FILOZOFIA

 

KATECHIZMU KATOLICKIEGO

 

"Czy nie czas już, iżby Boska Filozofia wiary,

uleczyła naszą wiarę w filozofię ludzką?"

 

KS. ANTONI MARTINET

 

 

KSIĘGA IV

 

ZARZUTY

 

––––––––

 

ROZDZIAŁ VII

 

Religia katolicka obdarza swoich wyznawców

największym dobrem w tym życiu

 

P. Jakież to dobro?

 

O. To właśnie, które Jezus Chrystus przyrzeka swym wiernym uczniom: Weźcie jarzmo moje na się... a znaj­dziecie odpoczynek duszom waszym (1). Pokojem duszy są ustawiczne gody dobrego sumienia (2); pocieszająca pewność, że człowiek jest na prostej drodze pod przewodnictwem samego Boga; toć to jest dobro, którym religia katolicka obdarza dusze uległe jej kierunkowi.

 

Powiedziałem, że to jest najdroższe dobro w tym życiu. W rzeczy samej, do czego wzdychamy wszyscy? czego szukamy w naukach, w posiadaniu władzy, bogactw, w roz­koszach? Niczego więcej nad zadowolenie serca, ukojenie żądz, zadosyć uczynienia pragnieniom duszy. Skoro zaś dusza nasza bez porównania sobą przewyższa to wszystko, co jest na tym świecie, dopóki więc nie stanie pod sterem wiecznego dusz Pasterza, musi w próżni i czczości, jak na pustyni, przechodzić od wstrząśnienia do nudy i zno­wu z nudy porwaną bywa nagłym wstrząśnieniem, aby potem jeszcze ciężej poczuła swoje sieroctwo i samo­tność.

 

Pewnie największym przywilejem katolika posłusznego wszystkim ustawom swojej religii jest to, że się widzi i czuje pod rządem Boskim. Dowód na to posiada, nie tylko w Boskich cechach tego Kościoła, do którego rzekł Jezus Chrystus: Kto was słucha, mnie słucha... A oto ja z wami jestem po wszystkie dni itd. (3) lecz nadto jeszcze w tej radości, jaką Duch Święty napełnia jego duszę, w pokoju Bożym, który przewyższa wszelkie zmysły (4). Ten to pokój przekazał Jezus Chrystus, jako dziedzictwo uczniom swoim: Pokój zostawuję wam, pokój mój daję wam (5); ten pokój, który jest spełnieniem owej drugiej obietnicy: Jeśli mię kto miłuje, będzie chował mowę moją, a Ojciec mój umi­łuje go i do niego przyjdziemy i mieszkanie u niego uczy­nimy (6).

 

Pewność głęboka, jaką Chrystus tworzy w duszach uległych rządom swego Kościoła jest, iż tak powiem dowo­dem (argumentum ad hominem), który im daje mocne prze­świadczenie i jakby wnętrzne widzenie tej prawdy, że Chrystus jest z nimi, że i one same stoją na drodze pra­wdy i życia, to zaś osobiste w duszy przeświadczenie opar­te na faktach wewnętrznych, o których zapewnia własne sumienie, wolnym jest od wszelkiego rozumowania i two­rzy przekonanie wyższe nad wszystkie zarzuty niedowiar­stwa i nad moc prześladowań. Takieć to przekonanie na­pełniło duszę męczenników, udzielało im męstwa do zno­szenia z weselem utraty dóbr i swobody wpośród najokropniejszych katuszy. Jeśli Bóg z nami, mówili oni z Pawłem św., któż przeciwko nam? a ponieważ nas ukochał, że wła­snemu Synowi swemu nie przepuścił; ale go za nas wszyst­kich wydał, jako też nam wszystkiego z nim nie darował? (7). Czemuż by nie miał nam stokrotnie wrócić, cośmy dla chwa­ły Jego poświęcili?

 

To też a nie inne przekonanie rozwesela serca powolne głosowi Kościoła, tak iż z radością biegną po ciasnej dro­dze przykazań Boskich. Synowie świata i kacerstwa dzi­wią się często pogodzie duszy, jaką w katolikach sprawia wykonanie tych zwłaszcza obowiązków, które ciągle zra­żają naturę ludzką, nie wiedzą jak pogodzić tyle szczęścia z tak uciążliwymi albo upokarzającymi trudami życia. Otóż tedy można im powiedzieć, że najlepszym dowodem waszych przesądów przeciw tym praktykom katolickim jest doty­kalna jawność Boskiej ich skuteczności: Zamiast słuchać tych, którzy przeciw nim bluźnią dlatego, że ich nie ro­zumieją, przypatrzcie się raczej tym, co to je pełnią, a wyczytacie na ich czołach pieśń, którą król-prorok kładzie w usta synów Nowego Przymierza: Pan mną rządzi, a na niczym mi schodzić nie będzie. Na miejscu paszy tam mię posadził, nad wodą posilenia wychował mię, duszę moją nawrócił, prowadził mię ścieżkami sprawiedliwości... Bo choćbym też chodził pośród cienia śmierci, nie będę się bał złego, bowiemeś Ty (Panie!) ze mną. Łaska Twoja i kij Twój (krzyż) te mię cieszyły. Nagotowałeś przed oczyma mymi stół (dla wzmocnienia mię), przeciwko tym, którzy mię trapią. Utłuściłeś olejkiem głowę moją, a kielich mój upajający (Bierz­mowanie i Najświętszy Sakrament), jak kosztowny jeśli miłosier­dzie Twoje pójdzie za mną, (przy św. spowiedzi) po wszyst­kie dni żywota mojego, abym mieszkał w domu Pańskim na przedłużenie dni. (Psalm XXII).

 

Dopiero pytam ciebie, ów pokój duszy, owa pewność, jaką darzy prawdziwa religia, pod względem straszliwej sprawy wiecznego przeznaczenia, czy nie jest dobrem nieocenionym i czy nazbyt drogo byłaby opłaconą, gdyby na­wet przyszło się ją okupić jakimi stratami ziemskimi?

 

P. Nie, ale ten pokój jest udziałem małej tylko liczby katolików wiernych wszystkim powinnościom swoim, co się zaś tyczy większej ich liczby, tak mało oni tym po­kojem się cieszą, jak i protestanci i daleko mniej nawet; bo nadto jeszcze mają poczucie swej winy, iż nie słuchają głosu Kościoła.

 

O. Bez wątpienia pokój, o którym mówimy, jest dzie­łem sprawiedliwości (8), Apostoł zaś mówi, że utrapienie i ucisk (przychodzą) na wszelką duszę człowieka, który złość popełnia, Żyda naprzód i Greczyna (9).

 

Katolik nie czyniący zadość swym powinnościom reli­gijnym, pozbawia siebie wszelkich pociech religii i walczy z własnym sumieniem; jednak wie dobrze, gdzie jest religia, która przynosi pociechę i pokój duszom. Jego religijne za­danie w kilku wyrazach się mieści: Kiedyż się odważę spełnić to, co bym pragnął, aby spełnionym było w go­dzinę śmierci? On jest synem nieposłusznym, marnotra­wnym, zabawy, rozkosze nie dozwalają mu jeszcze rzec: Wstanę i pójdę do ojca (9). Ale on świadom jest drogi do ojcowskiego domu i wie z pewnością, co ma czynić dla od­zyskania łaski.

 

Daleko inaczej się dzieje z synami protestantyzmu, któ­rego jeden jest tylko wspólny wszystkim artykuł: że Jezus Chrystus nie ustanowił Domu Bożego (Kościoła), któryby od Boga wziął moc odradzać dusze, oświecać je, oczy­szczać od skazy i prowadzić prostą drogą do żywota wie­cznego. Dla nich to religijne zadanie jest tak wielkiego ogromu, jak zauważałeś na innym miejscu, że żaden czło­wiek przypuściwszy w nim nawet najdłuższe życie i największą naukę, nie potrafi go nigdy rozwiązać. Cóż się więc czyni w tym niepodobieństwie osiągnienia jakiego bądź rozwiązania, które by przyniosło pokój sumienia? Oto jedni z protestantów rozwiązują one przez indyferentyzm mó­wiąc: Szanujmy wszystkie mniemania religijne; lecz żadne­mu się z nich nie poddawajmy. Drudzy chwilowo się trzy­mają wyobrażeń i ćwiczeń religijnych zaprowadzonych w ich rodzinie i wyznaniu. Aby zaś trwoga i powątpiewanie zwy­czajnie im dokuczliwe, nie kłóciły zbytnio obojętności jednych i tymczasowych religij drugich, rzucają się w zamęt interesów, a gorączka przemysłowości służy im za lekarstwo na niepokój sumienia.

 

Widzisz więc, że cisza i pokój, jakich dostarcza duszom Kościół katolicki, odzyskują swe prawa w nieposłusznych jego dzieciach, dopóki się one trzymają kotwicy wiary, i pod żadnym względem nie można ich równać z nieszczęśliwymi ofiarami błędu, które kacerstwo wystawiło na nieustanne burze zwątpienia. Stąd więc narody katolic­kie wolne są ogólnie od owych myśli czarnych, od owej niezwykłej nudy ludzi, owego niepodobieństwa pobytu na jednym miejscu, owej konieczności ruchu, owej potrzeby dręczenia swych bogactw, aż nim skończą na smutku, lub samobójstwie; co wszystko jest zwyczajną rzeczą wśród sy­nów wolnego rozbioru (a). Jeśli stąd wynika, że synowie wiary, nie tak się upędzają za upra­wą ziemi i że w darach ziemskiej fortuny mogą być nieco niższymi, to już do przyczyn wzmiankowanych w rozdzia­le ostatnim, winienem przydać inną jeszcze przyczynę da­leko większej wagi pod względem chrześcijańskim, to jest: że owce wierne głosowi wiecznego Pasterza są pod rządem Ojca niebieskiego, który ma w nich szczególne upodo­banie.

 

P. Jaki widzisz znak szczególnego upodobania w tej niższości materialnej, w której Bóg zostawiałby narody przywiązane do służby Jego?

 

O. Widzę szczególne upodobanie Ojca do Boskiego wi­zerunku wybranych, urodzonego w stajence i kończącego na Kalwarii życie pełne niedostatków i cierpień.

 

Rozważ słowa z nieba do Jezusa Chrystusa podczas chrztu Jego rzeczone: Ten jest Syn Mój miły, w którymem upodobał sobie (św. Mateusz III, 17). Porównaj więc z następnymi słowy Pawła św., że Bóg tych tylko uwielbi, któ­rzy będą podobni obrazowi Syna Jego (do Rzymian VIII, 29-31), a bez wątpienia zgodzisz się, że obfitość dóbr ziem­skich, nie jest pewnym świadectwem upodobania Bożego.

 

Ponieważ Chrystus Pan jest drogą, prawdą i życiem i nikt nie może przyjść do Ojca, tylko przez Niego, azaliż więc nie należy przyznać, że bogactwa istotnie są, jak je nazwał, ciężarem, kłopotem, sidłem na drodze naszej, wiel­ką zawadą w naszym dążeniu do celu najwyższego? Więc jest najgodniejszym dobroci Ojca, że wzywając nas do nie­ba, ujmuje ciężaru, pociągającego nas ku ziemi, słuchając prośby, którą nam przekazał: Żebractwa i bogactwa nie da­waj mnie, daj tylko potrzeby do żywności mojej, bym snadź nasycony, nie był przywiedzion do zaprzania i rzekł: Któż jest Pan? albo ubóstwem przyciśniony, nie jął się kraść i fałszywie nie przysięgał przez imię Boga mego (10). Że Bóg udziela dóbr tego świata tym, którzy nie chcą dóbr innych i mówią do Niego: Idź precz od nas, wiadomości dróg Two­ich nie chcemy. Któż jest Wszechmogący, żebyśmy Mu słu­żyli? a co nam pomoże, choćbyśmy się doń modlili? (11). Że zaś bezbożni widzą bogactwa rosnące w swym ręku, że ich używają w głębokim pokoju, czemu się dziwili Hiob i Dawid (12), że Bóg nie kłóci pasma ich pomyślności i że sama śmierć uderzając ich nagłymi ciosy; zdaje się im oszczędzać boleści konania (13), temu się dziwić nie należy. Ponieważ ci ludzie nie chcą postępować drogami nadprzyrodzonymi, na których Bóg zbawia dusze, przeto owi ludzie przechodzą pod rząd porządku przyrodzonego. Na wzór zwierząt, którym się stają podobnymi, otrzymują pokarm obfity, aż do dnia rzezi. Sprawiedliwość Boska, która nie zostawia dobrego uczynku bez wynagrodzenia, znajduje w nich cnoty przyrodzone, które nic nie znacząc na szali wieczności, domagają się nagrody doczesnej; dzieciom więc ziemskim, daje ziemię. Tym właśnie sposobem, mówi św. Augustyn, cnota pierwszych Rzymian wysłużyła im władz­two nad światem (14).

 

Daleko inaczej Bóg postępuje z ludźmi, którzy idą dro­gą Jego przykazań; ale ulegając słabości, na niej drzemią, wstecz się zwracają i dają się omamić bożyszczom świa­ta. Gromi ich, upomina głosem swych namiestników, dręczeniem sumienia. Kiedy upomnienia nic nie pomagają, używa kary, chłostą ich zacina najczęściej wobec tych rzeczy, do których są najwięcej przywiązani, odejmuje np. dostatki, lub dzieci, dotyka na ciele, albo na umyśle: Na­wiedzę przestępstwa ich rózgą, a grzechy ich biczmi; lecz miłosierdzia mego nie oddalę od nich (15). Ja których miłu­ję, strofuję i karzę (16). Ileż to z pomiędzy tych, co otrzy­mają wieniec chwały, będą musieli rzec z Dawidem: Ka­rząc, karał mię Pan, a nie zdał mię na śmierć (17).

 

Jak postępuje z ludźmi, tak równie się obchodzi z całymi narodami. Kiedy rządcy, którym powierzył ich straż posnęli, nieprzyjaciel tymczasem nasiał kąkolu obłąkania i występku, pozywa ich więc przed sąd swej sprawiedli­wości, wypuszcza wicher i burze a ogień rewolucyjny wtenczas tylko gaśnie, kiedy już strawił wszystkie ich zbrodnie szkaradne.

 

Dosyć rozprawialiśmy o wielkim zarzucie, który ulega rozbiorowi od początku świata. Wiesz, że najlepszą nań dał odpowiedź Dawid, kiedy opisawszy pomyślność świa­tową narodów obcych przymierzu Bożemu (b), tak kończy: Szczęśliwy rzekli oni lud, który używa tych dóbr. Powiedzmy raczej: Szczęśliwy lud, którego Bóg jest Panem (18).

 

–––––––––––

 

 

Filozofia Katechizmu Katolickiego, przez X. Martinet. Przekład z francuskiego języka na polski. Wilno 1861. (Tłumaczył X. S. S. D.), ss. 415-420.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Pozwolenie Władzy Duchownej:

 

Z polecenia Władzy Diecezjalnej Rękopis pod tytułem: Filozofia Katechizmu Katolickiego pilnie odczytałem i nie znalazłem w nim nic przeciwnego nauce Kościoła świętego.

 

X. Augustyn Lipnicki Inspektor i Profesor Rzymsko-Katolickiego Duchownego Seminarium w Wilnie. 1861 r. 27 stycznia.

 

 

Takowe świadectwo potwierdzam. Wilno, dnia 15 lutego 1861 r.

 

Biskup Wileński A. S. KRASIŃSKI.

 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Przypisy:

(1) Św. Mateusz XI, 29.

 

(2) Przypowieści XV, 15.

 

(3) Św. Łukasz X, 16; św. Mateusz XXVIII, 20.

 

(4) Św. Paweł do Filipensów IV, 7.

 

(5) Św. Jana XIV, 27.

 

(6) Św. Jan XIV, 23.

 

(7) List do Rzymian VIII, 31-32. 37. Por. List do Efezów V, 2.

 

(8) Izajasz XXXII, 17.

 

(8) List do Rzymian II, 9.

 

(9) Św. Łukasz XV, 18.

 

(10) Przypowieści XXX, 8-9.

 

(11) Job XXI, 14-15.

 

(12) Tamże 7. 13; Psalm CXLIII.

 

(13) Et in puncto ad infernum descendent (W mgnieniu oka do piekła zstępują). Job XXI, 13.

 

(14) De Civitate Dei, lib V, cap. 12, 13.

 

(15) Psalm LXXXVIII, 33-34.

 

(16) Objaw. Św. Jana III, 19.

 

(17) Psalm CXVII, 18.

 

(18) Psalm CXLIII, 15.

 

(a) Patrz wyżej rozdz. V. (Narody katolickie bynajmniej nie znajdują nic do zazdrości postępowi protestantów w porządku ziemskim).

 

(b) Zob. wyżej rozdz. III. (O zarzucie, który już od sześciu tysięcy lat podlega rozbiorowi zawsze z powodzeniem).

 

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMVIII, Kraków 2008

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: