ĆWICZENIA DUCHOWNE

 

O. TOMASZ MŁODZIANOWSKI SI (*)

 

ROZMYŚLANIE

 

O Królestwie Chrystusowym

 

Przygotowanie 1. Wyobraź sobie, że widzisz synagogi, wsie i miasta, w których Chrystus Pan przebywał, opowiadając królestwo Boże.

 

Przygotowanie 2. Proś Boga, abyś się nie oka­zał głuchym na wołanie Chrystusa, ale żebyś był gotów do pójścia za Jego głosem i ulegania we wszystkim.

 

PUNKT I.

 

Wystaw sobie w duszy króla, którego nie za­biegi, nie stronnictwa, ale Bóg sam niejako szczególnym swym zrządzeniem na tronie umieścił. Co do szlachetności, co do waleczności, co do sprawiedli­wości, ani wyższego nadeń, ani równego nie ma na ziemi. Inni, jacy są, nie dorównywają mu pod wzglę­dem przymiotów, jakie on posiada; widzą i uznają, że pod każdym względem ich przewyższa, czują się odeń niższymi i okazują mu ze swej strony głęboką cześć i uszanowanie. Patrz, co ten król zamierza, słuchaj co mówi:

 

"Chciałbym – są jego słowa – dla dobra lu­dów niewiernych wszystkie ich kraje pozyskać berłu mojemu. Naturalnie, że tego sam nie dokonam, że potrzebuję licznego wojska, wielu towarzyszy, pomo­cników, doradców; ale i to wiem, że wspólne po­rozumienie się, wzajemna zależność i rozkazom moim uległość jest koniecznie potrzebna, że nadto i o broń się należy umówić, i o odzienie i o pożywienie. We wszystkim będzie wspólność, jedność, każdy z moich towarzyszów na równi ze mną tym samym bę­dzie podlegał trudom, takim samym czuwaniom, na też same będzie się narażał niebezpieczeństwa. Za tym pójdzie, że każdy będzie uczestnikiem zwycięstwa i szczęścia, jak był towarzyszem trudów i przy­krości".

 

Zastosuj teraz to podobieństwo do królestwa Chrystusowego. Władcą w tym królestwie jest Je­zus Chrystus, Król nad królami i Pan nad panują­cymi. On nas wzywa do siebie, chętnie nam ofiaruje co ma; ale zarazem wymaga, abyśmy się za czym innym nie oglądali. Bardzo byśmy nierozsądnie robili, gdybyśmy się jeszcze namyślali z przyjęciem ofiaro­wanego nam zaszczytu. Godność Chrystusa jest tak wielką, tak widoczną, że nie powinniśmy czegoś le­pszego pragnąć; ale do niej serce i ręce wyciągnąć i na warunki, chociażby się te przytrudne wydawały, zgodzić. Podjął je Chrystus, wódz wodzów i król królów, podejmujmy i my ochoczo, byleby tylko go­dność przebywania w królestwie Jego nas nie minęła.

 

Do podejmowania się zachęcamy, ale czy w rze­czy samej podejmujemy? Ręce Chrystusa przedziu­rawione, a nasze całe; nogi przebite, głowa i serce pokłute, podczas kiedy nasze nietknięte. Wnieś stąd, że Chrystus Pan w dobroci swej mniej od nas wy­maga, niż na siebie przyjął; co gorszego, co cięż­szego i boleśniejszego, to sam wycierpiał; nam zo­stawił co lepsze, lżejsze, nie tak dokuczliwe. Na ja­kież zdumienie ta Jego dobroć, łaskawość zasługuje; jakiej pochwały i czci godna! Czyż nie będziesz mi­łował Tego, który aby tobie dobrze było, zgodził się na najsroższe męki?

 

Naśladuj Pana twego choć w cząsteczce. Uczujesz brak jaki, spostrzeżesz niedostatek i ubóstwo; przypomnij sobie obnażonego na krzyżu Chrystusa. Spotkała cię jaka zniewaga, podległeś niesłusznej obmowie; wspomnij sobie na Chrystusa, który się stał pośmiewiskiem ludu i wzgardą pospólstwa.

 

Cóż uczynisz, abyś przynajmniej w cząstce po­dzielił los twego Pana? Poranionej Jego głowie co przeciwstawisz? Przebodzonym rękom i nogom, jaki ze swej strony dowód wzajemności przytoczysz? Za serce przeszyte i całe ciało poranione, jak odwzaje­mnisz, jakim na sobie podobieństwem wyrazisz? Postanów mocno umartwiać ciało swoje i podbijać w niewolę. A jeśli tak gnuśnym jesteś, że w cier­pieniach Pana żadnego udziału brać nie chcesz; przynajmniej to zrób ze siebie, abyś z cierpiącym współcierpiał, z bolejącym współbolał, abyś przy Je­go boku i w Jego królestwie żyć chciał.

 

PUNKT II.

 

Wyznaj, że jeśli jesteś przy zdrowych zmysłach, to jak najchętniej winieneś się Chrystusowi na słu­żbę ofiarować i nie czekając na materię do rozmy­ślania, sam ją sobie wyszukaj, da Pan łaskę i ziemia serca twego da owoc swój (1). Do własnych two­ich myśli, ja ci jeszcze to przydaję.

 

1. Powinność nasza służenia Chrystusowi jest tak jasną, iż chyba szalony powiedzieć by mógł, że lepiej jest służyć komu innemu.

 

2. Świat, ciało, szatan, tak są niedołężni, że o siłach własnych bez pomocy Boga, nawet jednej muchy stworzyć nie mogą; a Bóg twój wszystko z niczego stworzył, ciebie samego tobie dał: i czyż nie jest sprawiedliwą, abyś Jemu raczej służył?

 

3. Co ci za zapłatę może ofiarować szatan, ciało, świat? chyba że zgryzotę sumienia i piekło. Chrystus daje ci szczęście i wesele wieczne: czemuż nie służysz Mu?

 

4. Jakim cię kiedy dobrodziejstwem obdarzy świat, szatan, ciało, gdy samej natury twórcą jest Bóg? Z drugiej strony morze dobrodziejstw wylewa na cię Pan Bóg, a jeśli te niedostateczne są, wyleje więcej: dlaczegóż Mu nie służysz?

 

5. Jeśli dzisiaj dobrze by ci życzył szatan, świat, ciało; już by tym samym przestał być szatanem, świa­tem, ciałem, tak dalece jest jego istotą źle tobie życzyć; z drugiej strony tak dalece istotą Boga jest dobrze tobie życzyć, według owych słów Pisma: "Nic nie masz w nienawiści z tego coś uczynił" (2), iż jeśli dzisiaj zacząłby ci Bóg źle ży­czyć, to dzisiaj przestałby być Bogiem: i dlaczego Mu nie służysz?

 

6. Chrystus Pan za ciebie umarł, i taką okru­tną śmiercią umarł; a nawet słomki za ciebie nie podniósł szatan, świat, ciało: czemuż Chrystusowi nie służysz?

 

7. Nie możesz iść do świata, ciała, szatana inaczej, tylko po ranach Chrystusowych, po krwi Chrystusowej; dlaczegóż po tych ranach, po tej krwi depcesz: czemu Chrystusowi nie służysz? Cóż ci, powtarzam, cóż ci, raz jeszcze powtarzam, cóż ci złego uczynił?

 

Zwróć się więc do królestwa Chrystusowego, proś, aby cię Chrystus do tego królestwa przyjął. Bolej, żeś dotąd postępował za zasadzkami szatana, zachciankami ciała, przynętami świata!

 

PUNKT III.

 

Zważ, jak odpowiadać powinni królowi dobre­mu i hojnemu wierni poddani i chętnie na każde jego skinienie okazywać się gotowymi. Przeciwnie, jeśliby kto nie słuchał, jeśliby sobie jego wolę lekce­ważył; jakąż by na siebie przyganę u wszystkich wywołał, jaką niechęć ku sobie obudził, jakim złym żołnierzem przedstawił.

 

Zastosuj to do Chrystusa Pana. Jest to król największego miłowania godzien. Wszystko w Nim za tym miłowaniem przemawia. Czyż nie zaleca ci miłości swojej, gdy zważywszy, co robi, co mówi, zdaje się, że bardziej ciebie ceni, niż siebie. Abyś ty miał wieczne wesele, z niczym porównać się nie dającą radość, On się smuci, tęskni, dręczy: abyś ty doczesne dobra miał, On wisi obnażony na krzy­żu: abyś nie był zmuszony dla zbawienia koniecznie poddawać się biczowaniu, On podjął za ciebie biczo­wanie: aby nie było koniecznym, żebyś dla zbawie­nia swego przechodził przez ciernie, gwoździe, lance; żebyś przechodząc ponosił straszne katusze, On za ciebie został cierniem ukoronowany, gwoździami prze­bity, lancą przeszyty, prawdziwie król, jak najwięk­szego miłowania godzien!

 

Chrystus jest także królem niesłychanej hojno­ści! Każdy dwie rzeczy ma, siebie i własność swoją; im kto więcej ze swojej własności daje, tym hojniejszym jest; kto daje najwięcej, ten jest najhojniejszym. Nikt zaś siebie nie daje drugiemu. Miał Chrystus i ma bardzo wiele łask; dawał tobie, mo­żna powiedzieć aż do przesycenia, więcej bowiem tych łask odepchnąłeś, niż przyjąłeś. Ma szczęśliwość swoją, prosi cię, abyś do niej przyszedł; ma dobra doczesne i świat cały, wszystko to stworzył dla cie­bie; ale miał jeszcze samego siebie, otóż i samego siebie tobie dał, na okup, na pokarm, jako zadatek szczęśliwości. Prawdziwie Pan hojności niesłychanej, najhojniejszy! Podziękuj Mu za tę hojność, postanów jej nie nadużywać.

 

Ale czy ty wiernym jesteś poddanym tego Kró­la? Gdzie tam! ile razy zgrzeszyłeś, tyle razy twej niewierności dowiodłeś, tyle razy Króla twego zdradziłeś. Czy się powolnym okazujesz na każde Jego skinienie? Gdzie tam! w samej modlitwie Pańskiej nie inaczej tylko z pewnym wyrzutem mówić mo­żesz: bądź wola Twoja. Zdaj się na wolę Bożą. Dwie rzeczy wymaga od ciebie Chrystus: podjęcia trudów i znoszenia krzyża, i abyś przykład miał, sam naprzód to uczynił. Czy się zgadzasz w głębi duszy na trudy, wyrzuty, pośmiewiska, których się do syta za ciebie nacierpiał Chrystus? Następnie żąda od ciebie, abyś z Nim współpracował, dla zwrócenia świata ku Niemu, ku woli Jego. Jakżeś z Nim współ­pracował, skoroś się świata trzymał; jego zwyczaje, obyczaje miłował, przeciw Bogu i sumieniowi wal­czył? Światem, który masz do Chrystusa przywieść, ty pierwszy jesteś; sam się więc przed innymi Chrystusowi poddaj, z Chrystusem połącz. Poddaję się Panie, łączę.

 

Czyliż nie każdy żołnierz chce więcej od króla swego cierpieć, i ażeby go obronić, pierś swoją nad­stawia. Czy ty chcesz więcej od Chrystusa cierpieć? Zapewne, że chcieć powinieneś; ale zadowoli się Chrystus, jeśli ciało ujarzmisz, na zmysły hamulec nałożysz, z własnej miłości się wyzujesz, przywiązania do świata, tak Chrystusowi przeciwnego, pozbę­dziesz. A gdzież owa obietnica, którą przy chrzcie świętym uczyniłeś? Wyrzekłeś się szatana, a ty ra­czej wyrzekłeś się Chrystusa! Wyrzekłeś się wszy­stkich spraw jego; a ty raczej podejmowałeś wszy­stkie sprawy jego! Wyrzekłeś się wszelkiej pychy jego; a ty jej raczej całym sercem pożądasz. Po­wróć więc do Chrystusa Króla, powróć do Króle­stwa Jego.

 

Powtarzaj sobie: Chrześcijaninem jestem, za Chrystusem iść powinienem. Chrześcijaninem jestem, krzyż mi miłym być powinien, bo on tak miłym był Panu memu. Chrześcijaninem jestem, jeśli nie mogę całego świata, to przynajmniej wielu; jeśli nie wielu, to przynajmniej kilku; jeśli nie kilku, to przynajmniej siebie samego Chrystusowi ofiaruję, oddam, na sługę zapiszę.

 

Rozmowa duchowna. Według tego, jak ją pro­wadził sam święty Ignacy

 

Wystaw sobie Chrystusa, jak do księgi żywota zapisuje żołnierzy swoich, nie atramentem, ale krwią, którą już to z nóg, już z rąk, już z boku swego czerpie. Wybierz, jaką krwią chcesz być zapisanym, i ażebyś na to zapisanie zasłużył, nad uczuciami, jakie ci własne podyktuje sumienie, zatrzymując się, zmów świętego Ignacego modlitwę.

 

Oto ja Najwyższy Królu i wszechrzeczy Panie! lubo najniegodniejszy, w Twoją jednak łaskę i pomoc ufny, cały Ci się ofiaruję, siebie i wszystko co mam, na Twoją zdaję wolę; oświadczając wobec nieskończo­nej dobroci Twojej, jak również w obliczu Najświęt­szej Maryi Panny, Matki Twojej i całego dworu nie­bieskiego, że taka jest wola moja, takie pragnienie, taki nieodwołalny zamiar, abym, jeśli to będzie z wię­kszą chwałą Twoją, jeśli przez to okażę uległość moją, jak najbliżej za Tobą postępował i Ciebie naśla­dował w znoszeniu zniewag i wszelkich przeciwno­ści, z prawdziwym tak co do ducha, jak co do istoty ubóstwem; jeśli – mówię – Najświętszemu Maje­statowi Twojemu podoba się do takiego rodzaju ży­cia mnie wybrać i przyjąć.

 

~~~~~~~~~~~~

 

 

Ćwiczenia duchowne księdza Tomasza Młodzianowskiego. Spolszczył ksiądz Antoni Chmielowski. Warszawa – Kraków. Księgarnia Katolicka Dra Władysława Miłkowskiego. 1904, ss. 119-126 (Rozmyślanie XX).

(Pisownię nieznacznie uwspółcześniono).

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pozwolenie Władzy Duchownej:

Rękopism pod tytułem: "Ćwiczenia duchowne ks. Tomasza Młodzianowskiego" w przekładzie polskim ks. Antoniego Chmielowskiego, przeczytałem, nie znalazłem nic Świętej Wierze przeciwnego, owszem, jest to na wzór ćwiczeń Św. Ignacego, bardzo odpowiedni do odbywania Rekolekcyj podręcznik, zalecający się swoją treścią i czystością języka, co za niemałą zasługę tłumaczowi poczytać należy i dlatego sądzę, że ogłoszenie go drukiem prawdziwy przynieść może pożytek tak duchownym, jak świeckim osobom.

 

Warszawa, dnia 6 sierpnia 1887 r.

 

Ks. Franciszek Brzeski,

kanonik Łowicki, proboszcz Par. Ś. Ano.

Cenzor dzieł relig. w Arch. Warsz.

Nr. 3124.

 

APPROBATUR.

 

Varsaviae, die 1/13 Augusti 1887.

 

J. Borzewski.

Praelatus Metropolitanus,

Judex Surrogatus

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przypisy:

(1) Ps. 84, 13.

 

(2) Mądr. 11, 25.

 

(*) Zob. 1) Ks. Antoni Chmielowski, Słówko o ks. Tomaszu Młodzianowskim; 2) Abp Ignacy Hołowiński, Homiletyka, Kraków 1859, ss. 453-576 (Tomasz Młodzianowski kaznodzieja). – Przyp. red. Ultra montes.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2007

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: