SEDES VACANS

(250 – 251)

Ks. Paweł Smolikowski CR

Kościół Rzymski był w tym czasie rządzonym przez dwóch kapłanów: św. Mojżesza i św. Maksyma, i diakona Nikostrata. A i ci byli męczeni i siedzieli w więzieniu i z więzienia rządzili tymczasowo Kościołem. A był w Rzymie zawsze i antypapież Beron, któremu ulegała w Rzymie większa część chrześcijan!

Prześladowanie, rozpoczęte z początkiem 250 r., srożyło się z całą mocą aż do Wielkanocy 251 r. Więzienia nie mogły pomieścić chrześcijan; zamykano ich w gmachach publicznych. Orygenes, więziony i ciężko męczony, znalazł sposób pisywania z więzienia do chrześcijan, zachęcając ich do wytrwałości. W Aleksandrii powtórzyły się zeszłoroczne napady na chrześcijan; ale wtenczas napadało pospólstwo, a wiedziano o tym, że cesarz sprzyjał chrześcijanom, więc łatwiej było znosić chwilowe prześladowanie; obecnie miało się przed sobą rząd, który z całą stanowczością i bezwzględnością tępić postanowił chrześcijaństwo. Bardzo wielu tedy odpadło. Św. Dionizy, biskup aleksandryjski, potrafił się ukryć, i z ukrycia swego rządził Kościołem przez kapłanów i diakonów. To samo czynił św. Grzegorz Cudotwórca, biskup Neocezarei. W Azji Mniejszej, kiedy kazano św. Piotrowi z Lampsaku ofiarować bogini Venus, odpowiedział: "Dziwię się, że urzędnik chce mię zmusić do uczczenia bezwstydnej istoty, której wszystkie uczynki były tego rodzaju, że w innych musi je karać". Za to został umęczony. Wtedy niejaki Nikomat sam wyznał, że jest chrześcijaninem, nie pytany o to; ale kiedy go wzięto na tortury, wyrzekł się Chrystusa. Nic mu to nie pomogło, bo umarł, ledwo że go odwiązano od tortur. Widząc to z pośród widzów szesnastoletnia św. Dionizja, nie mogła powstrzymać się i zawołała: "Nieszczęsny, dla chwili wytchnienia trzebaż ci było iść na wieczne męki". Zaraz ją schwytano i zagrożono podobnymi mękami. "Bóg mój – powiedziała – większy jest od was. Może mi udzielić sił do wytrzymania wszystkich waszych tortur". I została umęczoną. Na Sycylii umęczoną została św. Agata. Kiedy jej sędzia przedstawiał zacność jej rodu, odpowiedziała: "Największa zacność, prawdziwa wolność – to służyć Chrystusowi". Gdy ją sędzia wzywał, by ofiarowała bogom, – "a czyby się tobie to podobało – zapytała – żeby twoja żona była jak Venus; a żona twoja czyby sobie życzyła, żebyś ty był jak Jupiter?" Kiedy ją w straszliwy sposób męczono, wołała: "Panie, Boże mój, strzegłeś mię od kolebki, wykorzeniłeś z serca mego miłość świata i dałeś mi cierpliwość, potrzebną w znoszeniu tych mąk. Przyjmij teraz duszę moją". I tak w mękach skonała.

Bywały wypadki, które Cesarza zastanawiały. Zdawało się, że czasem zaczynał rozumieć, że religia chrześcijańska nie jest tak jak on sądził, nieprzyjaciółką państwa. Św. Akacjusz, biskup Antiochii Pizydyjskiej, przyprowadzony został z innymi kilkoma chrześcijanami przed prokonsula. "Powinniście kochać Cesarza – rzekł do nich prokonsul – wy, co żyjecie pod prawami rzymskimi". – Na to mu odpowiedział św. Akacjusz: "A któż kocha więcej Cesarza jak chrześcijanie? My za niego wciąż się modlimy, aby żył długo, aby rządził ludem sprawiedliwie, aby panowanie jego było spokojne; modlimy się także za wojsko, i za świat cały". I w dalszym ciągu tak mądrze i rozsądnie mówił, że prokonsul czuł się w obowiązku donieść o wszystkim Cesarzowi. Cesarz był tym tak ujęty, że kazał św. Akacjusza uwolnić, a prokonsula wynagrodził.

W Kartaginie chrześcijanie słabo stali – wielu od wiary odstąpiło. Św. Cyprian usunął się i z ukrycia rządził swą trzodą. Rząd nie mogąc go schwytać, skonfiskował jego posiadłości.

Tymczasem wybuchła wojna z Gotami i Decjusz musiał się nią zająć, a wysłał przeciwko Gotom swego starszego syna, Hereniusza Etruskusa. Wtedy prześladowanie trochę złagodniało. Raz dlatego, że prześladowcy byli już zmęczeni, i dlatego, że Cesarz, który głównym był czynnikiem, czym innym był zajęty, a po części dlatego, że wszyscy oczekiwali rezultatu wojny, która nie bardzo szczęśliwy brała obrót. Goci wzięli Nikopolis, Martianopolis i Filipopolis. W tym ostatnim wymordowali 100.000 mieszkańców i uprowadzili mnóstwo ludzi w niewolę.

Chrześcijanie upadli (lapsiktórych dzielono na: thurificati, sacrificati i libellatici (1)), po jakimś czasie pragnęli powrócić na łono Kościoła. Przyjmowano ich, ale musieli byli odbywać długie i ciężkie pokuty, jak to było w zwyczaju w ówczesnym Kościele. Biskupi uwzględniali byli wstawiennictwo wyznawców i męczenników i zwalniali tych, co byli upadli, od zwykłych pokut i dopuszczali do sakramentów, nie wymagając całej i długiej pokuty, a zadawalając się małą. Z tego wyrodziło się nadużycie. Wielu z wyznawców uważało, że im to z prawa się należy i dawali po prostu rozkazy biskupom, a szczególniej jeden wśród nich Lucjanus, z Kartaginy. Wydawał w swoim imieniu lub w imieniu męczenników, za delegowanego których się podawał, listy rekomendacyjne w ogólnych terminach: "Niech N. będzie przyjęty ze swymi". Tak, że ten, co od niego dostał taką rekomendację, mógł i sam korzystać i ze 20 lub 30 z sobą przyprowadzać jako "swoich". Byli i tacy, co na tym interes robili i sprzedawali takie listy rekomendacyjne. Niektórzy księża, nie pytając swego biskupa, przyjmowali do sakramentów takich, którzy opatrzeni byli podobnymi biletami. Święty Cyprian chciał usunąć to nadużycie, przepisał swoim kapłanom jak mają postępować, ale to wywołało prawie że bunt. Napisał tedy do kapłanów i diakonów rządzących Kościołem w Rzymie, tłumacząc się z powodów dla których się ukrywał (co mu za złe poczytane było, i co mu byli wymawiali rządzący tymczasowo Kościołem) i zarazem przedstawiając całą sprawę z owymi listami rekomendacyjnymi.

Św. Mojżesz, św. Maksym i Nikostrat odpowiedzieli św. Cyprianowi, pochwalając jego gorliwość i sposób postępowania, ale dodawali, że od czasu śmierci św. Fabiana Kościół rzymski nie mógł wybrać następcy, któryby mógł sprawę z całą powagą swej władzy ostatecznie rozstrzygnąć i dlatego polecają nic nie wprowadzać nowego, aż do obioru papieża, a tymczasem ci apostaci, co mogą czekać niech czekają, a ci, którzy są w niebezpieczeństwie życia, jeśli dają znaki prawdziwej skruchy, niech będą do Kościoła przyjmowani i do sakramentów dopuszczani. Ponieważ wszędzie mniej więcej ponawiały się te zajścia, co i w Afryce, – tedy decyzja ta rozesłaną była do chrześcijan wszędzie.

Heretycy chcieli skorzystać z prześladowania i z tego, że w Rzymie nie było papieża. Privatus, biskup heretycki z Numidii, wysłał był swoich do Rzymu, by dostać od Kościoła rzymskiego list świadczący o tym, że jest w jedności z Kościołem rzymskim. Św. Cyprian w listach swoich przestrzega o tym św. Mojżesza, św. Maksyma i Nikostrata. Ci mu odpisują, dziękując za informację, "bo, jak słuszna, musimy czuwać nad ciałem Kościoła, którego członkowie są rozproszeni po całym świecie. Ale zanim otrzymaliśmy listy twoje, przybył tu Futurus, wysłaniec Privata, chcąc otrzymać od nas świadectwo; ale go nie dostał".

Tymczasem sprawa z apostatami w Kartaginie nie uspokoiła się. Św. Cyprian posłał tam trzech biskupów, by dopilnowali rozporządzenia, jakie otrzymał był z Rzymu. Wtedy pięciu kapłanów oświadczyło się przeciw św. Cyprianowi, wypowiedziało mu posłuszeństwo. Między nimi był Nowat. Byli oni przeciwni przyjmowaniu upadłych do sakramentów. Nowat udał się do Rzymu.

W Rzymie rządzili jak dotychczas św. Mojżesz, św. Maksym i Nikostrat. Sekretarzem był Nowacjan. Ten już wtenczas był pełen rygoryzmu i na rozkaz św. Mojżesza redagując list do św. Cypriana, opuścił był ten fragment, w którym św. Mojżesz każe dopuszczać do sakramentów "bliskich śmierci". Kiedy ten list musiał odczytać św. Mojżeszowi, ten kazał mu ten fragment o "bliskich śmierci" zamieścić. Wkrótce potem św. Mojżesz umarł w więzieniu. Na czele rządzących stanął teraz św. Maksym, a przybranym [do współrządzenia] został św. Urban.

Tymczasem Decjusz sam musiał wyruszyć przeciwko Gotom na wiosnę 251 roku. To pozwoliło duchowieństwu rzymskiemu przystąpić do wyboru papieża. Decjusz, powiada św. Cyprian, "byłby raczej ścierpiał w Rzymie współzawodnika do korony cesarskiej, aniżeli papieża" – i cytował jego własne słowa: "wolałbym dowiedzieć się o buncie współzawodnika, jak o wyborze biskupa w Rzymie". Skorzystano tedy z nieobecności Decjusza i 4 czerwca wybrano papieżem św. Korneliusza, Rzymianina.

Ks. Paweł Smolikowski (Ze Zgromadzenia Zmartwychwstania Pańskiego), BÓG W HISTORII. T. III., Kraków 1926, ss. 198-201.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono; tytuł rozdziału pochodzi od autora).

Pozwolenie Władzy Duchownej:

POZWALAMY DRUKOWAĆ

Z Kurji Książęcej Metropolitalnej

W Krakowie, dnia 1 sierpnia 1926.

Ks. Jan Krupiński

wik. gen.

L. S.

Ks. A. Obrubański

kanclerz

POZWALA SIĘ DRUKOWAĆ

Ks. Władysław Zapała

Przełożony Główny Zgromadzenia Zmartwychwstania Pańskiego

W Krakowie, dnia 9 marca 1926.

Przypisy:
(1) a) thurificati tzn. ci, którzy ofiarowali kadzidło bożkom;

     b) sacrificati tzn. ci, którzy spożywali mięsne ofiary składane bożkom;

     c) libellatici tzn. ci, którzy listownie oświadczali, że gotowi są składać ofiary pogańskie.

(Przyp. redakcji Ultra montes).

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2004

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: