PRZYJACIEL

 

CHRZEŚCIJAŃSKIEJ PRAWDY

 

CZASOPISMO TEOLOGICZNE

 

––––––––

 

ROZMAITOŚCI

 

Procesja w Rzymie w roku 1837 podczas cholery

 

Rzym 15-go sierpnia. Z listu do Paryża.

 

Widziałem com nie myślał, żeby kiedy być mogło i z czym wszystko, co nadzwyczajnego w chrześcijańskiej starożytności opowiadają, porównać się nie da. O! trzeba było to samemu widzieć, trzeba się na to patrzyć, aby uwierzyć, że to nie urojenie, nie marzenie śpiącego, bo taki sen nigdy być nie może. Gdy ci powiem że 150000 osób razem o łaskę i miłosierdzie do nieba woła, gdy powiem, że większa część tych osób, mężczyźni, kobiety, panny, dzieci, starcy chodzą po ulicach Rzymu boso z cierniową koroną na głowie.... Ale o którejże to godzinie? o którym czasie? każdej godziny. A to wszystko dlatego, że cholera w Rzymie panuje, i że Papież (1) pojedynczo i po prostu Rzymianom na pokutę Niniwitów przypomniał. "Et crediderunt Ninivitae in Deum. A wy dziatki moje, zawołał Ojciec Święty, wierzycież wy? Wierzymy, odpowiedział lud. Ale Niniwici czynili pokutę... I my chcemy pokutować Ojcze Święty, i my przyodziejemy się w włosiennice, posypiemy głowy popiołem, będziemy wzdychać dzień i noc do Pana, my i panienki nasze i zgrzybiali starcowie nasi!". Przeniesiono cudowny obraz Panny Maryi od św. Łukasza malowany z kościoła Panny Maryi większej do kościoła Jezuitów stojącego wśród Rzymu. Wszyscy księża, zakony, urzędnicy świeccy, prałaci, biskupi, kardynałowie szli parami na procesji ze świecami w ręku. Sam Papież szedł naprzód przed świętym obrazem, który trzydziestu ludzi na przepysznym niosło ołtarzu. Nie potrafiłbym ci powiedzieć, jak wiele szło za procesją ludu, ani opisać jak on wołał do nieba, tym mniej, jaka była fizjognomia tych ludzi, których twarzom wiara jakiś taki nadała wyraz, że go w żadnym naturalnym wzruszeniu, ani w bólach, ani w radości nie można by spostrzec. Procesja trwała 4 godziny i skończyła się dopiero w nocy. Co dzień z rana odprawiali kardynałowie jeden po drugim Mszę świętą, i komunikowali wiernych. Papież sam przybył tam i rozdzielał jakby prosty kapłan więcej niż 600 osobom ten pokarm niebieski. Widziałem to, nigdy mi nie wyjdzie z myśli ta chwila, kiedy Ojciec Święty podnosił Najświętszy Sakrament. Zalał on się łzami, i my mu tylko łzami odpowiedzieli. Wczoraj rzekł Ojciec Święty do Rzymian: "Wyście lud Maryi!". Zaprawdę nie wiem czy kiedy od owego dnia, jak sobór w Efezie rzekł do Efezjanów: "Bogarodzica Maryja", imię Maryja taki zapał wzbudziło. Nie, zapewne nigdy nie było tyle gorącej pobożności, tyle jawnej miłości. Ten tytuł "lud Maryi" był niejako ostatnim ciosem dla serc głęboko poruszonych. Ze zmierzchem oświecono na raz miasto, stanęło ono jakby całe w ogniu. Ale nie wystawiaj sobie nic podobnego do waszych (paryskich) nikczemnych festynów. Co tylko w dekoracjach tego gatunku wielkiego i wspaniałego być może, wszystko tu powystawiano naraz na cześć Maryi. Cyfry, godła, transparenty, szkła w różnych kolorach błyszczały i rzucały promienie z okien i balkonów, wisiały przez całe ulice w długich girlandach, błyszczały na terasach i owijały gałęzie i kwiaty. Nigdy by sobie co podobnego wystawić nie można. Po rogach każdej ulicy wznosiły się ołtarze na cześć Najświętszej Panny Maryi, a na ich przyozdobienie cała sztuka, jak się zdawało, wysilała się; u stopni tych ołtarzów klęczały pokornie do ziemi nachylone grupy szlachetnych dziewic, i śpiewały, jak tutaj jest zwyczaj, na przemian pieśni o Najświętszej Pannie, i litanie na które lud przechodząc odpowiadał. Ojciec Święty udzielił z góry kwirynalskiej wielkiego błogosławieństwa papieskiego miastu i światu (urbi et orbi); upał słońca 40-o stopniowy podczas południa nikogo nie zdołał odstraszyć. Ludu mnóstwo było niezliczone. Zresztą lud ten w swojej wierze podobno by śmiało po jarzących węglach deptał, bez wzdrygania się najmniejszego.

 

–––––––––––

 

 

Z czasopisma: Przyjaciel Chrześcijańskiej Prawdy. Czasopismo teologiczne pióra i pracy wezwanych do tego przez Ordynaryjat kapłanów. Rocznik VIII. Zeszyt IV. Październik, listopad, grudzień, (za rok 1840). W Przemyślu, w Drukarni biskupiej obr. gr. cath. 1843, ss. 334-335.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

 

Przypisy:

(1) Grzegorz XVI. (Przyp. red. Ultra montes).

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMIX, Kraków 2009

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: