Za Przyczyną Maryi

Przykłady opieki Królowej Różańca św.

Bramo Niebieska

Przez Różaniec do wiary prawdziwej

Moc jednego "Zdrowaś Maryjo"

Niedaleko miasta Opawy na Śląsku dolnym żył przed paru laty pewien obywatel, właściciel dóbr ziemskich i kolator miejscowego katolickiego probostwa. Choć był protestantem, to przecież lubieli go wszyscy dla jego szlachetnej duszy i dobrych uczynków.

Pobożna jego małżonka była katoliczką, toteż nic dziwnego, że na jej prośby pozwolił mąż, ażeby dzieci ich wychowane były według zasad wiary katolickiej, oraz że i jego żona mogła całkiem żyć po katolicku. On sam zaś chciał zostać, jak mniemał, zupełnie wolnym i niczym niekrępowanym.

I choć marne były wszelkie namowy ze strony szlachetnej jego małżonki do przyjęcia wiary katolickiej, przecież nie traciła nadziei, ale tym usilniej modliła się do Boga za jego nawrócenie. Nawet miejscowy proboszcz dopomagał jej wiele w tym szlachetnym zamiarze i usiłowaniu, tym bardziej że żył z nim w wielkiej przyjaźni. Kiedykolwiek zeszli się razem, rozmowa zawsze schodziła na temat religii. Pewnego dnia ks. proboszcz wprost namawiał swego kolatora i dziedzica, żeby się nawrócił na łono katolickiego Kościoła. Lecz spotkał się z silnym oporem. Dziedzic rzekł krótko: Nigdy tego nie uczynię, bo jakżeż bym mógł niewiernym być wierze moich przodków?

Na to odpowiedział proboszcz: Kościół katolicki nie potępia osób, ale tylko błędy. Przodkowie pana byli także kiedyś katolikami, a nawróceniem swoim na łono Kościoła Bożego naprawilibyście tylko błąd, którego dopuścili się przodkowie wasi, przyjmując protestancką wiarę.

Na te słowa dziedzic nic nie odpowiedział, a tak obaj po przyjacielsku się pożegnali.

W kilka dni potem zachorował ów obywatel. Kiedy o tym posłyszał proboszcz, zaraz odwiedził chorego, ale chociaż zawsze był dobrze widzianym jego gościem, tym razem jednak oburzył się na niego mówiąc: "Niech ks. proboszcz sobie nie myśli, że zostanę katolikiem" i po tych słowach odwrócił się do ściany.

Lecz ks. proboszcz, chcąc uspokoić chorego, łagodnie odezwał się, że nie przychodzi namawiać go lub męczyć, tylko odwiedzić jako chorego. Gdy miał już odejść, prosił rodzinę o modlitwy za chorującego, on zaś ze swojej strony wezwie całe Bractwo różańcowe, ażeby przy odmawianiu pamiętali na swojego dziedzica i dobrodzieja.

Po kilku dniach zajeżdża powóz na plebanię z prośbą od dziedzica, że ten życzy sobie pomówić z księdzem proboszczem.

Skoro tylko chory zobaczył kapłana, oświadczył mu, że chce być katolikiem. Ucieszony duszpasterz zawołał zaraz dwóch świadków, a po kilku zapytaniach, dotyczących wiary św. przyjął go na łono katolickiego Kościoła.

Niejeden zapyta: Co takiego stało się, że dziedzic tak prędko zmienił się i stanowczo postanowił przyjąć wiarę katolicką? Otóż po niezliczone razy słyszał on, jak dzieci jego modliły się za zdrowie ojca na różańcu. Najprzód z obojętnością przysłuchiwał się tej pięknej modlitwie, ale później tknięty łaską Bożą, tak ją pokochał, że dzieci swoje prosił, by mu tę śliczną modlitewkę "Zdrowaś Maryjo" częściej powtarzały. Od tego czasu powstał również u niego zamiar przejścia na wiarę katolicką.

Toteż gdy śmierć zbliżała się, spokojnie oczekiwał ostatniego tchnienia życia i mając silną nadzieję w miłosierdziu Bożym i pośrednictwie Matki Najświętszej oddał ducha swego w ręce Zbawiciela.
 

Za Przyczyną Maryi. Przykłady opieki Królowej Różańca św., Przedruk z roczników Róży Duchownej (1898 – 1925), redagował O. Teodor Jakób Naleśniak św. Teologii Lektor Zakonu Kaznodziejskiego. Tom II. (Przykłady na październik). Lwów. Wydawnictwo OO. Dominikanów. 1927, ss. 46-48.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2006

Powrót do spisu treści
"Za przyczyną Maryi"

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: