Modernizm i moderniści

 

KS. DR ANDRZEJ DOBRONIEWSKI

 

 

II.

 

Co to jest modernizm?

 

3. Teologia modernistów

 

a) Teologiczna immanencja i symbolizm

 

O co chodzi modernistyczne­mu teologowi?

 

O pogodzenie wiary z wiedzą i to nie inaczej, jak tylko przez poddanie pierwszej pod drugą.

 

Jakiej trzyma się w tym względzie metody?

 

Przyjmując te same zasady, których używa filozof, stosuje je do człowieka wierzącego; są to zasady immanencji i symbolizmu. Filozof uczy, że pierwiastek wiary jest immanentny czyli tkwi wewnątrz, wierzący dodaje, że tym pierwiastkiem jest Bóg, z tego wnosi teolog: więc Bóg jest w człowieku. Oto immanencja teologiczna. Dalej filozof jest pewny, że wy­obrażenia przedmiotu wiary są tylko symboli­czne, wierzący znowu jest pewny, że przedmiotem wiary jest Bóg sam w sobie; stąd wnioskuje teolog, że wyobrażenia rzeczywi­stości Boskiej są symboliczne. Oto symbolizm teologiczny.

 

Co sądzić o tej teologicznej immanencji i symbolizmie?

 

Bardzo wielkie to błędy, niebezpieczne i zgubne, co wynika z samych konsekwencji. Symbolizm bowiem pozwala na lekceważenie formuł dogmatycznych, bo przypisuje im tylko względną prawdę i chwilową wartość, zależną od potrzeb uczucia religijnego; immanencja znów teologiczna przypomina dość wyraźnie panteizm, dla którego Bóg jest światem, a świat Bogiem.

 

b) Permanencja Boża

 

Jaką jeszcze zasadą posłu­gują się moderniści w teologii?

 

Zasadą, którą można nazwać "permanen­cją Bożą". Różni się ona od zasady immanencji mniej więcej tak, jak doświadczenie przekazane przez tradycję od doświadczenia osobistego.

 

Gdzie stosują moderniści tę zasadę permanencji?

 

Głównie tam, gdzie chodzi o tłumaczenie pochodzenia dzieł Boskich. Weźmy np. Ko­ściół i Sakramenta. Według nauki moderni­stów, wynikającej z ich agnostycyzmu i immanencji życiowej, nie można utrzymywać, że Chrystus sam ustanowił Kościół i Sakramenty. Powstały one z czasem i powoli jako dzieła życia chrześcijańskiego. Ponieważ jednak życie chrześcijan jest dalszym ciągiem i roz­wojem życia Chrystusa, w którego świado­mości były zawarte wszystkie świadomości chrześcijańskie jak roślina w nasieniu, a dalej to życie w ciągu wieków dało początek Kościo­łowi i Sakramentom, to można całkiem słusznie powiedzieć, że ich początek pochodzi od Chry­stusa i jest Boski. Podobnie i Pismo św. i dogmaty są czymś Boskim.

 

c) Zastosowanie zasad modernistycznych do po­szczególnych latorośli wiary

 

Co moderniści sądzą o po­czątku i istocie dogmatu?

 

Zdaniem ich, jak już wyżej była mowa, powstaje dogmat z jakiegoś popędu czyli potrzeby, która zniewala umysł człowieka wie­rzącego, aby własnej i innych świadomości religijnej nadał więcej jasności, względnie aby zgłębił i udoskonalił pierwotną formułę myśli. Wynikiem tej pracy są pewne formuły pocho­dne, które potem zebrane w jedną całość czyli w jeden system naukowy i zatwierdzone przez publiczny urząd nauczycielski jako odpowiada­jące świadomości powszechnej, nazywają się dogmatem.

 

Jaką jest nauka modernistów o początku i istocie kultu oraz Sakramentów?

 

Utrzymują, że kult powstaje z dwóch po­pędów czyli potrzeb: jedna z nich domaga się jakiegoś składnika zmysłowego w religii, druga dąży do jej rozszerzania, które jest niemożebne bez jakiejś formy zmysłowej i aktów poświę­cających – zwanych Sakramentami. Co się tyczy istoty tych ostatnich, to są one tylko znakami czyli symbolami działającymi na uczu­cie religijne.

 

Jak zapatrują się moderni­styczni teologowie na Pismo św.?

 

Określają je jako zbiór doświadczeń nadzwyczajnych i wybitnych, które zdarzały się w każdej religii.

 

A o inspiracji jaką głoszą naukę?

 

Nie różni się ona wcale, chyba tylko więk­szą siłą od owego popędu, który zniewala człowieka wierzącego do wypowiadania swej wiary słowem i pismem. Coś podobnego mamy w natchnieniu poetyckim, dlatego po­wiedział jeden z poetów: "Jest w nas Bóg – jego działanie zapał nasz roznieca". W ten sposób można też natchnienie ksiąg św. przy­pisać Bogu.

 

Jak wyjaśniają moderniści początek Kościoła?

 

Twierdzą, że Kościół powstał z dwojakiej potrzeby: pierwsza właściwa jest każdemu człowiekowi wierzącemu, a zwłaszcza temu, który pozyskał jakieś szczególne, pierwotne doświadczenie: człowiek taki pragnie się z swą wiarą podzielić z innymi; drugą odczuwa ogół, skoro wiarę wyznaje już większa ilość ludzi: chcą oni utworzyć społeczność, aby razem bronić wspólnego dobra, pomnażać je i rozsze­rzać.

 

Czymże tedy jest Kościół?

 

Jest to wytwór świadomości zbiorowej, czyli zespolenie się świadomości indywidual­nych, które na mocy permanencji życiowej zależne są od jakiegoś pierwszego człowieka wierzącego, a mianowicie, jeśli mowa o kato­likach, od Chrystusa.

 

A skąd bierze się w Kościele władza?

 

Stąd, że każda społeczność potrzebuje władzy kierującej, której obowiązkiem jest wieść wszystkich stowarzyszonych do wspól­nego celu i strzec roztropnie składników całości, którymi są w stowarzyszeniu religijnym nauka i kult. Stąd w Kościele katolickim po­trójna władza: dyscyplinarna, dogmatyczna i liturgiczna.

 

Z jakim poglądem należy się liczyć przy określaniu istoty i praw władzy kościelnej?

 

Nie z dawniejszym "błędnym i dziś już przestarzałym", że Kościół otrzymał swą władzę z zewnątrz, tj. bezpośrednio od Boga; lecz z nowszym, który głosi, że jak Kościół powstał z zespolenia się świadomości indywidualnych, tak podobnie i władza w tym Kościele za­wdzięcza swoje powstanie świadomości religij­nej, której też pragnienia uwzględniać powinna.

 

Jaki winien być według mo­dernistów stosunek Kościoła do państwa?

 

Podobny temu, o jakim była mowa odno­śnie do wiary i wiedzy, tylko, że tam chodziło o przedmioty, tu o cele. Jak więc obce są sobie wiara i wiedza ze względu na przedmiot, któ­rym się zajmują, tak obce są sobie Kościół i państwo ze względu na cele, do których dążą: Kościół ze względu na cel duchowy, państwo ze względu na cel doczesny. Znaczy to innymi słowy, że trzeba rozdzielić państwo od Ko­ścioła, katolika od obywatela.

 

Czy moderniści zadawalają się żądaniem rozdziału Kościoła i państwa?

 

Bynajmniej, bo jak wiara co do składników zjawiskowych winna podlegać wiedzy, tak Kościół ma podlegać państwu w sprawach do­czesnych. Tego wprawdzie nie mówią jeszcze może moderniści otwarcie, ale muszą to przyjąć jako wniosek, wynikający koniecznie z ich założeń.

 

d) Ewolucja wiary i Kościoła

 

Co moderniści-teolodzy uwa­żają za główny punkt swego systemu?

 

Ewolucję, bo w religii żyjącej nie ma – jak mówią – i nie może być nic niezmiennego. Dogmat więc, Kościół, kult religijny, księgi, które jako święte czcimy, nawet wiara sama – to wszystko, jeśli nie ma zamrzeć, musi ulegać prawom rozwoju.

 

Jak mamy sobie przedsta­wiać rozwój wiary?

 

Pierwotna forma wiary była według mo­dernistów niewyrobiona i wspólna wszystkim ludziom, bo z samej natury ludzkiej i z życia ludzkiego brała początek. W miarę jednak rozwoju życiowego rozwijała się i wiara przez wzbierające wciąż uczucie religijne w świado­mości.

 

Jakie były przyczyny roz­woju wiary?

 

Te same, o których już była wzmianka, aby wytłumaczyć powstanie wiary. Uwzględnić tylko jeszcze trzeba ludzi nadzwyczajnych (których nazywamy prorokami, a najpierwsze wśród nich miejsce zajmuje Chrystus) już to dlatego, że ich życie i nauki otoczone były pewną tajemniczością, którą wiara przypisy­wała bóstwu, już to dlatego, że nowych, przedtem nieznanych nabyli doświadczeń, od­powiadających potrzebie religijnej każdego wieku.

 

Co głównie wpływało i wpły­wa na rozwój dogmatu?

 

Głównie to, że wiara przezwyciężać musi przeszkody, pokonywać nieprzyjaciół, odpierać zarzuty. Do tego dodać należy nieustanną dążność do zgłębiania tajemnic wiary. W ten sposób – by pominąć inne przykłady – rozwinęły się prawdy o Chrystusie, wiara w nim początkowo dopatrywała się czegoś boskiego, aż powoli i stopniowo dopatrzyła się i uznała Boga.

 

Co przyczyniało się i przy­czynia najwięcej do rozwoju kultu?

 

Potrzeba dostosowania się do obyczajów i tradycji narodów, a także potrzeba posługi­wania się siłą wewnętrzną i zwyczajem uświę­coną niektórych czynności.

 

A z rozwojem Kościoła jak się ma sprawa?

 

Największego znaczenia jest tu ten wzgląd, że Kościół pogodzić się musi ze zjawiskami historycznymi i formami rządu świeckiego, publicznie wprowadzonymi.

 

Czy pierwsi moderniści za­częli głosić rozwój i zmienność prawd wiary?

 

Byli już dawniej tacy, a uroczyście potępił ich teorie Sobór Watykański następującymi słowy: Nauka wiary objawiona przez Boga nie jest udzielona umysłom ludzkim do wydosko­nalenia jako wymysł filozoficzny, ale powie­rzona Oblubienicy Chrystusowej jako depozyt Boży, aby jej wiernie strzegła i wyjaśniała nieomylnie. Dlatego należy zawsze pojmować dogmaty w tym znaczeniu, w jakim je Kościół ogłosił i nigdy nie wolno pod pozorem głęb­szego zrozumienia od niego odstępować.

 

~~~~~~~~~~~

 

 

Ks. Dr. Andrzej Dobroniewski, Modernizm i moderniści. Poznań 1911, ss. 45-52.


 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Kraków 2007

Powrót do spisu treści tekstu ks.  A. Dobroniewskiego pt.
Modernizm i moderniści

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: