MISTRZOWIE SŁOWA

 

Jędrzej Laskary Gosławicki

 

Kaznodzieja na soborze w Konstancji (*)

 

ABP IGNACY HOŁOWIŃSKI

 

 

Jędrzej Laskary Gosławicki – biskup poznański, herbu Godzięba, słynął w kraju i za granicą wielką prawością, nauką i wymową. Będąc dziekanem krakowskim i kanonikiem poznańskim, został wysłany na sobór konstancjeński, jako poseł od Władysława Jagiełły króla polskiego i Witolda W. Ks. L. W tym właśnie czasie Piotr Wysz, biskup krakowski, po swoim powrocie z pizańskiego soboru został przeniesiony na biskupstwo poznańskie, a poznański biskup Albert Jastrzębiec zajął katedrę krakowską wła­sną intrygą u króla, przy którym był kanclerzem, i gdyby wkrótce nie umarł Piotr Wysz, nigdy by Albert nie utrzymał się na przywłaszczonej ka­tedrze. Kapituła poznańska obrała Gosławickiego swoim biskupem i Władysław ten wybór zatwierdził – ale Laskary, wówczas posłując na soborze konstancjeńskim, długo się wzbraniał od przyjęcia tej godności, nim z wielką niechę­cią uległ wyborowi. Można widzieć z aktów soboru, jak był wysoce poważany ze swej nauki i prawości. Starał się szczególniej przy cesarzu Zygmuncie o pokój i uśmierzenie krzyżaków, co miał sobie polecone od Jagiełły. Za powrotem z soboru był wyświęcony na biskupa i z wielką chwałą przewodniczył poznańskiemu kościołowi. Był na synodzie prowincjonalnym w Kaliszu pod Mikołajem Trąbą, arcybiskupem gnieźnieńskim – a później sam w Poznaniu zwołał synod diecezjalny. Umarł w Gosławicach, ojczystym zamku, roku 1426 i pochowany w poznańskiej katedrze.

 

Bzowski pod rokiem 1415 (480 b), zowie go mężem najznaczniejszym i najszczer­szym, któremu podobnych bardzo mało było, jest i będzie. Prócz statutów synodu poznańskiego w 1420 roku, przechowanych między rękopisami biblioteki Załuskich, nic byśmy nie mieli przy zwykłej naszej obojętności ku pomnikom rodo­wym, gdyby cudzoziemiec Hardt nie przechował dwóch jego kazań albo mów na soborze konstancjeńskim. W tych szczątkach widać naukę i niepospolitą wymowę.

 

Oratio paraenetica tj. pojednawcza mowa, z rękopisu wiedeńskiego wydrukowana przez Hardta, którą miał w 1415 r. w styczniu na soborze konstancjeńskim o po­trzebie pokory, zachęcając do abdykacji Jana XXIII papieża, aby przykrócić smutny rozdział panujący wówczas w Kościele. Tak trudne zadanie wykonał z wielką zręcznością i najgłębszym poszanowaniem. Wyznaje, że ta powinność włożona przez sobór na niego malutkiego przechodzi jego siły; że głos zawiera nie tak w sposobie mowy jak prostej rozmowy, bo ta snadniej trafia do serca. Wziąwszy za tekst: "Niechaj będzie po­kój w mocy twojej, a dostatek w basztach two­ich" (Ps. CXXI, 7), stosuje mowę do papieża, powiadając: że jako zastępca Chrystusa na ziemi jest obowiązany w tym smutnym rozdwojeniu Kościoła wrócić pokój Oblubienicy; że duma jest przyczyną, dla której wielu razem jest papieży; przeto nie ma innego lekarstwa jak w pokorze, która wszystkich a tym więcej głowę Kościoła zdobić powinna; że tą drogą Jezus Chrystus pogodził odszczepieństwo między Bogiem a człowiekiem i poniżył się aż do krzyża – a zatem i Ojciec Święty ma się wyniszczyć dla zniszczenia odszczepieństwa; stąd oparty na zdaniach św. Grzegorza i św. Augustyna wykazuje pokorę jako jedyny środek w tej powszechnej niedoli i zapytuje: "Czy ty Ojcze Święty wyniszczysz przez pokorę odszczepieństwo, czy innego czekać ma­my?". Wreszcie u nóg papieża błaga w imieniu biskupów, książąt i całego chrześcijaństwa o po­kój, to jest o rzeczy wiodące do pokoju – błaga jeszcze w imieniu króla Jagiełły i narodu swego, którzy go pokornie słuchali we wszystkich zatar­gach z krzyżakami – i kończy piękną modlitwą o pokój (1).

 

Chociaż ta mowa, jak świadczą współcześni, powszechne rozczulenie na soborze sprawiła: jednak odznacza się większym zapałem jego Collatio czyli mowa miana na początku soboru konstancjeńskiego o pokoju i jedności do Zygmunta cesarza wobec elektorów państwa i wielu innych znakomitych książąt, którą wydał Hardt z rękopisów akademii lipskiej, a dla poznania rodzaju wymowy kładziemy ją w prze­kładzie polskim (2).

 

"Kiedy budownik świata, Król chwały, twórca i miłośnik pokoju, którego sądy są niezbadane przepaścią; który sam trwając niewzruszony, wszystko porusza swoją niewymowną opatrznością, ujrzał świat starzejący się i w złem pogrążony: wtedy Twój przewysoki majestat, o niezwyciężony monarcho królu rzymski, postanowił nad wszystkimi ludami i królestwy, abyś rozproszył na­rody pragnące wojny, i złamawszy ich tarcze i oręże – na jaw pokój wyprowadził. Drogić-to zaiste dar pokoju, który Zbawiciel rodząc się przyniósł swym wiernym i ogłosił w pieniu mnóstwa zastępów niebieskich; którego żyjąc uczył i twej go czujnej pieczy królewskiej najpilniej zalecił: a przy odejściu swoim ze świata do Ojca jakby testamentem swej Oblubienicy, której ty jesteś obrońcą, przekazał pokój wziętymi od nas za temat słowy: «Pokój zostawuję wam, pokój mój daję wam».

 

Król pokoju w świę­tym miłosierdziu tak wprawdzie wszystko rozporządził, mówi Grzegorz (in proemio decretalium), aby Jego poddani byli spokojni i skromni; ale wyuzdana chciwość, marnotrawczyni pokoju i matka sporów, rodzi tysiące niesnasek, i gdy­by sprawiedliwość państwa rzymskiego jej usi­łowań mocą swą nie stłumiła, ogrom by rozdwo­jeń zdławił wszelkie prawo ludzkiego przymie­rza, a zgoda po danym rozwodzie z pokojem zostałaby wygnaną poza krańce świata. Zba­wiciel, jak mówi Ewangelia, przyszedł w tym celu na świat, aby uczył pokoju; przeto w głosie proroczym zowie się księciem pokoju i prawdziwą mądrością. Chrystus Jezus, który wszystko utworzył w pokoju, wlał naturalnie chęć pokoju stwo­rzeniom, aby miłowali pokój, dążyli do pokoju i mieszkali w piękności pokoju. Bo czyż same nienasycone i drapieżne zwierzęta, jak lwy, nie­dźwiedzie i wilki, nie składają przy płodzie swoim wszelkiej dzikości? czy nie pomrukują mu łagodnie i z nim się nie pieszczą? Jakiż sęp, przywykły zawsze gonić za zdobyczą, nie szuka na znak pokoju pary, nie układa gniazda, nie ogrzewa jaj, nie karmi piskląt i nie utrzy­muje pokoju z ich matką wedle swej możności w towarzystwie domowym? I dlatego rozumne stworzenia, jakim jest człowiek, przeznaczył Bóg do pokoju, aby w ten sposób żyjąc w doczesnej spokojności, mógł się później cieszyć najsłodszym widzeniem Boga w pokoju wiecznym.

 

Apostoł narodów, co wziął naukę nie od ludzi, ale z objawienia Chrystusa, powiada, że nikt bez pokoju nie ujrzy Boga. Kogo Ojciec nie znajdzie w pokoju, mówi Augustyn (De verbo Domini, c. 68), tego wyrzeka się Syn, temu staje się obcym Duch Święty, i nie może osiągnąć dziedzictwa Bożego, jeśli nie zachowuje testamentu w pokoju. Wszyscy przeto śmiertelni żądają pokoju, który zowie się nawet u pogańskich mędrców dobrem od wszystkich pożądanym. Pokój bowiem tak wielkim jest dobrem, że kto go nie ma, nic nie ma. Glossa zaś na te słowa psalmu «pokój nad Izraelem», powiada: że się wszystko w tym jednym wyrazie zamyka. Kto nie ma pokoju, przeto jest nieszczęśliwy. I Syn Boży, co jest pokojem naszym, zestąpiwszy z wysokości na niskość, zalecił uroczyście pokój swoim miłośnikom w przyjściu, pobyciu i wyjściu ze świata, mówiąc: «pokój zostawuję wam, pokój mój daję wam». W tych słowach mamy testament i dziedzictwo, za pomocą którego przychodzimy do cnoty. Pokój bowiem sprawuje pogodę myśli, jak uczy Augustyn, spokojność duszy, związkę miłości, prostotę serca i towarzystwo przyjaźni. Pokój ukróca wojny, hamuje gniewy, depcze pysznych, kocha pokornych, uśmierza kłótliwych, godzi nieprzyjaciół. Apostoł wszystkich zachęca do posiadania tak wielkiego skarbu, mówiąc: bądźcie spokojni, a Bóg w pokoju i miłości będzie z wami.

 

Jeśli więc królowie chrześcijańscy, co nie są panami, ale włodarzami królestwa, mają obowiązek rzą­dzić wedle przykazań Pańskich: z jakimże staraniem i troskliwością powinni dbać o pokój i jego zachowanie, bo tylko się w pokoju wielbi sprawca pokoju. A jako duch ludzki, powiada Augustyn, nie włada członkami ciała, jeśli te nie są złączone; tak i Duch Święty nie ożywia członków Kościoła, jeśli związką pokoju nie są zjednoczone. Mało się lęka szatan, mówi św. Benedykt, poszczących, czuwających i martwią­cych się, bo wielu takich w sidła swoje uwikłać umiał; ale zgodni, jednomyślni, złączeni pokojem obudzają w szatanie boleść, zazdrość i trwogę. Kiedy zaś spokój tak pożyteczną i zbawienną jest rzeczą, dlaczegoż tyle burz wojennych po całym obszarze świata powstało? Dlaczego siewca kąkolu tyle niezgód rozmnożył, jak tego doświadcza nasz wiek nieszczęśliwy? bo nie strze­żemy Pańskich przykazań i po drodze Jego nie chodzimy; bo byś był, mówi prorok (Baruch 3, 13), w drodze Bożej, mieszkałbyś był w pokoju wiecznym.

 

Niechaj kto powie, kędy jest pokój? kędy się nie lękają nagłej zguby? Zewsząd po­wstaje naród przeciw narodowi, królestwo prze­ciw królestwu; słońce i księżyc pozbyły się blasku, to jest, światło Apostolskiej Stolicy i godności cesarskiej cierpi zaćmienie. Mamże posępnym głosem wspomnieć zastarzałe i okrutne odszczepieństwo, które srogo Kościół Boży roz­dziera; w którym wylała się niezgoda na książąt i zmusza ich błąkać się po bezdrożu a nie po drodze. Z niego to zapalił się gwałtowny pożar pychy, łakomstwa, świętokupstwa i wiele innych błędów śród ludu i duchowieństwa. Jeśli go nie zgasisz twoją królewską opatrznością, pałać będzie aż do głębi piekielnej. Nad zgaszeniem tego pożaru, monarchowie i możni tego świata, doktorowie i mędrcy trzydzieści siedm lat pra­cując, ustali. I w tym chyleniu się ku upadkowi arcykapłan rzymski, co nie bez woli Bożej miał Rzym Stolicą swoją, musiał stamtąd uchodzić, ustępując wściekłości depczącej ludzką i Boską władzę.

 

Pograniczne czcicielów Chrystusa strony, najspokojniejsze mówię, królestwo polskie, tarcza wielu wiernych, zakłóca się niesłusznie burzą wojny, jak jest twej królewskiej pieczy wiadomo. Nowy płód Kościoła za sprawą Ducha Świętego, waleczny naród Litwinów, po najobszerniejszych rozsypany krajach, chociaż jeszcze neofita, je­dnak znana jest dobrze Bogu jego wiara i po­bożność przynosząca Panu ofiarę wieczorną. Są bowiem rzeczywiście duchem pałający, Panu służący, w nadziei się weselący, w utrapieniu i szeregach zaciętej wojny cierpliwi, w modlitwie ustawiczni, do przyjmowania gości ochotni, wza­jem się miłujący braterską miłością; wysoko nierozumiejący, ale się godzący z pokornymi. I tym prawdziwym miłośnikom Boga należy się pokój. Lecz oto są wystawieni na dręczące na­jazdy tych wrogów, którzy by powinni ich bro­nić i osłaniać, aby te nowe płonki i krzewy mogły być zraszane posługą braterskiej miłości i przykładem nauki prawdziwie Chrystusowej.

 

Na cóż mam wiele mówić ze łzami o rzeczach opłakanych? albowiem ludy chrześcijańskie w łonie Kościoła, jak bliźnięta w łonie Rebeki, tłuką się między sobą. Czyż na to wszystko, monar­cho! będziesz patrzał i milczał? a przeto Ty, który rządzisz Izraelem, posłuchaj i przypasz miecz twój na biodra twoje, najpotężniejszy królu, za prawdę i sprawiedliwość. Tyś, jak drugi Dawid, cały Izrael do tej nowej Jerozolimy Konstancji zebrał, albo raczej starał się o jego zebranie ku wiecznej pamięci twojego imienia; a to aby arka przymierza, synowie Aarona i lewici sta­nęli na miejscu zgotowanym. Arka bowiem przy­mierza wyobraża dobrze Kościół święty; jak w tam­tej złożone były tablice prawa, różdżka Mojżesza i manna, tak w tej drugiej złożone są tajemnice Pisma w sercach, i ku codziennemu użyciu manna pobożności i łagodności prawdzi­wie chrześcijańskiej, bo miarkowanej karnością i sprawiedliwością. A ponieważ wszystkim wia­domo i jawno, jako Ojciec Święty został przez Fili­styna godnej potępienia pamięci wygnany ze swego mieszkania (3), co mu je Bóg i ludzie zgotowali: przeto powinien Dawid nasz silnej ręki a pokój czyniący, przed którego obliczem stoimy, rzymski i węgierski potężny król, prze­mówić do narodów pokojem, zeszyć rozdarcie Kościoła i przywrócić go na dawne pomieszka­nie. Mają bowiem wiedzieć panowie świata, że zdadzą liczbę przed Bogiem z opieki, jaką im poruczył nad swą Oblubienicą. Ty jedność św. matki Kościoła, tak pożądaną od wszystkich ludów, tak długo wśród łez i jęków oczekiwaną, po zniszczeniu okrutnego odszczepieństwa za pomocą Bożą i środków wedle kanonów świę­tych na tym powszechnym konstancjańskim soborze najskuteczniej przywrócisz. O! szczęśliwyś monarcho, żeś w taki sposób podjął dobro­wolnie trudy dla zachowania innym pokoju, jeśli ci pozwoli miłosierdzie Boże tego dokonać. A przeto wszystko, co jest w sercu twoim, idź, czyń, bo Pan jest z tobą, abyś szczęśliwie przechowaną arkę Pańską zaprowadził na miej­sce jej zgotowane, zdeptawszy swą mocą karki dumne, co się temu śmieją opierać.

 

Stoją przed Tobą i czcigodni wielebni w Chrystusie ojcowie święci, biskupi, doktorowie i mistrzowie, prze­świetni pany, dzielni rycerze i ja maluchny, po­słany od najjaśniejszych książąt tj. od Włady­sława króla polskiego i Aleksandra albo inaczej Witolda wielkiego księcia litewskiego, z innymi współtowarzyszami i z obowiązkiem czynienia w szczerości serca i miłości niezmyślonej wszy­stkiego, co się zda tobie miłym i upodobanym. Ci bowiem książęta życzą majestatowi Twemu i pragną z płomienistą chęcią, abyś w sprawie tak pożytecznej, tak potrzebnej i w dziele chwa­lebnym dla całego świata, mógł być skutecznie wsparty od Boga. Nadto mamy oświadczyć z woli królestwa polskiego i jego pana, że przyjmiemy, zatwierdzimy i wykonamy wszy­stko w ogóle i po szczególe, co wielkość twoja z panem naszym Janem XXIII papieżem i św. soborem konstancjeńskim umyślicie postanowić i rozkazać na chwałę i cześć Boga, na zbawie­nie wszystkich ludów, na pożytek, swobodę rzymskiego i wszystkich kościołów. Co abyś szczęśliwie skończył, wszyscy na kolanach pro­simy o zesłanie ci z nieba prawości Mojżesza, gorliwości Fineasza, łagodności Dawida, mą­drości Salomona i roztropności twego świętej pamię­ci rodzica Karola IV, przez którą świat podbił, ująwszy go miłością. Po przyprowadzeniu bo­wiem św. katolickiego Kościoła w całość należnej jedności za sprawą twoją, łatwiej będzie rzym­skiemu państwu i pojedynczym krajom przy­wrócić pokój i swobodę: o co i wyżej wspomnieni książęta, troskliwym umysłem i bogobojnym sercem błagają Ciebie".

 

–––––––––––

 

 

Homiletyka przez ś. p. JWJX. Ignacego Hołowińskiego Arcybiskupa Mohilewskiego Metropolitę wszystkich rzymsko-katolickich kościołów w Rosyi, Rektora i Profesora rzymsko-katolickiej Duchownej Akademii w Petersburgu ułożona i Alumnom tejże Akademii wykładana w 1855 r., Kraków 1859, ss. 328-341.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono; podtytuł od red. Ultra montes).

 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pozwolenie Władzy Duchownej:

 

Rękopism p. t. «Homiletyka» przez ś. p. Ignacego Hołowińskiego, Najprzewielebniejszego Arcybiskupa Mohilewskiego i Metropolitę wszystkich rzymsko-katolickich kościołów w cesarstwie rosyjskiem sporządzony, z pilnością przeczytałem i nic w nim przeciwnego wierze świętej i dobrym obyczajom nie znalazłem; owszem zamieszczone w nim uczone nad pismami Ojców św. Kościoła katolickiego uwagi – jako też piękny przekład celniejszych wyjątków z dzieł tychże Ojców na język polski, a przytem dołączona wiadomość o kaznodziejach ojczystych – czynią niniejszy rękopism ważnym nabytkiem w tym przedmiocie dla literatury polskiej, przeto sądzę być go druku godnym.

 

W Krakowie dnia 3. lutego 1859 r.

 

F. Gołaszewski kapł. Zgr. Miss.

Cenz. ks. treści relig. mp.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Przypisy:

(1) Mag­num oecumenicum constantiense concilium Hermani von der Hardt. Tom. II, pars VI.

 

(2) Mag­num oecumenicum constantiense concilium Hermani von der Hardt. Tom. II, pars V.

 

(3) Król Sycylii zmusił do ucieczki z Rzymu Jana XXIII.

 

(*) Zob. 1) Ks. Adam Wyrzykowski, Wielka Schizma Zachodnia; 2) F. J. Holzwarth, Historia powszechna. Ruch husycki. – Sobory Konstancjański i Bazylejski. – Cesarz Zygmunt. (Przyp. red. Ultra montes).


© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2007

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: