dzielnice pokoleń Beniamina, Judy, Dana i Symeona. Kraina zajordańska, czyli dzielnice, położone na przestrzeni od południowego brzegu jeziora Genezaret aż do rzeki Arnon, nazwane zostały Pereą. W r. 218 zdobył Palestynę król syryjski, Seleucyd Antioch III Wielki (224 – 187). W następnym jednak zaraz roku musiał ją odstąpić Egiptowi, lecz nie na długo, gdyż niebawem zajął ją powtórnie i na stałe wcielił do swego państwa. Z Żydami obchodził się wszakże łagodnie i zachował im dawne przywileje i prawa, którymi dotąd się cieszyli. Tak samo postępował i jego następca, Seleukus IV Filopator (187 – 176). Wprawdzie usiłował on przez Heliodora zagarnąć skarbiec świątyni jerozolimskiej, ale uczynił to z namowy rządcy świątyni Szymeona, który przez nienawiść ku arcykapłanowi Oniaszowi III, zapewnił króla, że skarby te mogą się dostać w jego ręce. Bóg sam, na gorące prośby arcykapłana i ludu, przeszkodził temu zamiarowi, gdyż w chwili, kiedy Heliodor w otoczeniu zbrojnego orszaku wchodził do świątyni, wystąpił przeciwko niemu w postaci jeźdźca, który, uderzywszy go koniem, obalił na ziemię, poczym dwaj Aniołowie, jako młodzieńcy, przyskoczyli doń i ochłostali go niemiłosiernie. Heliodora na wpół żywego wyniesiono ze świątyni, na prośby jednak Oniasza odzyskał zdrowie. Powróciwszy do króla, gdy w dodatku miał we śnie widzenie, podczas którego dwaj chłostający go w świątyni młodzieńcy oznajmili mu, za co był ukarany, oświadczył królowi: "Jeżeli masz którego nieprzyjaciela, albo zdrajcę królestwa, poślij go tam, a ubiczowanego przywitasz, jeżeli jeno wróci, gdyż na onym miejscu jest prawdziwie jakaś moc Boża".

Inaczej działo się za następcy Filopatora, Antiocha IV z przydomkiem Epifanesa. Władca ten, który od 13 roku życia spędził 6 lat, jako jeniec w Rzymie, przyswoił sobie wiele tamtejszych obyczajów, a zwłaszcza nieustraszone męstwo i zamiłowanie wojny. Obok tego wszakże zakaził się też zepsuciem stolicy ówczesnego świata. Był okrutny, kapryśny a nade wszystko rozkiełznany w najniższych i najsromotniejszych rozkoszach zmysłowych. Jego zbytkowna rozwiązłość kosztowała skarb państwa wiele pieniędzy, co było tym uciążliwsze, że opłacać musiał haracz Rzymowi, do którego Antioch, po klęsce doznanej pod Magnezją w r. 190, zobowiązał się na 12 lat. Chcąc zasilić pustą kasę, postanowił zrabować skarbce niektórych świątyń, idąc za przykładem swego ojca, który to samo uczynił w krainach leżących na wschód od Taurusu. Szczególniej nęciły go skarby świątyni jerozolimskiej, o których nabrał przesadzonego wyobrażenia od chwili, gdy brat arcykapłana Oniasza, Jazon, ofiarował mu 590 talentów srebra, jeżeli go na miejsce brata uczyni arcykapłanem i udzieli przywileju nadawania obywatelom jerozolimskim tytułów obywateli Antiochii, stolicy Syrii, a jeszcze bardziej, gdy w trzy lata później Menelaus, brat wyżej wymienionego Szymeona, zobowiązał się zapłacić o 300 talentów więcej, jeżeli odbierze Jazonowi godność arcykapłańską a da ją jemu. Szukał więc tylko sposobności do wykonania swego zamiaru, która też nastręczyła mu się niebawem.

Kiedy bowiem Antioch był zajęty wojną z Egiptem, rozeszła się w Jerozolimie fałszywa wiadomość, że umarł. Z tego skorzystał Jazon, najął 1000 mężów i na czele ich wtargnął do Jerozolimy, aby wypędzić swego współzawodnika Menelausa. Wtargnąwszy do miasta, mordował niemiłosiernie każdego, kto tylko wpadł w jego ręce. Antioch, myśląc, że Żydzi podnieśli rokosz, przybył z licznym wojskiem, wkroczył do miasta, wypędził Jazona, który musiał uciekać nienawidzony i pogardzony przez wszystkich, jako zdrajca i odstępca. Antioch w przystępie gniewu, rozkazał żołnierzom swoim mordować w ciągu 3 dni każdego, kogo spotkają na ulicy lub na dachu, nie wyjmując starców i dzieci, sam zaś w towarzystwie Menelausa udał się do świątyni i zabrał wszystkie znajdujące się tam pieniądze, pomimo, że wśród nich były depozyty osób prywatnych i sierot. Nadto zrabował cenniejsze naczynia święte, a szczególnie złoty świecznik, ołtarz kadzenia, stół do chlebów przaśnych i zasłonę, która oddzielała miejsce święte od najświętszego. Nie dosyć tego; mniemając, że do umocnienia jego państwa wielce przyczyni się jednakowa wszędzie religia, postanowił bałwochwalczą cześć bogów greckich zaprowadzić na całym obszarze swego kraju, jako jedyną, dozwoloną religię państwową. Zabronił tedy Żydom pod karą śmierci obrzezania, oraz ofiar, nakazanych przez Prawo Mojżeszowe, a również obchodzenia sabatu i dni świętych. Nadto rozkazał zabrać ich Księgi Święte i spalić je, wybudować w Jerozolimie i różnych miejscowościach Judei pogańskie ołtarze i świątynie, a wreszcie składać bogom ofiary według obrządku przyjętego przez Greków. Posunął się nawet tak daleko, że przepisał ofiary z wieprzów, które przez Żydów uważane były za zwierzęta nieczyste. Świątynia jerozolimska została poświęcona Jowiszowi olimpijskiemu, na ołtarzu zaś ofiarnym postawiono bożka, a nadto zaprowadzono pogańskie obrzędy, połączone z różnymi występnymi i bezwstydnymi obchodami.

Tym rozkazom króla ulegli niektórzy Żydzi bez oporu. Do rzędu ich należeli przede wszystkim ci kapłani i Żydzi zamożniejsi, którzy już dawniej przejęli się greckimi obyczajami i poglądami i którym więcej chodziło o to, aby posiąść łaskę królewską i dojść do zaszczytów, niż zachować czyste sumienie i podobać się Bogu. Obecnie prawdopodobnie zbliżyli się oni ściślej do siebie i utworzyli osobną partię, która przyjęła nazwę Saduceuszów, jak się zdaje, dlatego, ponieważ wśród niej, najwięcej było potomków arcykapłana Sadoka. Inni natomiast, o wiele liczniejsi, uznali, że należy więcej słuchać Boga, niż ludzi i dlatego wybierali raczej śmierć, niż odstępstwo od wiary. Byli to tak zwani Assydejczycy (gorliwi), to jest prawdziwi patrioci żydowscy, którzy, przejęci miłością ku Panu Bogu i swoim współbraciom, nie tylko przestrzegali Zakonu Pańskiego, ale starali się i o to, aby lud zachował wszystkie znamiona ludu Izraelskiego. Z pośród wielu, którzy ponieśli śmierć za swoją prawowierność, wymienia Pismo Święte wyraźnie Eleazara, jednego z najpoważniejszych doktorów, czyli znawców i wykładaczów Prawa Mojżeszowego, i tzw. braci Machabejskich wraz z ich matką. Oni to bowiem bohaterską śmiercią swoją stali się potężną dźwignią prawowierności dla wielu, którzy ostygli w wierze.

Eleazar, naonczas 60 letni starzec, był wezwany, aby wbrew Prawu Mojżeszowemu jadł mięso wieprzowe i przez to stwierdził swoje odstępstwo od wiary praojców. Kiedy się opierał, przyjaciele wiedzeni źle zrozumianym współczuciem, przyrzekli mu potajemnie dostarczyć mięsa dozwolonego, prosząc, aby pozornie tylko udawał, że je mięso wieprzowe i przez to spełnia rozkaz królewski. Eleazar jednak z oburzeniem odrzucił podobny wybieg, gdyż nie chciał okłamywać Pana Boga i dawać zgorszenia swoim współbraciom. Skutkiem tego został wzięty na męki, polegające na tym, że go wyciągnięto, niby skórę na bębnie i biczowano tak długo, aż ducha wyzionął.

W sposób jeszcze okrutniejszy zostali umęczeni wyżej wymienieni bracia Machabeusze, wraz z ich matką, gdy oświadczyli, że są gotowi raczej umrzeć, niż przekroczyć Zakon Mojżeszowy. Król rozkazał jednemu po drugim w obecności reszty ściągnąć skórę z głowy, wyrwać języki, odciąć ręce i nogi i dyszących zaledwie piec na ruszcie. Pomimo to wszyscy mężnie poddali się tym niesłychanym męczarniom, zachęcani przez rodzoną matkę do odwagi i wytrwałości, która ich pocieszała nadzieją w zmartwychpowstanie i nagrodę wiekuistą. Matkę, którą Kościół podaje wszystkim, jako przepiękny wzór prawdziwej miłości matczynej, umęczono na samym końcu.

Te i tym podobne okrucieństwa przeraziły wielu i sprawiły, że z obawy przed nimi ulegli rozkazom króla. Inni jednak widzieli w nich dopust Boży, zesłany przez Pana, jako kara za grzechy ludu, i dlatego garnęli się coraz skwapliwiej do pokuty, a zarazem ściśle wykonywali Zakon Pański, rozumiejąc, że tylko tym sposobem odwrócą od siebie i innych karzącą prawicę Sprawiedliwości i wyjednają zmiłowanie. Nie brakło też i takich, na których uciemiężenia Antiocha wywierały wprost przeciwny wpływ, niż ów okrutnik zamierzał, a mianowicie: że podniecały ich zapał i zniewoliły do chwycenia za oręż, aby, ufni w pomoc Pana Boga, walczyć do upadłego za wolność religii, podobnie, jak to się działo niegdyś za czasów Sędziów. Do tych właśnie należał Matatiasz i jego pięciu synów, pochodzących z pierwszej klasy kapłańskiej.

Skoro kapłan ten spostrzegł, że świątynia została zbezczeszczona, przejęty wielkim bólem, udał się wraz z synami do położonego na północo-zachód od Jerozolimy wzgórza Modin, aby tam bez przeszkody służyć Bogu (Mach. 2, 1-27). Gdy jednak i tam dotarł urzędnik królewski imieniem Apelles i przy obchodzie uroczystości pogańskiej wzywał do składania bogom ofiary, Matatiasz nie tylko go nie usłuchał, ale do głębi oburzony własną ręką zabił żyda, który chciał wobec wszystkich składać ofiary, oraz Apellesa, który go do tego kroku namówił. To uczyniwszy, wydał odezwę, aby każdy kto się czuje czcicielem Boga prawdziwego, przyłączył się do niego, poczym wraz z synami swymi schronił się w góry. Tutaj istotnie podążyło doń wielu prawowiernych Żydów. Dla obrony Prawa Mojżeszowego, począł znienacka napadać pojedyncze oddziały wojsk syryjskich, tępił je, a nadto burzył wsie i miasta, rozwalał pogańskie ołtarze, przywracał obrzezanie u tych, którzy z obawy przed królem zaniechali go, a wreszcie według Zakonu karał śmiercią odstępców od wiary. Ponieważ sam był podeszłego wieku, nie zdołał niewygód wojny wytrzymać dłużej nad jeden rok. Po jego śmierci objął dowództwo trzeci syn Juda, który dla swego męstwa został nazwany Machabeuszem, tj. młotem tłuczącym (Mach. 3, 1-10; 4, 1-61). Pobiwszy, przy widocznej pomocy Bożej, znaczniejsze oddziały wojsk syryjskich pod różnymi dowódcami (Apolloniuszem, Seronem, Ptolomeuszem, Nikanorem, Georgiaszem i Lizjaszem), wtargnął do Jerozolimy, oczyścił świątynię z bożków i innych pogańskich znamion, obdarzył ją nowymi naczyniami i sprzętami, a wreszcie kazał na nowo poświęcić (r. 164). Tym sposobem służba Boża według przepisów Zakonu przywrócona została w świątyni Jerozolimskiej. Odtąd corocznie Żydzi obchodzili w miesiącu Kislew, naszym grudniu, pamiątkę tego ponownego poświęcenia.

Antioch tymczasem przebywał w perskiej prowincji Elymaidzie, pragnąc przez złupienie świątyni bogini Artemidy zebrać pieniądze potrzebne na wojnę (Mach. 6, 1-16). Odparty jednak, udał się do Ekbatany. Tutaj doszły go wiadomości o porażkach, jakich doznały wojska syryjskie w potyczkach z Żydami. Zmienił więc natychmiast swój zamiar i wyruszył na Jerozolimę, aby na Żydach srodze pomścić zadane jego wojskom porażki. Ponieważ jednak zbytnio się śpieszył, spadł podczas podróży z wozu i tak dalece obraził swoje ciało, iż ciężko zachorował. Ciało zaczęło na nim gnić i opadać z kości, robaki toczyły je, przy czym wydawało tak nieznośny odór, że nikt nie mógł wytrzymać w bliskości chorego. Ponieważ widział w tym niechybną karę za wszystkie okrucieństwa na Żydach, przeto postanowił, skoro wyzdrowieje, zmienić swoje postępowanie i naprawić zło wyrządzone. Nie odzyskał jednak zdrowia, lecz umarł wśród niewypowiedzianych cierpień w mieście Tabe, leżącym przy drodze wiodącej z Suzy do Babilonu (r. 164).

Następca jego, 12-letni syn Antioch V, z przydomkiem Eupator (163 – 161), zawarł wprawdzie, za namową Lizjasza, pokój z Żydami i udzielił im zupełnej swobody religijnej, pomimo to, byli oni jednak srodze prześladowani zarówno przez namiestnika syryjskiego Tymoteusza, jako i przez ościenne ludy (Mach. 6, 17; 9, 22). Dlatego też wojna ciągnęła się dalej, nie tylko za panowania Eupatora, lecz i za jego następców. W tych zapasach Juda zawsze zwyciężał, ilekroć walczył za wiarę, i całkowitą ufność swoją pokładał w Bogu. Pan bowiem przychodził mu z pomocą w cudowny sposób, jak niegdyś za czasów Jozuego. I tak np. w jednej z bitew ukazało się wrogom pięciu mężów na koniach z wędzidłami złotymi. Z tych mężów dwóch nie odstępowało Judy, zasłaniając go swoją zbroją, trzech zaś rzucało z powietrza pociski żelazne i błyskawice na nieprzyjaciół tak, że zostali albo porażeni ślepotą, albo pierzchali z trwogi. Skoro jednak Juda miał na myśli swobodę polityczną i wbrew Zakonowi Mojżeszowemu zawarł przymierze z Rzymianami, Bóg odmówił mu swojej pomocy i sprawił, że go opuścili nie tylko sprzymierzeńcy ale i znaczna część jego własnego wojska. Pozostało mu bowiem zaledwie 800 mężów. Pomimo to podjął walkę przeciwko 30000 pieszych i 2000 jeźdźców. Wobec tej przewagi uległ. Sam padł śmiercią bohaterską, reszta zaś jego wojowników uciekła.

Potem nastało znowu prześladowanie Żydów prawowiernych ze strony pogańskich Syryjczyków, a niebezpieczeństwo było tym większe, że do nich przyłączyło się wielu odstępców żydowskich, którzy sprzyjali Grekom. (Mach. 9, 23 – 14, 49). Znowu więc zgromadzili się czciciele Boga prawdziwego i wybrali sobie za wodza najpierw Jonatasa, brata Judy, a następnie, po jego śmierci, brata tegoż Szymona i walczyli dalej, aż nareszcie król Demetriusz II z przydomkiem Nikator (r. 146 – 142) udzielił im zupełnej swobody religijnej i politycznej (w r. 142). Żydzi, oceniając wielkie zasługi Szymona, z wdzięczności wybrali go księciem i arcykapłanem i postanowili, że obie te godności będą dziedziczne w jego rodzie: "ażby nastał wierny Prorok", tj. Odkupiciel. Uchwała ta była przeciwna Zakonowi, według którego godność kapłańska winna była przechodzić na pierworodnych potomków Aarona. Lecz już przed Dawidem odstąpiono od tej zasady, gdyż godność arcykapłańską powierzano potomkom Itamara, młodszego syna Aarona. Seleucydzi przywłaszczyli sobie prawo mianowania arcykapłanów. Szymon zaś tym więcej mógł przyjąć dla siebie i swoich potomków godność arcykapłańską, że należał do pierwszej klasy kapłańskiej, a nadto, że po zamordowaniu Onaniasza III nie było już prawowitych arcykapłanów, a nadto ponieważ Onaniasz IV, syn poprzedniego Onaniasza, który miał po ojcu zostać arcykapłanem, udał się do Egiptu i tam, za pozwoleniem Ptolomeusza Filopatora (181 – 145), na ruinach świątyni pogańskiej wybudował kościół dla Żydów. Z tego powodu został uznany za odstępcę i wraz ze swoim potomstwem utracił prawo do godności arcykapłańskiej.

Ród Szymona zwano albo Hasmonejczykami, według nazwiska jednego z jego przodków, pradziada Matatiasza Hasmoneusza, albo Machabeuszami od Judy Machabeusza.

Walki zwycięskie Machabeuszów, oprócz swobody religijnej i politycznej, przynosiły Żydom jeszcze jedną korzyść. Zapobiegały one dalszemu wpływowi greckiej kultury na Żydów i ożywiały ducha prawowierności. Wielu odtąd stanęło niewzruszenie przy Zakonie. Do tych należeli kapłani, ustanowieni przez Judasa przy nowopoświęconej świątyni, oraz jego wojownicy, którzy wytrwali przy nim do ostatniej chwili. Ci stanowili odtąd zdrowe jądro narodu żydowskiego, z pośród którego następnie Chrystus Pan wybierał swoje otoczenie i pierwszych członków Kościoła.

Trzeba wszakże przyznać, iż obok dodatniego wpływu prześladowań syryjskich nie brakowało też i ujemnych. W trakcie ich powstały różne stronnictwa religijne, które, w miarę swego rozwoju, coraz nieprzyjaźniej zachowywały się względem siebie i najgorszy dawały przykład reszcie ludu. Do tych należało wspomniane już poprzednio stronnictwo Saduceuszów, oraz Faryzeuszów i Esseńczyków.

Ks. J. L. Sykora

Historia Święta Starego Zakonu (treść Złotej Biblii klasyków) przystępnie wyłożył Ks. Dr J. L. Sykora (profesor teologii Uniwersytetu w Pradze), przetłumaczył i uzupełnił Ks. Zygmunt Chełmicki. Tom II, Warszawa 1903, ss. 278-288. (Książka z serii wydawniczej: BIBLIOTEKA DZIEŁ CHRZEŚCIJAŃSKICH).

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

Pozwolenie Władzy Duchownej:

APPROBATUR

Varsavie die 31 Ianuarii (13 Februarii) 1903 a.

Archiepiscopus Varsoviensis

Vincentius.

Regens Cancelarii

Canonicus Metropolitanus L. Ponewczyński.

N. 906.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2004

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: