ZASADY MĄDROŚCI

 

O. FRANCISZEK DE SALAZAR SI

 

DOKTOR UNIWERSYTETU W ALCALA

 

––––––––

 

III.

 

O wielkości i okropności grzechu uważanego w swych skutkach

 

MODLITWA

 

Panie! oświeć mój umysł, abym poznał, jak ciężkim i haniebnym jest grzech śmiertelny. Raz tylko popełnili go zbuntowani aniołowie, raz tylko popełnił go pierwszy człowiek; a jakże strasznie i natychmiast zostali ukarani. Spraw, aby te przykłady przejęły mię i nauczyły, abym znienawidził moje przeszłe niegodziwości i nie popadł w nie więcej.

 

ZASADY

 

1. Upadli aniołowie pierwsi dali przykład nieposłuszeństwa. Bóg stwarzając ich, dał im mądrość, piękność, wszystkie dary natury i obdarzył ich nadto przeobficie darami swej łaski. Lecz Lucyfer nadęty pychą upadł i pociągnął za sobą nieprzeliczone mnóstwo aniołów (1). Nadużyli oni udzielonej im wolnej woli; i odmówili Bogu należnego posłuszeństwa – sami chcieli być bogami. Za ten grzech, zepchnięci z nieba w przepaść piekielną, skazani zostali na wieczne potępienie i przemienieni w straszliwe i najobrzydliwsze potwory.

 

Oto nieszczęście, jakie grzech pychy ściągnął na aniołów, istoty tak miłe Bogu, tak pełne darów i łaski. O wiele niższy od tych czystych duchów, na jakąż karę zasłużyłem za moją wyniosłość, ambicję i skąpstwo, zmysłowość, świętokradztwo i tysiąc innych występków? Jakże słusznie winienem się upokarzać przed Bogiem. Jednakże Ten Bóg, którego tak obraziłem, nie ukarał mię jeszcze jak aniołów. Dotąd powodował się jedynie miłosierdziem, pozostawiając mi czas na czynienie pokuty. Ach! nigdy nie potrafię odżałować za grzechy moje!

 

2. Stan, w jakim znajdowali się pierwsi nasi rodzice wyszedłszy z rąk Boga, podobny był do stanu w jakim pierwotnie znajdowali się upadli aniołowie. Bóg stworzył Adama i Ewę na obraz i podobieństwo swoje, byli pełni darów, łaski, byli doskonałymi według natury, panami swych skłonności, wyższymi nad ciało, wolnymi od chorób i śmierci, a umieszczeni zostali w raju. Dał im Bóg te zadatki chwały, zapewniając zarazem posiadanie tychże dla nich i ich potomstwa, pod warunkiem jednak, aby trwali w służbie Jego. Lecz Ewa mniej dbała na rozkazy Boga niż podszepty szatana, zjadła owoc zakazany, a Adam powodując się uprzejmością dla niej, przestąpił także zakaz Boży. Natychmiast ujrzeli się wypędzonymi z raju ziemskiego, pozbawionymi pierwotnej sprawiedliwości, podległymi wszelkim nędzom i śmierci. My sami zarażeni tym grzechem, dotknięci zaślepieniem, które jest jego skutkiem, być może nie pojmujemy dostatecznie całej jego doniosłości. Grzech ten jest przyczyną plag pustoszących ziemię, źródłem licznych straszliwych zbrodni i powodem potępienia milionów ludzi. Musi więc być ogromnym złem, skoro pociąga za sobą tak straszny upadek, pozbawia takich dóbr, sprowadza takie nieszczęścia i zapala gniew Boży. Niestety! do jakiegoż stopnia zasłużyłem na ten gniew Boga, ulegając pokusom chytrego węża, przekładając moje złe skłonności nad wolę Boga, gwałcąc z zimną krwią, i to często, Jego przykazania, których zachowanie nakazuje mi pod karą śmierci wiecznej.

 

3. Między tylu potępieńcami, którzy goreją w piekle, są może tacy, którzy za jeden tylko grzech śmiertelny tam się dostali; jest wielka liczba takich, którzy nie przestaną goreć za grzechy daleko mniejsze i mniej liczne od moich. Jednakże choć godzien jestem karania może większego, niż ci potępieńcy, ręka Pańska nie zaciężyła dotąd nade mną. Pochodzi to jedynie z nieskończonej dobroci Boga mego. Jakąż za takie miłosierdzie winienem Mu wdzięczność? Czemuż nie myślę jej okazać? Jakąż pokutę powinienem podjąć za tyle nieprawości i jak silne zrobić postanowienie nie popełniania ich więcej.

 

ROZMYŚLANIA

O ohydnej złości grzechu uważanego w swych skutkach

 

1. Jakże piękni byli aniołowie w stanie łaski. Jakże byli szczęśliwi, a jak nieszczęśliwymi się stali przez bunt przeciwko Stwórcy! Jeden grzech taką samą czyni zmianę w duszy. Robi ją tak potworną, że staje się podobną szatanom. Jakimże musi być stan mojej duszy po popełnieniu tylu ciężkich grzechów! Ach! jakże opłakane jest moje położenie! Podniesiony przez łaskę do najwyższych zaszczytów, nazwany dziecięciem Bożym, dziedzicem łaski, w jakież poniżenie popadłem! Stałem się niewolnikiem szatana, jak on zasługującym na piekło. Naśladowałem go w jego buncie, na tęż samą co on zasłużyłem karę. Już szatani cieszą się piekielną radością na myśl, że równie jak oni występny, stanę się wkrótce towarzyszem ich męczarni. Oczekują mię z niecierpliwością, wskazują mi miejsce w tej otchłani, albo raczej z upodobaniem przypatruję się temu miejscu, które sobie sam gotuję. W samej rzeczy, życiem, jakie prowadzę, aż nadto zapewniam sobie to miejsce przeklęte. Wyznaję, czuję to, lecz czuję zanadto słabo, abym unikał jak powinienem niebezpieczeństwa, które mi grozi, a które przewiduję.

 

Aniołowie stróże moi! sprawcie, aby dusza moja słuchała waszych rad zbawiennych. Dajcie jej poznać wielkość niebezpieczeństwa, jakie jej zagraża. Aniele, zwycięzco piekielnego smoka, który, aby mię dostać w moc swoją, stara się tylko uśpić mię snem grzechu, daj usłyszeć w duszy mojej głos, którym zbudzisz umarłych. Zawołaj na tę biedną duszę moją tak, aby się ocknęła z grzechowego letargu. O przenajświętsza Matko Boża, ucieczko nieszczęśliwych, użyj względem mnie władzy, jaką masz w niebie, bo bez miłosierdzia Pana Jezusa i Twego wstawienia się zgubiony jestem. Jezu, Zbawicielu mój, który, gdy chcesz, przywracasz wzrok ślepym, racz mi otworzyć oczy tak, abym ujrzał z przerażeniem, że jestem nad brzegiem przepaści, której sąsiedztwa i głębi zaledwie się domyślam. Panie, podaj mi rękę, jak ją podałeś Twemu uczniowi Piotrowi, gdy szedł ku Tobie przez morskie topiele. Niech z przepaści grzechów moich nie wpadnę w przepaść piekła, którego nie sądzę się być tak bliskim, jak może jestem.

 

Zmiłuj się nade mną Panie, tym bardziej się zmiłuj, im bardziej nieudolne są prośby moje. Spraw, abym poznał niebezpieczeństwo, w jakim się znajduję. Ach! gdybym był pogrążony w morzu, z jakimże niepokojem, z jakąż trwogą wzywałbym ratunku! Czyż otchłań piekła nie jest milion razy straszniejsza? A jednak ponieważ codziennie grzeszę, codziennie głębiej w otchłań zapadam. Ach! jeżeli nadal żyć będę tak, jak teraz, to przy tej nieświadomości dnia śmierci, potępienie moje jest prawie pewne.

 

Wybaw mię Panie, boć przyszły wody aż do duszy mojej. Pogrążony jestem w głębokim błocie, gdzie dna nie masz (2), w którym ugrzązłem i sam nie mogę uczynić najmniejszego poruszenia, żeby się zeń oswobodzić. Infixus sum in limo profundi. Lecz prędzej z sił opadnę, niż przestanę wołać do Ciebie: Salvum me fac Deus. Jeżeli głos mój tylko żałosne dźwięki wydawać będzie, raucae factae sunt fauces meae, jeżeli język mój przyklejony do podniebienia, nie będzie mógł nic wymówić, jeżeli oczy moje zaćmią się od ciągłego patrzenia na Ciebie, defecerunt oculi mei, dum spero in Deum meum; serce moje wśród tego wszystkiego nie przestanie wołać do Ciebie: Salvum me fac Domine. Pokaż przez to wielkość miłosierdzia Twego, in multitudine misericordiae Tuae exaudi me. Ty który kochasz się w czynieniu dobrze, zmiłuj się, nie odwracaj ode mnie wzroku miłosierdzia i zbawienia; secundum multitudinem miserationum Tuarum respice in me (3).

 

Panie, użycz mi łaski Twojej, abym od tej chwili wyrzekł się grzechów moich. Tak, Panie, wyrzekam się ich, wyrzekam z całego serca; choćby mi przyszło wyrzec się zarazem wszelkich przyjemności, zaszczytów i wszelkich dóbr tego świata. O Jezu, bądź dla mnie Jezusem, to jest Zbawicielem. Wierny w niesieniu pomocy wszystkim, którzy pokładają w Tobie nadzieję, utrzymuj do końca przez łaskę Twoją postanowienie, które taż łaska mi natchnęła, abym do Ciebie powrócił i wytrwał w służbie Twojej.

 

2. Jakże musisz nienawidzić grzechu, o Panie, kiedyś go nie uwzględnił nawet w aniołach – najpiękniejszych stworzeniach Twoich! O duszo moja, zadrżyj na widok przyszłości twojej!

 

Jeżeli taki los spotkał aniołów, cóż się stanie z człowiekiem? Aniołowie zgrzeszyli raz jeden, a ja popełniłem tyle występków! Czyż mam przyrzeczenie od Pana Boga, że mnie oszczędzi wtenczas, gdy nie oszczędził swego Syna jedynie za to, że przyjął na siebie cudze grzechy? – Jakże nie czuć trwogi na tę myśl! Czemu krew nie ścina się w mych żyłach, gdy wiem, że zasłużyłem na to, aby Bóg – Władca dni moich – osądził mnie na śmierć wieczną? O straszny wyroku! czyż cię nie pojmuję? Powiedzcie wy sami, wy aniołowie potępieni, których grzech pogrążył na wieki w piekle!

 

Jakże nieszczęsny jestem! Bóg podniósł już ramię swoje nade mną, a mściwy miecz Jego gotów jest we mnie uderzyć. Aby mnie nie spotkało to wielkie nieszczęście, postanawiam sobie niewzruszenie raczej umrzeć, niż popełnić grzech śmiertelny. Boże, któremu zawdzięczam to postanowienie, przebacz mi przeszłość, a przyszłość całą poświęcę służbie Twojej. Wstrzymaj jeszcze słuszny gniew, na jaki sobie tysiąc razy zasłużyłem. Słuchaj głosu miłosierdzia Twego, a nie występków moich. Miej wzgląd na cierpienia, zasługi i śmierć Jezusa Chrystusa, Syna Twego. On jest moim Zbawicielem; dla mnie On tyle wycierpiał; dla mego zbawienia umarł; dla mego zbawienia ofiaruje Ci swoje nieskończone zasługi. Ojcze święty, Ojcze niebieski! spojrzyj na Twego Chrystusa: Protector noster, aspice Deus et respice in faciem Christi Tui (4). Spojrzyj na Tego najukochańszego Syna, okrytego ranami. Niech krzyż Jego stanie się jako tarcza między mną, a gniewem Twoim, dopóki przez zasługi tegoż krzyża nie otrzymam miłosierdzia. Błagam Cię, o mój Boże! w imię miłości, jaką masz ku Twemu najmilszemu Synowi: miej litość nad nieszczęśliwym, którego znasz potrzeby, a który dla wielkiej nędzy swojej przedstawić Ci ich nie jest w stanie.

 

3. Gdyby zbrodniarz wiedział, że tracą jego współwinowajców; gdyby nadto wiedział, że udział jego w zbrodni znany jest sędziemu; w jakimże niepokoju, w jakiej trwodze pędziłby dnie i noce! Znaną mi jest kara wymierzona na występnych aniołów; wiem, że popełniłem tysiące grzechów, i że z nich żaden nie jest tajemnicą dla Boga; wiem, że nie mogę się ukryć przed sprawiedliwością najwyższego Sędziego żywych i umarłych; – mamże być spokojnym? Lecz do kogoż mam się uciec? Czyż do Ciebie, Panie! świadku występków moich, i bezczelności, z jaką je popełniałem? Zgrzeszywszy tyle razy w oczach Twoich, niepowstrzymany nawet Twą obecnością, czyż odważę się otworzyć usta wobec Twego nieskończonego majestatu? Ach, Boże dobroci!... Panie, leżę u nóg Twoich. Peccavi super numerum arenae maris (5). Liczba grzechów moich przechodzi liczbę piasku w morzu. Lecz miłosierdzie Twoje nie ma granic. Nie potępiaj jak aniołów nędznej istoty, która drżąca i upokorzona w prochu się ściele przed Tobą. Miłosierdzia, Panie, miłosierdzia! Tyś powiedział, że nie chcesz śmierci grzesznika; lecz żeby się nawrócił i żył. Niech mi wolno będzie powołać się na słowo Twoje: Niebo i ziemia przeminą, a słowa moje pozostaną. Sam to powiedziałeś. Niech słowa Twoje, Panie, spełnią się nade mną. Jeżeli nawrócenie moje nie jest zupełne, nawróć mnie Panie, błagam Cię. Naucz mnie, co mam czynić; naucz mnie, jaki żal mam wzbudzić w sobie, abym odzyskał przyjaźń Twoją. O mój Boże! dusza moja przejęta jest boleścią, żem Cię obraził. Mówię to i powtarzam tysiąc razy: Dusza moja przejęta jest boleścią, że Cię obraziłem. Cóż bym dał za to, żeby to, co było, nie było.

 

Szczęśliwi, którzy tak mówią z całego serca. Panie, daj mi miłość Twoją, abym był jednym z nich. Niech boleść, którą uczułeś w ogrodzie oliwnym na widok grzechów moich, dopełni, czego niedostaje memu żalowi. Boleść ta była tak wielką, że padłeś na ziemię, zalewając się łzami, a pot krwawy kroplami spływał po Twej najświętszej twarzy.

 

O cudzie boleści nad nieszczęściami drugich, nad nieszczęściami nieskończonej liczby ludzi nieczułych! Gdybym miał serce kamienne, wzruszyłoby się ono na widok śmiertelnego smutku Pana Jezusa, krwawego potu Jego i obfitych łez, które wylał dla mego odkupienia. Woda, sącząc się ciągle na skałę, po długim lat przeciągu rozkruszy ją. Dlatego to i ja, Panie, będę się wpatrywał w Twe rany przenajświętsze, dopóki łzy i krew Twoja nie wyryją głębokich śladów w mym sercu. Nie, nie oderwę od Ciebie oczu moich, póki sam we łzy się nie rozpłynę – ja, który byłem przedmiotem świętych łez Twoich.

 

4. O grzechu pychy! ileż złego wyrządzasz!... z anioła robisz szatana. Jakże nieszczęśliwy jestem, jeżeli grzech ten znalazł przystęp do mej duszy! Pierwszy anioł był pełen doskonałych darów; jednej mu rzeczy brakowało: pokory; i to było powodem jego upadku. Drżę na myśl, że może mi zbywa na tej nieodzownej cnocie. Bo jakkolwiek wielkie dary otrzymałbym od Ciebie, Panie, bez pokory byłbym bardzo bliski potępienia. Czuję jednak, że lubię, gdy mnie ludzie cenią, i wtenczas zapominam o Tobie, Boże! Czyż to nie jest przywłaszczeniem sobie darów, które mam od Ciebie? Wybaw mnie Panie od tego przeklętego występku, który zawiera w sobie najokropniejszą truciznę, wciskającą się nieznacznie w nasze uczucia, pragnienia, rozmowy i czyny.

 

Daleki od powodowania się pychą, pragnę utwierdzać się codziennie w cnocie pokory. Tak, Panie, poznaję to i chcę zawsze pamiętać o tym, że wszystko co mam dobrego, od Ciebie mam jedynie, i że oprócz grzechu nie mam nic własnego. Racz utrzymać we mnie te uczucia, którymi mnie natchnąłeś, i nie dopuść, abym chwałę z łask i darów, jakimiś mnie opatrzył, sobie a nie Tobie przyznawał.

 

5. Jakże wielkie było zaślepienie pierwszego człowieka! – Nieszczęsny Adamie! Dla jednego owocu opuszczasz Boga, wyrzekasz się Najwyższego! Ach, pojmuję karę, jaka za twą zbrodnię wymierzoną została. Bo cóż na koniec myśleć o synu, który dla podobnej przyjemności wyrzekłby się swego ojca? Lecz cóż czynię? Kogoż to oskarżam? Przeciw komu unoszę się gniewem? Siebie samego potępiam, siebie samego. Czyż sam w obliczu aniołów i ludzi nie kładłem Boga na równi z drobnostkami, tym ostatnim nawet dając częstokroć pierwszeństwo? Oto jak daleko doprowadziłem lekceważenie Stwórcy mego, Ojca, Boga dobroci, najwyższego Pana, Stworzyciela wszystkich rzeczy, przejmującego drżeniem moce niebieskie, z których jedna zdołałaby zniszczyć cały ród ludzki potęgą swej siły przyrodzonej! Ach, ja to winienem być natychmiast ukarany, abym służył za przykład dla bliźnich moich. Wiecznego ognia byłoby dla mnie za mało! Cóż Ci powiem, Panie, obraziwszy Cię tyle razy? Ośmielęż się przemówić do Ciebie? Niestety! przyznaję to, stałem się winnym i to bardzo winnym przed Tobą. Nie wiem, mój Boże, jak nazwać moje postępowanie. Oby oczy moje stały się źródłem łez! Mogęż nie płakać do ostatniego tchnienia mego żywota? Mogęż jeszcze pochlebiać temu nędznemu ciału, temu ciału grzechu, domowemu zdrajcy, który czyha ustawicznie na moją zgubę? Panie, rzucam się do stóp Twoich, a jeżeli odważę się ucałować te święte stopy, to tylko dla skropienia ich mymi łzami pokuty, dla okazania Ci żalu, jakim przejęte jest moje skruszone i upokorzone serce.

 

Nie mogę uczynić tego, abym zupełnie nie grzeszył; ale mogę przynajmniej ujarzmić to ciało, które winno być niewolnikiem, a stało się panem we mnie. Czas jest, żebym je poddał pod panowanie duszy. Tak jest, mój Boże! stanowię sobie mocno, nie ulegać jego zachceniom częstokroć tak szkodliwym a nawet występnym, lecz odmawiać mu energicznie wszystkiego, czego żądać będzie przeciw woli i upodobaniu Twemu. Niech łaska Twoja utwierdzi mnie w tych dobrych postanowieniach; niech uczyni, abym zwyciężał zawsze w tej walce trudnej a niezbędnej.

 

6. Adam dla grzechu wygnany był z raju ziemskiego, a ja pozbawiony zostałem nieba, ojczyzny mojej. Jakież mogę znaleźć odtąd szczęście na ziemi? Jakiejże przyjemności może doświadczyć wygnaniec niepewny, czy ujrzy kiedykolwiek swój kraj rodzinny? Oto teraz czas przejściowy, czas żalu, lecz i pokuty. Nie daj Boże, abym go przepędził na różnych zabawach. I nie pozwolę snu oczom moim, ani powiekom moim drzemania (6), póki się nie ujrzę w ojczyźnie mojej. O niebo, niebo ojczyzno moja, ziemio żyjących, gdzie jest skarb mój, chcę ustawicznie myśleć o tobie. O Jezu, oblubieńcze mej duszy, dlaczegoż serce moje nie jest zawsze tam, gdzie Ty jesteś? Czemu nie płonie, czemu się nie pali ogniem miłości ku Tobie? Czemuż nie mam skrzydeł jak gołębica! poleciałbym szukać bezpiecznego schronienia. Odleciałbym stąd i zamieszkałbym pustynię nieznaną, gdzie żaden przedmiot nie rozrywałby mych pobożnych myśli i pragnień.

 

Zmiłuj się nade mną, Ojcze miłosierdzia, Pocieszycielu strapionych; chciej się wzruszyć nędzą, troskami i niepokojem, który mię nie opuszcza na tej łez dolinie. Ponieważ z dobroci nieskończonej nie ukarałeś mię jeszcze jak zbuntowanych aniołów; lecz oszczędziłeś mię jak Adama; natchnij mię gorącym pragnieniem dojścia do ojczyzny mojej; pragnieniem, które by mi dało zapomnieć o tych ułudach i ponętach, jakie często spotykam w mym smutnym wygnaniu; pragnieniem, które by mię utrzymywało w ustawicznej pokucie za grzechy moje. Chociaż niewiele potrafię zrobić dla przypodobania się Tobie; jeżeli wszakże pragnę uczynić wszystko, co jest w mojej mocy; pragnienie to nie jest bez pewnej zasługi w oczach Twoich, który znasz serca skrytości. Chcę odtąd uważać się na tym świecie za pielgrzyma i obcego; chcę używać rzeczy tego świata, jakbym ich nie używał. Ty, mój Boże, będziesz odtąd jedynym przedmiotem moich pragnień i myśli.

 

7. Wąż, ojciec kłamstwa skusił Adama pochlebną obietnicą, że stawszy się podobnym Bogu, wiedzieć będzie złe i dobre. Zwodziciel ileż razy, mnie także uwiódł! W cóż się obróciły przyjemności, dobra, honory za pomocą których doprowadził mię do grzechu? Wszystko to rozwiało się jak dym, a z tego, co mógłbym sobie obiecywać na tym świecie, cóż mi pozostanie w godzinę śmierci? A jednak szatan przedstawiając te błyskotki oczom moim, będzie się starał pociągnąć mię do nowych grzechów. Mogęż dowierzać temu śmiertelnemu wrogowi? Wiem, że stara się tylko zwieść mię. Widzę wyraźnie, że mię w błąd wprowadza. Non credas inimico tuo in aeternum (7). Nie, nigdy nie powinienem słuchać tego zwodziciela z profesji, zwodziciela równie chytrego jak zręcznego. W tej chwili, gdy rozmyślam nad tym poważnie, nie mogę pojąć jakim sposobem mię skusił? Niestety, tak samo jak Adama i Ewę. Wmawiał im, że żyć będą na wieki szczęśliwie, i mnie zachwalał rozkosz i ziemskie słodycze, i złe moje burzył skłonności. Dogadzałem im i stałem się jak Adam i Ewa nieszczęśliwym.

 

Lecz cóż mi obiecywał szatan? Czy dobra wieczne? Przeciwnie oddalał mię zawsze od nich a przedstawiał mi natomiast takie, które mię prowadzą do zamierzonej przez niego zguby wiecznej. O jakżeż różne jego powolne pokusy od świętych natchnień. Cóż bowiem mi mówi Ten, który jest samą prawdą, który ani sam siebie, ani drugich omylić nie może? Że dusza, która zgrzeszy, umrze. A jaką śmiercią? Śmiercią wieczną, śmiercią wieczną ukrytą pod powabem chwilowej przyjemności, przemijającego dobra, dobra mniemanego, dobra, którego nie może użyć, nie czując nawet w tym życiu wypływającej z niego goryczy.

 

Przyjemność zjedzenia zakazanego owocu przeminęła prędko dla Adama, lecz boleść stąd wypływająca pozostała mu – na ileż lat niestety! Lecz cóż jest boleść taka i czymże są lata w porównaniu do piekła, gdzie kończy się rozkosz, jaką szatan w grzechu obiecuje? Wiara uczy mię, że takim będzie los mój, jeżeli nie powrócę do Boga. Na cóż czekam z nawróceniem się moim? Czyż chcę, aby minął czas, abym się znalazł w piekle, gdzie płacz mój, jęki, żale już nic mi nie pomogą? Czyż nie skorzystam ze szczęśliwej chwili, w której tajemny głos upomina mię, abym myślał o sobie?

 

Gdybym był niebezpiecznie ranny lub gdybym przypadkiem wypił truciznę, z jakąż niespokojnością wołałbym o pomoc albo z jakimże pośpiechem przyjąłbym choćby najprzykrzejsze lekarstwo. Mogęż być spokojnym, gdy wiem, że trucizna, która mię przyprawi o śmierć wieczną, przenika w żyły moje; gdy wiem, że dusza moja otrzymała śmiertelne rany, które będą się jeszcze powiększały aż do chwili stanowczej przejścia do nieszczęśliwej wieczności?

 

Trzeba, abym się ocknął z głębokiego snu, w jakim od tak dawna pogrążony jestem. Dni moje, jak dni Joba uchodzą jak wiatr, sicut ventus. Życie moje dobiega do kresu, i może już bliżej go jestem, niż się tego spodziewam. O mój Boże, chciałżebym umrzeć w takim stanie w jakim jestem? Nie, nie dopuści tego Twe miłosierdzie, które mię zachowało do tej chwili. Podasz mi skuteczne lekarstwo na nędzę moją, jakkolwiekby ona była wielką a tym lekarstwem krew Pana Jezusa, najukochańszego Syna Twego. Krew ta rozlana dla zbawienia ludzi i dla mnie także; tak i dla mnie także wylana była. Krew ta, jedyny ratunek dla wszystkich ludzi, jest także i moim ratunkiem. Tak jest mój Boże, ta krew Zbawiciela mego woła o miłosierdzie, błaga o łaskę dla mnie. Bądź za to błogosławiony na wieki, Boże nieskończenie dobry, nieskończenie miłosierny, nieskończenie święty, nieskończenie mądry, nieskończenie sprawiedliwy, nieskończenie potężny, nieskończenie doskonały, nieskończonej miłości godzien.

 

Czego żądasz ode mnie Panie? Ach! wiem. Ty chcesz, abym Cię kochał, abym Cię kochał więcej niżeli wszystkie rzeczy stworzone. Czemuż nie czyniłem tego od pierwszej chwili używania rozumu aż do tego momentu? Ty Panie, jesteś Stwórcą wszystkich rzeczy i moim Stwórcą. Czyż z tego powodu nie powinieneś być miłowany nad wszystko? Rozsądek i wdzięczność, nie mówiąc już o innych powodach, wymagają po mnie tej miłości. Ty pierwszy ukochałeś nas (8). To powinno mi wystarczyć, abym Cię kochał więcej niż wszystkie stworzenia. Oby miłość ta rosła w mym sercu co dzień, co godzina, co moment i tak przez całe życie; oby miłość ta dała mi opuścić wszystkie przedmioty ziemskie, zapomnieć o nich, pogardzać nimi tak, abym tylko Ciebie miał w umyśle, pamięci i sercu.

 

8. Grzech aniołów i Adama wydaje mi się bardzo wielkim; – jakimiż są moje grzechy? Fatalny dzień, który przyświecał pierwszemu grzechowi śmiertelnemu jaki popełniłem; obrzydliwemu grzechowi, który mię uczynił na zawsze godnym piekła. Gdybym w uniesieniu gniewu popełnił morderstwo, cóż bym myślał, ochłonąwszy, widząc się na śmierć skazanym? Jak tylko stałem się tak bezrozumnym, że obraziłem śmiertelnie Pana, zasłużyłem na potępienie. Lecz czyż tak jest w istocie; niebezpieczeństwo jestże tak wielkim, lub uważam je za takie?

 

Wyobrażam sobie, że tylko co popełniłem pierwszy grzech śmiertelny, że natychmiast umarłem i stawiony zostałem przed trybunałem Jezusa Chrystusa, mego Sędziego. Jakąż byłaby ma rozpacz, jaki żal, jaka boleść, gdybym usłyszał wydany na siebie wyrok wiecznej śmierci! O przyjemności zakazana, o grzechu przeklęty! wołałbym w nieopisanym żalu. Ty jesteś największym złem, ponieważ męczarnie, jakie po tobie następują, nie skończą się nigdy. Czyż nie powinienem powiedzieć teraz tego, co bym wtenczas powiedział? Niezawodną jest rzeczą, że zasłużyłem był na piekło, a przypuściwszy nawet, że obecnie jestem w łasce Bożej; czyż nie jestem zawsze wystawiony na niebezpieczeństwo popadnięcia w grzech i utracenia mej duszy na wieki? Czyż przystoi, abym w podobnym niebezpieczeństwie starał się jedynie o zadowolenie moich upodobań, o pochlebianie ciału zawsze skłonnemu do złego? Czyż powinienem w stosunkach z ludźmi ubiegać się o ich względy? szukać ich uznania, pochwał? Próżność próżności i wszystko próżność (9). Nie, nie mam chwili do stracenia na próżne zabawy, na zwrócenie na siebie oczu ludzkich. Nie mam chwili do stracenia na wyszukane starania około mej osoby i tysiące próżnych myśli, które mi szatan podsuwa, abym nie myślał o wieczności. Przedmiotem jedynie godnym mego zajęcia przez resztę życia jest pokuta za grzechy moje, żal szczery, skrucha serdeczna i skuteczne zabezpieczenie się od obrazy Bożej. Oto do czego zmierzać odtąd powinny wszystkie moje myśli, pragnienia i czyny. A choćby cały świat miał mię za świętego, choćbym opływał w pociechy duchowne na długich i częstych modlitwach, choćbym nawet cuda czynił; to jednak nie odmienię nic w mym sposobie życia pokutniczym i zamkniętym, nie przestanę upokarzać się, gardzić sobą i nienawidzieć siebie. Dobroci nieskończona, w imię zasług Jezusa Chrystusa nie potępiaj mię, nie karz mię, jak na to zasłużyłem, lecz Zmiłuj się nade mną Panie, według wielkiego miłosierdzia Twego (10).

 

9. Z wielkości kary wnosić należy o wielkości winy. Jakże wielkim musi być grzech, kiedy pociąga za sobą potępienie wieczne! A jednak z jakąż łatwością popełniłem tyle ciężkich grzechów! Jakaż nielogiczność w postępowaniu! Obawiam się lekkiego zadraśnięcia, a nie obawiam się męczarni piekła! Po tym wszystkim mogęż powiedzieć, że kocham samego siebie? Nie, owszem nienawidzę siebie więcej niż to wypowiedzieć można. Człowiek, któryby oddychał samą nienawiścią i zemstą, nasyciłby się krwią swego nieprzyjaciela; – moja nienawiść samego siebie o wiele dalej sięga, ponieważ z wesołym sercem zadaję sobie śmierć wieczną i skazuję się na męki bez końca. Lecz czyż kiedykolwiek myślałem poważnie o wiecznym trwaniu piekła? Czyż można myśleć o nim bez trwogi? – O wieczności, jakże ty wielkie dajesz pojęcie o doniosłości grzechu śmiertelnego! Mimo to nie zrozumiem go nigdy dostatecznie, bo nigdy nie pojmę dostatecznie wielkości i dobroci Boga, którego grzech znieważa. Tysiąc razy nieszczęśliwa, tysiąc razy opłakana chwila, w której zacząłem grzeszyć! Bezrozumny! całą radość i szczęście moje zakładałem aż dotąd na zapewnieniu sobie, o ile mogłem, zguby i potępienia!

 

Ach, odtąd powinienem tylko opłakiwać moje grzechy i pokutować za nie. Super hoc plangam et ululabo (11). Tak jest, oddam się żałości, a jęki moje rozlegać się będą aż do tronu miłosierdzia Bożego. Zmiłuj się nade mną Panie, zmiłuj się nade mną! Prawda, że wielkim nędznikiem jestem, lecz miłosierdzie Twoje przechodzi nędzę moją. Nie patrz na złość moją, której nienawidzę i którą przed Tobą wyznaję; ale miej wzgląd na miłosierdzie Twoje, Panie! Tobie zaufałem i nie będę zawiedziony na słowie Twoim. In te, Domine, speravi: non confundar in aeternum (12).

 

10. Zasłużyłem na to, aby mnie na wieki pochłonęły ognie piekielne. Tyś mnie wybawił o Boże! Poznaję w tym szczególną Twoją łaskę, której odmówiłeś wielu innym, mniej występnym ode mnie. Obym dla chwalenia Ciebie miał języki wszystkich stworzeń wysławiających imię Twoje; obym dla kochania Ciebie miał serca najgorliwszych Twych miłośników.

 

Przez zasługi to męki Twej, Zbawicielu mój, nie wpadłem dotąd do piekła. Czemuż nie mogę w tej chwili umrzeć z miłości dla Ciebie u nóg Twoich, mój Jezu, mój Oswobodzicielu, moje wszystko! Co chcesz, abym uczynił? Chceszże, abym Ci służył? Ach, Panie i Boże mój! oto gotów jestem spełnić wolę Twoją. Nie należę już do siebie, lecz chcę należeć do Ciebie, nie przez bojaźń jak niewolnik do pana, lecz przez miłość jak wdzięczny syn posłuszny rozkazom ojca. – O miłości Boska! którą pragnę się przejąć; ogniu niebieski! zapal się w mej duszy, pal się w niej bez ustanku. Niech wszystkie władze duszy i ciała mego zostaną poświęcone miłości Twojej Panie!

 

Aniołowie niebiescy! połączcie się ze mną, aby wysławiać w pieniach waszych dobroć, potęgę, miłosierdzie i miłość nieskończoną Boga mojego. Wy chcecie, abym Go kochał; ja z mej strony tego samego pragnę. Domine, amem Te plus quam me (13). Tak, mój Boże! spraw, abym Cię kochał więcej niż siebie samego, bo jesteś nieskończenie dobry, i cały do Ciebie należę. Niech odtąd kocham siebie tylko dla Ciebie, et me ipsum solum propter Te (14). Rozkazujesz, bym Cię kochał, a przez to podnosisz do godności aniołów istotę, która się tak poniżyła, że się stała niewolnikiem szatana. Bądź błogosławiony, chwalony, wielbiony na zawsze przez wszystkie stworzenia. Niech Cię chwalę i kocham miłością wzniosłą, wylaną i dla przypodobania się Tobie na wszystko gotową. Dlaczegoż, straciwszy tyle czasu z dala od Ciebie, dziś jeszcze nie zajmuję się ustawicznie i jedynie Twoją miłością?

 

O przypomnienie, które mnie zasmuca i przygniata! Codziennie pochwytuję się na przeniewierstwach względem Ciebie, a jednak dla tych, którzy prawdziwie miłują, nie ma lekkiego przeniewierstwa. Ty Panie, ukochałeś mnie nie przez połowę, Tyś się cały poświęcił dla mnie. Dilexit me et tradidit semetipsum pro me (15). Więc ja jestem niewdzięcznikiem i nikczemnym; lecz Ty, mój Jezu! przyszedłeś na świat, aby zbawić grzeszników. Oto Panie! oto jestem tym, dla którego przyszedłeś. Przebacz mi winy moje, które wyznaję i za które żałuję z mocnym postanowieniem niepopełniania ich więcej.

 

11. Tylu innych, którzy popełnili mniejsze grzechy od moich; którzy może jeden tylko grzech popełnili, zostali potępieni; a ja żyję jeszcze. Cóż znalazłeś we mnie Panie, żeś mi przebaczył?... mnie, który Cię obrażałem całe życie! Tyś mnie zawsze wzywał, a ja zawsze oddalałem się od Ciebie; Tyś wołał na mnie w głębi serca, a ja byłem głuchy na głos Twój; Tyś mnie wzywał przez choroby, a ja zważałem tylko na moje zdrowie. Zaproszenia, wezwania, groźby, wszystko było daremne. Trwałem ciągle w złem, zwiększając liczbę moich nieprawości. Mimo tego uporu, tej zawziętości, jaką okazywałem, pracując na własną zgubę, Ty czekałeś na mnie; i znowu nagliłeś mnie wtenczas, kiedy śmierć zaskoczyła w stanie grzechu nieskończoną liczbę innych daleko mniej występnych. O mój Boże! chciej mnie oświecić żywym światłem, światłem podobnym do tego, jakie w drodze do Damaszku oświeciło Szawła, abym poznał wielkość dobroci Twojej i mógł jej odpowiedzieć przywiązaniem bez granic i wiernością w służbie Twojej.

 

Ponieważ zawsze najlepiej oceniamy dobro utracone, przypuszczam, że po długich latach przebytych w stanie grzechu, umarłem w niepokucie. O piekło, więzienie dla mnie bez wyjścia! O niebo, szczęście utracone na zawsze! Oto skazany jestem na wszelkiego rodzaju najokropniejsze męczarnie. Oto oddany jestem wściekłości szatanów, moich największych nieprzyjaciół! Drżę, o Boże mój! na samą myśl tego strasznego mieszkania potępionych, gdzie byłbym się dostał niestety, gdybyś mnie był nie powstrzymywał: Panie! wywyższać Cię będę, albowiem wywyższyłeś mnie i nie dałeś pociechy nieprzyjaciołom moim ze mnie (16).

 

Co czynić mam Panie, abym pojął Twoje nieskończone względem mnie dobrodziejstwa? Nie wiem, od czego zacząć. Boleść i radość miota mną naprzemiany: radość, że uniknąłem największego nieszczęścia; boleść, że nie mogę okazać Ci mojej wdzięczności. Ta niemożność uwiecznia pod pewnym względem moją niewdzięczność, zasmuca mnie i przygnębia. Ach, Panie! chcę niemożność tę zastąpić choć w części pragnieniem gorącym kochania Ciebie coraz bardziej i okazywania Ci tej miłości. Boże dobroci! Ty się i tym zadowalasz; Ty zadowalasz się, gdy do słabych naszych usiłowań przyłączymy pragnienie serca Tobie na zawsze oddanego. – Przejęty wielką boleścią, żem Cię tak długo obrażał Panie, wyrzekam się grzechu na zawsze, nienawidzę go i mam w obrzydzeniu, a całe życie moje opłakiwać będę grzechy popełnione. Przysiągłem i postanowiłem wypełniać ściśle Twe święte rozkazy: Juravi et statui. Chcę odtąd, czego Ty chcesz. Rozkaż Panie, a z pomocą łaski Twojej będę Ci we wszystkim posłuszny; Tobie służyć będę, Ciebie czcić i Tobie hołdy składać, Ciebie kochać i przekładać nade wszystko.

 

12. Tyś mnie oczekiwał Panie! więcej jeszcze: Tyś mi użyczał łaski swej, właśnie w chwili, gdy Cię obrażałem. Ze śmiałością nie do uwierzenia nie przestawałem Cię obrażać, a Ty przez miłosierdzie, jakiemu nie ma podobnego, nie przestawałeś udzielać mi łask swoich. Wszechmocny Pan mego losu znosiłeś to, że w chwili gdy mi czyniłeś dobrze, znieważałem Cię, nędzna istota, robak ziemi! Oszczędzałeś mnie wtedy, gdy tysiące innych mniej ode mnie występnych skazanych zostało w ogień wieczny. Nie przestałeś mnie szukać, gdym się coraz bardziej od Ciebie oddalał. Nie przestałeś postępować ze mną jak ojciec, gdy byłem najniewdzięczniejszym z Twych dzieci; dawać mi tajemnych napomnień, łask wewnętrznych, gdy byłem najbardziej zatwardziały w grzechu. Zdaje się, że o niczym nie zapomniałem, aby z pewnością zasłużyć na potępienie, a Ty Panie, niczego nie zaniedbałeś, aby mnie od niego uchronić. W końcu siła łaski Twej tak mnie owładnęła, że niejako zmusiła mnie do wyjścia mimowolnie z grzechowego letargu, w jakim byłem pogrążony. Światło Twoje rozproszyło otaczające mnie ciemności, a tak umiałeś ująć mnie za serce, że widzę całą szpetność mego przeszłego postępowania, i czuję, że zasłużyłem na piekło.

 

O nieskończone miłosierdzie Boga mego! powracasz mi prawo do wiecznego dziedzictwa Twych dzieci; dajesz mi nadzieję posiadania Ciebie w niebiosach, jak Cię posiadają wierni słudzy, apostołowie i męczennicy; ofiarujesz mi odpuszczenie grzechów i przyjaźń Twoją, jak gdybym Cię nigdy nie obraził, jak gdybym nigdy nie był nieprzyjacielem Twoim. O mój Boże! myśl o takim miłosierdziu wprawia mnie w zdumienie. Czegoż bowiem potrzebowałeś ode mnie? dlaczego udzieliłeś mi łask, których odmówiłeś tylu innym? czemuś mnie sobie tak upodobał, żeś mi dał czas do czynienia pokuty i przygotowania się na śmierć? Nie mamże tysiąca przyczyn, abym przyjął skwapliwie ofiarowane mi przebaczenie pod tak łagodnymi warunkami, jakie mi dajesz? Ach, bez dłuższej odwłoki chcę wiernie użyć drogiego i tylko z wielkiej łaski Boga użyczonego mi czasu; chcę, aby każda jego chwila odznaczała się jakimś świętym uczynkiem, jak każda chwila przeszłego mego życia zapełnioną była jakimś czynem występnym, jakimś pragnieniem ambitnym, jakąś myślą próżną i płochą. Boże nieskończonej dobroci! użyczywszy mi takiej łaski, nie możesz mi nic odmówić, udzielże mi jeszcze łaski wytrwania w postanowieniu, jakie dziś robię, abym Ci wiernie służył i kochał Cię do ostatka dni moich.

 

MODLITWA

 

do najświętszej Panny

 

Matko mego Zbawiciela, przenajświętsza Panno Maryjo! rozważałem grzechy moje i napełniły mnie one bojaźnią; rozważałem to, co Pan Jezus uczynił dla mnie, i ogarnęło mnie zdziwienie. Widzę, że prowadziłem życie zdrożne; lecz odtąd chcę postępować zgodnie z zasadami ewangelii. O przenajświętsza Matko Boża! postanowienie moje mocne jest, lecz i słabość jest wielka. Bardzo potrzebuję wsparcia Twego i pomocy. Tyś Matką miłosierdzia, bądź Nią dla mnie, uproś mi, proszę i błagam Cię o to, uproś mi wytrwanie w przedsięwzięciu i prawdziwy żal za grzechy i skruchę serdeczną. Nie zasługuję na tę łaskę, lecz ona godną jest Ciebie, godną tego, czym jesteś Matko miłosierdzia, Mater misericordiae, a nie ma nędzy podobnej do mojej nędzy. Bogaty niesie pomoc ubogiemu; Ty Maryjo jesteś Matką Tego, który bogaty jest w miłosierdzie, a ja nędzarzem, ubogim, błagającym pomocy. Jestem, niestety! człowiekiem obciążonym grzechami, a Tyś najpewniejszą ucieczką grzeszników, – i więcej – Ty jesteś Matką. Otóż, jakkolwiek niegodny jestem, wszelako jestem tym synem, którego Pan Jezus polecił Ci na krzyżu: Mulier, ecce filius Tuus (17). W imię miłości, jaką masz do mego Zbawiciela, wstaw się za mną do Niego. On chce mego zbawienia. Wie On i Ty to wiesz dobrze, ile Go kosztowało moje odkupienie. Lecz aby uzyskać przebaczenie, trzeba Go prosić jak należy. Ach Matko mego Zbawiciela! przedstaw Mu tylko smutny stan grzesznika, który się do Ciebie ucieka, a mam nadzieję w łasce, jaką masz u kochającego Cię Syna, że odpuści mi grzechy moje i udzieli łask potrzebnych do wytrwania w dobrem aż do końca.

 

MODLITWA

 

do Pana Jezusa

 

Jezu Odkupicielu mój, rany Twoje, krew, boleści i zasługi, Twoją miłość niewypowiedzianą ofiarowałeś Ojcu Niebieskiemu na zadosyćuczynienie za grzechy moje. Przypomnij Mu dziś to wszystko dla zjednania mi łaski, jakiej gorąco pragnę. Ty jesteś Jego najukochańszym Synem, w którym sobie upodobał. On słucha Cię i wysłucha, bo modlitwa Twoja jest Mu przyjemną. Tyś cierpiał za mnie na krzyżu, a cierpienia Twoje tak wewnętrzne jak zewnętrzne były jakby tyluż głosami, otrzymującymi od Ojca Niebieskiego wszystko, o co proszą. Dobroć Jego była zawsze gotową wysłuchać głosu Twojego we wszystkim. Powiedz tylko Ojcu Niebieskiemu: "Oto, co wycierpiałem dla tego nędznego grzesznika, który błaga miłosierdzia" a w tej chwili miłosierdzia dostąpię. Proś Go, sam On Ci to mówi: Postula a me, a dam Ci w dziedzictwo narody, et dabo Tibi gentes haereditatem Tuam (18). Proś więc o Panie, abym należał do liczby tych, którzy stanowią Twe dziedzictwo. Nie mniejszą masz miłość dla mnie w niebie, niż miałeś na ziemi. Sprawa zbawienia mego sprowadziła na Cię nieskończoną liczbę zniewag, obelg, a jednak nie przestałeś się modlić nawet za Twych katów. O Ty, który na krzyżu myślałeś o mnie, modliłeś się za mnie, Jezu mój Zbawicielu! Ty dziś jeszcze nie możesz odmówić swej prośbie za grzesznikiem, który wzywa Twego nieskończonego miłosierdzia. Spodziewam się jej z najzupełniejszą pewnością, ponieważ ufam w słowo Twoje. Semper vivens ad interpellandum pro nobis (19). Ty wstawiasz się zawsze za nami do Ojca, więc otrzymasz mi od Niego żal szczery, przebaczenie grzechów i pomoc niezbędną do prowadzenia na przyszłość chrześcijańskiego życia.

 

MODLITWA

 

do Ojca Niebieskiego

 

Boże wszechmogący, Ojcze przedwieczny! – Oto nędzna istota odważa się stanąć przed tronem Twej łaski. Twoja dobroć nieskończona ożywia mą nadzieję i wzywa mię, abym się zbliżył do trybunału miłosierdzia, na którym zasiadasz: Adeamus cum fiducia ad thronum gratiae, ut misericordiam consequamur (20). Niegodziwości moje wielkie, lecz nie w swoim imieniu ale w imieniu Jezusa Chrystusa, Syna Twego, a mego Zbawiciela proszę zmiłowania. To wszystko, co żyjąc na ziemi uczynił dla mnie: miłość, jaką ku mnie pałał do końca, słowa Jego niezmienne prowadzą mnie do stopni Twego tronu.

 

Upokorzony przed nieskończonym majestatem Twoim proszę Cię Panie, przez miłość, jaką masz dla Twego jedynego Syna, udziel mi przebaczenia grzechów moich i łaskę pełnienia we wszystkim woli Twojej. Niepodobna wypowiedzieć, do jakiego stopnia nie godzien jej jestem, ponieważ tyle razy obraziłem nieskończoną dobroć Twoją, lecz spojrzyj na Twego Chrystusa: Protector noster aspice, Deus, et respice in faciem Christi Tui (21). Oto widzisz Go rozpiętego na krzyżu, cierniem ukoronowanego, ręce i nogi gwoźdźmi przybite, serce włócznią otworzone. Bez wątpienia potworne są występki moje, lecz Jego zasługi są nieskończone. Na widok więc Syna, który Ci jest tak drogim, a który nie chce mojego potępienia, przebacz mi.

 

Panie, Syn Twój uczynił mi obietnicę; On upewnił mnie, że wszystko, o co prosić będę w Imię Jego dane mi będzie. Wiem, o mój Boże, że spełnisz tę obietnicę równie dla mego dobra jak dla chwały Tego Syna, którego chcesz uwielbić. Dla zasług to Jego czekałeś na mnie tak długo, a gdy na koniec powróciłem do Ciebie, nie dopuść, abym Cię kiedy opuścił. Niewdzięczność moja, byłaby okropną, lecz i słabość jest wielka także. A ponieważ każdej chwili gotów jestem zdradzić Cię, każdej więc chwili wspieraj mnie łaską swoją wszechmogącą, łaską, o którą nie przestanę błagać w imię obietnic Jezusa Chrystusa: Si quid petieritis Patrem in nomine meo, dabit vobis (22).

 

–––––––––––

 

 

Zasady mądrości. Przez X. Franciszka de Salazar, Doktora uniwersytetu w Alcala, kapłana Tow. Jez. Podług XV edycji francuskiego tłumaczenia, dokonanego z XIII edycji oryginału, na język polski przełożone. We Lwowie. 1876, ss. 35-69.

 

Przypisy:

(1) Trahebat tertiam partem stellarum (Apoc. 12, 4).

 

(2) Salvum me fac Deus: quoniam intraverunt aquae usque ad animam meam. Infixus sum in limo profundi et non est substantia (Ps. 68, 2. 3).

 

(3) Ps. 68, 17.

 

(4) Ps. 83, 10.

 

(5) Orat. Manas.

 

(6) Si dedero somnum oculis meis et palpebris meis dormitationem (Ps. 131, 4).

 

(7) Eccl. 12, 10.

 

(8) Ipse prior dilexit nos (1 Joan. 4, 10).

 

(9) Vanitas vanitatum et omnia vanitas (Eccl. 1, 2).

 

(10) Ps. 50, 1.

 

(11) Mich. 1, 8.

 

(12) Ps. 30, 2.

 

(13) Święty Augustyn.

 

(14) Tamże.

 

(15) Gal. 2, 20.

 

(16) Exaltabo Te Domine, quoniam suscepisti me: nec delectasti inimicos meos super me (Ps. 29, 1).

 

(17) Joan. 19, 26.

 

(18) Ps. 2, 8.

 

(19) Hebr. 7, 25.

 

(20) Hebr. 4, 16.

 

(21) Ps. 83, 10.

 

(22) Joan. 16, 23.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMXVIII, Kraków 2018

Powrót do spisu treści dzieła ks. Franciszka Salazara SI pt.
ZASADY MĄDROŚCI

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: