Za Przyczyną Maryi

Przykłady opieki Królowej Różańca św.

 

Ucieczko grzesznych

 

Różaniec św. przywraca wiarę

 

Ks. M. Kl.

 

Z opowiadań kapelana wojsk

 

Praca kapłańska w szpitalach wojskowych, a zwłaszcza epidemicznych, jest bardzo uciążliwa i niebezpieczna.

 

Zachowanie się kapelana wobec chorych musi być ojcowskie, przyjacielskie; ostrożność, którą rozum nakazuje wobec zaraźliwej choroby, mimowolna nieraz trwoga, wrażenie jakie bolesny stan chorego na niego czyni, wszystko to musi być umiejętnie ujętym, by cierpiącego nie zraziło. Całe zachowanie jego musi zmierzać do ujęcia sobie chorego, do ułatwienia mu pojednania się z Bogiem, które szczególnie dla tych, co dawno nie przystępowali do św. Sakramentów, wymaga wielkiego przezwyciężenia się. Pomoc Boża, Miłosierdzie Boże, Opieka widoczna Najświętszej Panny w całej pełni wielokrotnie się tu okazuje.

 

W jednym z krakowskich szpitali leżał chory żołnierz dwudziestoletni, urzędnik bankowy, narodowości czeskiej. Stan jego był groźnym, śmierć już go w swe objęcia brała, ratunku dla ciała już nie było, a dusza jeszcze w gorszym była stanie, o Bogu ani słyszeć nie chciał.

 

S. Albertynka zawiadamia mię wieczorem o niebezpieczeństwie śmierci, dodając, że chory, oznajmił jej, że ks. kapelana nawet widzieć nie chce, a jakby odważył się do niego zbliżyć, to go zabije, bo i tak mu już wszystko jedno i nikt mu już nic zrobić nie może. Zapytałem się zaraz doktora, czy noc przeżyje, a kiedy mię o tym zapewnił, poleciłem Siostrze, aby wspólny swój różaniec odmówiły na intencję chorego i starały się dać mu medalik Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Panny Maryi.

 

Na drugi dzień po Mszy św., trzymając w ręce medalik Najświętszej Panny Maryi poszedłem do chorego. Ciepło, jak tylko mogłem, spytałem się go, jak się dziś czuje, czy ma jakie wiadomości z domu, wspomniałem o matce, czy ma jakie życzenia itp.

 

Chory ożywił się, wspomnienia domu rodzinnego go owiały, stanął mu obraz matki przed oczyma, czule kochanej i kochającej go, boć był jej jedynym synem, po skończonym gimnazjum pracował w banku. W pierwszej młodości był religijnym, potem swobodne życie go popsuło.

 

Zadaję mu pytanie za pytaniem, zadawalniając się najkrótszą odpowiedzią a nawet tylko znakiem, ale wchodzę nimi w głąb duszy jego. Dawno odczuta potrzeba wywnętrzenia się, ulżenia duszy swej, sprawia, że spowiada się jak tylko może ze wszystkiego przede mną. Gdy skończył, wyjmuję Krzyż i ukazując mu go:

 

Franciszku, mówię, wyspowiadałeś się już ze wszystkiego; to Bóg twój zawieszony na tym krzyżu, z miłości ku tobie Jezus znosił najstraszliwsze katusze, aby nimi sprawiedliwości Bożej wypłacił za grzechy twoje...

 

Pobudzam go do żalu za grzechy, udzielam rozgrzeszenia – uśmiech szczęścia, tak sprzeczny z całym jego otoczeniem i stanem zdrowia, jak promień słońca, łaski Bożej, która przeniknęła jego duszę, ukazuje się na jego twarzy, naprawdę czuję się szczęśliwym, widzę to, czytam z jego ócz, udzielam mu ostatnich św. Sakramentów...

 

Czas był ostatni, wkrótce już mówić nie mógł, cierpiał jeszcze cicho i przed południem umarł.

 

–––––––––––

 

 

Za Przyczyną Maryi. Przykłady opieki Królowej Różańca św., Przedruk z roczników Róży Duchownej (1898 – 1925), redagował O. Teodor Jakób Naleśniak św. Teologii Lektor Zakonu Kaznodziejskiego. Tom II. (Przykłady na październik). Lwów. Wydawnictwo OO. Dominikanów. 1927, ss. 204-206.

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMX, Kraków 2010

Powrót do spisu treści
"Za przyczyną Maryi"

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: