HISTORIA POWSZECHNA

 

Kościół i Germanowie (*)

 

Ostatnie objawy duchowe starożytnego poganizmu

 

F. J. HOLZWARTH

 

Treść: Cels; Lucjan z Samosaty; filozofia synkretystyczna; pitagoreizm; Apoloniusz z Tyany; Plotyn; Jamblich; stoicy; znamiona filozofii pogańskiej; starożytna wymowa grecka, retorowie rzymscy; ostatni dziejopisowie starożytni; Juwenalis; Persjusz, Apulejusz, Numacjan.

 

Widzieliśmy walkę państwa z Kościołem, walkę, która się zakończyła tryumfem Chrystianizmu, dalej widzieliśmy, jak pod ciosami Germanów Imperium zostało zdruzgotane. Lecz jak po rozcięciu olbrzymiego węża oddzielne jego części drgają jeszcze przez czas niejaki i poruszają się, tak podobnież żyją jeszcze resztkami dawnej kultury prowincje rozbitego Imperium. W znacznej części zapełniają je już nowi mieszkańcy. Do tych nowych ludów zwraca się teraz Kościół jako nauczyciel prawdy i krzewiciel kultury, wolności i postępu.

 

Lecz religia Chrystusowa miała przeciwko sobie nie tylko pogańską władzę państwową; jednocześnie z katami cesarskimi podnieśli miecz swój przeciwko niej przedstawiciele filozofii starożytnej, a Ojcowie Kościoła odpierając napaści filozofów, bronili przyszłości nowoczesnej, chrześcijańskiej cywilizacji.

 

Pierwsza napaść wyszła od platonika Celsa (w II wieku za Hadriana i Antoninów). Napisał on paszkwil przeciwko Chrześcijanom pt. ’αληθης λόγος, prawdziwe słowo (sermo verus), w którym podaje Mojżesza za oszusta a Chrystusa za szarlatana; cuda dokonane przez Zbawiciela, przypisuje udziałowi złych duchów, wyszydza wcielenie Słowa Bożego, które wydaje mu się poniżeniem Bóstwa, drwinami obrzuca mękę i zmartwychwstanie Chrystusa Pana. Oburza to arystokratyczną pychę filozofa pogańskiego, że w Chrystianizmie prostacy, bez długich dociekań naukowych, mogą dojść do posiadania prawdy. Słusznie też powiedział Pascal (Pensées II, 4, 12): "Filozofowie pogańscy czasami wznosili się ponad innych ludzi poglądami swymi, w których niejakie podobieństwo do pojęć chrześcijańskich dostrzec można. Lecz tego co Chrześcijanie pokorą nazywają, nigdy nie poczytywali oni za cnotę i uważaliby ją nawet za niezgodną z innymi cnotami. Dopiero religia chrześcijańska potrafiła zjednoczyć to, co przedtem za sprzeczne uchodziło, i nauczyła ludzi, że cnota pokory nie tylko da się z innymi cnotami pogodzić, lecz że bez niej inne cnoty są tylko błędami".

 

Mniej zawzięte choć bardzo złośliwe były napaści Lucjana z Samosaty (nad Eufratem, w Kommagenie), adwokata syryjskiego a potem mówcy, który w licznych pismach swoich wyszydzał wszystkie religie i wszystkie systematy filozoficzne. W "Perygrynie Proteusie", człowieku próżnym, który, zostawszy wyłączonym z Kościoła, przeszedł do cyników i aby zapewnić sobie imię nieśmiertelne, przed całą Helladą w 165 roku w Olimpii sam się spalił przedstawia Lucjan wyznawców Chrystusa jako gromadę nieszkodliwych fanatyków, w "Filopatrysie" (1) zaś jako złych poddanych i złych obywateli. Powierzchownie tylko zna on Chrystianizm i często bierze go za jedno z Judaizmem. Lecz swoim wyszydzaniem bogów i systematów filozoficznych prawdopodobnie więcej Lucjan pożytku przyniósł Kościołowi niż szkody.

 

Daleko uporczywszym wrogiem Chrystianizmu była filozofia synkretystyczna, neopitagorejska i neoplatońska. Synkretyzmem nazywane bywa łączenie w jeden systemat odmiennych poglądów filozoficznych przez osłabianie sprzeczności i wykazywanie wspólności i podobieństw, jakie między nimi istnieją. Tego mieszania i kojarzenia pojęć i poglądów kolebką był Egipt a głównie Aleksandria. Tu Wschód i Zachód wymieniały między sobą nie tylko towary lecz i idee. Niegdyś akademicy i perypatetycy gorące walki staczali w Aleksandrii, potem, kiedy sceptycyzm wykazał słabe strony wszystkich systematów, połączyli się oni ze sobą, i platonicy brali twierdzenia z etyki Arystotelesa a perypatetycy z platońskiej teorii o ideach. Teraz zaś skupiły się wszystkie szkoły filozoficzne przeciwko Chrystianizmowi, jako wspólnemu nieprzyjacielowi. Niegdyś filozofia podkopała wiarę w bogów, nic na jej miejsce nie postawiwszy; lecz człowiek nie może się obejść bez wiary, pragnie on posiąść prawdę, od której by czuł się zależnym. W miarę więc jak zamierał świat starożytny, wzmagała się potrzeba religii. Filozofowie usiłowali potrzebę tę zaspokoić, przeciwstawiając Chrystianizmowi religię filozoficzną. Odgrzebywano przebrzmiałe wspomnienia, starano się dowieść, że wszystkie religie starożytne były to tylko odrębne promienie jednego objawienia pierwotnego, z którego i filozofowie systematy swoje zaczerpnęli, że religia i filozofia tylko formą różnią się od siebie.

 

Najpierw zwrócono się do pitagoreizmu. Pitagoras nauczał wyższej moralności, głosił nieśmiertelność duszy, a czyny i cuda, którymi życie jego ozdabiano, odpowiadały pragnieniu jakiejś powagi religijnej, które się wówczas przebudziło. Do wybitniejszych neopitagorejczyków należał współczesny cesarzowi Augustowi Quintus Sextius; Rufinus przetłumaczył grecki podręcznik moralności Sekscjusza i nazwał go "Annulus", pierścień, gdyż jako klejnot drogocenny powinien on ciągle znajdować się w rękach ludzkich. Sotion (młodszy) z Aleksandrii, nauczyciel Seneki, wierząc w wędrówkę dusz, nie używał wcale potraw mięsnych. Do wyznawców doktryny Pitagorasa zaliczają się także Moderatus z Gradesu w Hiszpanii i Secundus z Aten, współczesny Hadrianowi. Inni zaczynali swój zawód filozoficzny od marzycielstwa a kończyli na oszustwie, jak Anaksylaus z Laryssy i Apoloniusz z Tyany w Kappadocji. Filostrat z polecenia Julii Domny, żony Septymiusza Sewera, na podstawie pamiętników łatwowiernego Damisa, napisał biografię Apoloniusza, usiłując wykazać jego wyższość nad Chrystusem. Biografia ta była prostą parodią Nowego Testamentu. Podług Filostrata Apoloniusz urodził się 40 r. po Chr.; w 16 roku życia poświęcił się badaniu filozofii Pitagorasa, poprzednio rozdawszy majątek swój rodzinie; po 15 latach milczenia miał on być dopuszczonym do tajemnic szkoły, żył jarzynami i wodą; następnie odbył dalekie podróże aż do źródeł Nilu i do Indyj, a powróciwszy twierdził, iż posiada wszystkie sztuki magiczne i z demonami w związku pozostaje. Damis przypisuje mu nawet cuda. Będąc zamkniętym w pewnej świątyni na Krecie, miał się uwolnić z więzów i wznieść na niebiosa. Apoloniusz uczęszczał do wszystkich świątyń, wszystkim bogom składał ofiary, głosił przyjaźń powszechną i wspólność własności. "Cała ziemia, mawiał on, jest naszą ojczyzną, wszyscy ludzie, jako dzieci boże, są braćmi i przyjaciółmi, natura ich jest jednakową, czy to będą Grecy czy barbarzyńcy". Pozostały po Apoloniuszu tylko listy, w których wypowiada on myśli, przypominające Spinozę.

 

Ojcem neoplatonizmu był właściwie Filo (zob. wyżej str. 81-82). W duchu neoplatońskim skreślone są także filozoficzne traktaty Plutarcha. Około 200 r. po Chr. Numenius z Apamei nauczał, że Platon był po attycku mówiącym Mojżeszem. Podług niego Bóg jest istotą bezcielesną, poznawaną tylko rozumem, jest mądrością, która siebie samą ogląda i w żadnym związku z światem nie pozostaje. Bóg wolnym jest od wszelkiego działania. Ojcem wszechświata jest jego twórca, demiurg, który jako inteligencja ogląda w Bogu swoje życie duchowe a jako budowniczy świata w ciągłym przebywa ruchu, i siły natury w harmonii utrzymuje. Demiurga tego nazywa Numeniusz także nus'em, myślą, duchem, i synem Bożym. Tu już spotykamy główne myśli neoplatonizmu.

 

Ammoniusz z przydomkiem Sakkas, gdyż w młodości noszeniem ciężarów zarabiał sobie na utrzymanie, porzucił religię chrześcijańską, w której się urodził. Filozof ten chciał zjednoczyć wszystkie systematy i religie, i mieszaninę, przez siebie skleconą, podawał za odwieczną tradycję, tajemniczo jej udzielając uczniom swoim, Herenniuszowi, Orygenesowi (nie Ojcu Kościoła) i Plotynowi; jego uczniem był także Longinus (zob. wyż. str. 200). Ammoniusz Sakkas umarł 241 r. – Plotyn odznacza się zarówno marzycielstwem jak pychą; pragnął on uchodzić za coś wyższego i dlatego ukrywał dzień i rok swojego przyjścia na świat (ur. w m. Lycopolis w Egipcie 205). Przez 11 lat uczył się u Ammoniusza Sakkasa; za przykładem Pitagorasa chciał poznać mądrość ludów wschodnich i przyłączył się do wyprawy Gordiana III (242), która się zakończyła śmiercią tego cesarza, i Plotyn musiał powrócić. Od 40 roku życia przez 26 lat przebywał on w Rzymie; słuchanie jego wykładów weszło w modę u klas wyższych stolicy. Niedołężny Gallien wysoko go cenił i chciał, aby Plotyn założył w Kampanii "Platonopolis", miasto Platona, i w filozoficznej republice urzeczywistnił swoje poglądy; nie pozwolili wszakże na to doradcy cesarscy, trzeźwiej na świat patrzący. Pozostały po tym filozofie 54 traktaty, które uczeń jego Porfiriusz obrobił pod względem języka i na 6 ksiąg (ennead) podzielił. Bóg jest, według Plotyna, dobrem, doskonałością, jednością bytu i myśli. Od Boga pochodzi nus, rozum pierwotny i odwieczny, od tego ostatniego zaś pochodzi psyche, dusza świata, to jest rozum pierwotny na zewnątrz skierowany. Nus (mens, animus) obejmuje świat idealny, jest ideą idei; psyche jest twórczynią świata, jest demiurgiem, który działając na zewnątrz, staje się materią; materia jest więc odwieczną a jej bezkształtowość jest początkiem wszelkiego złego. Duchy stają się bogami, demonami i ludźmi; bogowie dzielą się na pozaświatowych i przebywających na świecie; z nimi obcuje człowiek przez oglądanie intelektualne czyli ekstazę i za pomocą magii. Demony są niższe od bogów a bywają one złe i dobre. Przeznaczeniem człowieka jest powrót do pierwotnej jedności. Dusza ludzka jest bierną i musi z zewnątrz być podniecaną; cnotliwą zaś staje się, jeżeli przyjmuje w siebie wpływy piękna. Dwojaka bywa cnota, pospolita i wyższa; pierwsza, nazywana także cnotą polityczną, zdobi dobrego obywatela, który wierzy w wielu bogów i ich przykazania wypełnia. Mędrzec zaś nie tylko pragnie pozostać wolnym od błędów, lecz chce z Bogiem być połączonym, dochodzi zaś do tego przez duchowe wpatrywanie się w Bóstwo i przez ascetyzm; ciało musi zamrzeć, gdyż jest ono więzieniem ducha. Dlatego Plotyn nie używał mięsa, umarł 270. Przed skonaniem miał on powiedzieć: "Staram się pogodzić Boga, który we mnie przebywa, z Bóstwem we wszechświecie". Plotyn jest systematycznym marzycielem. Podstawą jego nauki jest filozofia Platona. W jego zastępie bogów i demonów spotykamy bóstwa egipskie, greckie, syryjskie i wszystkie istoty pośrednie kabały (2). Jego systemat filozoficzny miał tym sposobem zjednać sobie uznanie powszechne i wskrzesić starożytny panteizm. Lecz była to tylko nowa łata na starym i zupełnie już znoszonym płaszczu. Trójcy chrześcijańskiej przeciwstawia Plotyn trójcę neoplatońską, poza którą zbyt widocznie przeziera panteizm i materializm. Arystokratyczny jest też panteizm Plotyna. Bóg, podług niego, jest wprawdzie miłością, lecz nie dla wszystkich a tylko dla filozofów; dusze prostaków nic nie mają z Bogiem wspólnego. Bóstwa pogańskie tudzież demony chaldejskie i talmudyczne wypełniają przepaść dzielącą Boga od ludzi.

 

Słynnymi uczniami Plotyna byli Amelius Gentilianus i Porfiriusz. Ten ostatni, ur. 233 w Batanei w Syrii, nazywał się właściwie Malchus; z początku był w Rzymie przeciwnikiem a potem ulubionym uczniem Plotyna, lecz nie odznaczył się oryginalnością umysłu. Jakkolwiek miał on chrześcijankę za żonę, jednakże zawzięcie nienawidził Chrystianizmu i w piśmie swoim "przeciwko Chrześcijanom" zaprzeczał autentyczności Starego i Nowego Testamentu i dopatrywał sprzeczności między Piotrem i Pawłem.

 

Najgłośniejszym uczniem Porfiriusza był Jamblich z Chalcydy w Celezyrii (um. 330 lub 333), przebiegły oszust. Największą przywiązuje on wagę do teurgii czyli jednoczenia się z bogami i duchami. Kiedy ktoś pewnego razu zaproponował Jamblichowi, aby udał się do świątyni, odpowiedział on na to: "Bogowie do mnie przychodzą, po co ja ich mam nawiedzać?" Filozofia wyrodziła się więc w wieszczbiarstwo i teurgię, filozof był kapłanem i hierofantem, do poznania zaś prawdy miała prowadzić ekstaza a nie jasność umysłu i dociekanie poważne. Po Jamblichu na czele szkoły stali Syrianus, Proklus, Marinus. Proklus w mistycznych hymnach wypowiadał myśli swoje, pozostawiając świat Chrześcijanom i barbarzyńcom. Nie udała się więc próba religii filozoficznej i Chrystianizm pozostał zwycięzcą. Filozofia z niechęcią skłoniła głowę przed nową religią, ku której głównie neoplatonicy głęboką żywili w sercu nienawiść. Hierokles, na przykład, pobudzał Dioklecjana do prześladowania Chrześcijan i ręce swoje skalał ich krwią niewinną.

 

Pozostałe szkoły filozoficzne okazały daleko mniej ruchliwości umysłowej. Perypatetycy komentowali Arystotelesa, wprowadzając niekiedy obce pojęcia do systematu wielkiego mistrza greckiego; Aleksander, z miasta Aphrodisias w Karii, odtworzył w całej czystości doktrynę Arystotelesa i stąd otrzymał przydomek egzegety. Walczył on przy tym przeciwko stoicyzmowi, jako niezgodnemu z wolnością i zgubnemu dla moralności. Epikurejczycy nie wydali żadnego umysłu wyższego. Zamiast wysilać się na spekulacyjne rozwijanie swojego systematu, woleli oni żyć wygodnie i mistrza sentencje powtarzać. Szkoła te zamarła razem z Syronem, nauczycielem Wirgilego. Cynicy byli powszechnie pogardzani, lecz i inne szkoły nie lepiej traktowano.

 

Najszlachetniejszą stosunkowo rolę odgrywali stoicy, jakkolwiek znakomite ich imiona do minionych czasów należą; Panecjusz, żył za czasów Scypiona Emiliana, Atenodor z Tarsu był współczesnym Katonowi z Utyki. Piękną myśl wypowiedział Atenodor: "wtedy tylko od żądz wszelakich wolnym jesteś, jeżeli Boga o nic takiego nie prosisz, o co nie mógłbyś go prosić głośno i publicznie". Montesquieu powiada, że, gdyby mógł na chwilę zapomnieć o Chrystianizmie, to poczytałby upadek szkoły Zenona za wielkie nieszczęście dla ludzkości. Dopóki duch rzymski nie wyrodził się zupełnie, stoicyzm licznych znajdował między Rzymianami adeptów, zaczynając od Brutusa do Marka Aureliusza. Surowość tego systematu najlepiej zgadzała się z charakterem rzymskim. Do głośnych stoików zaliczają się Musonius Rufus i Epiktet (zob. wyżej str. 159), który mawiał: "Jeżeli chodzisz skromnie ubrany, to nie chwal się z tego; jeżeli wodę tylko pijasz, to nie opowiadaj o tym między ludźmi; jeżeli chcesz się zahartować, to czyń to dla siebie a nie przed innymi". Stoicy marzyli o rzeczypospolitej w czasach najpotworniejszego ucisku; nawet giętki Epiktet tak odzywa się o ludziach potężnych w państwie: "szanujemy ich przez egoizm, tak samo jak batożymy osłów, aby nam one służyły". Po Marku Aureliuszu nie spotykamy już wybitniejszych stoików, prac naukowych w innych kierunkach niewiele oni wydali. O Arrianie już wyżej mówiliśmy (str. 159); Chäremon z Aleksandrii, w I wieku po Chr., napisał niedoszłe do nas dzieło o hieroglifach i tłumaczył bogów egipskich jako symbole natury.

 

Filozofia starożytna okazuje się więc niezdolną do przyświecania ludzkości w rzeczach polityki i religii. Ilekroć jakiś filozof pogański późniejszy wypowiada głębsze prawdy, np. że Bóg miłuje ludzi, że nawet z nieprzyjaciółmi po ludzku postępować należy, to czyni on to pod wpływem pojęć chrześcijańskich. Filozofia starożytna nie mogła się zdobyć na zrozumienie istoty ducha, nie wzniosła się do pojęcia jedności rodzaju ludzkiego. Z rzeczypospolitej Platona wyłączeni są barbarzyńcy; Hellenowie powinni się wzajem traktować po bratersku lecz wieczną wojnę prowadzić z barbarzyńcami. Cesarza Juliana oburzało to w Chrześcijanach, że chcieli oni Hellenów i barbarzyńców złączyć w jedną społeczność. Jego bożyszcze, retor Libanius powiada nawet: "Barbarzyńcy niczym się nie różnią od dzikich zwierząt". Lecz i między Hellenami filozofia miała służyć nie wszystkim a tylko w nią wtajemniczonym. Strabon tak o niej mówi: "Filozofia zwraca się do niewielkiej liczby ludzi; niepodobna za pomocą rozmów filozoficznych doprowadzić kobiety i pospólstwo do religii, bogobojności i wiary; dla nich zabobony są nieodzowne". Misterie istnieją tylko dla poświęconych; szkoła pitagorejska przechowuje ducha kastowości, Arystoteles ma swoje nauki tajemnicze, Ammoniusz zabrania uczniom ogłaszania swojej nauki. Nigdy filozofowie pogańscy nie nauczali tłumów, lecz trzymali się zawsze wysoko ponad nimi. Chrystus zaś zaleca głosić naukę swoją wszystkim, bez różnicy pochodzenia i stanowiska społecznego, i ubodzy rybacy, duchem Bożym natchnieni, dokazali tego, czego dokazać nie mogli najwięksi mędrcy starożytni. Politeizm krępował ludzkość starożytną; ludzie, odmiennych bogów wyznający, wrogo spoglądali na siebie; biedni zaś, znieważani i na śmierć skazywani Chrześcijanie są piastunami przyszłości, głoszą jedność i istotne doskonalenie się ludzkości; Chrystianizm jest jedyną religią prawdziwie ludzką w najgłębszym znaczeniu tego wyrazu. "Filozofia pogańska, jak słusznie powiedział jeden z wielkich pisarzów katolickich, jest rozpraszającą. Uświęca ona rozdział i niesprawiedliwość między ludźmi. Filozofia chrześcijańska, przeciwnie, jest skupiającą. Wszystkich ludzi zbiera w jedną rodzinę. Wznosząc oczy ku Niebu, mówi ona: Ojcze nasz! Wyraz ten, objawiony przez Zbawiciela, jest mądrością świata nowego. Przy jego spokojnym lecz głęboko wnikającym świetle skupiają się i zastanawiają nad sobą najhardsze umysły, najciaśniejsze dusze, najzepsutsze serca. Jedne z nich ze świętym zapałem pielęgnują otrzymane ziarno; inne chcą je przytłumić, ale pomimo wszystkich wysiłków swoich nie mogą one już pozostać tym, czym były. Bądź co bądź, nie są już one te same. Nie patrzą już one na rzeczy tym samym co poprzednio okiem".

 

I w innych kierunkach życia duchowego widzimy w świecie pogańskim brak wyższego polotu i wszystkie oznaki zamierania. Literatura grecka i rzymska różnią się od siebie już tylko językiem, żadna z nich nie może poszczycić się jakim bądź dziełem, które by nowe drogi myśli torowało. Grecy wydają stosunkowo więcej dzieł niż Rzymianie, którzy nigdy nie mieli wielkiego upodobania do pracy umysłowej. Lecz i u Greków sfera myśli okazuje się już wyczerpaną i praca ducha nie zapuszcza się w głąb rzeczy a rozbiega po ich powierzchni. Mowa nawet staje się wyszukaną i nadętą. Azjatycki czyli napuszysty styl wchodzi w modę u Greków tudzież martwe naśladownictwo wielkich mówców attyckich.

 

Wymowa i historia były kulminacyjnymi punktami literatury starożytnej. Lecz jak wygląda teraz krasomówstwo? Istnieją wprawdzie szkoły we wszystkich miastach większych, Antonin Pius opłacał filozofów i retorów, następca jego ustanowił w Atenach dwóch nauczycieli retoryki, każdego z płacą 1000 drachm, tudzież czterech nauczycieli filozofii dla czterech różnych systematów, stoickiego, epikurejskiego, perypatetyckiego i akademickiego; szkoła prawoznawstwa powstała w Berycie. Lecz brakowało wielkiego motora wymowy, to jest wolności politycznej; krasomówstwo ograniczało się do sali sądowej i szkoły. Pomimo tego nie wygasło jeszcze dawne zamiłowanie wymowy; mówców, którzy błahe tematy umieli zręcznie rozwinąć i przedstawić, obsypywano zaszczytami i złotem, wyrywano ich tak sobie, jak teraz ubiegają się wielkie miasta o biegłych tenorzystów. Sofiści, gdyż tak wówczas nazywano nauczycieli wymowy, przenosili się z miasta do miasta; rozdawano im urzędy, stawiano posągi, obsypywano ich złotem.

 

Do słynnych tego rodzaju ludzi należy Dion Chryzostom z Prusy w Bitynii, szanowany przez Wespazjana i lubiany przez Trajana. O wytwornym smaku Diona i wielkim talencie świadczy 80 jego mów moralnych, politycznych i filozoficznych, jakie do nas doszły, język jego jest czysto attycki. Antoniusz Polemo z Laodycei, przełożony szkoły retoryki w Smyrnie, podziwiany był z powodu dosadności swoich wyrażeń i otrzymał przydomek "trąby olimpijskiej". Herodes Atticus z Maratonu, nauczyciel Marka Aureliusza i Lucjusza Verusa, konsul r. 143, uchodził za pierwszego mówcę swojego czasu. Ogromnych bogactw swoich użył na upiększenie Aten. Najlepszymi jego uczniami byli Hadrian z Tyru, jego następca na katedrze w Atenach, Aelius Arystydes z Hadriani w Bitynii; obu ich stawiano na równi z Demostenesem i Platonem. Gdyby mówcy ci, których wygładzonym periodom i antytezom tak chętnie się przysłuchiwano, głosili ludowi jakieś prawdy życiowe, to zaiste niemały mogliby oni przynieść pożytek ludowi. Lecz z "Żywotów sofistów" przez Flawiusza Filostrata okazuje się, jak próżni byli to ludzie i jak czcze było ich życie. Athenäus z Naukratysu w Egipcie, współczesny Kommodowi, z dramatyczną obrazowością opisał rozmowę retorów ówczesnych, prowadzoną przy uczcie wspaniałej. O wszystkim tam rozprawiano, o poezji i rybołówstwie, o nektarze i wodzie, o perłach, ostrygach, filozofii, o sporządzaniu ciast smacznych, o wielkich poetach i zwierzętach ssących, o Sokratesie i heterach, o Platonie, Sardanapalu i spasionych spartanach. Jednym z najsłynniejszych retorów był Hermogenes z Tarsu, który już w 15 roku życia wykładem swoim wzbudził podziwienie w Marku Aureliuszu, lecz w 25 roku pamięć utracił. Jego podręcznik retoryki używany był we wszystkich szkołach greckich.

 

Nowych myśli nigdzie nie spotykamy, we wszystkim widać już zgrzybiałość. Za Hadriana Zenobiusz zebrał przysłowia. Sporządzano lexica czyli zbiory wyrazów odznaczających się formą swoją i znaczeniem, tudzież glossaria czyli zbiory przestarzałych wyrażeń i prowincjonalizmów. Przyczyną skażenia czystości języka było nie tylko zlewanie się ludów między sobą lecz i duchowe zamieranie Greków i Rzymian. Dlatego Pollux z Naukratysu, nauczyciel cesarza Kommoda, napisał synonimikę, w której wskazuje, jakie są właściwe nazwy rzeczy i jakie wyrazy w piękniejszym stylu mogą być używane. Badano i opisywano dialekty, zbierano starodawne podania. Apollodor w swojej Bibliotece zebrał mity o bogach z poetów, prozaików i dziejopisów. Głównie zaprzątano się gramatyką, pod którą rozumiano to, co my teraz nazywamy filologią, to jest znajomość języka, mitologii, starożytności.

 

U Rzymian mowa grecka przeważała do Wespazjana. Kwintylian (ur. 38 lub 42 po Chr.) w swoich Institutiones oratoriae i Declamationes sprowadził język do dawnej jego prostoty. Valerius Maximus napisał zbiór anegdot dla ćwiczeń retorycznych, Factorum dictorumque memorabilium lib. IX ad Tiberium Caes. Aug. Od Hadriana znowu wziął górę język grecki. Marcus Cornelius Fronto z Cyrty w Numidii, adwokat i nauczyciel wymowy w Rzymie za Hadriana, ceniony był na równi z Cyceronem. Ostatnie utwory krasomówstwa starożytnego skażone są pochlebstwem, tylko Themistius i Symmach stanowią od tego wyjątek. Themistius, szanowany przez sześciu cezarów, wypowiadał im w pismach swoich wysokie prawdy; widoczny już jest w nim wpływ pojęć chrześcijańskich; przemawia on przeciwko karze śmierci, za powszechnym pokojem i wolnością religij. Panegirykami nazywały się mowy pochwalne, wygłaszane w obecności cesarza lub jego zastępcy. Nazwa ta pochodzi od wykładów przed zgromadzonym ludem (πανήγυρις) w Olimpii. Po Pliniuszu Młodszym najlepszym panegirystą był Pacatus (390). Z 12 Panegyrici veteres większa część pochodzi od Gallo-Rzymian; zdolność krasomówczą, argute loqui, już stary Katon wychwalał w Gallach. W niektórych panegirykach pochlebstwo dochodzi do absurdum; pewien retor zwrócił się do nędznego Konstancjusza z następującymi słowy: "Ty dalej spozierasz niż słońce, dobrodziejstwa twoje są większe niż dobrodziejstwa bogów, czasu nie wystarczyłoby na ich wyliczenie". Inny życzy cesarzowi swemu panowania nad niebem i ziemią. Jak wspaniale zaś, z jaką wielkością ducha przemawiają wyznawcy Chrystusa, Ambroży, Chryzostom!

 

I w dziejopisarstwie coraz rzadziej dobre prace spotykamy. Diodor Sycylijski, współczesny Augustowi, skreślił w 40 księgach swojej Biblioteki historycznej, z której niestety niewielka tylko część pozostała, dzieje powszechne do 60 r. przed Chr. w porządku etnograficznym. O jego przedmowie, pełnej pięknych zasad, słusznie powiedziano, że jest to wspaniała fasada do miernej budowy. Dionizjusz z Halikarnasu, historyk pragmatyczny, jeszcze podczas wojen domowych zebrał materiał do swojej historii rzymskiej, w której chce on wykazać przed Grekami wielkość ludu rzymskiego. Appian z Aleksandrii, adwokat za czasów Antonina Piusa, napisał w porządku etnograficznym historię rzymską do Augusta, z której 24 ksiąg posiadamy zaledwie połowę. Zepsucie Rzymian przedstawione tu jest w prostych lecz wyrazistych rysach. Flegon z Trallesu napisał za Hadriana kronikę powszechną, poczynając od pierwszej olimpiady. – W literaturze rzymskiej wybitne zajmuje miejsce dzieło historyczne Ammiana Marcellina, Greka z Antiochii (ur. około 330), który wojskowo służył w Galii, na Wschodzie i brał udział w wyprawie Juliana przeciwko Persom. Ammian opowiedział czasy od Nerwy do śmierci Walensa, 96 – 378, trzynaście pierwszych ksiąg, 96 – 353, zaginęło, pozostałe księgi świadczą o znajomości rzeczy, trafnym sądzie, o talencie kreślenia charakterów i bezstronności historyka; choć poganin, gani on wszakże postępowanie Juliana Apostaty z Chrześcijanami. Małej wartości jest historia cesarzów od Augusta do Juliana, przez S. Aureliusza Victora (360 – 395). Eutropiusz, który odbył z Julianem wyprawę perską, napisał na zlecenie cesarza Walensa szkic dziejów rzymskich, Breviarium historiae Romanae. Za Walensa także napisał Festus (Sextus) Rufus, Breviarium rerum gestarum populi Romani.

 

Poezja, równie jak filozofia, utraciła wyższy polot. W sercach wygasło już ciepło piękniejszych uczuć i tylko sztuczne kwiaty w zakresie poezji się pojawiają. Statius (um. około 96 po Chr.) w swojej Tebaidzie opiewał przygody Edypa. Silius Italicus (um. 100 po Chr.) w Punica opowiedział wierszem drugą wojnę punicką. Straszliwy upadek moralny owych czasów przedstawił z całą nienawiścią występku w swoich 16 satyrach Juwenalis (ur. 39 w Aquinum, um. po r. 119); niekiedy łagodniejsze tony i szlachetniejsze uczucia wydobywają mu się z piersi; w ogóle wszakże było w nim więcej sztucznej deklamacji niż geniuszu poetyckiego. Juwenalis, zimny stoik, z wysoka spoglądający na sprawy ludzkie, umie tylko pogardę śmierci zalecać. Czysty młodzieńczy umysł przegląda z sześciu satyr stoika Persjusza (34 – 62 po Chr.). Martialis z Bilbilis w Hiszpanii (ur. 43, um. ok. 102) w swoich epigramatach podchwycił niektóre istotnie poetyckie strony z życia rzeczywistego. Zepsucie Rzymu cesarskiego roztwiera przed nami Petroniusz (um. 66 po Chr.) w swoim Satyriconie; Apulejusz (ur. w Madaurze na granicy Numidii i Getulii, 130) wyśmiewa magię w swoim "Ośle złotym" (Asinus aureus), choć z drugiej strony usiłuje podnieść znaczenie misteriów. Epik Claudius Claudianus z Aleksandrii, ulubieniec Stylichona, którego w panegirycznych poematach wysławia, odznacza się wykończonym obrobieniem a niekiedy nawet prawdziwym zapałem. Claudius Rutilius Numatianus, Gall z Tuluzy, 413 był prefektem Rzymu i w 417 morzem wzdłuż brzegów wrócił do ojczystego kraju. Podróż tę opisał on wierszem w swoim Itinerarium, którego druga połowa zaginęła. Ciekawe to jest źródło do dziejów ówczesnych; ile to ruin spotyka poeta, jak widoczne było, że ginie świat starożytny! "Miasta wymierają, państwa wymierają, powiada Numacjan, dlaczegóż i my nie mielibyśmy umrzeć!" Galię znajduje on zupełnie spustoszoną i gorący okrzyk wydobywa mu się z piersi: "Zniszczone są niwy twoje przez wojnę, lecz im smutniej one wyglądają, tym silniej miłuję cię ojczyzno moja nieszczęśliwa!" Zwątpienie, politeizm i mglista wiara w jednego Boga, mieszają się w jego duszy, to znowu świat mu się ukazuje jako dzieło jednej myśli bożej. Z głęboką czcią spogląda poeta ku Rzymowi i wierzy w jego ostateczne zwycięstwo, gdyż "wiekopomny gród nad Tybrem jest pięknym przybytkiem bogów nieśmiertelnych i wawrzyny nieśmiertelne zdobią jego czoło". Jak dla Rzymu ma Numacjan tylko hymny, tak dla Chrześcijan tylko epigramaty. Jest to zawzięty poganin, który uporczywie zamyka oczy na światło, jakie naokół niego promienieje.

 

W zakresie sztuki już w I w. po Chr. występują symptomaty upadku. Za Flawiuszów architektura i rzeźba przechowują czystość klasyczną, za Trajana i Hadriana na nowo one zakwitają, odtąd zaś coraz bardziej przemaga sztywność, ociężałość, w obliczach posągów trudno czegoś wyższego dopatrzeć. Po Konstantynie zmysł artystyczny zupełnie zamiera; wyżej widzieliśmy (str. 281, 289), jak na próżno Majorian i Teodoryk usiłowali ocalić dawne arcydzieła od zniszczenia. Zarody nowej, wyższej sztuki ukrywają się pod ziemią, w katakumbach; na powierzchni ziemi zaś wszystko już zgniło, zewsząd wyziewy korrupcji się wydobywają.

 

–––––––––––

 

 

HISTORIA POWSZECHNA PRZEZ F. J. HOLZWARTHA. PRZEKŁAD POLSKI, LICZNYMI UZUPEŁNIENIAMI ROZSZERZONY. TOM III. WIEKI ŚREDNIE. CZĘŚĆ PIERWSZA: IMPERIUM RZYMSKIE. KOŚCIÓŁ I GERMANOWIE. ISLAM. CZASY KAROLA WIELKIEGO I JEGO NASTĘPCÓW. SŁOWIANIE. Nakładem Przeglądu Katolickiego. Warszawa 1880, ss. 323-335. (a)

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

 

Przypisy:

(*) Vacherot, Histoire critique de l'école d'Alexandrie. – Simon, Histoire de l'école d'Alexandrie. – Prat, Histoire de l'éclecticisme Alexandrin, considéré dans sa lutte avec le Christianisme. – Ritter, Geschichte der Philosophie. – Möhler, Patrologie. Athanasius der Grosse. – Böhringer, Die Kirche Christi und ihre Zeugen. – Villemain, Tableau de l'éloquence chrétienne au IV siècle. – Wörter, Die christliche Lehre über das Verhältniss von Gnade und Freiheit, von den apostolischen Zeiten bis auf Augustinus. – Montalembert, Les moines d'Occident. – Ozanam, Etudes germaniques. – Ampère, Histoire littéraire de la France avant le douzième siècle. – Bähr, Die christlichen Dichter und Geschichtschreiber Roms. – Hergenröther, Kirchengeschichte. – Kronika Idatiusa, 7-ma księga Orozjusza i Izydora Chronic. Gothorum, ed. Roesler. – Espanna sacrada por Florez. – Historia critica de Espanna por F. de Masdeu. – Aschbach, Geschichte der Westgothen. – Lembke, Geschichte von Spanien. – Latham, The ethnology of the british islands. – O'Connor, Rerum hibernicarum scriptores. – Moore, History of Irland. – Lanigan, Ecclesiastical history of Ireland. – Monumenta historica britannica. – Kemble, The Saxons in England. – Patres ecclesiae Anglicanae, ed. Giles. – Lingard, History of England. – Lappenberg, Geschichte von England. – Wright, Biographia britannica literaria. – Palgrave, The rise and progress of the english commonwealth: Anglosaxon period. – Phillips, Geschichte des angelsächsischen Rechts. – Mignet, Comment l'ancienne Germanie est entrée dans la société civilisée de l'Europe. – Dom Bouquet, Scriptores rerum Gallicarum. – Löbell, Gregor von Tours und seine Zeit. – Thierry, Récits des temps mérovingiens. – Henri Martin, Histoire de France. – Pertz, Monumenta. – Mabillon, Annales ordinis sancti Benedicti. – Du Chesne, Historiae francorum scriptores coaetanei.

 

(1) Niektórzy uczeni odnoszą "Filopatrysa" do czasów Juliana Apostaty, inni do czasów Nicefora Fokasa.

 

(2) Kabałą nazywa się tajemnicza tradycja i wiedza Żydów, mająca obejmować wyjaśnienie ukrytego znaczenia Pisma św., teozofię, naukę o stworzeniu rozmaitych światów, które wypłynęły z jednej absolutnej istoty, tj. z światła pierwotnego; w niej zawiera się podanie o Adamie Kadmonie, idealnym człowieku pierwotnym, o odpadnięciu od Boga duchów i dusz ludzkich, o oczekiwanym zbawcy i oswobodzicielu od grzechu i nędzy, o sądzie przyszłym, o zmartwychwstaniu umarłych i odrodzeniu świata; oprócz przepisów co do pojmowania związku i ogólnego znaczenia prawd objawionych w Starym Testamencie, kabała obejmuje symboliczną teorię liczb, podobną do pitagorejskiej.

 

(a) Por. 1) F. J. Holzwarth, Pierwotna literatura chrześcijańska. 2) Bp Michał Nowodworski, a) Literaci pogańscy w pierwszych wiekach chrystianizmu; b) Chrystianizm w walce z poganizmem. (Przyp. red. Ultra montes).

 
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMX, Kraków 2010

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: