MISTRZOWIE SŁOWA

Tertulian (*)

Abp Ignacy Hołowiński

Tertulian najświetniejszy z natury talent ozdobił najbogatszą i najrozmaitszą nauką; znajomość prawa rzymskiego szczególnie prześwieca się w jego pismach. Żarliwość o wiarę i Kościół gore u niego płomieniem, bo ten geniusz pełen jest najżywszego ognia i uczucia; lecz zbyteczne przemaganie uczucia i uniesień przy wrodzonej skłonności do rygoryzmu wtrąciło go do herezji montanistów. Charakter jego z natury cierpki i posępny, nie chciał się wypogodzić nawet łagodnym światłem chrześcijańskim. We wszystkich dziełach odznacza się wymową, lecz pisma jego, dopóki jeszcze był katolikiem, są bez porównania lepsze nie tylko co do treści, ale i co do zewnętrznego oddania, bo talent przy prawdzie więcej się wzmaga. Najbardziej dla kaznodziei godna jest uwagi jego apologia, najbogatsza w treść i wysłowienie. Opowiadacz słowa Bożego wiele z niego korzystać może, chociaż go naśladować całkiem nie podobna, gdyż jest we wszystkim oryginalny i sobie tylko właściwy. Jego sztuka rozumowania i potęga umysłu zdumiewają czytelnika. U niego słowo prawdziwie jest mieczem, siecze i rąbie; stąd przy prawdzie zawsze jest niezwyciężony. U niego nauczyć się możemy, że bogactwo myśli stanowi bogactwo wyrażenia; jego bowiem żywa i ognista wyobraźnia pochodzi z niewyczerpanego źródła ideów. Jego władanie mową godne naśladowania; ale unikać należy jego niezwykłych wyrażeń, przerażających i niespodziewanych obrotów, a nade wszystko stronić potrzeba od górującej dążności w jego dowodzeniu, gdyż więcej bije jak przekonywa. Jeszcze w dziełach, póki był katolikiem, dość pokazuje się łagodnym, bo jasne pojęcie prawdy przy duchu miłości katolickiej wstrzymywały tę cierpkość charakteru; ale po zniesieniu zapory świętego Kościoła całkiem się oddał swej surowości, skarżąc, broniąc, lżąc, zawsze przeciwnika wystawia śmiesznym; stąd ironia, dowcip, szyderstwo, wzgarda, najzaciętsza satyra służą mu za jedyne dowody w dziełach jego montanistowskich. Nie ma potrzeby wspominać, że opowiadacz powinien jak najtroskliwiej unikać podobnych rzeczy. Jego umysł prędki i gwałtowny zrodził jego mowę jakby w pośpiechu ściśniętą i ciemną nieraz; styl jego lakoniczny, sentencjonalny, przejście nagłe i bezpośrednie, wyrażenie zawsze najsilniejsze, ale w hiperbole zanadto się wdaje, czego naśladować nie wypada; wymowa bogata w obrazy i kwiecista, ale te kwiaty dzikie, jakby w pustyni rosły. Pierwszym jest twórcą łaciny chrześcijańskiej, i wywarł stanowczy wpływ na język kościelny.

Przykład. Na zarzut: dlaczego chrześcijanie skarżą się na prześladowanie, kiedy sami chcą cierpieć, tak odpowiada poganom:

"Zaiste, chcemy cierpieć, ale w ten sposób, jak rycerz pragnie wojny pełnej trwogi i niebezpieczeństw; a chociaż samo cierpienie podobać się nie może, walczy jednak całą swą siłą, i zwyciężywszy, cieszy się łupem ten, co się uskarżał na wojnę, bo sławę i zdobycz osiągnął. Nasza wojna u trybunału [sądowego], abyśmy się tam za prawdę z niebezpieczeństwem życia potykali; nasze zwycięstwo, gdy odzierżymy to, o co walczymy, bo przynosi nam sławę podobania się Bogu, i łup najdroższy – życie wieczne.

Dalej więc do swego dzieła, abyście się więcej ludowi podobali, im więcej zamordujecie mu na ofiarę chrześcijan. Krzyżujcie, męczcie, potępiajcie, zetrzyjcie nas; niewinność nasza będzie dowodem waszej nieprawości, dla której wyświecenia Bóg pozwala, abyśmy cierpieli. Niedawno bowiem, gdyście chrześcijankę, miasto oddania lwom, skazali na oddanie w dom zepsucia, wyznaliście sami, że u nas nieczystość jest straszniejszą nad wszelkie kary, nad wszelkie rodzaje śmierci. Ale wasze okrucieństwo najwyszukańsze nic nie może wskórać, owszem przynęca jeszcze do chrześcijaństwa. Ilekroć nas rzniecie, tylekroć więcej się mnożymy. Nasieniem jest krew chrześcijan. Wiele u was filozofów zachęcało do cierpień i śmierci; a czy mieli tylu zwolenników jak chrześcijanie, którzy uczą nie słowem, tylko czynami. Ten sam upór jaki nam wyrzucacie, jest właśnie mistrzem. Kto go bowiem widząc nie pobudzi się do poszukiwania wewnętrznej przyczyny? Kto ją zbadawszy, nie poszedł do nas; a przyszedłszy, nie pragnął cierpieć dla pozyskania łaski Bożej i dla zmycia krwią przeszłych przekroczeń? Wszystkie grzechy gładzą się męczeństwem. Dziękujemy przeto za wasze skazanie na śmierć, bo w tej walce rzeczy Boskich z ludzkimi, gdy nas potępiacie, Bóg nas uniewinnia" (1).
   

Homiletyka przez ś. p. JWJX. Ignacego Hołowińskiego Arcybiskupa Mohilewskiego Metropolitę wszystkich rzymsko-katolickich kościołów w Rosyi, Rektora i Profesora rzymsko-katolickiej Duchownej Akademii w Petersburgu ułożona i Alumnom tejże Akademii wykładana w 1855 r., Kraków 1859, ss. 53-57.

(Pisownię nieznacznie uwspółcześniono).

Pozwolenie Władzy Duchownej:

Rękopism p. t. «Homiletyka» przez ś. p. Ignacego Hołowińskiego, Najprzewielebniejszego Arcybiskupa Mohilewskiego i Metropolitę wszystkich rzymsko-katolickich kościołów w cesarstwie rosyjskiem sporządzony, z pilnością przeczytałem i nic w nim przeciwnego wierze świętej i dobrym obyczajom nie znalazłem; owszem zamieszczone w nim uczone nad pismami Ojców św. Kościoła katolickiego uwagi – jako też piękny przekład celniejszych wyjątków z dzieł tychże Ojców na język polski, a przytem dołączona wiadomość o kaznodziejach ojczystych – czynią niniejszy rękopism ważnym nabytkiem w tym przedmiocie dla literatury polskiej, przeto sądzę być go druku godnym.

W Krakowie dnia 3. lutego 1859 r.

F. Gołaszewski kapł. Zgr. Miss.

Cenz. ks. treści relig. mp.

Przypisy:

(1) Apologeticus c. 50.

(*) "Quintus Septimius Florens Tertullianus urodził się ok. 160 r. w Kartaginie jako syn pogańskiego setnika rzymskiego. Otrzymał naukowe wykształcenie i poznał język grecki. Opanował dobrze prawo i był – według relacji Euzebiusza (Historia Kościelna 2, 2, 4) – retorem w swym ojczystym mieście. Po zakosztowaniu wszystkich uciech i przyjemności pogańskich i po przekonaniu się o próżności filozofii pogańskiej oraz beznadziejności bałwochwalstwa, przechylił się na stronę chrześcijaństwa, które mu imponowało czystością obyczajów i męstwem męczenników. Ożeniony był z chrześcijanką. Hieronim twierdzi, że był kapłanem (De viris illustribus 53) – nowsze badania uważają sprawę tę za niepewną. Już po nawróceniu podjął niesłychanie ożywioną działalność, niestety, jego ponure i przesadnie surowe usposobienie zaprowadziło go do sekty montanistów, gdzie stworzył własną grupę tertulianistów. Grupa ta istniała jeszcze w czasach św. Augustyna. Tertulian przebywał w Kartaginie do śmierci, a jak powiada Hieronim «usque ad decrepitam aetatem», czyli do wieku zgrzybiałego. Zmarł ok. r. 240 (według niektórych po r. 220). Nie ma żadnych danych do twierdzenia, że przed śmiercią pojednał się z Kościołem. (...)

Pisma Tertuliana dzielą się na apologetyczne, dogmatyczno-polemiczne i praktyczne. Wypada również oddzielić pisma z okresu montanistycznego od pism z okresu katolickiego (...)" – Patrologia. Opracował ks. dr Jan Czuj (profesor Uniwersytetu Warszawskiego). Poznań 1953, ss. 72-73.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Kraków 2004

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: