POBUDKI

 

DO UNIKANIA GRZECHU ŚMIERTELNEGO

 

I KILKA INNYCH ROZWAŻAŃ POBOŻNYCH

 

O. MIKOŁAJ ŁĘCZYCKI SI

 

––––––––

 

CZĘŚĆ DRUGA

 

Drogi, które do grzechu prowadzą

 

––––––

 

Szósta droga do grzechu śmiertelnego

 

Towarzystwa niebezpieczne

 

Trzeba unikać towarzystwa niebezpiecznego z osobami, które nawet nie są same złe, albo przynajmniej nie wydają się złymi.

 

Niebezpiecznym jest według zdania roztropnych i pobożnych ludzi i takie towarzystwo, które powoli i nieznacznie usposobia człowieka do złego i do grzechu ciężkiego rozmaitymi rzeczami, które na pozór nie zdają się złe lecz obojętne, bo się je uważa np. za rozmaite zwyczaje narodowe, sposób postępowania uczciwych ludzi, zasady towarzyskie i tzw. grzeczności.

 

Takie są rozmowy przydługie z niewiastami, tańce, branie poufałe za ręce lub pod ręce, pijatyki w jadłodajniach, gra w karty, i tym podobne rzeczy, których się nie szuka w żadnym złym zamiarze, ale tylko dla rozrywki, dla grzeczności. Jednakże są to wszystko rzeczy niebezpieczne i powinno się ich unikać.

 

Jak one są niebezpieczne, szkodliwe, pokazuje się z codziennych wypadków. Doświadczenie smutne w tym względzie już niejeden zrobił, a jednak jeszcze tych rzeczy nie unika.

 

Tam bowiem mają swoje źródła nieprzyzwoite pragnienia, nieczyste upodobania, brzydkie rozmowy, nieskromne uczynki, wreszcie nałogi nieczyste. Tam powstają kłótnie, kłamstwa, krzywoprzysięstwa, bluźnierstwa, co bywa często szczególnie przy grze w karty.

 

Pocałunki same w sobie nie byłyby zaraz grzeszne; były one w zwyczaju u pierwszych chrześcijan, kiedy była wielka czystość obyczajów, ale w dzisiejszych czasach, są one nader niebezpieczne. Dlatego św. Eucheriusz słowami Cicerona nazywa pocałunek zadatkiem grzechu i dodaje od siebie, że on jest ukąszeniem diabła.

 

Tak samo św. Bazyli powołując się na zdania pisarzy pogańskich powiada: "Pocałunków osób przystojnych tak się trzeba wystrzegać, jak ukąszenia węża. Albowiem przez pocałunek rozchodzi się jad po całym ciele. Sokrates, jak opowiada uczeń jego Ksenofont, polecał ich unikać, bo one wlewają truciznę gorszą jak skorpiony".

 

Opowiada św. Izydor Peluzjota. "Gdy Sokrates ujrzał raz, że ktoś pocałował przystojnego młodzieńca, powiedział: Ten łatwo wpadnie na dzidy wojowników, albo w ogień, który przez pocałunek niebacznie ogień w ciele swoim zapalił".

 

Toteż mężczyźni a szczególnie młodzieńcy muszą się bardzo pocałunków wystrzegać, bo oni są skłonniejsi do nieczystości aniżeli niewiasty, i czystość nieskalaną trudniej im zachować, zauważa Tertulian, a to z powodu gorętszej krwi u nich.

 

Tak samo niebezpieczne są zwłaszcza dłuższe rozmowy z niewiastami, powiada bowiem św. Jan Chryzostom: "Wiele jest rzeczy właściwych niewiastom, które pobudzają do nieczystości a mianowicie: Przystojna twarz, pewna delikatność w postępowaniu, chód wyuczony, miękkość głosu, rzewność niejaka w spojrzeniu, starannie pielęgnowane włosy, ubiór wystawny, ozdoby złote, pachnidła przez nich używane itp. rzeczy".

 

Dobrze zauważa Teodor Rainaudus, że Pismo św. ostrzega: "Lepszy jest mąż zły, aniżeli niewiasta dobrze czyniąca", to znaczy, że mniej jest niebezpieczne dla czystości obyczajów, przestawanie z mężczyzną nieczystym, aniżeli z niewiastą chociażby najlepszą. Dlatego Ojcowie święci pilnie przed tym ostrzegają, tak np. św. Grzegorz Nazjanzeński, powiada: "Jakże obca kobieta pomoże ci do zbawienia, kiedy własna żona Adama do grzechu przywiodła?".

 

Szczególnie dłuższe rozmowy, a jeszcze na osobności nie obejdą się zwykle bez słów pieszczotliwych, domyślników i spojrzeń ciekawych, które są przyczyną ciężkich pokus.

 

Św. Jan Chryzostom powiada: "Jeżeli niewiasta, którą się przypadkowo spotyka i nie wystrojona, widokiem swej twarzy do grzechu pobudza, to jakże mogą się wymawiać, że nie spoglądali pożądliwym okiem na niewiastę ci, którzy nie przypadkiem je spotykają, ale umyślnie z nimi się schodzą, w nie się wpatrują, nawet i do kościoła po to idą aby im się przypatrywać, którzy na innych miejscach z nimi rozmawiają, piosnki śpiewają, na ich malowane twarze patrzą? Jeżeli jeszcze przy takich spotkaniach bywa gra na jakich instrumentach, to ona jeszcze powiększa niebezpieczeństwo i pokusy do grzechu pomnaża".

 

Jeżeli w kościele mogą być pokusy przez nieostrożne spojrzenia, gdzie są pobożne śpiewy, gdzie się słyszy słowo Boże, to jakżeby się mogli od nich ustrzec ci, którzy do teatrów uczęszczają albo w pijatykach i ucztach biorą udział, gdzie prawie nic dobrego nie widzą ani nie słyszą, gdzie tylko złe rozmaite do ich oczu i uszu się ciśnie.

 

Na dowód tego i dla przestrogi młodych, którzy jeszcze pokusom nie ulegli, przytoczę dziwny przykład św. Teresy, która sama o sobie opowiada: Oto opisując swój żywot, powiada, że Bóg pokazał jej w widzeniu miejsce dla niej w piekle przygotowane. Rozważmy, że św. Teresa nigdy w życiu swym nie popełniła grzechu ciężkiego, zachowała nieskazitelnie łaskę na chrzcie św. otrzymaną, jak to napisał o niej jej spowiednik, późniejszy biskup.

 

Nie popełniła i tych grzechów, które zwykle niewiasty popełniają: ani nie była kłótliwą, ani gadatliwą, a pod względem czystości nigdy nic takiego nie popełniła, z czego by się spowiadać potrzebowała.

 

Jej dusza tak czystą była, że nawet żadna myśl przeciwna tej cnocie w jej sercu nie powstawała; tak świadczy inny spowiednik św. Teresy O. Rodriguez Alwarez. Razu pewnego tak o tejże świętej powiedział pokazując swoje okulary: "Jak niepodobną rzeczą jest, aby w tych szkiełkach mogła się jakaś myśl nieczysta pokazać tak przez łaskę szczególniejszą czystą była dusza Teresy". Mimo to wszystko Bóg pokazał jej miejsce w piekle. Z jakiego powodu mogło jej piekło grozić? bo przecież wiadomo jest, że piekło jest karą za grzechy ciężkie.

 

Odpowiada na to pytanie historyk Ribeira pisząc jej żywot i broniąc jej niewinności i tak powiada: "Lubiała Teresa rozmawiać z osobami świeckimi, wprawdzie nic jeszcze złego w tym nie było, ale gdyby tego nie poprzestała, byłaby powoli popadła w grzechy ciężkie i zasłużyłaby na wieczne potępienie. Sama później nad tym się zastanawiając i pisząc o tej swojej ułomności i błędach, które w tych rozmowach popełniała, a które spowiednicy niedoświadczeni za złe jej nie poczytywali, tak o sobie sama pisze: «Pozostawałam w tym moim zaślepieniu lat siedemnaście aż jeden światły Dominikanin na to mi zwrócił uwagę, a Ojcowie Jezuici obudzili w mym sercu prawdziwą bojaźń Bożą, pokazując mi moje błędy»".

 

Jeżeli więc św. Teresa w takim bliskim była niebezpieczeństwie wiecznego potępienia, prowadząc rozmowy z osobami świeckimi, chociaż żadnego grzechu ciężkiego jeszcze nie popełniła, rozmów grzesznych nie prowadziła, pieszczot żadnych sobie nie pozwalała, ciekawych spojrzeń nie rzucała na inne osoby, to jakże może ktoś, co już nieraz ciężko zgrzeszył lub gwałtownych pokus doznawał, pozwalać sobie na takie niebezpieczne towarzystwa, o jakich powyżej była mowa, a tyczy się to nie tylko tych, którzy mają zamiar wstąpić do stanu duchownego, ale i tych, którzy w świeckim stanie pozostają.

 

Tańców powinni przede wszystkim wszyscy unikać a szczególnie ci, którzy zamierzają wstąpić do zakonu. Św. Bazyli pisze: "Mężczyźni i niewiasty razem tańczący, podają się sami w moc złego ducha, sami nawzajem ranią pożądliwością swoje dusze. Może się śmiejesz z tego, co mówię, ale powiedz, czy w takich wypadkach, po tym, czegoś się dopuścił, miałeś radość prawdziwą w sercu czy też może ciężki smutek? Śpiewasz światowe piosenki, zapominasz o śpiewach pobożnych, których się przedtem nauczyłeś. Nie żałujesz nóg twoich w tańcu, a powinieneś przed Bogiem zginać twoje kolana. Jeżeli przypadkowe i przelotne spojrzenia na niewiastę są niebezpieczne, jakżeż musi być szkodliwe dobrowolne spotkanie się z nimi, gdy to młodzieńcy podochoceni piciem, śpiewami, muzyką, zapraszają je do tańca. Powiadają niektórzy, i cóż jest złego w tych zabawach? A dlaczego oni na siebie spoglądają, oto tylko na to, żeby się wzajemnie jedno drugiemu przypodobało, aby jedno drugie ku sobie pociągnąć mogło. Toteż tacy nie ujdą sprawiedliwej kary Bożej".

 

Dlatego znowu powiada św. Ambroży: "Wesołość ma polegać na czystości sumienia, a nie trzeba jej szukać w ucztach i rozrywkach. Tam bowiem w niebezpieczeństwie jest wstydliwość, gdzie taniec, tam i pokusa niezawodna do złego. Czyż może tam ostać się skromność, gdzie się tańczy i hałasuje?".

 

Św. Efrem powiada: "Gdzie cytra, taniec, klaskanie rękoma, tam ciemności dla mężczyzn, zguba dla niewiast, smutek dla aniołów, radość dla szatanów".

 

O zaiste szatańska to rada: "Dziś śpiewać pobożne pieśni wedle rozporządzenia Bożego, a jutro oddawać się tańcom wedle nauki szatana. Nie chciejże więc dzisiaj śpiewać z aniołami, a nazajutrz cieszyć się z diabłami. Nie chciej dziś słuchać słów Bożych i czytać pobożnych książek, a jutro jako uczeń Chrystusowy słuchać muzyki jako Jego nieprzyjaciel. Nie chciejże dziś płakać nad swoimi grzechami, a jutro na zgubę swą w tańce się wdawać".

 

Św. Jan Chryzostom znowu pisze: "Gdzie nieprzyzwoity taniec, tam obecny jest szatan. Nie do skakania dał nam Bóg nogi, ale do poważnego chodzenia".

 

Jeżeli ubliża swej postawie tańczący, o ileż więcej szkodzi on swej duszy.

 

–––––––––––

 

 

Ks. Mikołaj Łęczycki T. J., Pobudki do unikania grzechu śmiertelnego i kilka innych rozważań pobożnych. Z łacińskiego oryginału przełożył na nowo X. J. P. Kraków 1930. WYDAWNICTWO KSIĘŻY JEZUITÓW, ss. 109-120.

 

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

Cracovia MMX, Kraków 2010

Powrót do spisu treści dzieła
ks. Mikołaja Łęczyckiego pt.

Pobudki do unikania grzechu śmiertelnego
i kilka innych rozważań pobożnych

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ: